Witajcie drodzy forumowicze
Piszę do Was z takim trochę dziwnym problemem. Nie wiem od czego zacząć...
Mam 22 lata (no już prawie 23 ) i jestem sam. Problem jest w tym, że nigdy nie miałem kobiety, a ludzie zaczynają się interesować tą kwestią i zastanawiać się jak to możliwe. Nie wiem czemu mnie to tak denerwuje, szlag mnie trafia jak po raz kolejny ktoś mi wytyka czemu sobie nikogo nie znalazłem. Z trudem powstrzymuje się, żeby temu komuś krzywdy nie zrobić (no dobra może przesada), ale już powoli zaczynam tracić cierpliwość. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu nie ma weekendu (w weekendy wracam do domu ze studiów) gdzie rodzina nie zacznie mi truć czterech liter, że może bym w końcu sobie znalazł kogoś. Pomimo moich wielokrotnych, czasami już mniej grzecznych i dobitnych próśb żeby tego nie robili, nadal muszę tego słuchać. Znajomi to samo. Nie mam zielonego pojęcia czemu mnie to tak denerwuje ('denerwuje' to i tak delikatnie powiedziane). Czuje się jak ostatni przegryw wtedy.
Uprzedzając pytanie dlaczego ciągle jestem sam - jest kilka powodów. Jednym, wydaje mi się, że głównym jest to, że ilekroć w swoim krótkim życiu próbowałem "wystartować" do dziewczyny, która mi się podobała to zostałem dobitnie przez nie sprowadzany na ziemie zanim jeszcze zdążyłem "wystartować". Po kilku takich sromotnych porażkach naprawdę straciłem wszelkie nadzieje, a przede wszystkim chęci. Zdaję sobie sprawę, że to ze mną jest coś nie tak. Zdaję sobie również z tego, że nie powinienem tak po prostu odpuszczać po kilku porażkach, ale uwierzcie mi - pewnie (niektórzy z Was jeśli nie wszyscy już wiedzą), że to jest okropne uczucie jeżeli Ty się starasz a druga strona ma to w głębokim poważaniu. Jakiś rok temu (trochę ponad) próbowałem z jedną dziewczyną z którą się już trochę znaliśmy i skończyło się tak jak opisywałem wcześniej. Ja się chyba niepotrzebnie zaangażowałem a ona miała to ...no właśnie tam. Przestałem się o nią starać, ona prawdopodobnie tego nie zauważyła. W zasadzie jeśli mam być szczery to do dzisiaj mnie to w jakimś stopniu męczy...
To boli. Ja już nie mam najmniejszej ochoty przeżywać kolejny raz tego bólu. A przecież nie powiem tego ludziom jako odpowiedź na milionowe pytanie "czemu nie masz dziewczyny" bo to żałosne. Jestem jakiś z*****y.
Wybaczcie mi, musiałem się komuś wyżalić a w realnym życiu raczej nie miałbym komu.
Pozdrawiam serdecznie.
Problem nie jest dziwny, NO WORRIES.
Niestety, są ludzie, którzy nie mają w sobie za grosz taktu i bez skrępowania pytają o, jakby na to nie patrzeć, osobiste sprawy. I część z nich w ogóle nie jest tego świadoma. A części się wydaje, że jak Cię będą cisnąć tego typu pytaniami, to Cię niejako "zmotywują" do działania.
Dla mnie to akurat nie jest problem, że dwudziestokilkuletni człowiek nie ma dziewczyny, tak, uważam, że jest to możliwe. Jednak jest zewsząd presja na bycie w związku, tak więc w Twoim wkurzeniu nie ma nic dziwnego.
Żałosny nie jesteś, tego sobie do głowy nie wbijaj, żałosne jest zadawane pytanie. Ty ich grzecznie nie proś, tylko ostro utnij dyskusję. Raz, drugi, trzeci - powinno pomóc.
Cóż, porażki bolą, wiadomo, ale prędzej czy później ktoś odpowiedni zjawia się w życiu. Powodzenia!
Zewsząd presja na bycie w związku? To chyba na innym świecie żyjemy :-P
Zewsząd presja na bycie w związku? To chyba na innym świecie żyjemy :-P
No chyba na to wychodzi, że żyjemy Presja na bycie w związku - trafniej bym tego nie ujął.
Co robić jeśli najbliżsi nawet zaczynają truć? Właśni rodzice? Ostre ucięcie nie pomaga już, a ich ględzenie już zaczyna być żałosne.
Emocjonujesz się strasznie tak naprawdę brakiem problemu. Nie wracaj na weekendy do rodziny proste, powiedz im ze jak nie skończą to nie zobaczą Cię. Jak znajomi Ci trują zmień znajomych albo powiedz by się zamknęli jak nie posłuchają to ich olej.
Proste, ale nie łatwe.
6 2017-07-27 08:48:37 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-07-27 08:51:00)
(...) Nie wiem czemu mnie to tak denerwuje, szlag mnie trafia jak po raz kolejny ktoś mi wytyka czemu sobie nikogo nie znalazłem. (...)
Pewnie dlatego, bo sam nie zaakceptowałeś tego.
