Witam wszystkich i prosze o rade bo juz sama nie wiem co mam myśleć. Jestem z mężem 7 lat, w tym 3 po slubie. Mamy po 27 lat. Spodziewamy sie dziecka. A sami jestesmy jak dzieci.... Mieszkamy u teściów w jednorodzinnym domu na wsi ( takiejprawdziwej z 20 domami i kazdy ma gospodarkę). Mamy 2 pokoje i kuchnie( maz wyremontowal jeszcze przedvslubem) a tesciowie kuchnie i pokój. Oboje pracujemy w miescie 30 km od domu. Codziennie jeździmy samochodami.
I teraz przejdę do sedna – od ok. 10 miesięcy jest miedzy nami coraz gorzej, ja chce sie wreszcie wyprowadzic a maz nie. Mamy dosc pieniedzy na zakup małego mieszkania w miejscowosci pracy, ja mam dom w surowym stanie, ktory w wieku 18 lat dostałam w spadku. Namawiam meza zeby wreszcie zaczac cos robic w kierunku wyprowadzki a on nic.... Teraz pare słów o jego sytuacji- jest najmłodszy z 5 rodzenstwa. Wszyscy sie wyprowadzili. Jego rodzice są emerytami. Prowadza nadal gospodarstwo. I nie dopuszczają mysli ze ich ostatni syn mógłby kiedykolwiek ich opuścic. Dla mnie to chora sytuacja ze chca decydowac za nas. Chcą mi wmowic ze przeciez przed slubem wiedziałam ze maz ma zostac w domu, i ze rozmawiali ze mna o tym. Tylko ze ja tego nie pamietam, zreszta uwazam ze my dwoje powinnismy sie dogadywac, nie rodzice. Zawsze mowilam ze pomieszkamy troche, uzbieramy pieniadze i zobaczymy co bedzie. Myslałam ze on tez tak chce. A teraz sie okazuje ze nie. I nie myślcie ze ta wyprowadzka to taki moj kaprys- dom jest naprawde mały, typowo dla jednej rodziny. No i tesciowie...... Zaborczy, fałszywi ludzie, myslący tylko co ludzie powiedzą. Nie jeden raz płakałam przez tesciową. I jeszcze moj mąz- nie stanął nigdy za mną, ale za matką w sumie tez nie, jest taki zawieszony pomiedzy tym wszystkim. Jest nie zdecydowany. Mowi ze nie chce zyc beze mnie, ale wyprowadzic sie tez nie chce. Rozumiem to ze zal mu zostawic dom i rodzicow, ale ja tez mam rodzicow i nie miałam problemu. Moj tata i siostra mieszkaja i pracują we Włoszech, wiec rownie dobrze moglibysmy byc z moja mama. Juz nie wiem co mam robic.... Kiedys w nerwach po kłotni z tesciowa przyjechałam do mojej mamy ( wiem dziecinne) i zostałam przez tydzien, nie chciałam wracac ale maz mnie namowił. Myslałam ze zrozumie cos..... Nadal to samo..... Za 2 miesiace rodze, i chyba zmuszona bede pobyc troche u mojejej mamy, a pozniej wynajme cos dla siebie i dziecka skoro moj mąz nie ma zamiaru isc z nami. Wiem ze nieskładnie to napisałam ale prosze, powiedzcie co o tym myslicie....?
Takie rzeczy powinno ustalać się przed ślubem, a Ty piszesz, że przyjęłaś, że on się z Tobą zgadza.
Z jednej strony Cię rozumiem, to oczywiste, że chcesz mieszkać w końcu na swoim, ale z drugiej strony znam takie wiejskie środowiska, i to normalne, że jedno z dzieci zostaje na gospodarce, by ją przejąć po rodzicach i zaopiekować się nimi, gdy będą starzy. Wiem, że rolnicy cenią swoją ziemię (ojcowiznę) nade wszystko. Dlatego uważam, że źle zrobiłaś nie stawiając sprawy jasno przed ślubem. Teraz nie zostaje Ci nic innego, jak usiąść z nim i szczerze porozmawiać.
Szkoda, ze przed ciąża nie wpadlas na ten pomysł.
Zgadzam się. Szczerze porozmawiaj z mężem.
