Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 103 ]

1

Temat: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Wyobraźmy sobie małżeństwo, które jest całkiem szczęśliwe, choć prawie nie mają seksu, bo żona "raczej nie jest tym zainteresowana", a mąż nie nalega, bo "nie chce jej gwałcić".

Mąż pojechał w delegację i zdradził przy okazji bankietu po pracy. Żona się dowiedziała i ich świat "runął".

Żona pyta męża:   Dlaczego zdradziłeś?
Mąż:   Bo brakowało mi seksu i straciłem kontrolę...
Żona:    I przez to zrujnowałeś nasze życie...
M:       Ale przecież Ty nie chcesz seksu, jest dla Ciebie nieważny, mi tego brakowało, wiedziałaś o tym, a do seksu trzeba dwoje chętnych ludzi, a nie tylko abyś "odwaliła obowiązek"... Skoro to jest dla Ciebie nieważne, więc dlaczego nieważna rzecz powoduje, że nasze małżeństwo runęło w gruzach? Skoro seks jest nieważny, to fakt iż miałem seks z inną panią, nie powinien mieć wpływu na naszą relację. Jeśli zaś seks uznajesz za ważny, to dlaczego nie mamy seksu razem?

Hmmmm... no i co ma żona odpowiedzieć? Mąż ma być wierny i cierpieć z powodu braku seksu? A może żona powinna się nieco "poświęcić" i dawać mężowi seks? A może nie powinna się do tego zmuszać, ale wtedy też nie powinna mieć żalu, że on uprawiał seks z inną?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Jak zazwyczaj, klasyczny problem komunikacyjny na zasadzie "przecież wiesz, że seks jest ważny, chodź wcale o tym nie rozmawiamy i nie mówimy sobie wprost i na bieżąco o naszych oczekiwaniach i potrzebach" i jednocześnie "skoro nie wychodzisz z inicjatywą uprawiania seksu, to dla Ciebie seks jest na pewno nieważny". A oba stwierdzenia wcale nie są oczywiste.

Moja psiapsióła miała ostatnio zbliżoną sytuację. Jej facet pracuje + trenuje intensywnie sport, w sezonie bywa mocno zmęczony, na łóżkowe wygibasy rzadko ma ochotę. A jak już ma, to powiedzmy raczej na mizianki niż na klasyczny stosunek. I przychodzi do mnie psiapsióła, żali się, że facetowi już na seksie nie zależy, jemu to niepotrzebne a jej bardzo, ogólna beznadzieja i ona już nie wie co robić. No ja też nie wiedziałam, pokiwałam głową, odesłałam do faceta, bo bez jego wkładu w tę dyskusję problemu nie dało się rozwiązać. I co się okazało?

Okazało się, że facetowi seksu jako takiego nie brakowało, bo mu wystarczały te pieszczoty - przyjemność swoją miał, wysiłku wymagało to mniej, a jej się przecież zawsze podobało i była zadowolona, więc on nie miał pojęcia, że jej czegokolwiek brakowało. Owszem, zbywał ją, jeśli jej się seksu zachciewało późno, bo bardzo wcześnie wstaje na siłownię, potrzebuje się wyspać. Jak zaczynali wcześniej, to był chętny, ale jak późno w nocy, to mu się odechciewało na samą myśl, że następnego dnia będzie półprzytomny z niewyspania i całe seksowne endorfiny pójdą się bujać. Doszli do porozumienia bez większych problemów - ale trzeba było rozmowy, a nie zakładania, że się wszystko wie o motywacjach drugiej strony i że druga strona wie wszystko o naszych potrzebach. Telepatami jeszcze nie jesteśmy.

3

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

"Nieważny seks" to ogromne uproszczenie i sprawia, że takiej sprawy rozwiązać nie idzie. Bo dlaczego dla jednej ze stron seks nie jest w ogóle ważny? Jest osobą aseksualną i to się nie zmieni? Choruje na coś i wymaga leczenia (a więc i wsparcia podczas niego)? Ma jakąś traumę związaną z seksem? Jest zwykłym leniem? Partner nie dba o siebie lub o sam seks, przez co nie jest pociągający? Przypadków jest wiele i sądzę, że wymagają oddzielnego traktowania.

4 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-06-13 00:49:57)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

no i co ma żona odpowiedzieć?

Żona powinna odpowiedzieć: "Właśnie udowodniłeś mi, że jestem hipokrytką." big_smile

5

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Żona mogłaby powiedzieć, że jest jeszcze coś takiego jak lojalność. Jeśli dajemy sobie w związku przyzwolenie na seks z kimś innym, to powinno to być obopólną decyzją. Możliwe, że po dłuższej wcześniejszej dyskusji żona by się na to zgodziła, a możliwe, że przemyślałaby dokładnie swoje nastawienie do seksu.

6

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Może też powiedzieć - jestem pies ogrodnika, ja ci nie dam i nie pozwolę nikomu ci dać. I co mi zrobisz? lol

7

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

to wtedy można odejść. nikt nikomu lufy do skroni nie przystawia

jednak jak sie zlozylo przysiege (w tym wiernosci) to sie jest wiernym.

albo za zgoda partnera szuka sie seksu poza zwiazkiem
jesli on sie nie zgadza, to wyjscia sa dwa: odejść, albo zyc dalej tak samo, czyli zaakceptowac sytuacje

8 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-06-13 08:51:20)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

(...) Hmmmm... no i co ma żona odpowiedzieć? Mąż ma być wierny i cierpieć z powodu braku seksu? A może żona powinna się nieco "poświęcić" i dawać mężowi seks? A może nie powinna się do tego zmuszać, ale wtedy też nie powinna mieć żalu, że on uprawiał seks z inną?

Wszystko, jak widać/czytać, można sprowadzić do absurdu. Seks ważny czy nieważny? Tu, w opisanej (na pewno hipotetycznej?) historii, seks jest tylko pretekstem, prawdziwym tematem jest kwestia umowy zawartej między obojgiem. Umówili się na wierność sobie czy też zgodzili się na to, by każde z nich realizowało swe potrzeby seksualne poza związkiem? Jak często bywa, tak i tutaj, sprawa seksu i potrzeb z nimi związanymi została w tym związku zamieciona pod dywan.

Co ma zrobić żona? Hm... . A nie mąż, którego potrzeby są niezaspokajane? Bo to właśnie to, jego niezaspokojone potrzeby, są problemem. Jak to wspólnie rozwiązać? Renegocjować umowę, wspólnie znajdując rozwiązania, o kilku z nich napisała wyżej 'v'. Ze swej strony radzę zrezygnować z wszelkich 'powinna', 'powinien', bo one przynoszą więcej szkody niż pożytku (jeśli jakikolwiek pożytek w ogóle z nich wynika).

9 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-06-13 10:12:42)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Patrzysz się po męsku - traktując seks jako osobną szufladkę, uczucie - osobno, małżeństwo i zobowiązania wobec rodziny - kolejna przegródka, jakby każda z tych spraw mogła istnieć niezależnie,
a kobiety traktują to często  jako jedno - nawet jeśli nie mają ochoty na seks, to dalej są zaangażowane uczuciowo, poczuwają się do innych aspektów związanych z relacją, dla niektórych ciężko jest odseparować część z całości. Dlatego nawet jeśli kobieta nie jest zainteresowana seksem, to jednak oczekuję, że małżeński akt własność partnera jednoznacznie określił, że seks albo z nią, albo z nikim tongue
Problem polega na tym, że kobieta nie ma ochoty na seks, coś się zadziało w związku niefajnego, że nie ma (być może nie dobrali się pod względem temperamentu i potrzeb, a może jest przeładowana innymi sprawami i myśli o prozie życia, a nie przyjemnościach, może mają słabą relację)

10

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Stawianie sprawy w ten sposób, ze zlozylo się przysiege wierności, moim zdaniem, nie wyczerpuje tematu - bo zlozylo się tez przysiege  - milosci. A na milosc sklada się również bliskość fizyczna.

Temat jest trudny.

11 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-06-13 11:05:41)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Tak, wiem, że wszystko można sprowadzić do absurdu. Ale takie przerysowanie jest dobre, bo wiadomo o co chodzi.

W rzeczywistości sprawa jest delikatniejsza. Coś jak ziarnko piasku w bucie w czasie długiego spaceru... W sumie to tylko ziarnko piasku, ale uwiera. "Tylko to ziarnko" powoduje, że spacer nie jest taki przyjemny.    Albo można porównać brak balansu w seksie do bycia na ciągłej diecie -- niby nie jest się super-głodnym, ale ciągle coś uwiera.

Trudno opisać tę delikatną relację seksualną... ale spójrzmy -- w narzeczeństwie on podrywał ją, szli do łóżka, razem mieli na to ochotę, było super. Minęły lata, ona dalej mu się podoba, on ma na nią ochotę, chce mu się seksu. Ich seks zazwyczaj jest piękny, długi, romantyczny, tak jak lubią. Ale on czasami ma ochotę ją "po prostu przelecieć". Ona nie lubi szybkich numerków. Czy w tej sytuacji on ma prawo od niej oczekiwać takiego mikro-poświęcenia się, mikro-oddania, aby mu zrobić dobrze? Czy to jest takie moralne, wynikające z ich bycia razem i tego czym dla siebie są/powinni być? Czy to jest taki "obowiązek" żony?   A może wręcz przeciwnie -- to byłby taki "mikro gwałt", przełamanie jej wolnej woli, jej chęci? Wypaczenie seksu?

Czyli na początku wątku sytuacja była taka, że on zdecydowanie chce seksu, a ona zdecydowanie nie ma na seks ochoty. Teraz jemu raczej brakuje seksu (= ziarnko piasku w bucie), a ona raczej nie ma ochoty w tej chwili na romantyczne zabawy (= "zły biometr"). Jeśli ta sytuacja będzie trwać długo, to jednak "korozja związku" się pojawi... hmmm.. to będzie jakby róża, która "trochę zwiędła". 

Gdzie byście ten balans przechylili:

-- żona powinna się trochę oddać mimo, że nie chce
-- czy mąż jednak powinien wytrwać w tej "diecie"

Jedna mądra pani powiedziała "nigdy mężowi nie odmówiłam"... inna druga mądra pani powiedziała "mąż powinien panować nad swoimi instynktami".


PS. ślub, wierność, umowa, zmiana umowy -- w tej kwestii się nie wypowiem, bo to coś w stylu "mam ziarenko piasku w bucie.. chrzanię tę wycieczkę, wypier***iłem buty do rzeki i nie mam dalej w czym iść" -- można wszystko zburzyć dążąc do doskonałości... ale w życiu nie ma tak łatwo... zwłaszcza jak życie rodzinne jest "zorganizowane"...  są same niedoskonałości, odcienie szarości, wybieranie najmniej złego spośród samych złych rozwiązań

12

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

czasy obowiazku malzenskiego, który musi spelniac zona czy chce czy nie też już minely wink

13

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

Nie? A co jest dla Ciebie miloscią - patrzenie sobie w oczy? wink  Chyba roznie to rozumiemy - dla mnie seks jest uzupełnieniem milosci, wtedy nie ma potrzeby traktować go jako przykry obowiązek.