Po raz kolejny pytasz:
(...) Nie mam zielonego pojęcia czemu mnie to tak denerwuje ('denerwuje' to i tak delikatnie powiedziane). (...)
A w kolejnym zdaniu sam sobie odpowiadasz:
(...) Czuje się jak ostatni przegryw wtedy. (...)
Skoro tak kiepsko o sobie myślisz, to każda mimochodem nawet rzucona przez kogoś uwaga jest przypomnieniem tego, co o sobie myślisz; pewnie też uważasz (bo to powszechny mechanizm), że osoby te mają podobne, kiepskie, zdanie o Tobie. Stąd Twe wkurzenie, gdybyś jednak zajrzał pod spód tego wkurzenia okazałoby się, że masz tam inne uczucia tyczące tego tematu.
(...) Ja już nie mam najmniejszej ochoty przeżywać kolejny raz tego bólu. A przecież nie powiem tego ludziom jako odpowiedź na milionowe pytanie "czemu nie masz dziewczyny" bo to żałosne. (...)
Moim zdaniem nie jest to żałosne. Zgadzam się jednak z tym, że do takiego wyznania trzeba odwagi.
(...) Co robić jeśli najbliżsi nawet zaczynają truć? Właśni rodzice? Ostre ucięcie nie pomaga już, a ich ględzenie już zaczyna być żałosne.
Zapytać, dlaczego o to ciągle pytają. Tyle tylko, że prawdopodobnie ich odpowiedź będzie znowu powodem kolejnego wkurzenia. Co odpowiedzą? Pewnie to, że się martwią, że wszyscy/większość wokół Ciebie są w związkach, że... . Co wtedy? Będąc na Twym miejscu powiedziałabym prawdę: o tym, ze nie chcesz przeżywać kolejnego odrzucenia, że to dla Ciebie bolesne, ze z tego powodu nie decydujesz się zawierać bliższych znajomości. Innym rozwiązaniem jest sposób opisany wyżej: oznajmienie rodzicom/rodzinie/znajomym, że temat Twego bycia singlem jest tematem tabu i wówczas kontakty będziesz utrzymywał, albo z nich zrezygnujesz na czas jakiś/zawsze, gdy rodzice/rodzina/znajomi poruszać ten temat będą nadal.
7 2017-07-27 10:46:59 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-07-27 10:48:17)
No a co w tym dziwnego, ze jesteś sam w wieku 22 lat? Jak byś miał 42 to miał byś powód do narzekan, ale litości, masz DOPIERO 22 lata a piszesz jak stetryczaly zgred. Ledwo co wszedles w dorosłość i juz chciałbys mieć doświadczenie z kobietami jak stary wyjadacz. Najwyrazniej nie masz żadnych zainteresowań, pasji, zajęć, ze fiksujesz się tak na tym, ze jesteś bez dziewczyny. Uważam podobnie jak realista, ze niepotrzebnie skupiasz się na wydumanym problemie.
Możesz im zacząć wmawiać, że skupiasz się obecnie na szkole/pracy i nie w głowie tobie amory ;p lub też standardowy i chyba najlepszy tekst, że żadna obecnie na ciebie nie zasługuje ;D a nie zamierzasz na razie obniżać poprzeczki
Tak to już jest, że rodzinka się dopytuje i próbuje czasami znaleźć tobie na siłę kogoś. Musisz po prostu cały czas powtarzać jedną dwie odpowiedzi i w końcu dadzą tobie spokój. Przecież nie będziesz chodził zawieszoną kartką na szyi i prosił aby nie poruszać tego tematu gdy jesteś w domu
Ze znajomymi to trochę gorzej ale powinieneś mocno zakomunikować używając nawet niecenzuralnych słów aby się nie wpier..
No a co w tym dziwnego, ze jesteś sam w wieku 22 lat? Jak byś miał 42 to miał byś powód do narzekan, ale litości, masz DOPIERO 22 lata a piszesz jak stetryczaly zgred. Ledwo co wszedles w dorosłość i juz chciałbys mieć doświadczenie z kobietami jak stary wyjadacz. Najwyrazniej nie masz żadnych zainteresowań, pasji, zajęć, ze fiksujesz się tak na tym, ze jesteś bez dziewczyny. Uważam podobnie jak realista, ze niepotrzebnie skupiasz się na wydumanym problemie.
Umiesz czytać ze zrozumieniem? Temat jest o tym, że to właśnie nie ja fiksuje na tym punkcie tylko moje otoczenie.
Powiedz im, że to nie ich problem i nie tłumacz się dalej.
A jak Ci będą dalej truć, to zmień znajomych. Uwierz, nie wszystkich obchodzić będzie czy kogoś masz, dlaczego nie masz i w życiu Ci nie zadadzą takiego pytania.
Rodzinie też odpowiadaj, nie twoja sprawa - tylko spokojnie, bo jak będziesz miał zdenerwowany głos to awantura gotowa i wyjdziesz na dziwaka.
A w miarę możliwości też ogranicz kontakt z tymi co się da. Jakiś dalekich kuzynów nie musisz przecież widywać co dwa dni.
