Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Czytałam kilka wpisów tutaj, mam nadzieję, że ktoś wysłucha moich wypocin. Specjalnie założyłam konto tutaj, bo odczuwam dużą potrzebę wyżalenia się.

Otóż za miesiąc kończę 20 lat. Od dobrych kilku lat czuję się samotna, bardzo samotna. Mieszkam w mieście średniej wielkości- tak około 35- 38 tys. mieszkańców, także nie wieś, ale nie Warszawa. Zawsze miałam sporo znajomych. Na przerwach było z kim pogadać, ja sama często z inicjatywą wychodziłam i np. w oczekiwaniu na lekcje pytałam:"Co tam słychać?" albo na jakiś inny bardziej konkretny temat. Nigdy nie byłam znienawidzona, nielubiana, nie mogę tego powiedzieć, ale też nigdy nie miałam takiego prawdziwego przyjaciela, któremu mogłabym zaufać w 100%. W gimnazjum miałam koleżankę/ przyjaciółkę, która była bardzo fałszywa, niby się ze mną trzymała, prawiła komplementy a za plecami obgadywała, ta sama "przyjaciółka"tak z dnia na dzień przestała się do mnie odzywać zraz po zakończeniu III klasy gimnazjum. W liceum przez I klasę miałam bardzo serdeczną koleżankę, lubiłam ją, była miła, ale zmieniła klasę (inny profil) a przez to oddaliłyśmy się od siebie. Właściwie to była taka paczka, ja, ta dziewczyna plus taki chłopak i inna dziewczyna i w 4 trzymaliśmy się razem, ale 2 z nas zmieniło profil, ten chłopak z naszej paczki zaczął chodzić z koleżanką z klasy i ta paczka się rozleciała, próbowałam to uratować, zainicjować jakiś wyjazd czy coś, ale nie bardzo wyszło. Od II klasy liceum nie miałam tak bardziej z kim trzymać, to znaczy miałam taką koleżankę, z którą często gadałam (koleżanka z klasy), ale nie do końca nadawałyśmy na tych samych falach (wiecie pewnie o co chodzi). No ale z ostatnio wymienioną koleżanką mam przynajmniej kontakt do dziś.
Także ja zawsze miałam bardzo dużo znajomych, ale bardziej potrzebuję tylko jednego lub kilku bliższych przyjaciół. Jak dla jednych normą jest wychodzenie z kimś co sobotę na miasto to ja się spotykałam z ludźmi w np. kinie tylko raz na czas (w ferie i jakieś przerwy tego typu).
To nie tak, że ja siedziałam zamknięta w 4 ścianach obrażona na świat, zawsze starałam się rozwijać: umiem mówić w 2 językach, gram w siatkę i kosza (w okresie szkolnym jeździłam na obozy/kolonie sportowo- integracyjno- rekreacyjne), ogólnie zawsze lubiłam przebywać wśród ludzi, zawsze byłam osobą lubiącą towarzystwo. Z różnych wakacji oraz właśnie kolonii znam sporą ilość osób, z którymi utrzymuję kontakt po dziś dzień, ale te osoby mieszkają zazwyczaj w różnych częściach kraju a wiecie jak to jest z przyjaźnią przez internet- jest jest a potem powoli spadnie, bo prócz internetu ludzie mają wokół siebie innych znajomych, teraz jak wyjechali na studia to chodzą po imprezach, poznają innych....ja rok temu nie dostałam się na studia, więc zapisałam się na jakieś studia zaoczne i jeździłam raz na jakiś czas a tak to uczyłam się w domu do matury. No i wtedy odczułam duże braki, bo w szkole to jeszcze się do kogoś zagadało a tak to z mojego liceum pisała ze mną jedna osoba (druga w porywach) a osoby poznane np. na wakacjach, z którymi piszę przez neta nie miały czasu, by odpisywać częściej niż raz na dzień lub dwa (no jak to na studiach).
Bardzo męczy mnie też brak chłopaka. Pewnie osoby dorosłe teraz parskną śmiechem, ale pomimo tych 20 lat nigdy nie byłam w żadnym związku, żadnego całowania, randek, nic i jest to frustrujące (wierzę jednak, że ktoś mnie zrozumie). 20 lat to młody wiek, ja wiem o tym i się zgadzam, dużo osób pisze "Znajdziesz jeszcze kogoś, młoda jesteś" tyle że z mojej perspektywy to wygląda trochę inaczej. No bo dużo osób ma swoje pierwsze drobne miłości już w liceum. Ja niestety nie trafiłam na "tego jedynego". Wierzę, że ktoś tam na mnie czeka (choć nie jest to powiedziane, bo sama znam wiele kawalerów i różne panny), tyle że zauważyłam niepokojący objaw czyli jakaś taka blokada wewnętrzna. Do współżycia byłam gotowa właściwie od 18-stki. Wtedy też spotkałam chłopaka idealnego dla siebie pod względem charakteru, gdyż charaktery mieliśmy identyczne, zainteresowania też, z wyglądu również mnie pociągał (nie szukam Adonisa, chłopak ma być atrakcyjny dla mnie, nie ma być modelem), na prawdę wtedy poczułam coś więcej niż zwykłe zauroczenie. No ale niestety miał dziewczynę rok czy pół roku zanim się poznaliśmy i są chyba razem do dziś. To znaczy cieszę się, że są szczęśliwi, no ale jest mi trochę przykro a ja nie należę do tych wrednych osób, które wchodzą z butami w czyiś związek. Do tego chłopaka czułam coś niezwykłego- do dziś jak widzę na ulicy kogoś podobnego z wyglądu to automatem się obracam i spoglądam na nią, bo przypomina mi JEGO (choć prawie o nim zapomniałam, nie rozmyślam o nim na co dzień, byłoby to zbyt bolesne).