14

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

A radziłam, by zlikwidować słowa 'powinna' i 'powinien'. smile
Jasne, "w życiu nie ma tak łatwo'. To zdanie tłumaczy wszystko, tylko... czy ktoś kiedyś komuś obiecał, że życie będzie łatwe? Taka zasadę, o łatwości życia, wyznają bodajże tylko Ci, którzy nie zrozumieli, że "Ania z Zielonego Wzgórza" jest piękną... bajką, nie opisem rzeczywistości.


Seks jest świetnym, gdy oboje chcą go. Gdy go nie chcą (lub jedna z osób nie chce), mimo miłości, staje się przykrym obowiązkiem, czasem gwałtem.

15 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-06-13 12:03:08)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

Jak dla kogo. Dla mnie ma bardzo dużo.
A seks, który jest dodatkową robotą w domu, niestety poznałam.

16

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

T

Gdzie byście ten balans przechylili:

-- żona powinna się trochę oddać mimo, że nie chce
-- czy mąż jednak powinien wytrwać w tej "diecie"

Jedna mądra pani powiedziała "nigdy mężowi nie odmówiłam"... inna druga mądra pani powiedziała "mąż powinien panować nad swoimi instynktami".

Gary, a gdzieś w pół drogi nie można się spotkać?

17

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Benita72 napisał/a:
_v_ napisał/a:

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

Nie? A co jest dla Ciebie miloscią - patrzenie sobie w oczy? wink  Chyba roznie to rozumiemy - dla mnie seks jest uzupełnieniem milosci, wtedy nie ma potrzeby traktować go jako przykry obowiązek.

Są też osoby aseksualne (wprawdzie jest ich niewiele) albo z bardzo małym libido, które seksu nie potrzebują do szczęścia, ale lubią się przytulać, chodzić za rękę i potrzebują całej tej romantycznej otoczki związku.

Są osoby chore, które nie mogą uprawiać seksu - błędem byłoby zakładanie, że wszystkie kłamią, kiedy się ich pyta, czy kochają swoich partnerów.

Są osoby starsze, które przestały już uprawiać seks, ale nadal się kochają - czy bez seksu ich związki nie są prawdzie?
Wprawdzie wiadomo, ze ludzie mogą uprawiać seks do śmierci niemal, ale nie każdy to robi, nie każdy ma ochotę, czasem problemu zdrowotne przeszkadzają w nieskrepowanym cieszeniem się pełnym seksem.

18 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-06-13 12:11:18)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:
Benita72 napisał/a:
_v_ napisał/a:

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

Nie? A co jest dla Ciebie miloscią - patrzenie sobie w oczy? wink  Chyba roznie to rozumiemy - dla mnie seks jest uzupełnieniem milosci, wtedy nie ma potrzeby traktować go jako przykry obowiązek.

Są też osoby aseksualne (wprawdzie jest ich niewiele) albo z bardzo małym libido, które seksu nie potrzebują do szczęścia, ale lubią się przytulać, chodzić za rękę i potrzebują całej tej romantycznej otoczki związku.

Są osoby chore, które nie mogą uprawiać seksu - błędem byłoby zakładanie, że wszystkie kłamią, kiedy się ich pyta, czy kochają swoich partnerów.

Są osoby starsze, które przestały już uprawiać seks, ale nadal się kochają - czy bez seksu ich związki nie są prawdzie?
Wprawdzie wiadomo, ze ludzie mogą uprawiać seks do śmierci niemal, ale nie każdy to robi, nie każdy ma ochotę, czasem problemu zdrowotne przeszkadzają w nieskrepowanym cieszeniem się pełnym seksem.

Miłość może się przejawiać na wiele sposobów. Seks nie zawsze jest z miłości, ale to już indywidualna sprawa. Ja chcę z miłością.

19

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

nawet w związkach gdzie (podobno) jest miłość, seks nie zawsze jest uprawiany z miłości wink
czasem po to, zeby coś osiągnąć, czasem ma być nagrodą dla partnera za dobre zachowanie, a czasem dla świętego spokoju, bo ktoś ma większy temperament

20

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Dla mnie tym kluczem do związku jest w dużej mierze umiejętność pochylenia się nad tym, co jest problemem dla partnera. I tutaj brak seksu jest problemem, ale prawdopodobnie nie jest to powód pierwotny, więc skupianie się na tym to jak wyciąganie przez wentylację dymu zamiast gaszenia pożaru. Albo gaszenie go jakimś przypadkowym środkiem, zamiast ustalenia, co właściwie się fajczy i dlaczego.
Skoro w sumie jesteśmy trochę w świecie stereotypów (tj. to kobieta odmawia, mężczyzna chce, to "małżeński obowiązek"), to zostanę przy tym. Powiedzmy, że kobieta znalazła mężczyznę silnego, mocno opiekuńczego, co to wszystko potrafi i wszystko zrobi. Tak było na początku i ona oczekuje, że tak już będzie, a on z czasem mniej przejawia takie cechy. Może ona poszukać ich gdzie indziej i też może pojawi się taka rozmowa "a dlaczego zwróciłaś się gdzie indziej, kiedy tuż obok masz mnie" - "a dla ciebie to stało się nieważne, to co za różnica?". No i mamy jedną osobę zranioną i jedną, która doraźnie otrzymała to, czego poszukiwała. Czy problem został rozwiązany? Na dłuższą metę - absolutnie nie. Brakuje tego, dlaczego powstał pierwotny problem, brakuje próby rozwiązania go. A o ile może jest to dyskusyjne, czy miłość może być tam, gdzie potrzeby zostają zaspokojone poza związkiem, o tyle nie sądzę, by była, kiedy partnerowi nie zależy na tyle, by dokopać się do źródła kłopotów i tam działać.

21

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

T

Gdzie byście ten balans przechylili:

-- żona powinna się trochę oddać mimo, że nie chce
-- czy mąż jednak powinien wytrwać w tej "diecie"

Jedna mądra pani powiedziała "nigdy mężowi nie odmówiłam"... inna druga mądra pani powiedziała "mąż powinien panować nad swoimi instynktami".

A weźmy inną hipotetyczną sytuację: jedno w parze ma fantazję, którą bardzo mocno chce zrealizować, wraca do tego często. Dla drugiego ta fantazja jest nieakceptowalna. Znów: zgodzić się dla świętego spokoju, czy pogodzić z wiecznym niezaspokojeniem tej konkretnej potrzeby?

Przecież wiadomo, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedna osoba będzie wolała dla świętego spokoju zrobić to, co ma partnera uszczęśliwić, byle nie szukał tego na zewnątrz. Druga powie, ok., to znajdź sobie przyjaciółkę na ten jeden numerek, nie chcę nic wiedzieć, co, jak i kiedy, tylko jakiegoś świństwa do domu nie przywlecz. Trzecia ani nie ulegnie, ani nie pozwoli szukać dalej. A jeszcze kolejna powie - to znajdźmy sobie kogoś wspólnego, ty się pobawisz ja popatrzę. I to na pewno nie są wszystkie możliwe opcje. I na żadnym internetowym formu nie znajdziesz odpowiedzi, która z tych opcj jest "dobra", "prawidłowa", "sprawiedliwa", bo to nie jest kwestia uniwersalna tylko indywidualna, dogadać się mają te dwie osoby w związku, biorąc pod uwagę całokształt swoich potrzeb i własnych związkowych zasad.

A w ogóle, to jak pisałam w poprzednim poście, czasem problem niezaspokojenia pewnych potrzeb seksualnych nie wynika z tego, że dla jednej strony seks jako taki jest nieważny, tylko np. sposób czy okoliczności, w których jest uprawiany są nieodpowiednie. Czasem wystarczy coś zmienić, poszukać wspólnej płaszczyzny i nagle się okazuje, że jednak seks ważny jest dla obojga. A czasem właśnie jedna z osób traci zainteresowanie i można stanąć na uszach, a jej się nie odmieni. Ale, żeby to ocenić, to - jak słusznie zauważyła Wielokropek - trzeba szukać wspólnie, a nie jednoosobowa zakładać co i jak i szukać jednoosobowych rozwiązań. Myślę, że tak długo, jak ludzie faktycznie rozumieją o co chodzi w związkowej wspólnocie, to problemy z seksem da się rozwiązać. A jak zapominają, to problemy z seksem są tylko objawem dużo poważniejszech choroby, która daną relację toczy.

22

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

pierwotny problem jest taki, ze jedna osoba nigdy nie zaspokoi wszystkich potrzeb drugiej osoby

23 Ostatnio edytowany przez jjbp (2017-06-13 13:05:46)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
ruda102 napisał/a:

Przecież wiadomo, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedna osoba będzie wolała dla świętego spokoju zrobić to, co ma partnera uszczęśliwić, byle nie szukał tego na zewnątrz. Druga powie, ok., to znajdź sobie przyjaciółkę na ten jeden numerek, nie chcę nic wiedzieć, co, jak i kiedy, tylko jakiegoś świństwa do domu nie przywlecz. Trzecia ani nie ulegnie, ani nie pozwoli szukać dalej. A jeszcze kolejna powie - to znajdźmy sobie kogoś wspólnego, ty się pobawisz ja popatrzę. I to na pewno nie są wszystkie możliwe opcje. I na żadnym internetowym formu nie znajdziesz odpowiedzi, która z tych opcj jest "dobra", "prawidłowa", "sprawiedliwa", bo to nie jest kwestia uniwersalna tylko indywidualna, dogadać się mają te dwie osoby w związku, biorąc pod uwagę całokształt swoich potrzeb i własnych związkowych zasad.

A w ogóle, to jak pisałam w poprzednim poście, czasem problem niezaspokojenia pewnych potrzeb seksualnych nie wynika z tego, że dla jednej strony seks jako taki jest nieważny, tylko np. sposób czy okoliczności, w których jest uprawiany są nieodpowiednie. Czasem wystarczy coś zmienić, poszukać wspólnej płaszczyzny i nagle się okazuje, że jednak seks ważny jest dla obojga. A czasem właśnie jedna z osób traci zainteresowanie i można stanąć na uszach, a jej się nie odmieni. Ale, żeby to ocenić, to - jak słusznie zauważyła Wielokropek - trzeba szukać wspólnie, a nie jednoosobowa zakładać co i jak i szukać jednoosobowych rozwiązań. Myślę, że tak długo, jak ludzie faktycznie rozumieją o co chodzi w związkowej wspólnocie, to problemy z seksem da się rozwiązać. A jak zapominają, to problemy z seksem są tylko objawem dużo poważniejszech choroby, która daną relację toczy.

Chyba najtrafniejsza odpowiedź

24

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

miłość niewiele ma wspólnego z bliskością fizyczną - czyli jak rozumiem seksem.

_v_ napisał/a:

Są też osoby aseksualne (wprawdzie jest ich niewiele) albo z bardzo małym libido, które seksu nie potrzebują do szczęścia, ale lubią się przytulać, chodzić za rękę i potrzebują całej tej romantycznej otoczki związku.

Są osoby chore, które nie mogą uprawiać seksu - błędem byłoby zakładanie, że wszystkie kłamią, kiedy się ich pyta, czy kochają swoich partnerów.

Są osoby starsze, które przestały już uprawiać seks, ale nadal się kochają - czy bez seksu ich związki nie są prawdzie?
Wprawdzie wiadomo, ze ludzie mogą uprawiać seks do śmierci niemal, ale nie każdy to robi, nie każdy ma ochotę, czasem problemu zdrowotne przeszkadzają w nieskrepowanym cieszeniem się pełnym seksem.

