Witam Was wszystkich serdecznie,
Nigdy nie sądziłam że spotka mnie taka sytuacja i że znajdę się po tej stronie która domaga się seksu.
Najpierw kilka słów o mnie: mam 25 lat, jestem szczupła, przy swojej figurze mam spory biust, długie zdrowe włosy, ładną buzie,. Nie piszę tego aby się przechwalać, jestem świadoma swojej urody, nie mam kompleksów i do tej pory nie narzekałam na brak seksu.
Poznałam kogoś, spotykaliśmy się ok 2 miesiące, randki były wspaniałe, mieliśmy wiele wspólnych tematów, oboje szukaliśmy ustatkowania się - czując to, nie chciałam za szybko rozpocząć z nim seksu aby tego nie zepsuć.
No ale ja bardzo lubię seks i po 2 miesiącach miałam już dość czekania. To miał być nasz pierwszy wspólny weekend, 4 gwiazdkowy hotel, basen sauny - nie mogłam się doczekać kiedy w końcu skonsumujemy nasz nowy związek.
Po relaksującym dniu spędzonym w spa wróciliśmy do pokoju, ja byłam aż nabuzowana - miałam ogromną ochotę na seks. On zrobił się jakiś markotny, zaczął narzekać na pogodę, ból głowy i złe samopoczucie. Z minuty na minutę zaczęło do mnie dochodzić że seksu nie będzie. Nie mogłam w to uwierzyć!!! Bo kiedy jak nie wtedy?? Spodziewałam się że się na mnie rzuci po 2 miesiącach randkowania a on nic!!! Zaczęłam go kusić, rozbierać się, dotykać, ale widiałam że robi sie coraz bardziej spięty, nie rozumiałam co się do cholery dzieje... W końcu zrezygnowana odpuściłam, tej nocy nie zmrużyłam oka nawet na chwilę...
Następnego dnia zaczeliśmy o tym rozmawiać... Powiedział że przerosła go ta sytuacja, za długo czekał, zestresował się, bał się że nie sprosta moim oczekiwaniom i się zablokował... To była trudna sytuacja dla nas obojga dlatego starałam się być wyrozumiała.
Po wyjeździe nie wytrzymałam i zaczęłam drążyć temat, byłam sfrustrowana, zdziwiona i zakłopotana, pokłuciliśmy się i daliśmy sobie kilka dni przerwy.
Czy mieliście podobnie?? Co o tym sądzicie??