Ale nie zgadzam się na stwierdzenie ze trzeba było myśleć przed ciążą. Mam wrażenie ze ten temat kiedyś był dla was na tyle jasny ze nie musieliscie to zglebiac do obrzydzenia. Dokładnie tak jak napisała autorka.
Wiecie nie podoba mi się też coś takiego ze zona jest jakby dodatkiem do męża. Tzn on decyduje co i jak i gdzie i kiedy (choć w dzisiejszych czasach jest już z tym duży postep). Wiem ze starsze pokolenie ma trochę inne podejście do zycia- szczególnie na wsi.
Pozostają Ci w sumie 3 drogi: albo pogodzisz się z życiem z tesciami na gospodarce. Jednak należy się liczyć ze kiedy oni już z sił opadną utrzymanie tej gospodarki spadnie na was.
Albo odejdziesz od męża i będziesz żyć po swojemu jako samotna matka. Myślę ze spokojnie sobie poradzisz. Nie mnie jednak pewnie nie o takim życiu marzylas. I ostatnia opcja: zaczynacie żyć z mężem na własny rachunek. Ale przekonać go będzie trudno. Nie mniej jednak trzymam kciuki za właściwie podjęta decyzje
Autorko, współczuję Ci sytuacji.
Mąż maminsynek to równia pochyła do Twojej depresji, a i bardzo często ... końca związku. Prędzej czy później.
Twoje dążenia do wyprowadzenia się z tego domu są jak najbardziej sensowne. Za 2 miesiące do tego "kotła" dojdzie dziecko. Moim zdaniem to spotęguje problem.
Trzymaj się!
Pozostają Ci w sumie 3 drogi: albo pogodzisz się z życiem z tesciami na gospodarce. Jednak należy się liczyć ze kiedy oni już z sił opadną utrzymanie tej gospodarki spadnie na was.
Ja nie umiem tego robic, nie miałam nigdy nic wspólnego z taką pracą. Ale nawet nie o to chodzi, mamy zupełnie inne charaktery z tesciową, jedna drugą denerwuje. Ja jestem cicha i skromna, ona ma pretensje ze np. nie spedzam z nią czasu, czy osobami ze wsi. Mnie to męczy, takie życie na pokaz. Nie zostane w tym domu najbardziej ze względu ns nią.
Albo odejdziesz od męża i będziesz żyć po swojemu jako samotna matka. Myślę ze spokojnie sobie poradzisz. Nie mnie jednak pewnie nie o takim życiu marzylas. I ostatnia opcja: zaczynacie żyć z mężem na własny rachunek. Ale przekonać go będzie trudno. Nie mniej jednak trzymam kciuki za właściwie podjęta decyzje
Chyba nawet wolę samotne życie ale w zgodzie ze sobą. Myślę ze nawet gdy mąż zdecydowałby sie opuscic rodzicow to o jakiekolwiek ewentualne niepowodzenie winę ponosiłabym ja.
Ja nie umiem tego robic, nie miałam nigdy nic wspólnego z taką pracą. Ale nawet nie o to chodzi, mamy zupełnie inne charaktery z tesciową, jedna drugą denerwuje. Ja jestem cicha i skromna, ona ma pretensje ze np. nie spedzam z nią czasu, czy osobami ze wsi. Mnie to męczy, takie życie na pokaz. Nie zostane w tym domu najbardziej ze względu ns nią.
Nie dogadacie się.
Chyba nawet wolę samotne życie ale w zgodzie ze sobą. Myślę ze nawet gdy mąż zdecydowałby sie opuscic rodzicow to o jakiekolwiek ewentualne niepowodzenie winę ponosiłabym ja.
Więcej niż pewne.
8 2017-07-27 10:11:08 Ostatnio edytowany przez wrzosiec (2017-07-27 10:12:07)
wydaje mi się że istnieje duża szansa ze po Twojej wyprowadzce ,mąz pójdzie za Tobą.Gospodarkę w przyszłości może przejąć ktoś z rodzeństwa,różnie bywa pomimo ustaleń.I nie każdy musi do przejęcie jej mieszkać z teściami/rodzicami..
Zastanów się czy nie już poszukać jakiegoś lokalu,blisko mamy by mogła w razie czego pomóc ale osobno by mąż nie czuł się ,,w gościach"kiedy przyjedzie do dziecka.