Tutaj polemizowałabym czy by patrzeć na seks jako przejaw miłości przez pryzmat osób aseksualnych. Mimo wszystko jest to raczej anomalia.

Pewnie, seks nie musi się wiązać z miłością, jest też miłość bez seksu ale też nie rozgraniczałabym tych rzeczy mówiąc że niewiele mają wspólnego.

25

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

Są też osoby aseksualne (wprawdzie jest ich niewiele) albo z bardzo małym libido, które seksu nie potrzebują do szczęścia, ale lubią się przytulać, chodzić za rękę i potrzebują całej tej romantycznej otoczki związku.

Są osoby chore, które nie mogą uprawiać seksu - błędem byłoby zakładanie, że wszystkie kłamią, kiedy się ich pyta, czy kochają swoich partnerów.

Są osoby starsze, które przestały już uprawiać seks, ale nadal się kochają - czy bez seksu ich związki nie są prawdzie?
Wprawdzie wiadomo, ze ludzie mogą uprawiać seks do śmierci niemal, ale nie każdy to robi, nie każdy ma ochotę, czasem problemu zdrowotne przeszkadzają w nieskrepowanym cieszeniem się pełnym seksem.

Osob stricte aseksualnych jest dużo mniej niż tych, które za takie się uważają - problemy czy blokady dot seksu sa po prostu spychane do podswiadomosci.

Co do drugiej części - inaczej partnerzy będą podchodzić do sytuacji, kiedy ktores z nich nie może (uprawiac seksu), a kiedy po prostu - nie chce. W pierwszej można cos zaradzić dla drugiej osoby, w drugiej to jest sygnal dla partnera - nie pociągasz mnie, nie interesujesz, a Twoje problemy mam gdzies. - Nana666 fajnie to ujela.

26

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
jjbp napisał/a:
ruda102 napisał/a:

Przecież wiadomo, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedna osoba będzie wolała dla świętego spokoju zrobić to, co ma partnera uszczęśliwić, byle nie szukał tego na zewnątrz. Druga powie, ok., to znajdź sobie przyjaciółkę na ten jeden numerek, nie chcę nic wiedzieć, co, jak i kiedy, tylko jakiegoś świństwa do domu nie przywlecz. Trzecia ani nie ulegnie, ani nie pozwoli szukać dalej. A jeszcze kolejna powie - to znajdźmy sobie kogoś wspólnego, ty się pobawisz ja popatrzę. I to na pewno nie są wszystkie możliwe opcje. I na żadnym internetowym formu nie znajdziesz odpowiedzi, która z tych opcj jest "dobra", "prawidłowa", "sprawiedliwa", bo to nie jest kwestia uniwersalna tylko indywidualna, dogadać się mają te dwie osoby w związku, biorąc pod uwagę całokształt swoich potrzeb i własnych związkowych zasad.

A w ogóle, to jak pisałam w poprzednim poście, czasem problem niezaspokojenia pewnych potrzeb seksualnych nie wynika z tego, że dla jednej strony seks jako taki jest nieważny, tylko np. sposób czy okoliczności, w których jest uprawiany są nieodpowiednie. Czasem wystarczy coś zmienić, poszukać wspólnej płaszczyzny i nagle się okazuje, że jednak seks ważny jest dla obojga. A czasem właśnie jedna z osób traci zainteresowanie i można stanąć na uszach, a jej się nie odmieni. Ale, żeby to ocenić, to - jak słusznie zauważyła Wielokropek - trzeba szukać wspólnie, a nie jednoosobowa zakładać co i jak i szukać jednoosobowych rozwiązań. Myślę, że tak długo, jak ludzie faktycznie rozumieją o co chodzi w związkowej wspólnocie, to problemy z seksem da się rozwiązać. A jak zapominają, to problemy z seksem są tylko objawem dużo poważniejszech choroby, która daną relację toczy.

Chyba najtrafniejsza odpowiedź

Prawda? Ja w ogóle bardzo lubię czytać Rudą. Rozsądna, mądra kobieta.

27 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-06-13 13:32:33)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Benita72 napisał/a:

(...) inaczej partnerzy będą podchodzić do sytuacji, kiedy ktores z nich nie może (uprawiac seksu), a kiedy po prostu - nie chce. W pierwszej można cos zaradzić dla drugiej osoby, w drugiej to jest sygnal dla partnera - nie pociągasz mnie, nie interesujesz, a Twoje problemy mam gdzies. (...)

Naprawdę?
Czyli jeśli ktoś "może uprawiać seks", to musi chcieć "uprawiać go" zawsze, świątek, piątek i w niedzielę, niezależnie od okoliczności i sytuacji. Czyli partner zawsze jest pociągający, interesujący a odmowa seksu jest równoznaczna z "Twoje problemy mam gdzieś".



Tak to jest, gdy rozpatruje się hipotetyczne sytuacje. tongue

28

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Wielokropek napisał/a:
Benita72 napisał/a:

(...) inaczej partnerzy będą podchodzić do sytuacji, kiedy ktores z nich nie może (uprawiac seksu), a kiedy po prostu - nie chce. W pierwszej można cos zaradzić dla drugiej osoby, w drugiej to jest sygnal dla partnera - nie pociągasz mnie, nie interesujesz, a Twoje problemy mam gdzies. (...)

Naprawdę?
Czyli jeśli ktoś "może uprawiać seks", to musi chcieć "uprawiać go" zawsze, świątek, piątek i w niedzielę, niezależnie od okoliczności i sytuacji. Czyli partner zawsze jest pociągający, interesujący a odmowa seksu jest równoznaczna z "Twoje problemy mam gdzieś".



Tak to jest, gdy rozpatruje się hipotetyczne sytuacje. tongue

Hej, to się trochę nie zrozumialysmy - ja mowię o sytuacji, kiedy partner daje calkowietego bana na seks, a nie , ze akurat raz kogos boli glowa, albo jest zmeczony i nie ma ochoty.

29 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-06-13 13:47:20)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

W całym tym wątku mówię o "naturalnej potrzebie" seksu, a nie o    fantazjach...  ani o zapewnianiu drugiej stronie szczęścia -- to już chyba potrzeby "wyższego poziomu", prawda?

Ale generalnie widzę, że granica jest rozmazana -- coś może być albo "trochę oddaniem się mężowi, aby było mu dobrze"   albo "takim mini-gwałtem przeciwko żonie, któ©a nie chciała seksu".

30

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

pierwotny problem jest taki, ze jedna osoba nigdy nie zaspokoi wszystkich potrzeb drugiej osoby

To fakt wink Jeśli jednak wcześniej konkretna potrzeba była zaspokajana i wychodziło to naturalnie (tu odetnę się od przypadków instrumentalnego traktowania seksu, jakie wcześniej przytoczyłaś, bo sama nie wiem, co o nich myśleć), a którymś momencie zaspokajana być przestaje - to siłą rzeczy coś się zmieniło. I wtedy "walka" z brakiem seksu jest walką ze skutkiem, a nie ze zmianą, która do niego doprowadziła.

Wielokropek napisał/a:
Benita72 napisał/a:

(...) inaczej partnerzy będą podchodzić do sytuacji, kiedy ktores z nich nie może (uprawiac seksu), a kiedy po prostu - nie chce. W pierwszej można cos zaradzić dla drugiej osoby, w drugiej to jest sygnal dla partnera - nie pociągasz mnie, nie interesujesz, a Twoje problemy mam gdzies. (...)

Naprawdę?
Czyli jeśli ktoś "może uprawiać seks", to musi chcieć "uprawiać go" zawsze, świątek, piątek i w niedzielę, niezależnie od okoliczności i sytuacji. Czyli partner zawsze jest pociągający, interesujący a odmowa seksu jest równoznaczna z "Twoje problemy mam gdzieś".



Tak to jest, gdy rozpatruje się hipotetyczne sytuacje. tongue

Hipotetyczne w sumie miło się rozpatruje, bo emocjonalna otoczka jest mniejsza wink
Temperamenty to druga rzecz, kwestia dobrania lub kompromisu. Nie wydaje się to jednak żadnym odstępstwem od normy, kiedy ktoś chciałby seks uprawiać codziennie, a ktoś dwa razy w tygodniu. Co innego, kiedy - przyznajmy - naturalna potrzeba zanika i zostaje ziejąca pustka. Można zamieść to pod dywan godząc się z tym albo zdradzając, ale to właśnie takie "mało mnie to interesuje, nie chce mi się podjąć wysiłku". A imho w związku chodzi o to, aby o partnera dbać - chcieć dbać. Ten, który chce, a nie ma - chce się dowiedzieć, dlaczego i jeśli to możliwe - pomóc to zmienić. Ten, który ten seks odciął - chce, by jego partner był szczęśliwy i też myśli o tym, gdzie problem się zaczął i jak się go pozbyć. W przeciwnym razie każde skupia się na sobie, olewa potrzeby drugiego i pielęgnuje kiepski stan rzeczy.

31 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-06-13 14:01:22)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Benita72 napisał/a:

Hej, to się trochę nie zrozumialysmy - ja mowię o sytuacji, kiedy partner daje calkowietego bana na seks, a nie , ze akurat raz kogos boli glowa, albo jest zmeczony i nie ma ochoty.

To, co napisałaś wyżej, zrozumiałam. smile

A jeśli ktoś daje całkowitego bana na seks, bo jest on ani przyjemnym, ani go potrzebuje, to naprawdę jest to równoznaczne z 'Twoje problemy mam gdzieś"? I czy jest to równoznaczne z niemą i oczywistą zgodą na "uprawianie seksu" poza związkiem? I czy to ten ktoś ma rozpoczynać rozmowę o tym, jak partner ma swe potrzeby zaspakajać?

Wszystkie te pytania są retoryczne. Nie oczekuję na nie odpowiedzi. smile



Tak, Gary, granica jest rozmazana. Każdy ma swoją. smile



Edycja:
Mam być odpowiedzialna za szczęście kogokolwiek? Długo to mi wmawiano, długo też trwało moje wydostawanie się z tej pułapki. Na szczęście już nie jestem odpowiedzialna za zapewniane szczęścia komukolwiek, mój partner (ani dorosłe już dzieci) tego ode mnie nie wymaga. Z wmawianiem mi przez innych mojej 'powinności' też już daję sobie radę. smile

32

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Nana666 napisał/a:
_v_ napisał/a:

pierwotny problem jest taki, ze jedna osoba nigdy nie zaspokoi wszystkich potrzeb drugiej osoby

To fakt wink Jeśli jednak wcześniej konkretna potrzeba była zaspokajana i wychodziło to naturalnie (tu odetnę się od przypadków instrumentalnego traktowania seksu, jakie wcześniej przytoczyłaś, bo sama nie wiem, co o nich myśleć), a którymś momencie zaspokajana być przestaje - to siłą rzeczy coś się zmieniło. I wtedy "walka" z brakiem seksu jest walką ze skutkiem, a nie ze zmianą, która do niego doprowadziła.

Wielokropek napisał/a:
Benita72 napisał/a:

(...) inaczej partnerzy będą podchodzić do sytuacji, kiedy ktores z nich nie może (uprawiac seksu), a kiedy po prostu - nie chce. W pierwszej można cos zaradzić dla drugiej osoby, w drugiej to jest sygnal dla partnera - nie pociągasz mnie, nie interesujesz, a Twoje problemy mam gdzies. (...)