(...) Temat jest o tym, że to właśnie nie ja fiksuje na tym punkcie tylko moje otoczenie.
Gdyby dla Ciebie temat był obojętnym, to spokojnie na pytanie różnych osób byś odpowiadał, tymczasem jak sam przyznałeś wywołują znacznie więcej niż zdenerwowanie.
sourd napisał/a:(...) Temat jest o tym, że to właśnie nie ja fiksuje na tym punkcie tylko moje otoczenie.
Gdyby dla Ciebie temat był obojętnym, to spokojnie na pytanie różnych osób byś odpowiadał, tymczasem jak sam przyznałeś wywołują znacznie więcej niż zdenerwowanie.
O rany, bo młody to bierze do siebie. A może i faktycznie by chciał mieć dziewczynę, a te komentarze dodatkowo go dobijają.
Też to przechodziłam w wieku 20 paru lat jak byłam sama. Komentarze wujków, ciotek i innych bardzo mnie wyprowadzały z równowagi.
Teraz nikt mi nie śmie zapytać dlaczego jestem sama. A może i juz machnęli ręką
Wielokropek napisał/a:sourd napisał/a:(...) Temat jest o tym, że to właśnie nie ja fiksuje na tym punkcie tylko moje otoczenie.
Gdyby dla Ciebie temat był obojętnym, to spokojnie na pytanie różnych osób byś odpowiadał, tymczasem jak sam przyznałeś wywołują znacznie więcej niż zdenerwowanie.
O rany, bo młody to bierze do siebie.(...)
Dlatego zacytowane przeze mnie jego zdanie mija się z prawdą.
rossanka napisał/a:Wielokropek napisał/a:Gdyby dla Ciebie temat był obojętnym, to spokojnie na pytanie różnych osób byś odpowiadał, tymczasem jak sam przyznałeś wywołują znacznie więcej niż zdenerwowanie.
O rany, bo młody to bierze do siebie.(...)
Dlatego zacytowane przeze mnie jego zdanie mija się z prawdą.
Ale on tego jeszcze nie widzi.
Pewne rzeczy przychodzą z latami, człowiek dojrzewa ( a przynajmniej niektórzy).
A pytania rodziny - pamiętam - irytują wtedy bardzo.
15 2017-07-27 12:46:33 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-07-27 12:48:36)
On tego jeszcze nie widzi, ale zapytał o przyczyny swej 'irytacji', więc wskazałam je.
Pytanie, nie tylko wtedy, nie tylko na ten temat i nie tylko pytania rodziny, irytują dopóty, dopóki ucieka się przed rzeczywistością. Gdy ma się 'luźne szelki' to pytań nie traktuje się jako oskarżeń, tylko spokojnie na nie odpowiada (niekoniecznie wywlekając wszystkie problemy do n-tego pokolenia wstecz).
a ja tam rozumiem, ze mozna dostać kota, jak to samo pytanie słyszy się po raz tysięczny od tej samej osoby, a udzieliło się już 999 identycznych odpowiedzi.
Dobrze, ale "spokojne odpowiedzi" i "luźne szelki" to ja miałem przez jakiś czas, przez pierwsze kilka/kilkanaście tego typu pytań. Jak się je już słyszy milionowy raz to nawet największą oazę spokoju można by wyprowadzić z równowagi.
Może faktycznie przesadzam, i za bardzo biorę to wszystko do siebie. Ale jeszcze raz - tak jak napisałem wcześniej, nie chodzi mi o same poruszanie tematu ale o częstotliwość z jaką się to dzieje. Jak już pojawiają się domysły czy może jestem aseksualny, czy może co innego, albo inne tego typu rzeczy to już jasny szlag może trafić. A przecież nie wypnę się z dnia na dzień rodzinę czy przyjaciół.
Czaicie?
No rodzina potrafi być bardzo upierdliwa z takimi pytaniami, ( u mnie było przez lata pytanie - a CZEMU Wy nie macie jeszcze dzieci?), tragedia
Także wytrwalosci zycze.
Dobrze, ale "spokojne odpowiedzi" i "luźne szelki" to ja miałem przez jakiś czas, przez pierwsze kilka/kilkanaście tego typu pytań. Jak się je już słyszy milionowy raz to nawet największą oazę spokoju można by wyprowadzić z równowagi.
Może faktycznie przesadzam, i za bardzo biorę to wszystko do siebie. Ale jeszcze raz - tak jak napisałem wcześniej, nie chodzi mi o same poruszanie tematu ale o częstotliwość z jaką się to dzieje. Jak już pojawiają się domysły czy może jestem aseksualny, czy może co innego, albo inne tego typu rzeczy to już jasny szlag może trafić. A przecież nie wypnę się z dnia na dzień rodzinę czy przyjaciół.
Czaicie?
Powiem Ci, że dziwnym przypadkiem jesteś, mój brat ma 27 lat i lat i nie ma dziewczyny A nawet, z tego co wiem przynajmniej, nigdy nie był w poważniejszym, dłuższym związku, jedynie jakieś przelotne, chwilowe miłostki. I zapewniam Cię, że nikt z mojej rodziny nie robi mu z tego powodu problemu, więc Twoja rodzina i znajomi wydają mi się być naprawdę dziwni.