Masz 27 lat i jeżeli obędzie się bez komplikacji poradzisz sobie sama z dzieckiem.
Załatw lokal,spakuj rzeczy porozmawiaj z mężem na neutralnym gruncie.Powiedz że kochasz ale tak żyć nie dasz rady że czekasz na niego razem z dzieckiem ale to nie będzie trwać w nieskończoność.
Możliwe że mąż nie potrafi przeciwstawić się matce i właściwie nie musi bo ma was obie blisko.Kiedy znikniesz będzie musiał wybrać ,a to że dziecko w drodze powinno mu ułatwić sytuację.
Może być też tak że zamieszka z Tobą ale będzie latał do rodziców na każde zawołanie.
Teściowie to ludzie sprawni fizycznie?
faktycznie ,szkoda że nie pomyślałaś o tym przed ciążą.Źle jest od 10 miesięcy .
Również uważam, że nie musiałaś niczego ustalać przed ślubem.
Zresztą nawet jeśli na wyrost zgodziłabyś się na mieszkanie z rodzicami, możesz w tej kwestii zmienić zdanie.
Przed ślubem rodzice męża mogli się starać, mogli być mili, na pewno też nie mieszkając z nimi mogłaś ich słabo znać.
Mieszkanie z kimś w jednym niewielkim mieszkaniu to nie to samo co odwiedziny.
Teraz jest Ci źle i się męczysz. Na szczęście z nimi ślubu nie brałaś, nie przysięgałaś im "na dobre i złe", więc myślę, możesz nie chcieć z nimi dzielić każdego swojego przyszłego dnia.
Jak urodzi się dziecko, sytuacja raczej nie nie poprawi, bo to dopiero będzie pole do wtrącania się Twoich teściów.
Niestety nie wiadomo, jak zachowa się mąż. Musisz się liczyć z tym, że nie pójdzie za Tobą, choć dla mnie to znaczy, że na miano męża nie zasługuje.
Możesz jednak spróbować. Myślę, że prędzej czy później wyprowadzisz się, bo ta sytuacja Cię przerośnie.
wydaje mi się że istnieje duża szansa ze po Twojej wyprowadzce ,mąz pójdzie za Tobą.Gospodarkę w przyszłości może przejąć ktoś z rodzeństwa,różnie bywa pomimo ustaleń.I nie każdy musi do przejęcie jej mieszkać z teściami/rodzicami..
Zastanów się czy nie już poszukać jakiegoś lokalu,blisko mamy by mogła w razie czego pomóc ale osobno by mąż nie czuł się ,,w gościach"kiedy przyjedzie do dziecka.
Masz 27 lat i jeżeli obędzie się bez komplikacji poradzisz sobie sama z dzieckiem.
Załatw lokal,spakuj rzeczy porozmawiaj z mężem na neutralnym gruncie.Powiedz że kochasz ale tak żyć nie dasz rady że czekasz na niego razem z dzieckiem ale to nie będzie trwać w nieskończoność.
Możliwe że mąż nie potrafi przeciwstawić się matce i właściwie nie musi bo ma was obie blisko.Kiedy znikniesz będzie musiał wybrać ,a to że dziecko w drodze powinno mu ułatwić sytuację.Może być też tak że zamieszka z Tobą ale będzie latał do rodziców na każde zawołanie.
Teściowie to ludzie sprawni fizycznie?
faktycznie ,szkoda że nie pomyślałaś o tym przed ciążą.Źle jest od 10 miesięcy .
Tesciowie są bardzo sprawni, ale mają po 63 i 66 lat. Gdyby nastała potrzeba nawet z odległosci miglibysmy im pomagac. Zreszta maja 2 corki po sąsiecku, to nie jest tak ze ja chce ich zostawic na pastwe losu.
Co do przywiązania meza do rodzicow, to nigdy nie zauwazyłam zeby bylo jakies chore. Weekendy spedzalismy zawsze we dwoje, wakacje, był nawet epizod ze mieszkał ze mną w Poznaniu przez ok pol roku (miał delegacje a ja wynajmowalam podczas studiow mieszkanie ). Wiec nie sadze ze odwiedzalby ich zbyt czesto. Nie wspomniałam jeszcze ze tesciowa nas szantazuje. Mowi np ze gdy odejdziemy " wypisze nas z rodziny itp. Dla mnie juz to jest nienormalne.