Naprawdę?
Czyli jeśli ktoś "może uprawiać seks", to musi chcieć "uprawiać go" zawsze, świątek, piątek i w niedzielę, niezależnie od okoliczności i sytuacji. Czyli partner zawsze jest pociągający, interesujący a odmowa seksu jest równoznaczna z "Twoje problemy mam gdzieś".



Tak to jest, gdy rozpatruje się hipotetyczne sytuacje. tongue

Hipotetyczne w sumie miło się rozpatruje, bo emocjonalna otoczka jest mniejsza wink
Temperamenty to druga rzecz, kwestia dobrania lub kompromisu. Nie wydaje się to jednak żadnym odstępstwem od normy, kiedy ktoś chciałby seks uprawiać codziennie, a ktoś dwa razy w tygodniu. Co innego, kiedy - przyznajmy - naturalna potrzeba zanika i zostaje ziejąca pustka. Można zamieść to pod dywan godząc się z tym albo zdradzając, ale to właśnie takie "mało mnie to interesuje, nie chce mi się podjąć wysiłku". A imho w związku chodzi o to, aby o partnera dbać - chcieć dbać. Ten, który chce, a nie ma - chce się dowiedzieć, dlaczego i jeśli to możliwe - pomóc to zmienić. Ten, który ten seks odciął - chce, by jego partner był szczęśliwy i też myśli o tym, gdzie problem się zaczął i jak się go pozbyć. W przeciwnym razie każde skupia się na sobie, olewa potrzeby drugiego i pielęgnuje kiepski stan rzeczy.

Z jednej strony masz rację. Ale... potrzeba mogła być, a potem zniknęła. Załóżmy, ze partner rzeczywiście przestał potrzebować tego seksu. To co wtedy? Daje nam to prawo do oceniania, ze to źle i że on powinien coś z tym zrobić? A jeśli on nie widzi w tym nic nienormalnego i w związku z tym nie chce niczego zmieniać? Przecież siłą go nie zaciągniesz do lekarza albo seksuologa.

33

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Jasne, że na siłę nikogo do lekarza nie zaciągniesz. Ale jeśli przychodzisz do partnera z problemem, a on ci mówi "dla mnie to nie jest problem, więc nie mamy o czym rozmawiać" to mówi to sporo o partnerze. Np. że partnerem jest już tylko z nazwy.

Gary. A mnie się wydaje, że potrzeba to potrzeba i tyle. I podobnie jak rozmazane są granice między tym jak zachować się w sytuacji, gdy jedno seksu nie chce, tak samo rozmazane są granice między tym, co dla kogo jest "potrzebą wyższego rzędu" a co podstawową i co te potrzeby zaspokaja, a co już nie. Wrócę do pierwszego przykładu, który podałam. Był seks, ale rzadko i nie taki, na jaki dziewczyna miała ochotę - i był problem, było "dla niego już seks jest nieważny, muszę go przymuszać, a tak to nic bym nie miała".  Poczym się okazało, że sprawa jednak wygląda inaczej, tylko oboje muszą się zaangażować w jej rozpracowanie.

34

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
ruda102 napisał/a:

Jasne, że na siłę nikogo do lekarza nie zaciągniesz. Ale jeśli przychodzisz do partnera z problemem, a on ci mówi "dla mnie to nie jest problem, więc nie mamy o czym rozmawiać" to mówi to sporo o partnerze. Np. że partnerem jest już tylko z nazwy.

i z  tym się zgadzam w zupełności
tylko, ze jak sie dochodzi do takich wniosków, to potem trzeba podjąć decyzję co dalej, a tego wiele osób nie lubi wink

35

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:
ruda102 napisał/a:

Jasne, że na siłę nikogo do lekarza nie zaciągniesz. Ale jeśli przychodzisz do partnera z problemem, a on ci mówi "dla mnie to nie jest problem, więc nie mamy o czym rozmawiać" to mówi to sporo o partnerze. Np. że partnerem jest już tylko z nazwy.

i z  tym się zgadzam w zupełności
tylko, ze jak sie dochodzi do takich wniosków, to potem trzeba podjąć decyzję co dalej, a tego wiele osób nie lubi wink

Ano prawda. Tylko ja np. wychodzę z założenia, że związek jest na dobre i na złe, a jeśli mój partner chce mieć związek tylko na dobre (dla niego) to ja dziękuję. Jasne, że to jest przykre i bolesne. Podobnie jak przykre i bolesne jest mierzenie się ze swoimi ułomnościami, niedociągnięciami, lenistwem czy innymi problemami. Ale dla mnie to jest kwintesencja związku, że się z takimi rzeczami mierzy wspólnie i jeśli mój partner ma w związku problem, to ja też mam problem - to jest dla mnie wspólnota.

36

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
ruda102 napisał/a:
_v_ napisał/a:
ruda102 napisał/a:

Jasne, że na siłę nikogo do lekarza nie zaciągniesz. Ale jeśli przychodzisz do partnera z problemem, a on ci mówi "dla mnie to nie jest problem, więc nie mamy o czym rozmawiać" to mówi to sporo o partnerze. Np. że partnerem jest już tylko z nazwy.

i z  tym się zgadzam w zupełności
tylko, ze jak sie dochodzi do takich wniosków, to potem trzeba podjąć decyzję co dalej, a tego wiele osób nie lubi wink

Ano prawda. Tylko ja np. wychodzę z założenia, że związek jest na dobre i na złe, a jeśli mój partner chce mieć związek tylko na dobre (dla niego) to ja dziękuję. Jasne, że to jest przykre i bolesne. Podobnie jak przykre i bolesne jest mierzenie się ze swoimi ułomnościami, niedociągnięciami, lenistwem czy innymi problemami. Ale dla mnie to jest kwintesencja związku, że się z takimi rzeczami mierzy wspólnie i jeśli mój partner ma w związku problem, to ja też mam problem - to jest dla mnie wspólnota.


po licznych perypetiach życiowych doszłam do podobnych wniosków

37

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
ruda102 napisał/a:

Gary. A mnie się wydaje, że potrzeba to potrzeba i tyle.

Hmmm... no niekoniecznie... Jeśli potrzeba wypływa z głowy, to jest to potrzeba wyższego rzędu, związana z tym co myślimy. Jeśli potrzeba wypływa naturalnie, to wtedy dopiero idzie sygnał do głowy i zaczynamy myśleć.

Przykładowo... jeśli jestem głodny, to do mózgu dociera informacja o dyskomforcie i potem myślę, jak ten dyskomfort usunąć. Jeśli dawno nie miałem seksu, to w ten sam sposób mózg jest bombardowany dyskomfortem i myśli się o seksie.

Z kolei fantazje seksualne wypływają z głowy. Również brak kogoś, czyli doskwerająca samotnoś wypływa z głowy, a nie potrzeby naturalnej.

Choć dopuszczam możliwość, że jedno z drugim jest silno związane -- np. kobieta czuje, że chciałaby być przytulona, i wtedy by się poczuła szczęśliwsza, i to chyba potrzeba idąca z dołu, a nie z głowy.

38 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-06-13 20:19:40)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
_v_ napisał/a:

tylko, ze jak sie dochodzi do takich wniosków, to potem trzeba podjąć decyzję co dalej, a tego wiele osób nie lubi wink

Wielu ludzi nie podejmuje decyzji przez lata, ba nawet przez całe dekady. Bo boją się odpowiedzialności, konsekwencji, zmian. Jak już kiedyś pisałam tu w innym wątku - nawet w tak beznadziejnej sytuacji jak kilkuletni brak seksu nadal tkwią w tych swoich pseudo-związkach, żyjąc w iluzji że mają jeszcze cokolwiek do stracenia.
Tkwienie w czymś takim to strach, asekuracja, kalkulacja i nie ma z miłością ani związkiem nic wspólnego.

ruda102 napisał/a:

ja np. wychodzę z założenia, że związek jest na dobre i na złe, a jeśli mój partner chce mieć związek tylko na dobre (dla niego) to ja dziękuję. Jasne, że to jest przykre i bolesne. Podobnie jak przykre i bolesne jest mierzenie się ze swoimi ułomnościami, niedociągnięciami, lenistwem czy innymi problemami. Ale dla mnie to jest kwintesencja związku, że się z takimi rzeczami mierzy wspólnie i jeśli mój partner ma w związku problem, to ja też mam problem - to jest dla mnie wspólnota.

Tak, bardzo przykre i bolesne jest mierzenie się ze swoimi ułomnościami, niedociągnięciami, lenistwem itp. Bo to niszczy iluzję, a niektórzy uwielbiają żyć w iluzji i oszukiwać siebie latami.
Głupotą w ogóle jest zakładać, że w związku to tylko jedna ze stron ma jakiś problem. Bo związek to wspólnota właśnie i jeśli jedna ze stron ma problem, to jest PROBLEM ZWIĄZKU jako całości, a nie pojedynczej osoby. Ludzie, obudźcie się i zrozumcie to wreszcie! Jeśli więc odmawiasz seksu swojemu partnerowi/partnerce, to strzelasz we własne kolano. naprawdę tak trudno to zrozumieć?

39

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
nimfa_błotna napisał/a:
_v_ napisał/a:

tylko, ze jak sie dochodzi do takich wniosków, to potem trzeba podjąć decyzję co dalej, a tego wiele osób nie lubi wink

Wielu ludzi nie podejmuje decyzji przez lata, ba nawet przez całe dekady. Bo boją się odpowiedzialności, konsekwencji, zmian. Jak już kiedyś pisałam tu w innym wątku - nawet w tak beznadziejnej sytuacji jak kilkuletni brak seksu nadal tkwią w tych swoich pseudo-związkach, żyjąc w iluzji że mają jeszcze cokolwiek do stracenia.
Tkwienie w czymś takim to strach, asekuracja, kalkulacja i nie ma z miłością ani związkiem nic wspólnego.


to prawda,mogę to potwierdzic na podstawie wlasnych przeżyć

40

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Tam gdzie kończy się logika... zaczynają się kobiety wink

Gary, przy tych wszystkich Twoich argumentach braku seksu zupełnie wyłączyłeś emocje, które (przeważnie) są w kobiecie. Nie ma co się oszukiwać, bo to kobiety są bardziej emocjonalne, zakochują się zazwyczaj pierwsze, odczuwają świat inaczej niż faceci. Coś, co dla Ciebie będzie proste i mechaniczne (ten nic nie znaczący seks z koleżanką bo się chciało) będzie ciosem dla kobiety bardziej emocjonalnym niż fizycznym. No, chyba, że Ci koleżanka nogę odgryzła wink

Każdy pisze, że seks u kobiety zaczyna się w głowie. Ciągłe "zdobywanie", adorowanie, rozkochiwanie - kobiety to lubią, faceci z resztą też, bo co to za seks, który odprawia się jak pańszczyznę. Szybkie numerki są fuj dla żonki? A to nie zauważyło się tego przed ślubem? Czy oszukało siebie samego, że coś się w tej kwestii zmieni? Takie życie marzeniami?

Ja tam myślę, że w każdej kobiecie drzemie ogień... tylko rozpałka musi być odpowiednia wink

41 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-06-13 21:12:50)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Harvey napisał/a:

Szybkie numerki są fuj dla żonki? A to nie zauważyło się tego przed ślubem? Czy oszukało siebie samego, że coś się w tej kwestii zmieni? Takie życie marzeniami?