No i miałam kilka w życiu nieudanych zauroczeń i to zakochanie, to frustrujące, jak jesteś zakochana/y, ktoś uczucia nie odwzajemnia i nie masz nawet osoby, która by cię pocieszyła. To znaczy masz, ale nie taką prawdziwą. I teraz widzę taką powoli opadającą blokadę, bo nie będąc nigdy na nawet jednej randce nie wiem "z czym to się je", dziewczyny uczą się flirtowania i kokietowania właśnie w liceum a ja niestety tego nie potrafię (zawsze byłam otwarta i waliłam prosto z mostu, nie miałam tej aury tajemniczości przez co zrażałam chyba chłopaków), nie miałam nawet z kim, po prostu nie trafił się w okolicy żaden książę.....to znaczy był w okolicy taki jeden, podobał mi się, jego rodzice mnie bardzo lubili (i chcieli nawet swatać), ale on nie chciał, chyba nawet mnie nie lubił, teraz się wyprowadził i dawno go nie widziałam.
Kiedy moi rówieśnicy chodzili na randki i spotkania między sobą, to ja siedziałam na różnych forach internetowych. Właściwie mogę powiedzieć, że internet ocalił moją psychikę, bo od 2 klasy gimnazjum udzielałam się na różnych forach, miałam choć minimalny kontakt z ludźmi, przez co nie czułam się tak źle. Wiadomo, to nie to samo co wyjście ze znajomymi, ale od wielu lat odpalam sobie jakiś film czy serial na laptopie i to jest taka moja rola integracji, to bardzo mi pomaga oraz różne fora internetowe.
Tyle że czasem mam kryzys, mam dzień, gdzie chciałabym się tak mocno do kogoś przytulić a nie ma do kogo, nie ma nawet do kogo zadzwonić. Zastanawiam się, czy coś jest ze mną nie tak, bo jak można mieć 20 lat, nie mieć faceta i przyjaciół, być wyrzutkiem pomimo bycia duszą towarzystwa....coś mi tu nie gra. Choć z drugiej strony nie jestem nielubiana, ludzie, których poznawałam np. na wakacjach przyjeżdżają do mnie, ja do nich, tyle że jest to raz na czas. Na wakacje wyjeżdżam z grupką znajomych za granicę, niby fajnie, ale to tylko tydzień będzie a potem zaś będziemy ze sobą pisać raz na kilka dni. Mam takich znajomych, którzy odpisują mi raz lub dwa razy w tygodniu, ale jak proponuję spotkanie, to bez problemu, nie rozumiem tego.
Boję się, że jak wyprowadzę się z domu na studia, to pomimo dużego miasta, dużego wyboru ludzi na co dzień nie znajdę przyjaciół (tylko znajomych takich jak teraz) oraz cały czas będę sama jako singielka. Nie chcę mieć faceta dla szpanu, bo to nie gimnazjum, zaczynają mi się poważne problemy życia dorosłego i chciałabym, by ktoś mnie pocieszył, ja również chciałabym móc kogoś wspierać w trudnych chwilach......
Ostatnio było wesele mojej kuzynki. Poszli na nie moi rodzice a ja nie, bo dostałam zaproszenie z osobą towarzyszącą. Pomyślicie, że głupio zrobiłam, ale zawsze jak idę sama na taką imprezę, to potem siedzę przy stole i się nudzę, bo nie ma chłopaka do tańczenia, większość ludzi sparowanych, a ja siedzę i przez większość czasu robię dobrą minę do złej gry. Już na studniówkę zabrałam syna znajomych rodziców, sam miał studniówkę rok wcześniej, więc wiedział co i jak (choć nie w tej szkole), no ale jednak nie był mój mój, tylko wypożyczony, przez co obok nas siedzieli i się przytulali, albo chłopak obejmował ręką dziewczynę a my siedzieliśmy tylko obok siebie i tańczyliśmy, pod koniec imprezy było już całkowicie sztywno, bo chciałam z nim pogadać, a on tylko odpowiadał krótko, sam przestał prowadzić rozmowę i stwierdziłam, że już nigdy nikogo na siłę, pomimo że to i tak był bardzo porządny chłopak.
Trochę to zaczyna boleć, bo o ile w liceum dało się to wytrzymać, to ta fizyczna samotność robi się już nie do zniesienia. A najgorsze jest to, że ja nie jestem osobą zamkniętą w sobie, z kompleksami jak wieżowiec, zawsze rozwijałam pasje, bardzo lubiłam się uczyć, lubiłam przebywać wśród ludzi.....tyle że od wielu wielu lat robię monotonnie to samo praktycznie od gimnazjum: cały czas tylko książki w tygodniu i w weekendy treningi siatki lub kosza (amatorsko, dla przyjemności), ewentualnie w niedziele czasem wyszło się na jakiś spacer z rodzicami czy coś i po prostu wpadłam w rutynę, która mnie już nudzi, a jak pomyślę sobie, że na studiach będzie jeszcze więcej nauki, wyprowadzę się od rodziców (którzy są teraz dla mnie ogromnym wsparciem) a nie znajdę chłopaka i przyjaciół to załamię się kompletnie i będę musiała iść na jakieś psychoterapie, czego wolałabym uniknąć, bo nie bardzo lubię psychologów, miałam do czynienia z kilkoma, wiem, że w dużych miastach wybór większy, no ale szukać sobie przyjaciela za pieniądze (bo terapia kosztuje) to jeszcze gorzej dla mnie niż być samemu.