Czaję.
Ponownie twierdzę, że w takiej sytuacji możesz zająć się problemem pytających, tzn. odwrócić pytanie i dopytać o powody dopytywania się o sprawy Ciebie dotyczące.
Dobrze, ale "spokojne odpowiedzi" i "luźne szelki" to ja miałem przez jakiś czas, przez pierwsze kilka/kilkanaście tego typu pytań. Jak się je już słyszy milionowy raz to nawet największą oazę spokoju można by wyprowadzić z równowagi.
Może faktycznie przesadzam, i za bardzo biorę to wszystko do siebie. Ale jeszcze raz - tak jak napisałem wcześniej, nie chodzi mi o same poruszanie tematu ale o częstotliwość z jaką się to dzieje. Jak już pojawiają się domysły czy może jestem aseksualny, czy może co innego, albo inne tego typu rzeczy to już jasny szlag może trafić. A przecież nie wypnę się z dnia na dzień rodzinę czy przyjaciół.
Czaicie?
Powiedz im, że idziesz na ksiedza, albo jesteś aseksualny. Albo tonem żartobliwym i luzackim, albo spokojnie i poważnie,
Przypomniało mi się, dawno temu koleżanka miała ten sam problem, zwłaszcza w gronie rodzinnym. Było milion pytan przy świętach, kiedy znajdzie chłopaka, kiedy wyjdzie za mąż, dlaczego nikogo nie ma. W końcu że stoickim spokojem wygłosiła, że jest lesbjika,a z e przy stole dominowały starsze ciotki więc zapadła grobowa cisza i ucichly od tąd pytania.
Koleżanka wyszła za mąż parę lat później, aby znowu zostać zbombardowana pytaniami:a kiedy dzieci, a czemu nie macie dzieci.
Pewnien typ ludzi jest po prostu nietaktowny.
To jest Twoje życie i możesz z nim robić co zechcesz.
Inaczej do tego podchodź obracaj w żart lub je zlewaj.
Nie jest z Tobą coś nie tak. Dlaczego miało by być? Jesteś wrażliwy to nie choroba to siła jeśli umiejętnie wykorzystasz. Musisz zdać sobie sprawy że ludzie nie mają wartości przylepionej na czole czy koszulce. Studia, dziewczyna, dzieci nie są jednoznacznym miernikiem Ciebie i Twojej wartości.
Nie porównuj się do innych jesteś wyjątkowy tak jak każdy inny.
To że nie masz dziewczyny czy ileś razy dziewczyna nie była zainteresowana nic nie znaczy to tak jakbyś chciał badać stan tarczycy robiąc USG nogi bezcelowe prawda? Za mocno bierzesz to do siebie to wszystko. Powiem Ci coś że to właśnie Twoje przeświadczenie o małej atrakcyjności może sprawiać że kobiety nie są zainteresowane. Nie myl objawów z przyczynami. Kobiety też nie lubią facetów którym zależy na kimkolwiek. Masz wtedy od pewnej grupy jakby bana na starcie.
Wolimy facetów którzy mają poczucie własnej wartości i jednocześnie znają swoje słabe strony. To jest atrakcyjnie. Zresztą działa to chyba w obie strony. Wolałbbyś dziewczynę nie pewną siebie która cały czas widziałaby jakiś problem? Czasami nawet nierealny lu mały ale wymaksowany na maksa i mówiła Ci wprost lub pokazywała by to mimo woli. Czy dziewczynę która jest pewna siebie ale nie zadufana nie ma się za królewnę?
Mnie się wydaje że zwłaszcza w tych czasach piękno także fizyczne wynika z wewnątrz to jak siebie postrzegasz ma wpływ na to co robisz ze swoim ciałem. Sama postawa zmienia odbiór osób tak samo ton głosu czy mimika. Nie mówiąc o tym że osoba która nie ma problemów z własną oceną dobierze takie ciuchy aby w nich czuć się dobrze i aby dobrze wyglądać. Są ubrania które wyglądają niekorzystnie na np pulchniejszych osobach w tym wypadku lepiej założyć coś innego.
23 2017-07-27 14:56:39 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-27 14:58:28)
No rodzina potrafi być bardzo upierdliwa z takimi pytaniami, ( u mnie było przez lata pytanie - a CZEMU Wy nie macie jeszcze dzieci?), tragedia
Potrafi być, zresztą sam to kiedyś przerabiałem ale nie tylko ja bo kumple też tak niektórzy mieli. "A kiedy dziewczynę jakąś poznasz, będziesz miał" - to za młodu jak 18/20 lat sie miało. A teraz to - "a kiedy żona bo to już czas" Mama mi niedawno temu powiedziała, że powinienem mieć już przynajmniej jedno dziecię (lol ;p
)
Do rodziny to trzeba spokojnie, ja tam bym przytakiwał, serwował jakieś teksty tak na odczep się i nie zważał, ale do znajomych to ostro - powiedzieć "aby sie nie interesowali bo kociej mordy dostaną"
No po prostu należy opier.dolić xD
Ponownie twierdzę, że w takiej sytuacji możesz zająć się problemem pytających, tzn. odwrócić pytanie i dopytać o powody dopytywania się o sprawy Ciebie dotyczące.
