Cześć,
Jestem mężczyzną i będę wdzięczny za waszą pomoc. Chciałbym podzielić się moją historią i sytuacją, w której się znajduję.
Wprowadzenie:
Ponad dwa miesiące temu poznałem znacznie młodszą od siebie dziewczynę, która od początku wydawała się relatywnie dojrzała i sama zaznaczała, że nie interesują ją rówieśnicy.
Ostrzegała, że miała zawody miłosne, przez co jest nieco ostrożna, nie jest łatwa, nie chce się rozczarować i musi mnie dobrze poznać, zanim do czegokolwiek dojdzie - przede wszystkim chce uniknąć cech charakteru, na których kiedyś się przejechała.
Przez te dwa miesiące poświęcałem jej każdą chwilę wolnego czasu na rozmawianie (wiele godzin dziennie), ona mi również. Co chwila organizowałem różne fajne wypady (wcześniej je konsultując, nic nie narzucałem), nocowaliśmy parę razy razem, chodziliśmy w różne romantyczne miejsca, mimo że mieszka ode mnie daleko, zawsze ją przywoziłem i odwoziłem do domu - krótko mówiąc, skutecznie starałem się być szarmancki, pomocny, czasem romantyczny (z umiarem), ale także męski.
Z poprzednim partnerem zanudzała się na śmierć, prywatnie także nie miała wielu ciekawych zajęć, więc moje pojawienie się bardzo to odmieniło. Za każdym razem dziękowała mi za sympatycznie spędzony czas i świetną zabawę, której potrzebowała.
Wiele razy, gdy była w potrzebie, oferowałem bezinteresowną pomoc, pokazywałem, że się troszczę, byłem opiekuńczy - to wszystko nie do końca jest do mnie podobne, ale szczerze chciałem i czułem potrzebę, by być dla niej jak najlepszy potrafię.
Wszystko układało się na prawdę dobrze, relacja kwitła i robiliśmy na tyle duże postępy, że sama była zdziwiona, ponieważ nigdy wcześniej się to nie zdarzyło (tutaj zastanawiam się czy przypadkiem trochę nie wywierałem na nią nacisku i nie pospieszałem np. w kwestiach łóżkowych, ale być może także uczuciowych). Niemniej jednak mówiła mi, że się we mnie zakochuje i widząc błysk w oku, uśmiech, szczęście i zaawansowanie naszej relacji, nie da się ukryć, że ewidentnie było coś na rzeczy
Problem:
Do mojej dziewczyny odezwał się jej były chłopak, o czym od razu mi powiedziała. Wcześniej wspominała jaki to był słaby w łóżku, uzależniony od rodziców, nudny i pogrążony w depresji, którą emanował na najbliższe mu osoby.
Wielokrotnie wspominała, jak to się dla niego starała, a on wysysał z niej pozytywną energię i chęci do życia, przez co zakończyli związek. Rodzina mojej dziewczyny również za nim nie przepada (delikatnie to ujmując), podobnie zresztą jak rodzina tego gościa za moją nieszczęsną wybranką.
Początkowo mówiła mi o rozmowach z nim w ten sposób: "Znów się użala nad sobą, mówi jaki to jest smutny, tęskni za mną, zmienił się i rzekomo mnie kocha". Robiła to w sposób pogardliwy i prześmiewczy, podważając i szydząc z jego wyznań.
Niestety kilka dni później zaczęła się źle czuć i odwołała wszelkie spotkania. Po tygodniu spotkała się i powiedziała mi, że wciąż go kocha, choć te wszystkie odrzucające rzeczy, o których mi mówiła są prawdą i dalej obowiązują.
Chciała przerwać naszą relację i zdegradować ją chwilowo do przyjacielskiej, póki nie zweryfikuje jego słów i nie sprawdzi czy faktycznie się zmienił na przestrzeni kilku spotkań z nim.
Wtedy ja, czując, że tracę kogoś, kto bardzo dużo dla mnie znaczy, wyznałem jej o moim uczuciu, o tym jak poważnie ją traktuję i że jest dla mnie za bardzo istotna, bym mógł tak łatwo ją odpuścić. Tym bardziej, że z tego wszystkiego, co mówiła mi wcześniej na temat swojego byłego, jasno wynikało, że na większości płaszczyzn nie była usatysfakcjonowana z tej relacji, a wręcz nawet sfrustrowana. Chciałem, aby to wszystko dobrze przemyślała, sprawdziła i kierowała się rozsądkiem, nie dając się omotać jego skamleniom, które nagle, dziwnym trafem odezwały się po 3 miesiącach od zakończenia ich związku i całkowitym zerwaniu kontaktu.
Obecnie spotyka się i ze mną i z nim. Prawdopodobnie ze mną na nieco lepszych stosunkach i relacji, ale jest wyraźnie zdystansowana - nie chce się namiętnie całować, kochać czy za bardzo angażować.
Trwa to już któryś tydzień, a ja dostaję białej gorączki, szczególnie jak widzę, że odpisuje mu na wiadomości, gdy spędza dzień ze mną i leżymy obok siebie.
Warto zaznaczyć, że wielokrotnie podkreślała, że bardzo by chciała, aby on się nie zmienił i mogła go w końcu wyrzucić z jej serca, ponieważ wepchał się między nas i robi jej mętlik w głowie i miesza uczucia.
Dziękuję, jeśli przeczytaliście mój cały wywód. Czy macie dla mnie jakieś rady? Za wszelkie będę bardzo wdzięczny.
Tak, za pewne od razu podziękowałbym jej za taki chory układ i uznał ją za niedojrzałą, ale za dużo dla mnie znaczy, a ja nigdy nie potrafiłem tak bardzo emocjonalnie się zaangażować i być tak dobrym mężczyzną, jak udało mi się to w tym związku.