Jedyne co mi sprawia radość i satysfakcje to moja praca i szkoła.
Chyba nigdy w kraju nie mogłam znaleźć dla siebie drogi, w związkach ani w pracy....
Tu, zagranica, znalazłam przynajmniej dobra prace i szkole. Tylko z tego jestem dumna. W Pl bylam bezrobotna, siedziałam (spalam wieksza czesc dnia) u mamy w domu...
Wszystkie moje związki w kraju i tu zle wybory. Duzo mogłabym opowiadac o tych byłych...
Opowiem wam mój dzisiejszy dzien.
Najpierw poszlo o wyjazd nad jezioro, powiedziałam ze nie chce jechać, gdyż jest to nudne każdego dnia jezdzic nad jezioro i chętnie bym została w domu, wypoczela i poczytala moje książki oder internet, posluchala muzyki i poleniuchowala. (uwielbiam czytac ksiaaki). Czulam sie zmeczona. Jezdzimy przecież niemal codziennie nad jezioro.
Mój partner w tym czasie dostaje szalu, sprząta, biega po mieszkaniu i nie wie czym sie zajac.
W końcu zdenerwowałam sie i mowie mu, ze może by znalazł jakies hobby i sie ode mnie odczepil (dosadnie powiedzilam, przesadziłam może...), albo znalazł jakiegoś kolege, np. co ma warsztat samochodowy i do niego poszedł....(wcześniej w innej miejsc. miał takiego kolege).
Potem zrobilo mi sie go zal i zaproponowałam ze pojade do sklepu po lody i na frytki. Siedzimy na frytkach. Najpierw komentowal, ze jakas kobieta z dzieckiem czeka na meza a ten nie przyjezdza (pewnie arabka, albo uchodzca), potem pyta kelnerke co jedza obok przy stoliku (to odp. mu, ze jakies grzyby i kotlety, pyta jaka cena i odp. ze za drogo, a ona z usmiechem, ze Pana nie stać na kotleta z grzybami...), potem rzucil potajemnie frytke jakiemuś psu przy drugim stoliku...mowie żeby nie rzucal bo wlasciciele mogę sie zdenerwować ze pies takich rzeczy nie je (bokserek wygladal na wypielęgnowanego).
Potem do sklepu pojechałam po lody, przy kasie nie było kasjerki to już podniosl glos, ze nie ma nikogo w kasie!, kasjerka przyszla, kobieta z dzieckiem w wozku stala przed nami, jak to uslyszala to mowi do mnie: Proszę przejść przede mnie. Glupio mi było, bo przecież nie musze przechodzić w kolejce przed kobiete z dzieckiem. Mój partner zaczal jeszcze do tego dziecka zagadywać ---bla bla....Wkurzylo mnie to... Zaplacilam za lody i szybko wyszłam ze sklepu. Wsiadlam w auto. Wlaczyl glosno muzyke swojego zespołu. To b. przeszkadza mi w jeździe gdyż mam prawo jazdy od niedawna i jestem kierowca bez doświadczenia (miałam już stluczke). W dużym miescie trudno mi sie jeździ. Potrzebuje sie skupic. Slysze ciagle kometarze ze za dużo gazu, ze spalę sprzęgło, ze niepotrzebnie wjechałam na prawy pas (uważam ze potrzebnie, w prawo mogłam skrecic tylko z prawego, z lewego tylko w lewo, widziałam dokl.), ze mam wysiasc z auta i on pojedzie dalej. Mowie, żeby sie odwali, sciszylam muzyke (wypil jedno piwo, nie chciałam by jechal) i ze jade do domu. On ze zlosci (nie wiem czemu spowodowanej?) rzucil lodem o szybę....Dodam ze jak sama jade autem to jade spokojnie i dojezdzam do celu. Wysiadlam z auta , wzielam klucze i poszlam do mieszkania, otwarlam moje książki, internet i trochę pocztalam o pielęgniarstwie, trochę o muzyce, zajrzałam na fora, miałam spokoj...On poszedł spac! Była około 19.30- 20.00
wstal około 24.00 , zaproponowałam ze może napijemy sie wina. on mowi ze woli piwo. siedzimy. pije wino (on mowi, ze wino smierdzi), chciałam mu opowiedzieć o lodach jakie lubiłam w dzieciństwie w pl (o pingwinach), on mowi ze marudzę...wiec nic nie mowie, ...potem mowi, ze dobre były lody które kupiliśmy w pl ale zostawiliśmy je w lodowce mojej mamy i pewnie moje siostrzenice już je zjadły....pytam, i czy to tak zle ze zostawiliśmy lody za pare zloty....??? Mowi, nie, ale twojej mamie, ale nie siostrzenicom...Uwazam ze to okropne ze wypomina mi pare zloty, za lody i arbuzy które zostawiłam u mamy. Jest mi strasznie przykro..... potem chciałam go dotknąć (dotknelam za kolano, które zbil sobie kilka dni temu na rowerze), odsunal sie i mowi ze jestem niedelikatna....mowie, to opowiedz cos, skoro ja marudzę...nic nie opowiedział....
zaproponowałam zebysmy poszli na balkon, poszliśmy, mowie ze chętnie bym wrocila do czytania książek ale nie mam zadnych, procz po polsku, mowi, ze można czytac kasiazki w internecie. odp. ze nie lubie książek z internetu bo bola mnie oczy od ekranu . On na to ze nie może wytrzymać tego , bo marudzę...okrecil sie i poszedł spac..
Czy ja marudzę? Co takiego zrobiłam????