A teraz brawa dla tych, co dotrwali do końca tej powieści.
Przepraszam, jeśli wyszło chaotycznie.
Może ma ktoś lub miał podobne problemy? Tylko proszę się nie naśmiewać, bo dla mnie samotność staje się ciężka....
Co o tym myślicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Hej. Właściwie Twoja opowieść przypomina bardzo moją, z tym że Ty Idziesz teraz na studia, ja już edukacje zakończyłem. A na studiach,jak to na studiach,praktycznie zawsze można poznać nowe osoby.Piszesz że Wpadłaś w rutyne,to może Spróbuj jakichś nowych rzeczy ,co jeszcze Lubisz Robić,czym Się Interesujesz?.Hmmm....a właściwie Szukasz chłopaka(z którym Chciałabyś Być) czyli Zagadujesz do nich,Robisz cokolwiek w tym aspekcie,czy Szukasz przyjaciela(do np:wyżalenia się ,pocieszenia itp.),bo Wiesz mi pomiędzy tym a tym jest DUŻA różnica. Ponoć faceta można znaleźć wszędzie,i chyba cos w tym jest,bo np:moja kuzynka poznala swojego w kolejce do dentysty smile.Pamietam że śmiałem się że to musiała być bolesna rozmowa smile.Efekt,w tamtym roku było ich wesele.Co do przyjaciół ,znajomych.Zawsze powtarzałem sobie że jeśli mają być fałszywi ,nieszczerzy,to lepiej  nie mieć ich wcale.