Myślę, że sporo kobiet udaje przed ślubem, a potem - jak już delikwent "złapany" i nie daj boże jeszcze w dziecko z taką kobietą uwikłany - odkrywają swoje prawdziwe ja i szlaban na seks (chamstwo i prostactwo) albo seks z łaski (lekceważenie i manipulacja). To jest zwykłe oszustwo, a właściwie prostytucja, bo osiąga się jakieś korzyści w zamian za seks/ za niedopowiedzianą obietnicę, że seks będzie taki jak przed slubem.

42 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-06-13 21:37:11)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
nimfa_błotna napisał/a:

Jeśli więc odmawiasz seksu swojemu partnerowi/partnerce, to strzelasz we własne kolano. naprawdę tak trudno to zrozumieć?

Jeśli ktoś odmawia parnerce/owi seksu, to zazwyczaj dlatego że ma powód np. druga osoba jej nie szanuje/druga osobami zraniła słowami lub czynami i nie przeprosiła/ma się blizny po ciąży i wstydzi/jest się przepracowanym, zmęczonym, ma depresję etc. Naprawdę tak trudno to zrozumieć?

U wielu ludzi seksualność jest sferą silnie powiązaną z innymi, więc gdy dzieje się coś złego (czy to w związku, czy na zewnątrz) to przeżycia seksualne wydają się w danym momencie/okresie życia czymś nieadekwatnym.


Do tematu:
Mówienie tutaj o błędzie logicznym jest błędem(!), bo dla osób które zdradę fizyczną uważają za coś złego, seks jest zazwyczaj ważny, i dlatego że jest ważny nie są w stanie go od jakiegoś czasu już z partnerem/ką uprawiać (bo np. partner/ka wcześniej ich zranił/a, przestał/a szanować itd.itp.).

Ja uważam że seks jest nieważny, i nie przeszkadzało by mi kompletnie gdyby mężczyzna chodził od czasu do czasu do prostytutki/miał inną kobietę tylko do seksu, ale jednocześnie uważam przemoc seksualną (gwałt/szantaż mający skłonić do seksu) za zbrodnię ogromnego kalibru. Czy jest to błąd logiczny? -  Nie, bo to "nieważny" to odpowiedź na inne pytanie.

43

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
lilly25 napisał/a:

Jeśli ktoś odmawia parnerce/owi seksu, to zazwyczaj dlatego że ma powód np. druga osoba jej nie szanuje/druga osobami zraniła słowami lub czynami i nie przeprosiła/ma się blizny po ciąży i wstydzi/jest się przepracowanym, zmęczonym, ma depresję etc. Naprawdę tak trudno to zrozumieć?

Widzisz Gary? Emocje wink


lilly25 napisał/a:

Do tematu:
Mówienie tutaj o błędzie logicznym jest błędem(!), bo dla osób które zdradę fizyczną uważają za coś złego, seks jest zazwyczaj ważny, i dlatego że jest ważny nie są w stanie go od jakiegoś czasu już z partnerem/ką uprawiać (bo np. partner/ka wcześniej ich zranił/a, przestał/a szanować itd.itp.).

A to, widziałem we filmie ostatnio... o Wisłockiej. Była zadowolona jak się "podpałka" dobra znalazła... ale to film.

lilly25 napisał/a:

Ja uważam że seks jest nieważny, i nie przeszkadzało by mi kompletnie gdyby mężczyzna chodził od czasu do czasu do prostytutki/miał inną kobietę tylko do seksu,

Mówisz z doświadczenia czy nadal snujemy teorie?

44

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
nimfa_błotna napisał/a:

Myślę, że sporo kobiet udaje przed ślubem, a potem - jak już delikwent "złapany" i nie daj boże jeszcze w dziecko z taką kobietą uwikłany - odkrywają swoje prawdziwe ja i szlaban na seks (chamstwo i prostactwo) albo seks z łaski (lekceważenie i manipulacja). To jest zwykłe oszustwo, a właściwie prostytucja, bo osiąga się jakieś korzyści w zamian za seks/ za niedopowiedzianą obietnicę, że seks będzie taki jak przed slubem.

Nie "udaje przed ślubem", tylko przed ślubem faktycznie tak ma (tj. lubi takie rzeczy/ma na nie ochotę), a po ślubie (ale nie po dniu ślubu jako jakiejś "magicznej" granicy, tylko dłuższym okresie) się to jej faktycznie zmienia, np. na skutek ciąży którą przeszła. Wiele kobiet po urodzeniu dziecka odnotowuje u siebie coś w rodzaju niechęci do seksu, a przyczyną takiego stanu rzeczy są zmiany jakie zaszły w ich organizmach. Warto zauważyć równiez że mężczyzna po ślubie często zmiania swoje zachowanie względem swojej kobiety, przestaje być czuły itd., a to wpływa w znacznym stopniu na chęci do kontaktów fizycznych.

45 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-06-13 22:07:01)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Harvey napisał/a:
lilly25 napisał/a:

Ja uważam że seks jest nieważny, i nie przeszkadzało by mi kompletnie gdyby mężczyzna chodził od czasu do czasu do prostytutki/miał inną kobietę tylko do seksu,

Mówisz z doświadczenia czy nadal snujemy teorie?

Nie miałam takiej sytuacji, ale mogę wypowiadać się z pewnością w głosie (a raczej słowie wink ), bo posiadam wyjątkowo dużą 'samowiedzę' dot. własnej psychiki.

46

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:
ruda102 napisał/a:

Gary. A mnie się wydaje, że potrzeba to potrzeba i tyle.

Hmmm... no niekoniecznie... Jeśli potrzeba wypływa z głowy, to jest to potrzeba wyższego rzędu, związana z tym co myślimy. Jeśli potrzeba wypływa naturalnie, to wtedy dopiero idzie sygnał do głowy i zaczynamy myśleć.

Przykładowo... jeśli jestem głodny, to do mózgu dociera informacja o dyskomforcie i potem myślę, jak ten dyskomfort usunąć. Jeśli dawno nie miałem seksu, to w ten sam sposób mózg jest bombardowany dyskomfortem i myśli się o seksie.

Z kolei fantazje seksualne wypływają z głowy. Również brak kogoś, czyli doskwerająca samotnoś wypływa z głowy, a nie potrzeby naturalnej.

Choć dopuszczam możliwość, że jedno z drugim jest silno związane -- np. kobieta czuje, że chciałaby być przytulona, i wtedy by się poczuła szczęśliwsza, i to chyba potrzeba idąca z dołu, a nie z głowy.

Gary, ale w praktyce jakie to ma znaczenie, czy potrzeba idzie z dołu, z góry, z zawietrznej czy z d* strony? Sensacje związane z jej niezaspokojeniem są podobne i podobnie przykre.

Dla mnie to, co napisałeś to jest semantyka, dzielenie włosa na czworo i sport dla sportu. Nie sądzę, by takie dywagacje miały jakiś realny wpływ na rozwiązywanie problemów, o których tu rozmawiamy.

47 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-06-13 22:10:05)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Tak... emocje, wiem. Żonę też trzeba poderwać na seks. Może tak być...

Ale czasem jest potrzeba seksu... nie chodzi o rozładowanie, ale to coś głębszego. Masturbacja nie wystarcza, trzeba kobiety.

Zastanawiałem się w tym kontekście czy "przelecenie" żony tak po prostu bo mąż chce jest moralne i czy ona powinna mu to jako żona oferować. Jeśli zaś nie daje mu takiego spełnienia, to jeśli mąż zrealizuje "potrzebę" gdzie indziej, to wtedy żona nie powinna mieć z tego tytułu pretensji.

W Japonii korzystanie z prostytutki nie jest zdradą?

ruda102 napisał/a:

Gary, ale w praktyce jakie to ma znaczenie, czy potrzeba idzie z dołu, z góry, z zawietrznej czy z d* strony? Sensacje związane z jej niezaspokojeniem są podobne i podobnie przykre.

Ma takie znaczenie, że potrzeby płynące "z dołu" -- czyli np. głód, a pewnie też potrzeba seksu, popęd -- przeszkadzają w życiu jeśli nie zostaną zaspokojone. Z kolei fantazje (czyli potrzeby "z góry") nie muszą być zaspokojone i nie przeszkadzają w życiu.

48 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2017-06-13 22:19:31)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Powiedz to tym wszystkim osobom, które się tu na forum od lat uzewnętrzniają, że cierpią z samotności, z nieodwzajemnionych lub zranionych uczuć, albo wręcz w związku z sytuacjami, które istnieją wyłącznie w ich głowach (a to ktoś sobie ubzdura, że facet zdradza, a to że się na lepsze zmieni). Naprawdę to nie przeszkadza im w życiu, może pozostań niezaspokojone lub nierozwiązane bez wpływu na jakość tego życia?

Tak samo, niektórzy miewają bardzo silne fantazje, które wyjątkowo ich pociągają i jasne - od ich niespełnienia nie umrą, ale niezaspokojona ciekawość jednak będzie ich uwierać i może np. pchnąć do zdrady. Autentycznie słyszałam ostatnio męską pogawędkę, kumpel się zwierzał kumplowi, że generalnie ma spoko kobietę, tylko ona mu nie chce zrobić rimmingu, powiedziała nie definitywne. I facet przez pół godziny rozkminał, czy obejść się smakiem, czy skoczyć w bok czy może jednak trochę dziewczynę ponaciskać. Bo z jednej strony głupio stracić fajną kobiete przez jedną fantazję, a z drugiej on już od dawna chce spróbować, myślał, że przejdzie, a tu dupa i nie przechodzi.

49

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

Tak... emocje, wiem. Żonę też trzeba poderwać na seks. Może tak być...

Nie może, a musi. Raz ją poderwałeś na seks... na początku. Zrób to ponownie.

Gary napisał/a:

Ale czasem jest potrzeba seksu... nie chodzi o rozładowanie, ale to coś głębszego. Masturbacja nie wystarcza, trzeba kobiety.

Nie czasem a ciągle. Nie po to się żeniłeś z "fajną laską" by mieć smutek w sypialni.

Gary napisał/a:

Zastanawiałem się w tym kontekście czy "przelecenie" żony tak po prostu bo mąż chce jest moralne

Moralne? Raczej konieczne. Mało to tematów na tym forum, że żona jest niezaspokojona bo mąż nie chce? To jest Twój zasr*ny obowiązek by żona była usatysfakcjonowana w pożyciu małżeńskim. Sam ją sobie wybrałeś bo ci "pasowała"... a po czasie się okazuje, że nie pasuje? Więc, ktoś kłamał. W [wulgaryzm] zrobił.

Gary napisał/a:

i czy ona powinna mu to jako żona oferować. Jeśli zaś nie daje mu takiego spełnienia, to jeśli mąż zrealizuje "potrzebę" gdzie indziej, to wtedy żona nie powinna mieć z tego tytułu pretensji.

Niedopasowanie - wynikające z niedogadania, niedomówienie, niespełnienia albo kłamania... Żona wybiera męża, mąż wybiera żonę, mąż lubi anal o którym żonie nie powiedział przed ślubem... i się zdziwił, że żona tego nie lubi... logiczne? Nie. Naiwne. Bo myślał, że to się zmieni po ślubie.

Gary napisał/a:

W Japonii korzystanie z prostytutki nie jest zdradą?