To właśnie też jest dobre rozwiązanie, wtedy oni będą się tłumaczyć
To że nie masz dziewczyny czy ileś razy dziewczyna nie była zainteresowana nic nie znaczy to tak jakbyś chciał badać stan tarczycy robiąc USG nogi bezcelowe prawda? Za mocno bierzesz to do siebie to wszystko. Powiem Ci coś że to właśnie Twoje przeświadczenie o małej atrakcyjności może sprawiać że kobiety nie są zainteresowane. Nie myl objawów z przyczynami. Kobiety też nie lubią facetów którym zależy na kimkolwiek. Masz wtedy od pewnej grupy jakby bana na starcie.
Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko. Jak po raz n-ty zaistniała sytuacja, że nie że kobieta odrzuciła czy coś, ale że nawet nie spojrzała na mnie (wiecie w jakim sensie), to coś jest ze mną nie tak. Nie zawsze miałem przecież
przeświadczenie o małej atrakcyjności
Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko. Jak po raz n-ty zaistniała sytuacja, że nie że kobieta odrzuciła czy coś, ale że nawet nie spojrzała na mnie (wiecie w jakim sensie), to coś jest ze mną nie tak. Nie zawsze miałem przecież
mozzarellalight napisał/a:przeświadczenie o małej atrakcyjności
A jak miałeś kiedyś większe poczucie wyższej atrakcyjności, to dziewczyny się Toba interesowały?
sourd napisał/a:Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko. Jak po raz n-ty zaistniała sytuacja, że nie że kobieta odrzuciła czy coś, ale że nawet nie spojrzała na mnie (wiecie w jakim sensie), to coś jest ze mną nie tak. Nie zawsze miałem przecież
mozzarellalight napisał/a:przeświadczenie o małej atrakcyjności
A jak miałeś kiedyś większe poczucie wyższej atrakcyjności, to dziewczyny się Toba interesowały?
Nie. Nigdy.
rossanka napisał/a:sourd napisał/a:Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko. Jak po raz n-ty zaistniała sytuacja, że nie że kobieta odrzuciła czy coś, ale że nawet nie spojrzała na mnie (wiecie w jakim sensie), to coś jest ze mną nie tak. Nie zawsze miałem przecież
A jak miałeś kiedyś większe poczucie wyższej atrakcyjności, to dziewczyny się Toba interesowały?
Nie. Nigdy.
Dobrze. A co rozumiesz za słowami "dziewczyny się interesują". To znaczy jak się maja zachowywać w stosunku do Ciebie?
Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko.
Tu masz właśnie problem. Dalej nie widzisz?
Dla Ciebie Twoja wartość określa się tym czy masz zainteresowanie akceptacje etc. To jest zła metoda pomiarowa i tak to nie działa.
To jak traktują Cie kobiety zależy w dużej mierze jak Ty się czujesz ze sobą.
Mówię to na serio.
Twoja rodzina jest nie taktowna podobnie znajomi ale to co przeżywasz to tak naprawdę Twój własny ból. Nie radzisz sobie z tym czujesz się gorszy, nie wartościowy, drugiej kategorii i w tym problem.
rossanka napisał/a:sourd napisał/a:Jak to nic nie znaczy? Dla mnie to znaczy wiele, a w zasadzie wszystko. Jak po raz n-ty zaistniała sytuacja, że nie że kobieta odrzuciła czy coś, ale że nawet nie spojrzała na mnie (wiecie w jakim sensie), to coś jest ze mną nie tak. Nie zawsze miałem przecież
A jak miałeś kiedyś większe poczucie wyższej atrakcyjności, to dziewczyny się Toba interesowały?
Nie. Nigdy.
Dam sobie nogę uciąć że kiedyś jakiejś się podobałeś ale przecież nie musisz o tym wiedzieć tak? Sądzisz że jak kobieta/facet się interesuje to to zawsze widać? Tak to nie działa.
hahahaha Opowiem anegdotkę z podstawówki. Tak z podstawówki był mną zainteresowany pewien kolega, młodszy brat koleżanki z klasy. Pokazywał to raczej dobitnie. Ja nim też o czym nie miał zielonego pojęcia bo nie miałam dość odwagi (oklaski dla mnie za strach przed okazaniem uczuc gdy jestesmy pewni uczuc drugiej strony mistrzostwo <3) Do dzisiaj nie wie.
Powinieneś jasno zakomunikować, że nie życzysz sobie wypytywania po raz n-ty o to samo. Jak nie zadziała po grzecznemu, to niestety do niektórych trzeba dosadniej... Ja się już przekonałam, że są takie osoby, do których jak się mówi delikatnie, grzecznie, to nie dociera.