Jest trudno. I będzie. Jak są w takim wieku, to go nie wypuszczą. I w dodatki najmłodszy... kto będzie się opiekował starszymi na starość? Granie na uczuciach i poczuciu winy to będzie norma... Współczuję.
Nigdy nie zrozumiem tego zatrzymywania dorosłych dzieci na sile..po jaka cholerę, jak wolą być na swoim?
Autorko, ja bym Ci radzila, będąc w tak wysokiej ciązy, nie szarpac się teraz, tylko dbac o siebie i dziecko, a konflikty z męzem zostawić "na potem". no chyba, ze z teściową będzie tragicznie, to wtedy trudno
Witam wszystkich i prosze o rade bo juz sama nie wiem co mam myśleć. Jestem z mężem 7 lat, w tym 3 po slubie. Mamy po 27 lat. Spodziewamy sie dziecka. A sami jestesmy jak dzieci.... Mieszkamy u teściów w jednorodzinnym domu na wsi ( takiejprawdziwej z 20 domami i kazdy ma gospodarkę). Mamy 2 pokoje i kuchnie( maz wyremontowal jeszcze przedvslubem) a tesciowie kuchnie i pokój. Oboje pracujemy w miescie 30 km od domu. Codziennie jeździmy samochodami.
I teraz przejdę do sedna – od ok. 10 miesięcy jest miedzy nami coraz gorzej, ja chce sie wreszcie wyprowadzic a maz nie. Mamy dosc pieniedzy na zakup małego mieszkania w miejscowosci pracy, ja mam dom w surowym stanie, ktory w wieku 18 lat dostałam w spadku. Namawiam meza zeby wreszcie zaczac cos robic w kierunku wyprowadzki a on nic.... Teraz pare słów o jego sytuacji- jest najmłodszy z 5 rodzenstwa. Wszyscy sie wyprowadzili. Jego rodzice są emerytami. Prowadza nadal gospodarstwo. I nie dopuszczają mysli ze ich ostatni syn mógłby kiedykolwiek ich opuścic. Dla mnie to chora sytuacja ze chca decydowac za nas. Chcą mi wmowic ze przeciez przed slubem wiedziałam ze maz ma zostac w domu, i ze rozmawiali ze mna o tym. Tylko ze ja tego nie pamietam, zreszta uwazam ze my dwoje powinnismy sie dogadywac, nie rodzice. Zawsze mowilam ze pomieszkamy troche, uzbieramy pieniadze i zobaczymy co bedzie. Myslałam ze on tez tak chce. A teraz sie okazuje ze nie. I nie myślcie ze ta wyprowadzka to taki moj kaprys- dom jest naprawde mały, typowo dla jednej rodziny. No i tesciowie...... Zaborczy, fałszywi ludzie, myslący tylko co ludzie powiedzą. Nie jeden raz płakałam przez tesciową. I jeszcze moj mąz- nie stanął nigdy za mną, ale za matką w sumie tez nie, jest taki zawieszony pomiedzy tym wszystkim. Jest nie zdecydowany. Mowi ze nie chce zyc beze mnie, ale wyprowadzic sie tez nie chce. Rozumiem to ze zal mu zostawic dom i rodzicow, ale ja tez mam rodzicow i nie miałam problemu. Moj tata i siostra mieszkaja i pracują we Włoszech, wiec rownie dobrze moglibysmy byc z moja mama. Juz nie wiem co mam robic.... Kiedys w nerwach po kłotni z tesciowa przyjechałam do mojej mamy ( wiem dziecinne) i zostałam przez tydzien, nie chciałam wracac ale maz mnie namowił. Myslałam ze zrozumie cos..... Nadal to samo..... Za 2 miesiace rodze, i chyba zmuszona bede pobyc troche u mojejej mamy, a pozniej wynajme cos dla siebie i dziecka skoro moj mąz nie ma zamiaru isc z nami. Wiem ze nieskładnie to napisałam ale prosze, powiedzcie co o tym myslicie....?
Pojąć tego nie mogę, jak można zmuszać kogoś na towarzystwo osób trzecich, tylko dlatego, że się chciało mieć własną rodzinę. Ożeniłaś się z jednym człowiekiem a musisz żyć z trzema i to nie są Twoje dzieci - dla mnie nie do pojęcia.
