Drodzy,
Poradzie proszę co robić bo jestem w totalnej kropce, czuje się jakbym stała na rozstaju dróg i nie mogła się zdecydować którą wybrać. Niestety pójście w jedna stronę oznacza dla mnie w każdym przypadku jakąś stratę.
Jestem z obecnym partnerem od ponad roku, mam 35 lat a on 40. Bardzo go kocham i chciałabym z nim spędzić resztę życia, jest to chyba pierwszy facet, którego tak pokochałam. On twierdzi podobnie.
Uwielbiam z nim spędzać czas, nigdy się nie nudzimy i możemy porozmawiać o wszystkim. Moge na niego liczyc, wspiera mnie w trudnych chwilach i czesto okazuje swoje uczucia i to ze jestem dla niego ważna.
Zaczęliśmy powoli snuć plany na wspólną przyszłość i nagle pojawił się miedzy nami spory zgrzyt bo okazało się że mamy tutaj totalnie inne cele.
Ja marze o złożeniu rodziny i o dziecku, wiem że i tak długo odkładałam tą decyzję ale nigdy nie spotkałam odpowiedniej osoby z która chciałabym spędzić życie i takie myśli jesli sie niekiedy pojawiały to je ignorowałam. Dopiero przy nim tego zapragnęłam. Powiem szczerze nawet dla mnie zaskoczeniem było jak wyraźne stały się te pragnienia.
On natomiast ma do tego zgoła inne podejście, twierdzi że chce być ze mną i mieć dzieci ale jeszcze nie teraz. Teraz chciałby się skupić na otworzeniu własnej firmy i na to poświęcić cały czas i wszystkie oszczędności. Dopiero jak to się rozkręci i będzie przynosić konkretne przychody dopuszcza pojawienie się dzieci. Próbowałam rozmawiać o jakimś horyzoncie czasowym ale on nie potrafi się określić w tej kwestii.
Tylko przy takim podejściu równie dobrze możemy tą decyzje odkładać w nieskończoność a ja niestety nie jestem już najmłodsza i tyle czasu nie mam. On z kolei twierdzi że mamy jeszcze duzo czasu na dzieci i ze mój strach jest nieuzasadniony.
Bardzo długo szukałam odpowiedniej osoby, z która chciałabym być, mam za sobą kilka nieudanych związków i wiem że bardzo trudno jest mi znaleźć kogoś takiego, kto odpowiadałby mi tak jak obecny partner. Mówi się że w związku kluczowe są te same wartości i cele w życiu - wiec tutaj teoretycznie jesteśmy skazani na porażkę. Ale z doświadczenia wiem że nawet gdy pozornie do siebie pasujemy, mamy te same cele i chcemy tego samego to też możne nam się nie udać - już to przerobiłam.
Już kilkakrotnie wracaliśmy do tej rozmowy i nadal nie udało nam sie znaleźć wyjścia. Ja staram się znaleźć w tym wszystkim jakiś kompromis, np. nie miałabym nic przeciwko połączeniu jednego z drugim, bo nie widzę przeszkód żeby równocześnie rozkręcać firmę i np. byc w ciąży, biorąc pod uwagę nasz obecny stan finansowy jest to jak najbardziej do zrobienia. Ale on to wyklucza, uważa ze dziecko to spory wydatek i jeśli mamy się na to decydować to trzeba podejść do tego odpowiedzialnie i to odłożyć.
Jestem na prawdę w kropce bo nie wiem co mam zrobić - być z nim, wspierać go w realizacji jego celów i swoje odkładać? Nie chciałabym nagle obudzić się mając 40 lat i nadal nie mieć dziecka. Wiem - zaraz powiecie że rodzą i kobiety mające 40 - kilka lat - ale ja nie chce być mamą w takim wieku. Biologii niestety nie da sie oszukać, z wiekiem rośnie ryzyko komplikacji, a także coraz trudniej w ogóle zajść w ciąże, do tego 40 - letnia mama nie jest juz tak sprawna jak 30-latka i opieka nad maluszkiem może być sporym wyzwaniem.
Czy też się zdecydować na rozstanie i zacząć jeszcze raz od samego początku? Bardzo bym nie chciała tego robić bo tak jak pisałam wcześniej bardzo kocham mojego obecnego partnera i nie wyobrażam sobie żeby jego nie było. Poza tym w takiej sytacji nie wiadomo też kiedy (i CZY) spotkam kogos, kogo tak samo pokocham.
Każda z tych opcji niesie za sobą jakąś stratę. Czy zrezygnować z miłości, której tak długo szukałam i w końcu znalazłam? Czy mieć miłość ale żyć według czyjegoś innego planu?
Dodatkowo żadna z tych opcji nie gwarantuje spełnienia mojego największego pragnienia w tym momencie - czyli posiadania szczęśliwej rodziny i dzieci