Proszę o poradę. Może któraś z Was spotkała się z podobnym zjawiskiem.
Jeszcze na studiach (około 7 lat temu) poznałam na studiach chłopaka, który od samego początku niesamowicie mi się podobał. Bardzo szybko zaczęliśmy się spotykać, ale nigdy nie byliśmy parą. To był facet z którym pierwszy raz się całowałam i przeżyłam jakieś pierwsze zbliżenia fizyczne, choć nigdy nie doszło do seksu. Była między nami jakaś ogromna chemia i przyciąganie. Zapytacie pewnie w czym był problem? Otóż, poza tym wszystkim co było niewątpliwie pozytywne nie było niemal nic. Nie znałam tego człowieka. Był tak zamknięty w sobie, nigdy nie mówił nic o sobie, ok może mówił, ale mało, zachowywał się zupełnie jak wypłukany z emocji. Dlatego też nigdy nie stworzyliśmy związku, bo niesamowicie mnie to frustrowało i wiele razy zrywałam tę znajomość. No właśnie, wiele razy zrywałam, a mimo wszystko cała ta "sytuacja" trwała około 3 lat. Działo się tak dlatego, że mieszkaliśmy bardzo blisko siebie i prędzej czy później po prostu na siebie wpadaliśmy, co dla mnie kończyło się znów zauroczeniem na nowo.
W końcu przeprowadziłam się w inne miejsce. Kontakt się w pewnym sensie urwał. Poznałam mojego obecnego chłopaka z którym jestem już 3 lata. Jest nam razem dobrze. Jest w odróżnieniu do tamtego normalnym chłopakiem, mamy super kontakt, jesteśmy też przyjaciółmi. Fizycznie mi się bardzo podoba, choć szczerze nie aż tak jak tamten (ale zaznaczam że mam tu na myśli tylko te czysto fizyczne aspekty). Czyli wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że z tym wcześniej opisanym wciąż zdarza mi się wymieniać smsy. Choć przez te już 4 lata ani razu się nie widzieliśmy. W 99% przypadków to on pisze, a ja go ignoruję (nie odpisuję), ale w końcu zdarza się jakiś mój "słabszy" dzień i coś odpiszę. Wie, że mam chłopaka i że jestem szczęśliwa, ale jakby w ogóle nie przyjmuje tego do wiadomości. Cały czas namawia mnie na spotkanie i mówi, ze chciałby żebym była jego dziewczyną. Ja już nawet przestałam mieć problem z całkowitym ignorowaniem go, już nawet chciałam się spotkać na jakieś piwo tak czysto po kumpelsku, ale ostatnio wysłał mi swoje zdjęcie i oczywiście znów czuję się jak kiedyś, gdy po zerwanym kontakcie jednak na siebie wpadaliśmy. I cieszę się, że jednak się nie spotkaliśmy. Tak bardzo mi się podoba...
Oczywiście nie zgadzam się na te spotkania, bo zdaję sobie sprawę, że to zły wybór. Zastanawiam się tylko czy kiedyś o nim zapomnę? Jak się od tego uwolnić? Czy jest tu ktoś kto ma podobny problem?