Japonia to stan umysłu, jak Rosja wink

50

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

@ruda -- okej rozumiem. Ja jednak kategoryzuję "dyskomforty" na te duchowe i fizyczne/instynktowne.


Harvey napisał/a:
Gary napisał/a:

Tak... emocje, wiem. Żonę też trzeba poderwać na seks. Może tak być...

Nie może, a musi. Raz ją poderwałeś na seks... na początku. Zrób to ponownie.

Gary napisał/a:

Ale czasem jest potrzeba seksu... nie chodzi o rozładowanie, ale to coś głębszego. Masturbacja nie wystarcza, trzeba kobiety.

Nie czasem a ciągle. Nie po to się żeniłeś z "fajną laską" by mieć smutek w sypialni.

smile smile Hmmm... nie chodzi o podrywanie żony czy jakość seksu z żoną. Raczej mnie zastanawiało, że jedna kobieta mówi "nigdy nie odmówiłam seksu mężowi", a druga czuje się urażona że "mąż ją przeleciał". Jak już wyjaśniliśmy granica jest rozmazana, dla każdej osoby inna.

Porównując seks do zaspokajania głodu... Sytuacja 1 -- iść z ukochaną/przyjaciółką/żoną/koleżanką na kolację do restauracji...   Sytuacja 2 -- wstąpić do fastfoodu przy autostradzie jak się jest głodnym...     Naprawdę cudownie jest spędzić razem wieczór w restauracji...              ale jak się jest głodnym, to po prostu chce człowiek coś zjeść, aby nie być głodnym... cokolwiek byle szybko.   


To jest Twój zasr*ny obowiązek by żona była usatysfakcjonowana w pożyciu małżeńskim.

No właśnie niekoniecznie -- zobacz co piszą kobiety wyżej... niekoniecznie to jest obowiązek... smile smile

51

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

Wyobraźmy sobie małżeństwo, które jest całkiem szczęśliwe, choć prawie nie mają seksu, bo żona "raczej nie jest tym zainteresowana", a mąż nie nalega, bo "nie chce jej gwałcić".

Hm…, ‘całkiem szczęśliwie i prawie nie maja seksu’ – to ‘całkiem i prawie’ wyklucza prawdziwie szczęśliwie i seks staje się powoli kartą przetargową i wyrzutem


Gary napisał/a:

Mąż pojechał w delegację i zdradził przy okazji bankietu po pracy. Żona się dowiedziała i ich świat "runął".

Ich świat był ‘prawie/całkiem światowy’, a ‘runęło/zachwiało’ wcześniej bo nie było prawdziwie, tyle, że gdy ‘runęło/widocznie’ to nie da się dalej omijać tematu : świata i szczęścia, i nie da się dalej zamiatać niedogodnień w funkcjonowaniu tego : świata i szczęścia, tylko trzeba się opowiedzieć jasno w zaistniałej sytuacji


Gary napisał/a:

Żona pyta męża:   Dlaczego zdradziłeś?
Mąż:   Bo brakowało mi seksu i straciłem kontrolę...
Żona:    I przez to zrujnowałeś nasze życie...
M:       Ale przecież Ty nie chcesz seksu, jest dla Ciebie nieważny, mi tego brakowało, wiedziałaś o tym, a do seksu trzeba dwoje chętnych ludzi, a nie tylko abyś "odwaliła obowiązek"... Skoro to jest dla Ciebie nieważne, więc dlaczego nieważna rzecz powoduje, że nasze małżeństwo runęło w gruzach? Skoro seks jest nieważny, to fakt iż miałem seks z inną panią, nie powinien mieć wpływu na naszą relację. Jeśli zaś seks uznajesz za ważny, to dlaczego nie mamy seksu razem?
Hmmmm... no i co ma żona odpowiedzieć? Mąż ma być wierny i cierpieć z powodu braku seksu? A może żona powinna się nieco "poświęcić" i dawać mężowi seks? A może nie powinna się do tego zmuszać, ale wtedy też nie powinna mieć żalu, że on uprawiał seks z inną?

Ma powiedzieć/wyjaśnić : czego chce dla siebie od Ciebie

Gary napisał/a:

Tak, wiem, że wszystko można sprowadzić do absurdu. Ale takie przerysowanie jest dobre, bo wiadomo o co chodzi.

wink Ok, dobrze mówisz.


Gary napisał/a:

W rzeczywistości sprawa jest delikatniejsza. Coś jak ziarnko piasku w bucie w czasie długiego spaceru... W sumie to tylko ziarnko piasku, ale uwiera. "Tylko to ziarnko" powoduje, że spacer nie jest taki przyjemny.    Albo można porównać brak balansu w seksie do bycia na ciągłej diecie -- niby nie jest się super-głodnym, ale ciągle coś uwiera.

wink Ok, dobrze mówisz.


Gary napisał/a:

Trudno opisać tę delikatną relację seksualną... ale spójrzmy -- w narzeczeństwie on podrywał ją, szli do łóżka, razem mieli na to ochotę, było super. Minęły lata, ona dalej mu się podoba, on ma na nią ochotę, chce mu się seksu. Ich seks zazwyczaj jest piękny, długi, romantyczny, tak jak lubią. Ale on czasami ma ochotę ją "po prostu przelecieć". Ona nie lubi szybkich numerków. Czy w tej sytuacji on ma prawo od niej oczekiwać takiego mikro-poświęcenia się, mikro-oddania, aby mu zrobić dobrze? Czy to jest takie moralne, wynikające z ich bycia razem i tego czym dla siebie są/powinni być? Czy to jest taki "obowiązek" żony?   A może wręcz przeciwnie -- to byłby taki "mikro gwałt", przełamanie jej wolnej woli, jej chęci? Wypaczenie seksu?

Hm…, z tym to ostrożnie, Ona nie lubi… hm… ok, ma prawo nie lubić. Ja szpinaku nie lubię i wątpię aby ktoś mnie do szpinaku przekonał, więc jak mi ktoś powie, że szpinak dobry i zdrowy to posłucham, spróbuję, doprawię, spróbuję znowu, potem powiem : da się zjeść albo niestety niezjadliwy. Jak da się zjeść to można podawać i jadać szpinak albo się w nim rozsmakować nawet, a jak niezjadliwy to koniec tej potrawy i jadam co lubię. Tak to już jest, że niektóre rzeczy ważne MUSZĄ spasować – nie spasowanie to przekroczenie granic w tym granicy : niesmaku, na dłuższą metę nie wyjdzie po prostu.
Konkretnie : nie, On nie ma prawa przekraczać jej granic a Ona powinna próbować zmieniać swoje granice. Oczywiście jasnym jest, że gwarancji powodzenia nie ma i nie wiadomo co z tego wyjdzie, tyle, że takie podejście do problemu wydaje się ok.


Gary napisał/a:

Czyli na początku wątku sytuacja była taka, że on zdecydowanie chce seksu, a ona zdecydowanie nie ma na seks ochoty. Teraz jemu raczej brakuje seksu (= ziarnko piasku w bucie), a ona raczej nie ma ochoty w tej chwili na romantyczne zabawy (= "zły biometr"). Jeśli ta sytuacja będzie trwać długo, to jednak "korozja związku" się pojawi... hmmm.. to będzie jakby róża, która "trochę zwiędła".

Tak, bo to co wiązać powinno – ustaje, albo się godzą z pogłębiającą się ‘bylejakością’ związku albo szukają rozwiązań


Gary napisał/a:

Gdzie byście ten balans przechylili:
-- żona powinna się trochę oddać mimo, że nie chce
-- czy mąż jednak powinien wytrwać w tej "diecie"
Jedna mądra pani powiedziała "nigdy mężowi nie odmówiłam"... inna druga mądra pani powiedziała "mąż powinien panować nad swoimi instynktami".

Hm…, czyli szukają rozwiązań.
Dla żony : różnie być może bo to kwesta granic w intymności : może być tak, że można się rozsmakować w nowo poznanym odczuciu albo nie, ale spróbować należy.
Dla męża : szukać przypraw wink do szpinaku wink nawet najdziwniejszych wink.
Konsekwentnie : albo zasmakuje obojgu albo nie da rady – no nie zmiłuj… 


Gary napisał/a:

ślub, wierność, umowa, zmiana umowy -- w tej kwestii się nie wypowiem, bo to coś w stylu "mam ziarenko piasku w bucie.. chrzanię tę wycieczkę, wypier***iłem buty do rzeki i nie mam dalej w czym iść" -- można wszystko zburzyć dążąc do doskonałości... ale w życiu nie ma tak łatwo... zwłaszcza jak życie rodzinne jest "zorganizowane"...  są same niedoskonałości, odcienie szarości, wybieranie najmniej złego spośród samych złych rozwiązań

To tylko/aż kwesta jak dalece uwiera, czyli jak bardzo ‘bylejako’ i daleko jest nawet nie od doskonałości ale od poczucia spełnienia,  bliskości i niezaspokojonej potrzeby - to wybór na miarę osób tworzących takie związki, jednej odpowiedzi nie ma, dobrej odpowiedzi tym bardziej…
wink  za siebie : nie umiem ‘bylejako’,  wy***dzieliłabym  buty  i  zapisałabym się na inną wycieczkę…

52

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Harvey napisał/a:

Japonia to stan umysłu, jak Rosja wink

wink wink wink dobre, dzięki.

53

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

Hmmmm... no i co ma żona odpowiedzieć? Mąż ma być wierny i cierpieć z powodu braku seksu? A może żona powinna się nieco "poświęcić" i dawać mężowi seks? A może nie powinna się do tego zmuszać, ale wtedy też nie powinna mieć żalu, że on uprawiał seks z inną?

Powtórzę za Rudą - cała sytuacja prawdopodobnie jest wynikiem klasycznego braku związkowej komunikacji. Mąż coś sobie założył, zapewne nie potwierdzając tezy u źródła, a potem w najprostszy (jego zdaniem i niestety niekoniecznie najlepszy) możliwy sposób usiłował złagodzić skutki braku małżeńskiego seksu.

Przede wszystkim zanim zdradził, powinien był spróbować dotrzeć do przyczyny i dowiedzieć się co się zmieniło, co przeszkadza, co jest nie tak, że ona tego seksu już nie chce - przecież takie sytuacje nigdy nie dzieją się bez powodu, z niczego. Zakładając oczywiście, że kiedyś było inaczej. Za trudne? Obserwacje pokazują, że to co jemu się wydaje, wcale nie musi pokrywać się z rzeczywistością, a wynikać z braku zwykłej refleksji, także nad sobą. Dlatego zanim się partnerkę (ogólnie partnera, ale trzymajmy się przykładu) zaszufladkuje, powinno się, a nawet należy, o tym po prostu porozmawiać. Warto też pójść dalej i nakreślić swój punkt widzenia, uświadomić drugą stronę, że czegoś w związku brakuje, bo co to na dobrą sprawę znaczy "nie chce nalegać, bo nie chce jej gwałcić"? To naleganie to jest nacisk bez wcześniejszego nakreślenia problemu? Być może ona zwyczajnie nie była świadoma, że coś jest nie tak, bo skoro partner tego nie sygnalizował, to spokojnie mogła wyjść z założenia, że wszystko między nimi 'działa'.
Pominę przy tym kwestię, że mówi się, że to kobiety oczekują od mężczyzn, by ci czytali w ich myślach. Raz na zawsze warto zapamiętać, że jeśli pojawia się problem, to się o nim po prostu mówi, naprawdę nikt z nas, bez względu na płeć, nie ma obowiązku niczego się domyślać.