31 2017-07-27 21:33:02 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-07-27 21:34:37)
Dygresja taka: jak miałam te 20 lat, to niektórzy młodzi chłopcy wybierali dziewczynę, która im się podobała i najpierw ulegali zauroczeniu angażując uczucia o wiele za wcześnie, bo zanim jeszcze wybadali, czy mają jakiekolwiek szanse. Jeśli Tobie Autorze to się przytrafiło, to wyciągnij wnioski i zacznij podryw od nowa :-) . To nic takiego, że jakieś dziewczyny Cię nie chciały: to tak nie działa, że Ty się chcesz umiawiać, więc podbijasz. Fajnie jest najpierw zorientować się, czy dziewczyna jest w ogóle zainteresowana spotykaniem się z kimkolwiek, a dopiero potem rozważyć, czy masz u niej szanse.
Ps. Dziewczyny wtedy zakochiwały się równie szybko ;-)
32 2017-07-27 21:49:29 Ostatnio edytowany przez sourd (2017-07-27 21:51:54)
Dobrze. A co rozumiesz za słowami "dziewczyny się interesują". To znaczy jak się maja zachowywać w stosunku do Ciebie?
Dobra, może faktycznie jakoś źle to pojmuję ale pozwólcie mi posłużyć się ostatnim przykładem. Spodobała mi się dziewczyna z roku, było kilka sytuacji, z których skorzystałem żeby zagadać itp, potem pisaliśmy ze sobą, gadaliśmy. Cały czas to było na zasadzie, że ja zagaduje a ona tylko albo odpowiadała na pytania albo tylko od niechcenia coś odpisywała. Sytuacji, w których to ona pierwsza zagadała albo napisała do mnie było może ze 2 albo 3... Ciężko mi było, ale odpuściłem, bo dostawałem od niej nie bezpośrednie ale wyraźne znaki, że nie jest zainteresowana. Wiem, że miesiąc czy dwa później znalazła sobie kogoś. Może zaangażowałem się dlatego, że w porównaniu do innych dziewczyn, z którymi rozmawiam tylko na siema siema, ona w rozmowie wydawała mi się hmm...milsza? nie wiem jak to nazwać. Przyznaje się bez bicia, że wyobrażałem sobie nie wiadomo co, ale koniec końców z bólem odpuściłem. Wiem, że ona nic sobie z tego nie robiła, spłynęło to po niej jak po kaczce.
Takich sytuacji w moim życiu było kilka, nie pamiętam już ile. To głupie wiem, ale taka już moja wada.
Skąd jeszcze wiem, że się mną nie interesują? Porównuję zachowanie dziewczyn w odniesieniu do mnie i do moich kolegów. Jest znacząca różnica. Z nimi jakoś chętniej rozmawiają. Tak po prostu na co dzień. Niekiedy mam nawet wrażenie, że ze mną gadają tylko jak jest jakaś konieczność.
EDIT: Makigigi, wybacz, nie przyczytałem Twojego posta bo dodałaś go w momencie jak ja pisałem swojego Tak właśnie było, za każdym razem źle oceniłem swoje szanse, ale to nie ma znaczenia, skoro okazuje się, że w każdym przypadku były praktycznie zerowe.
Dobra, może faktycznie jakoś źle to pojmuję ale pozwólcie mi posłużyć się ostatnim przykładem. Spodobała mi się dziewczyna z roku, było kilka sytuacji, z których skorzystałem żeby zagadać itp, potem pisaliśmy ze sobą, gadaliśmy. Cały czas to było na zasadzie, że ja zagaduje a ona tylko albo odpowiadała na pytania albo tylko od niechcenia coś odpisywała. Sytuacji, w których to ona pierwsza zagadała albo napisała do mnie było może ze 2 albo 3... Ciężko mi było, ale odpuściłem, bo dostawałem od niej nie bezpośrednie ale wyraźne znaki, że nie jest zainteresowana. Wiem, że miesiąc czy dwa później znalazła sobie kogoś. Może zaangażowałem się dlatego, że w porównaniu do innych dziewczyn, z którymi rozmawiam tylko na siema siema, ona w rozmowie wydawała mi się hmm...milsza? nie wiem jak to nazwać. Przyznaje się bez bicia, że wyobrażałem sobie nie wiadomo co, ale koniec końców z bólem odpuściłem. Wiem, że ona nic sobie z tego nie robiła, spłynęło to po niej jak po kaczce.
Tak, też myślę, że była niezainteresowana.
A dokładnie mniej więcej o czym rozmawialoście? Jak rozmawiałeś? Czy zadawałeś pytania, czy tylko opowiadałeś?
Może po prostu była Tobą nie zainteresowana, a może inna by była?
Jednym ludziom dobrze się ze soba rozmawia, a inni nie łapią wspólnego jezyka.
Trudne pytanie
Nie wiem, ciężko mi powiedzieć. O wszystkim. Tzn od tematów przyziemnych, po te mniej przyziemne. Czasami nie powiem, nawet się otworzyła trochę, powiedziała mi parę rzeczy takich, których nie mówi się na co dzień tj. o swoich planach, słabościach, czym się martwi itd. Niekiedy już myślałem, że wszystko idzie w dobrą stronę, ale potem znów były okresy, że jej się gadać nie chciało, aż w końcu odpuściłem. To było ciężkie bo nie wiedziałem, czy dobrze robię dając sobie spokój (jeśli mam być szczery w 100% to do dzisiaj nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale innego wyjścia nie było).
