hej pisze tutaj i prosze o opinie bo juz sama nie wiem co mam mysleć..
9 miesięcy temu poznałam przez internet pewnego faceta. na początku trochę z dystansem podchodziłam do tej znajomości (zawsze tak mam, potrzebuje sporo czasu żeby sie przed kims otworzyć), ale bardzo milo sie pisało, pozniej tez rozmawiało (tel, skype itd), ale caly problem w tym ze nie mieszkamy w jednym miescie. po kilku miesiącach udało nam sie spotkać i bylo cudownie, a od tego czasu stale jestesmy w kontakcie, praktycznie bez przerwy piszemy czy rozmawiamy, ogladamy "razem" filmy, w tym samym czasie chodzimy na siłownię, zakupy itp., pozniej dzielimy sie "wrażeniami" i niby wszystko jest ok, ale od ostatniego (i jak na razie jedynego spotkania minęły juz 3 miesiące). on obiecuje ze przyjedzie (ostatnio ja bylam u niego), mowi ze chce sie zobaczyc, ale zawsze sa jakies inne zajecia. Prosilam zeby w koncu znalazl troche czasu dla mnie, jednak nic to nie zmienilo, a jedyne co słyszałam to " spokojnie kochanie, przyjade, tez chce cie zobaczyc", żadnych konkretow i tak juz kilka miesiecy ;/ nie chcialabym go na sile namawiać albo stawiac przed wyborem: "przyjezdzasz albo koniec znajomosci", ale juz coraz czesciej sie nad tym zastanawiam.
dzieli nas niecale 80 km, godzina drogi.. a oboje mamy auta wiec z dojazdem tak naprawde nie ma zadnego problemu, wysatrczy tylko chciec... i dlatego wlasnie nie rozumiem czemu tak zwleka z tym zeby sie spotkac (nie, nie tylko czekam na niego, nie raz proponowalam ze moze to ja przyjade), jesli nie chce to po co przez tyle czasu utrzymuje staly kontakt? dodam jeszcze ze jestem na 99% pewna ze nie ma innej, zawsze jak gdzies wychodzi to sam o tym mowi, pozniej wysyla zdjecia, opowiada jak bylo.. nie mam zadnych powodow zeby mu nie ufac.
moze trche przesadzam ale juz naprwde glupieje o co moze mu chodzic? po co to wszystko?