Dziwie się Tobie, że tak długo czekałaś z wyprowadzką. Dojeżdżacie oboje do pracy 30 km, dwie siostry męża mieszkają po sąsiedzku z teściami, są sprawni, opieki nie potrzebują. Na własne mieszkanie pieniądze macie.
Jeśli wprowadzisz dziecko do tego domu to tak zostanie dopóki go nie odchowasz. Żłobka, czy przedszkola tam zapewne nie ma, więc teściowa będzie się zajmować dzieckiem o ile nie rzucisz pracy i pozostaniesz na gospodarce. Potem może być kolejne dziecko i tak utkwisz w tej znienawidzonej wsi, a jedynym korzystnym wyjściem dla Ciebie ze względu na dzieci i męża, pozostanie asymilacja z tamtejszą ludnością.
Wyprowadzka do mamy niczego nie zmieni a jedynie was poróżni, to co może zmienić stan obecny, to zmiana mieszkania na miejsce, w którym oboje pracujecie.
Tylko na ile Ty masz w tej chwili siły aby to zmienić? Moim zdaniem za długo czekałaś.
Dziwie się Tobie, że tak długo czekałaś z wyprowadzką. Dojeżdżacie oboje do pracy 30 km, dwie siostry męża mieszkają po sąsiedzku z teściami, są sprawni, opieki nie potrzebują. Na własne mieszkanie pieniądze macie.
Czekałam z wyprowadzką bo cały ten czas pracowałam, brałam nadgodziny zeby jaknajszybciej odłozyc pieniadze. Przychodziłam zmeczona, szybko obiad, jakies tam obowiwzki i ponad 2 lata zleciały jak miesiąc....
Wyprowadzka do mamy niczego nie zmieni a jedynie was poróżni, to co może zmienić stan obecny, to zmiana mieszkania na miejsce, w którym oboje pracujecie.
Tylko na ile Ty masz w tej chwili siły aby to zmienić? Moim zdaniem za długo czekałaś.
Owszem za długo czekałam...
Mam nadzieje, że jak się wyprowadzisz a mąż nie będzie chciał iść z tobą to nie będziesz żądać od niego alimentów na dziecko! Tylko będziesz je sama utrzymywać!
Jeżeli ustalali z nim przed ślubem, że zostaje na gospodarce i to będzie jego to po co mieszasz teraz??? Chyba za dobrze komuś się zrobiło i chce jeszcze więcej.
Mam nadzieje, że jak się wyprowadzisz a mąż nie będzie chciał iść z tobą to nie będziesz żądać od niego alimentów na dziecko! Tylko będziesz je sama utrzymywać!
Jeżeli ustalali z nim przed ślubem, że zostaje na gospodarce i to będzie jego to po co mieszasz teraz??? Chyba za dobrze komuś się zrobiło i chce jeszcze więcej.
A czy to bedzie tylko moje dziecko? Chyba razem się na nie decydowaliśmy i mąż musiałby nie miec honoru zeby się nim nie interesowac. A z resztą jestem nas w stanie sama utrzymac.
Ustalali z nim? To po co ja tam byłam potrzebna?
Monia, na obydwa pytania postawione przez Ciebie w temacie jest odpowiedź twierdząca.
W tej sytuacji ktoś zawsze będzie pokrzywdzony. Trudny wybór, ale wybór.
Długo tak pociągniesz?...
Monia, na obydwa pytania postawione przez Ciebie w temacie jest odpowiedź twierdząca.
W tej sytuacji ktoś zawsze będzie pokrzywdzony. Trudny wybór, ale wybór.
Długo tak pociągniesz?...
Zdaje sobie sprawe ze jakby nie zrobic dla kogos bedzie zle. Tylko czy ja naprawde az tyle wymagam? Moj maz troche mnie oszukał, przed slubem nie kladl takiego nacisku na to. Zapytany czemu szczerze nie powiedział ze nie ma opcji zeby zostawil rodzicow powiedzial ze bał sie ze go zostawie.... Rece opadają
I masz racje że długo nie da sie tak pociągnąc
W związku z tym, że opisywałaś już swój związek z co najmniej sześciu różnych kont oraz dodatkowo łamałaś kilka punktów regulaminu, temat zostaje zamknięty, a Twoje konta zablokowane. Pozdrawiam, Cslady