Może nie umiałem z nią gadać, może był ktoś inny, nie wiem. Wiem, że bolało, a w zasadzie jeszcze w jakimś tam stopniu boli do dziś, i właśnie dlatego nie chcę się już w nic takiego pakować.
Trudne pytanie
Nie wiem, ciężko mi powiedzieć. O wszystkim. Tzn od tematów przyziemnych, po te mniej przyziemne. Czasami nie powiem, nawet się otworzyła trochę, powiedziała mi parę rzeczy takich, których nie mówi się na co dzień tj. o swoich planach, słabościach, czym się martwi itd. Niekiedy już myślałem, że wszystko idzie w dobrą stronę, ale potem znów były okresy, że jej się gadać nie chciało, aż w końcu odpuściłem. To było ciężkie bo nie wiedziałem, czy dobrze robię dając sobie spokój (jeśli mam być szczery w 100% to do dzisiaj nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale innego wyjścia nie było).
Może nie umiałem z nią gadać, może był ktoś inny, nie wiem. Wiem, że bolało, a w zasadzie jeszcze w jakimś tam stopniu boli do dziś, i właśnie dlatego nie chcę się już w nic takiego pakować.
A rozmawiasz tak spontanicznie, czy myślisz, o czym porozmawiać, jak poprowadzić rozmowę, jakie tematy poruszac? Może się spinasz za bardzop i wychodzi sztucznie, zwłaszcze przy dziewczynach, które Ci się podobają.
A z tymi, co Ci się nie podobają, które są po prostu koleżankami - jak to wygląda, te rozmowy?
1. Wiadomo, że myślę o czym mam rozmawiać, ale bez przesady nie spinam się za bardzo.
2. Normalnie, tak jak z normalnymi znajomymi
1. Wiadomo, że myślę o czym mam rozmawiać, ale bez przesady nie spinam się za bardzo.
2. Normalnie, tak jak z normalnymi znajomymi
ad 2 - tu nie myślisz o czym rozmawiać, tylko po prostu rozmawiasz?
a w pk1 myślisz?
Dokładnie tak
Dokładnie tak
To może cała sytuacja sztucznie brzmi, a jak ktos jest sztuczny, to właśnie rozmowa staje się nijaka, taka na siłę - może tu tkwi haczyk?
40 2017-07-27 22:31:25 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2017-07-27 22:34:28)
Sourd, No to spróbuj od nowa z innymi dziewczynami, tylko nie angażuj uczuć od razu. Tobie się wydaje, że z innymi chętniej rozmawiają na zasadzie flirtu. Z innymi poprostu rozmawiają na luzie i bez podtekstów, a Ty jesteś spięty, bo od pierwszej chwili masz w głowie myśl, że ona Ci się podoba i chcesz dobrze wypaść.
Dziewczyny widzą, że próbujesz niezgrabnie je poderwać a to jakoś zniechęca. Osobiście będąc tak zagadywaną czułam się niekomfortowo. Cały czas myślałam "oby tylko nie próbował się umówić". Tylko wiesz co? Gościu, którego wspominam, był w porządku. Tylko było widać, że już mu zależy, a nie chciałam wchodzić w sytuację, gdzie ja nie wiem, czy go polubię, czy mi się spodoba, a on już wie. Bo gdyby jednak mi nie pasowała znajomość, to byłoby chamsko dawać kosza i wyszłoby ma to, że się bawiłam jego uczuciami, więc uciekałam od niego. Mam nadzieję, że mój punkt widzenia pokazał Ci, że z Tobą jest wszystko ok, intencje dziewczyn też z reguły są ok.
Wydaje mi się, że Twój jedyny problem jest taki, że zaczyna Ci zależeć na dziewczynie w momencie, gdy stwierdzisz, że ona Ci się podoba. A to o wiele za wcześnie i kładzie się cieniem na całej relacji.
Jak gadałem z tamtą dziewczyną to rzecz jasna myślałem o czym mówić, ale też nie wydaje mi się, żeby to była sztuczna rozmowa (a może mi się tylko źle wydaje). Tak jak pisałem wcześniej - były momenty, gdzie wydawało mi się, że dobrze się wszystko rozwija, ale to były naprawdę nieliczne momenty.
Gdybym gadał z nią na totalnym luzie tak jak z innymi dziewczynami to nawet by się jej nie chciało tracić czasu na rozmowę ze mną.
Jak gadałem z tamtą dziewczyną to rzecz jasna myślałem o czym mówić, ale też nie wydaje mi się, żeby to była sztuczna rozmowa (a może mi się tylko źle wydaje). Tak jak pisałem wcześniej - były momenty, gdzie wydawało mi się, że dobrze się wszystko rozwija, ale to były naprawdę nieliczne momenty.
Gdybym gadał z nią na totalnym luzie tak jak z innymi dziewczynami to nawet by się jej nie chciało tracić czasu na rozmowę ze mną.
A skąd wiesz?A może ona by się też wtedy rozgadała. Makigigi dobrze pisze.
A skąd wiesz?A może ona by się też wtedy rozgadała. Makigigi dobrze pisze.