Harvey napisał/a:

Każdy pisze, że seks u kobiety zaczyna się w głowie. Ciągłe "zdobywanie", adorowanie, rozkochiwanie - kobiety to lubią, faceci z resztą też, bo co to za seks, który odprawia się jak pańszczyznę. (...)
Ja tam myślę, że w każdej kobiecie drzemie ogień... tylko rozpałka musi być odpowiednia ;)

Mam podobne zdanie. Znam sporo kobiet, które wręcz deklarują, że seks mógłby dla nich nie istnieć, a potem coś się zmienia, na przykład na horyzoncie pojawia się właściwy mężczyzna, i nagle poprzednie deklaracje szybko można odłożyć do lamusa.

Z drugiej strony nasza psychika jest tworem bardzo delikatnym, jeśli coś się zmienia na gorsze, to ten seks przestaje być tak atrakcyjny i pociągający, jak wtedy, gdy wszystko styka bez zarzutów.

54 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2017-06-14 07:46:33)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Ja jestem zwolennikiem, że zawierając związek a zwłaszcza małżeństwo powinno się spisywać pisemny dokument z ustaleniem ile razy seks będzie tygodniowo i na co obie strony się w seksie godzą. Dokument można dowolną liczbę razy potem aktualizować ale za wiedzą i zgodą obu stron. Podobnie jak reguluje się sprawy finansowe czasem intercyzą.

Ktoś uzna to za śmieszne. No ale ile związków się z tego powodu potem rozpada. Seks to bardzo ważny obszar w związku a spychany jest do obszaru "jakoś się ułoży". Jeżeli strony liczą, że się tu rozumieją i są zgodne w swoich potrzebach to i ze spisaniem nie byłoby problemu.

Oczywiście można i powinno się uwzględnić okres niedyspozycji jednej ze stron, nawet np. 2 miesięczna choroba. Z opisem rekompensaty później.

Nie wywiązanie się z tej umowy daje prawo do seksu z inną osobą. Dla mnie proste.

Dziwie się, że tak wielu ludzi po prostu ufa innej osobie, że seks będzie super, nie trzeba niczego ustalać. I często źle się to kończy.

Powyżej pisze się, że wystarczy porozmawiać, ustalić. No ale przecież jedna ze stron zawsze może powiedzieć : "Przecież ja Ci niczego na ślubie czy na początku związku nie obiecywałam. Czemu założyłeś, że będziesz mieć ze mną seks a zwłąszcza tak często ? Przysięgałam Ci Miłość i wierność a nie seks. Więc w czym problem ? " Skoro polega sie na małżeńskiej przysiędzie gdzie wspomina się tylko o Miłości to i na żaden seks nie ma co liczyć i może tu być niezrozumienie.

Oczywiście podobnie w pisemnej formie wartoby ując i inne ważne aspekty np. przekroczenie danej wagi, utratę pracy przez partnera - jeśli to dla kogoś jest ważne. I ile razy wyznaje sie sobie Miłość, ile jest współnych wyjść itd. Tak by wzajemnie wiedzieć gdzie 2 strona ma granicę za którą skończy się Miłość.

Tu ogólnie jest temat na ile można od kogoś wyegzekowować, że tak jak było gdy sie kogoś poznało będzie także w dalszym ciągu trwania związku. Moim zdaniem tylko pisemnymi dokumentami. Bo wielu jest takich, co złapią kogoś i mają potem 2 stronę gdzieś bo już nie muszą się starać.

55

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Facet79 napisał/a:

Ja jestem zwolennikiem, że zawierając związek a zwłaszcza małżeństwo powinno się spisywać pisemny dokument z ustaleniem ile razy seks będzie tygodniowo i na co obie strony się w seksie godzą. Dokument można dowolną liczbę razy potem aktualizować ale za wiedzą i zgodą obu stron. Podobnie jak reguluje się sprawy finansowe czasem intercyzą.

Ktoś uzna to za śmieszne. No ale ile związków się z tego powodu potem rozpada. Seks to bardzo ważny obszar w związku a spychany jest do obszaru "jakoś się ułoży". Jeżeli strony liczą, że się tu rozumieją i są zgodne w swoich potrzebach to i ze spisaniem nie byłoby problemu.

Oczywiście można i powinno się uwzględnić okres niedyspozycji jednej ze stron, nawet np. 2 miesięczna choroba. Z opisem rekompensaty później.

Nie wywiązanie się z tej umowy daje prawo do seksu z inną osobą. Dla mnie proste.

Dziwie się, że tak wielu ludzi po prostu ufa innej osobie, że seks będzie super, nie trzeba niczego ustalać. I często źle się to kończy.

Powyżej pisze się, że wystarczy porozmawiać, ustalić. No ale przecież jedna ze stron zawsze może powiedzieć : "Przecież ja Ci niczego na ślubie czy na początku związku nie obiecywałam. Czemu założyłeś, że będziesz mieć ze mną seks a zwłąszcza tak często ? Przysięgałam Ci Miłość i wierność a nie seks. Więc w czym problem ? " Skoro polega sie na małżeńskiej przysiędzie gdzie wspomina się tylko o Miłości to i na żaden seks nie ma co liczyć i może tu być niezrozumienie.

Oczywiście podobnie w pisemnej formie wartoby ując i inne ważne aspekty np. przekroczenie danej wagi, utratę pracy przez partnera - jeśli to dla kogoś jest ważne. I ile razy wyznaje sie sobie Miłość, ile jest współnych wyjść itd. Tak by wzajemnie wiedzieć gdzie 2 strona ma granicę za którą skończy się Miłość.

Tu ogólnie jest temat na ile można od kogoś wyegzekowować, że tak jak było gdy sie kogoś poznało będzie także w dalszym ciągu trwania związku. Moim zdaniem tylko pisemnymi dokumentami. Bo wielu jest takich, co złapią kogoś i mają potem 2 stronę gdzieś bo już nie muszą się starać.

Wow! Wiedziałam, że już słońce nieco niektórym przygrzewa, ale żeby aż tak!? big_smile

56 Ostatnio edytowany przez Nana666 (2017-06-14 14:58:47)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Facet79 napisał/a:

Ja jestem zwolennikiem, że zawierając związek a zwłaszcza małżeństwo powinno się spisywać pisemny dokument z ustaleniem ile razy seks będzie tygodniowo i na co obie strony się w seksie godzą. Dokument można dowolną liczbę razy potem aktualizować ale za wiedzą i zgodą obu stron. Podobnie jak reguluje się sprawy finansowe czasem intercyzą.

Ktoś uzna to za śmieszne. No ale ile związków się z tego powodu potem rozpada. Seks to bardzo ważny obszar w związku a spychany jest do obszaru "jakoś się ułoży". Jeżeli strony liczą, że się tu rozumieją i są zgodne w swoich potrzebach to i ze spisaniem nie byłoby problemu.

Oczywiście można i powinno się uwzględnić okres niedyspozycji jednej ze stron, nawet np. 2 miesięczna choroba. Z opisem rekompensaty później.

Nie wywiązanie się z tej umowy daje prawo do seksu z inną osobą. Dla mnie proste.

Dziwie się, że tak wielu ludzi po prostu ufa innej osobie, że seks będzie super, nie trzeba niczego ustalać. I często źle się to kończy.

Powyżej pisze się, że wystarczy porozmawiać, ustalić. No ale przecież jedna ze stron zawsze może powiedzieć : "Przecież ja Ci niczego na ślubie czy na początku związku nie obiecywałam. Czemu założyłeś, że będziesz mieć ze mną seks a zwłąszcza tak często ? Przysięgałam Ci Miłość i wierność a nie seks. Więc w czym problem ? " Skoro polega sie na małżeńskiej przysiędzie gdzie wspomina się tylko o Miłości to i na żaden seks nie ma co liczyć i może tu być niezrozumienie.

Oczywiście podobnie w pisemnej formie wartoby ując i inne ważne aspekty np. przekroczenie danej wagi, utratę pracy przez partnera - jeśli to dla kogoś jest ważne. I ile razy wyznaje sie sobie Miłość, ile jest współnych wyjść itd. Tak by wzajemnie wiedzieć gdzie 2 strona ma granicę za którą skończy się Miłość.

Tu ogólnie jest temat na ile można od kogoś wyegzekowować, że tak jak było gdy sie kogoś poznało będzie także w dalszym ciągu trwania związku. Moim zdaniem tylko pisemnymi dokumentami. Bo wielu jest takich, co złapią kogoś i mają potem 2 stronę gdzieś bo już nie muszą się starać.

Ależ czemu nie! Nie wiem tylko, czy potem wszyscy zwolennicy takich umów wszelakich znajdą sobie jakichś chętnych na związek z przymusu, ale w sumie - ich problem, najwyżej nie znajdą wink

Z innej beczki, w kwestii tego, jak Gary napisał - dziwi mnie nieco porównywanie łaknienia do potrzeby seksu. Okej, obie potrzeby są biologiczne, ale to całkiem inny kaliber. Bez jedzenia (a więc składników odżywczych oraz budulcowych), wody czy snu człowiek w końcu umiera. Nie słyszałam za to jeszcze, żeby ktoś z braku seksu umarł tongue Pewnie, pogarsza się komfort życia, ale pogarsza się też przez wiele rzeczy, które nawet nie są rzeczywistymi potrzebami w fizjologicznym rozumieniu.

57

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Facet79, przecież małżeństwo, przynajmniej teoretycznie, zawiera się z miłości, jeśli zaczniemy sprowadzać je do bzdurnych, racjonalnych umów, to gdzie tu jakaś spontaniczność, elastyczność, chęć dbania o siebie nawzajem tak po prostu? Dla mnie absurd!
A już punkt dotyczący regulacji ile razy wyznaje się miłość, zupełnie mnie rozwalił big_smile. Osobiście za takie wymuszone deklaracje i przymusowy seks z góry podziękuję.
Mój mąż zresztą doskonale wie, że żadne układy mnie nie interesują i albo jesteśmy ze sobą, bo oboje tego chcemy, albo czas się rozstać. Póki co jestem 21 lat po ślubie, jak dotąd żadne z nas ani się nie zapuściło, ani nie unika seksu, ani w życiu się nie rozmijamy - jak widać nie musieliśmy niczego spisywać, aby wzajemnie o siebie dbać, zaspokajać swoje potrzeby i wciąż chcieć być razem. Jeśli się rozminiemy, to damy sobie szansę na układanie życia od nowa - szczęśliwego, spełnionego, bez pretensji i wzajemnych oskarżeń, ale też bez przymusu.

58 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-06-14 19:46:43)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Olinka napisał/a:

Przede wszystkim zanim zdradził, powinien był spróbować dotrzeć do przyczyny i dowiedzieć się co się zmieniło, co przeszkadza, co jest nie tak, że ona tego seksu już nie chce - przecież takie sytuacje nigdy nie dzieją się bez powodu, z niczego. Zakładając oczywiście, że kiedyś było inaczej. Za trudne?

Skupiam się na przykładzie, w którym ona się nie zmieniła, tylko mają różne temperamenty. On by żonę "bzyknął", ale ona wcale na to nie ma ochoty. Kłopoty związkowe w stylu "dawniej była demonem seksu, a teraz ..." zostawmy z boku -- wtedy można dociekać przyczyn. Tutaj jest delikatniejszy przykład.


... a nawet należy, o tym po prostu porozmawiać. Warto też pójść dalej i nakreślić swój punkt widzenia, uświadomić drugą stronę, że czegoś w związku brakuje, bo co to na dobrą sprawę znaczy "nie chce nalegać, bo nie chce jej gwałcić"? To naleganie to jest nacisk bez wcześniejszego nakreślenia problemu? Być może ona zwyczajnie nie była świadoma, że coś jest nie tak, bo skoro partner tego nie sygnalizował, to spokojnie mogła wyjść z założenia, że wszystko między nimi 'działa'.

W wyniku takich rozmów ona będzie świadoma, że mężowi brakuje seksu i że powinno go być więcej. Wtedy ona zmieni swoje zachowanie i bedzie seksu więcej, aby on miał dobrze, czyli ona się trochę poświęci... czyli jej wolna wola zostanie delikatnie zgwałcona -- tym razem w białych rękawiczkach w wyniku rozmowy: "Wiesz Kochanie... ja mam na coś ochotę, na co Ty nie masz ochoty, ale mi tego brakuje, więc jeśli w naszym związku dalej ma być dobrze, to musi się coś zmienić...". Przemoc emocjonalna.

Seks nawet w małżeństwie to dość śliski temat i można łatwo dużo zepsuć. Czy jeśli żona odpowie w wyniku takich rozmów "Okej! Będzie seksu więcej!" i potem mają regularny seks, to znaczy, że ona tego chce czy może się zmusza?



Pominę przy tym kwestię, że mówi się, że to kobiety oczekują od mężczyzn, by ci czytali w ich myślach. Raz na zawsze warto zapamiętać, że jeśli pojawia się problem, to się o nim po prostu mówi, naprawdę nikt z nas, bez względu na płeć, nie ma obowiązku niczego się domyślać.

Pewnych rzeczy się nie mówi.

59

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Jeśli ktoś ma spaczone pojęcie związku, nie jest zdolny do komunikacji, czy też ma w nosie potrzeby drugiej osoby, to nie sądzę, by pomogło spisywanie jakichkolwiek reguł, bo co to właściwie zmienia? Chyba tylko to, że powoli traci się ochotę na ten mechaniczny seks z obowiązku.

Gdyby sytuacja z głównego posta dotyczyła mnie i z jakichś powodów nie chciałabym seksu, to oczekiwałabym od męża przede wszystkim odpowiedniej komunikacji i rozmowy. Gdyby nasze potrzeby bardzo się rozmijały i nie dałoby się temu zaradzić, to uważam, że jak najbardziej jest to podstawą do rozstania, ale nie do zdrady. Zdradzają słabeusze, ludzie bez jaj. Nie wiem jak zareagowałabym na zdradę, trudno powiedzieć. Sporo zależałoby od okoliczności. Jednak gdybym usłyszała tak durne racjonalizowanie sobie zdrady, to dla mnie byłby koniec, bo miałabym sygnał, że nie mam do czynienia z człowiekiem, który nie jest w stanie nad sobą zapanować, lubi proste i łatwe wyjścia, a do tego sam siebie oszukuje.

60 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2017-06-14 21:23:12)

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

No ale albo albo.

Jeśli w związku liczy się Miłość, zaufanie - to lista zbędna. Jeśli jednak często zdarza się, że jest rozczarowanie tym, że ktoś czegoś już nie robi, już jakiś nie jest - to może jednak listy są potrzebne.Jakoś wiele par które czują brak czegoś co partner już nie robi nie tłumaczy sobie "no ale najważniejsza jest Miłośc, spontaniczność". OK, bywa i tak, ale chyba często jednak nie.

Spisanie listy ma tę zaletę, że tworzy takie punkty kontrolne by z góry wiedzieć co się może nei podobać. A nie dopiero po fakcie po prostu podchodzić lub zdradzać. Jak są jakies problemy ze spisanem listy to pierwszy znak, że ktoś nie chce niczego deklarować albo ma różne potrzeby.

To może oszczędzić dużo czasu bo z góry by się wiedziało czy ktoś nas nie rozczaruje.

61

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Facet daj znać jak idzie szukanie partnerki chętnej na taką umowę

62

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

No ale jeśli nie znajdę, to znaczy, że oszczędziłem sobie rozczarowania w przyszłości. Czyli jak nie znajdę tez będzie OK.

63

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

To znaczy tylko że traktujesz miłość, partnerstwo, związek jak kontrakt w pracy.
Szalenie smutny jest fakt że istnieją ludzie którzy żyją w takich przeświadczeniach.

64

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

Skupiam się na przykładzie, w którym ona się nie zmieniła, tylko mają różne temperamenty. On by żonę "bzyknął", ale ona wcale na to nie ma ochoty. Kłopoty związkowe w stylu "dawniej była demonem seksu, a teraz ..." zostawmy z boku -- wtedy można dociekać przyczyn. Tutaj jest delikatniejszy przykład.

Ok, rozumiem. Jeśli więc ona się nie zmieniła, bo taka była od zawsze, to facet pretensje może mieć wyłącznie do siebie, że coś przeoczył albo uznał, że "jakoś to będzie". Trudno jednak oczekiwać, że komuś o niespecjalnie dużych potrzebach nagle się "cudownie odmieni".

Gary napisał/a:

W wyniku takich rozmów ona będzie świadoma, że mężowi brakuje seksu i że powinno go być więcej. Wtedy ona zmieni swoje zachowanie i bedzie seksu więcej, aby on miał dobrze, czyli ona się trochę poświęci... czyli jej wolna wola zostanie delikatnie zgwałcona -- tym razem w białych rękawiczkach w wyniku rozmowy: "Wiesz Kochanie... ja mam na coś ochotę, na co Ty nie masz ochoty, ale mi tego brakuje, więc jeśli w naszym związku dalej ma być dobrze, to musi się coś zmienić...". Przemoc emocjonalna.

Czyli co, sugerujesz, że lepiej nie rozmawiać? Nie mówiąc o problemie tej drugiej stronie nawet nie dajemy szansy na zmianę, a samemu sobie pośrednio robimy krzywdę.
Moim zdaniem wiele zależy od tego, w jaki sposób temat zostanie podany. Można rzeczywiście wywierać presję, zwłaszcza stawiając jakieś ultimatum, wtedy niemal na pewno wywołamy opór i wynikającą z niego niechęć, ale równie dobrze mężczyzna może żonie powiedzieć, że jest dla niego pociągająca, że chciałby tego seksu więcej i jest to dla niego zwyczajnie ważne. To jest konkretny sygnał, nawet jeśli kolejna piłka należy do niej.
Osobiście trudno mi sobie wyobrazić, że jeśli kogoś kocham, zależy mi na nim, to po takim wyznaniu nic z tym nie robię.   

Gary napisał/a:

Seks nawet w małżeństwie to dość śliski temat i można łatwo dużo zepsuć. Czy jeśli żona odpowie w wyniku takich rozmów "Okej! Będzie seksu więcej!" i potem mają regularny seks, to znaczy, że ona tego chce czy może się zmusza?

Jest śliski, niestety.
Moim zdaniem na dwoje babka wróżyła big_smile. A dlaczego? Bo z jednej strony ona rzeczywiście może się w jakimś stopniu zmuszać, ale z drugiej po takim wyznaniu może poczuć się wyjątkowo atrakcyjna. Dla wielu kobiet, choć nie wszystkich, największą zachętą do seksu jest to, kiedy przeglądając się w oczach mężczyzny widzą w nich prawdziwe pożądanie. Z kolei brak tej iskry, obojętność, a w najlepszym wypadku poczucie, że facet chce seksu (jako seksu), a nie seksu Z NIĄ (to jest zasadnicza różnica) - u niej pojawia się analogiczna reakcja. Pamiętajmy, że kobiety są jednak znacznie bardziej emocjonalne od swoich partnerów. Moim zdaniem deklaracja "chciałbym częściej uprawiać Z TOBĄ seks", z naciskiem na słowo "z tobą", jest właściwie jednoznaczna ze stwierdzeniem "chciałbym, bo mnie pociągasz". Różnica pozornie subtelna, ale wszystko zaczyna wyglądać jednak inaczej.

Gary napisał/a:

Pewnych rzeczy się nie mówi.

Co masz przykładowo na myśli?
Ja oczywiście wiem, że wszystkiego się w związku nie mówi, ale akurat w tym kontekście nic mi do głowy nie przychodzi wink.

65

Odp: Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny
Gary napisał/a:

W wyniku takich rozmów ona będzie świadoma, że mężowi brakuje seksu i że powinno go być więcej. Wtedy ona zmieni swoje zachowanie i bedzie seksu więcej, aby on miał dobrze, czyli ona się trochę poświęci... czyli jej wolna wola zostanie delikatnie zgwałcona -- tym razem w białych rękawiczkach w wyniku rozmowy: "Wiesz Kochanie... ja mam na coś ochotę, na co Ty nie masz ochoty, ale mi tego brakuje, więc jeśli w naszym związku dalej ma być dobrze, to musi się coś zmienić...". Przemoc emocjonalna.

Pewnych rzeczy się nie mówi.

Hm…, nie wiem czy dobrze rozumiem, chodzi o brak asertywności  Żony ? Tak ? O to, że łatwo ulegnie sugestii ? I mając świadomość  hm.. posłuszeństwa  Żony  należy być niezmiernie ostrożnym z … hm… domaganiem się spełnienia swoich potrzeb ? To przypomina sytuację, w której Mąż lepiej wie od Żony co dla Niej dobre.

Hm… Dojrzałość wymaga świadomości własnych granic i powinna być do tego dołączona umiejętność ich chronienia, jeśli tego brakuje problem jest większy jak się wydaje, niedobre to jest  bardzo, bycie partnerem w takiej sytuacji jest mocno poplątane, jeśli o tym mówimy bo może się mylę.

Niektórych rzeczy się nie mówi – tak powiedziałeś – owszem niektórych rzeczy się nie mówi ale czy sytuacja tutaj rozpatrywana to taka właśnie sytuacja, w której należy zaniechać komunikacji ? Chyba nie – sensownie jest tak, że właścicielka granic jest  hm… zorientowana co nich  i je hm… zabezpiecza bo wie, czego potrzebuje.  Ona wie najlepiej co dla Niej dobre i Ona wie czego chce i  wtedy jasno powinna to wyartykułować. 

Co jeśli  tak nie jest ? No tak – pojawia się niepewność co do wymuszenia , no bo nie wiadomo gdzie ta granica jest – czy już przekroczona czy jeszcze zachowanie jest akceptowalne  ?

No nie ma zmiłuj … trzeba o sobie więcej wiedzieć, rozumieć i szanować SWOJE granice przede wszystkim.  Wtedy związek i seks są hm… zdrowe, bez dodatkowych wahań czy przypadkiem się drugiemu krzywdy nie robi, bez względu na zgodę czy nie wyrażoną zgodę partnera.

No nie ma zmiłuj … należy być dojrzałym albo się szybko uczyć dojrzałości, szybko siebie poznawać – wtedy autentycznie i intensywnie hm…’jest się’ dla partnera  i  partnera nie obciąża się hm… niepewnością udawania.

Nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam…

Posty [ 1 do 65 z 103 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Błąd logiczny: seks jest jednocześnie ważny i nieważny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024