Nie rozgadałaby się - przynajmniej ja w to wątpie. Byłoby wtedy tak jak z innymi, urwałaby bezsensowną rozmowę.
To nie jest tak, że nie próbowałem gadać z dziewczynami na totalnym luzie, o niczym. Jasne, że próbowałem, ale wtedy te rozmowy dość szybko zostały kończone/urywane.
Bo zakładasz z góry, że nikt nie chce z Tobą gadać?
Bo zakładasz z góry, że nikt nie chce z Tobą gadać?
Przyznaje bez bicia, że po części masz rację. Ale nie zawsze tak było. Po prostu po kilku/kilkunastu sytuacjach kiedy dziewczyna nie chciała ze mną gadać bo szukała jakiegokolwiek pretekstu żeby urwać gadkę, to już potem ciężko jest mieć inne założenie.
Ale nawet jeśli staram się odrzucić to założenie, to efekt i tak jest ciągle ten sam.
Sourd to że nie masz kobiety to nie twoja wina. Nawet nie dopuszczaj takiej myśli bo ciebie wykończy. Jesteś młody, rozwijaj się narazie, skończ studia. Zawsze można poznać kobiete nawet jak miałbyś 42 lata i nigdy wcześniej nie miał kobiety. Nie wyznaczaj sobie sztucznych granic i nie daj sobie wyznaczać przez innych kiedy i w jakim wieku jest najlepiej kogoś poznać a kiedy już jest za późno. Jeżeli prosiłeś wiele razy żeby o to z tobą nie rozmawiali a robią to z nowu, to musisz z grubej rury im odpowiedziec, po chamsku i przez jakiś czas się do nich nie odzywać.
48 2017-07-31 22:46:28 Ostatnio edytowany przez mergi (2017-07-31 22:50:46)
Nie mam zielonego pojęcia czemu mnie to tak denerwuje ('denerwuje' to i tak delikatnie powiedziane). Czuje się jak ostatni przegryw wtedy.
Drugie zdanie jest odp.na pytanie z pierwszego.
Jeżeli Ty sam siebie tak widzisz ,to inni to podświadomie wyczuwają i tak samo Ciebie odbierają.
Ludzie widzą nas tak,jak sami siebie widzimy.
Popracuj nad pewnością siebie.
Nie mów i nie myśl o sobie "przegryw".
Zacznij siebie postrzegać pozytywnie , a wtedy inni też Ciebie takiego zobaczą i gwarantuję,że dadzą spokój.
Łatwiej zaatakować owcę czy wilka?
Jeżeli przy uwagach bliskich się denerwujesz,krzyczysz,podnosisz głos,ręce i głos Ci się trzęsą to ich to jeszcze nakręca i widząc Twoją reakcję pozwalają sobie na więcej i więcej.
Musisz to przerwać.
Przygotuj sobie w domu,na spokojnie kilka "ripost" i przećwicz na głos.(sprawdzone i potwierdzone )
Nawet najlepsza riposta wypowiedziana niepewnie da odwrotny skutek.
Ja kiedyś też byłam takimi pyt."bombarowana".
W końcu odp.na spokojnie "że nikogo nie mam ,bo mnie nikt nie chce" i o dziwo podziałało.
Chyba nikt się nie spodziewał takiego "samokrytycyzmu"i rozmowa w tym miejscu się urywała.
"Rzucałam "do tego uśmiech od ucha do ucha i przeciwnik był zdezorientowany.
Z rodzicami powinno być łatwiej.
Na kolejne pytanie mamy czy kogoś masz spokojnie bym odp."Mamuś,szukam i szukam ,ale póki co nie znalazłem drugiej tak wspaniałej kobiety jak Ty. " Daj mamie buziaka ,puść oczko i mama będzie "ugłaskana".
Tata pewnie daje rady?
Jeśli tylko pyta to też z uśmiechem zapytaj "czy Ci coś doradzi".
Jak zacznie radzić wysłuchaj,pokiwaj głową i odp.na koniec "Dzięki tato.Wypróbuję i dam Ci nast.razem znać czy Twoje "triki"sprzed 20/30 lat działają jeszcze na kobiety".
Zapewne odp.,że to działa zawsze .
Przy nast.wizycie jak zapyta,to odp.,"że jesteś w trakcie wdrażania jego nauk w praktykę/"że rady działają,ale nie chcesz "zapeszać"na tym etapie i jak się coś rozwinie to dasz mu znać.:)"
"Wszystko jest na dobrej drodze,tato".
Popracuj nad pewnością siebie i luzem ,a wszystko się ułoży,zobaczysz.
Powodzenia.
Każdy w innym wieku osiąga dojrzałość na związki, nie masz czym się przejmować
Każdy w innym wieku osiąga dojrzałość na związki, nie masz czym się przejmować
No właśnie tu nie chodzi to że ja się boję, że jestem jeszcze niedojrzały na związki czy coś. Opisałem swój problem w poprzednich postach.
Dzięki wszystkim za porady dotyczące "otoczenia" postaram się wdrożyć je, chociaż niektóre z opisanych przez Was już próbowałem stosować, co niestety nie dawało rady.