3

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
CzarnyKot1990 napisał/a:

Hej. Właściwie Twoja opowieść przypomina bardzo moją, z tym że Ty Idziesz teraz na studia, ja już edukacje zakończyłem. A na studiach,jak to na studiach,praktycznie zawsze można poznać nowe osoby.Piszesz że Wpadłaś w rutyne,to może Spróbuj jakichś nowych rzeczy ,co jeszcze Lubisz Robić,czym Się Interesujesz?.Hmmm....a właściwie Szukasz chłopaka(z którym Chciałabyś Być) czyli Zagadujesz do nich,Robisz cokolwiek w tym aspekcie,czy Szukasz przyjaciela(do np:wyżalenia się ,pocieszenia itp.),bo Wiesz mi pomiędzy tym a tym jest DUŻA różnica. Ponoć faceta można znaleźć wszędzie,i chyba cos w tym jest,bo np:moja kuzynka poznala swojego w kolejce do dentysty smile.Pamietam że śmiałem się że to musiała być bolesna rozmowa smile.Efekt,w tamtym roku było ich wesele.Co do przyjaciół ,znajomych.Zawsze powtarzałem sobie że jeśli mają być fałszywi ,nieszczerzy,to lepiej  nie mieć ich wcale.

Właśnie sęk w tym, że wpadłam w rutynę robiąc rzeczy, które kocham. Kiedyś siatkówka i kosz, czyli ogólnie sport był moją pasją, ale robiąc to regularnie mam już trochę dosyć. Mogłabym się zająć innym sportem, ale szczerze mówiąc nie mam tyle pieniędzy na to. Kiedyś były te obozy i kolonie, one zabijały tą rutynę, a teraz to się skończyło i to tak właśnie wyszło.
No wiesz, gdy mi się ktoś podobał, to starałam się dawać jakieś subtelne znaki.....ten, którego opisałam w tekście chyba nawet zauważył (jestem prawie pewna, że się domyślił), iż ja się w nim podkochuję. No bo jak człowiek jest w liceum, dorasta, szuka przyjaźni i pierwszych miłości.....to nie było tak, że czekałam aż zrobi pierwszy krok. Sama zagadywałam, inicjowałam kontakt, ten chłopak to widział i nie powiem, lubił mnie, no ale miał już dziewczynę.
Co do przyjaciół no to tak jak w tekście- mam sporo znajomych, jesteśmy na "cześć", ale takich prawdziwych przyjaciół mi brak. Też wyznaję zasadę, że jak miałabym mieć byle jakich przyjaciół i fałszywych, to lepiej nie mieć wcale, tyle że samotność potrafi człowieka dobić, bo człowiek to zwierzę stadne, stworzone do życia w grupach, na pewno są samotnicy i samotność jest dobra dla człowieka pod warunkiem, że jest z własnego wyboru, ja natomiast obserwuję u siebie negatywne skutki niechcianej samotności.
To też nie jest tak, że ja bez faceta i tłumu ludzi nie przeżyję (już bym dawno była martwa), lubię samotność, lubię sama sobie siąść przed laptopem i obejrzeć film, ale jak dochodzi do tego, że w wakacje widzisz kogoś raz może dwa na miesiąc, a kompa odpalasz co dzień to coś już tu nie gra.

4

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

To może Odpocznij od siatkówki i kosza,Zatęsknij za nimi?.Przecież są jeszcze inne sporty,rózni ludzi mają różne pasje,Spróbój czegoś innego,niekoniecznie związanego z aspektem finansowym.Piesze wędrówki,rower,np coś takiego.Jak to mówią,nie Wiesz że czegos nie Lubisz,bądz nie Polubisz,jeśli nie Spróbujesz. Wiesz,szczerze,na jednym facecie świat się nie kończy,osobiście dla mnie,fajnie że Sama Zagadywałąś,Szukałaś,Starałaś Się,bo znam takie dziewczyny,które kazaly się chyba ,nie wiem,domyślać czy zgadywać,że one kogoś tam lubia,ktoś im się podoba,a potem jak ten ktoś nie zwracal na nie uwagi,to wielka obraza majestatu itp. .PRAWDZIWYCH przyjaciół,ech,Poczekaj aż Skończysz te studia,i ,Daj Ci Boże,Pójdziesz do pracy,dopiero wtedy Możesz Powiedzieć że ktoś jest Twoim Prawdziwym przyjacielem.Skąd to wiem?.Życie mnie nauczyło.Po szkołach,po skończeniu,każdy idzie własnymi ścieżkami.Ty Masz teraz studia,i wiem co mówie,Ciesz sie nimi. Samotność tez czasami jest dobra,pomaga odpocząć,przemysleć pare spraw,nabrać sił.Ale nie zmienia to faktu że boli,czasem bardzo boli.Gdziesz czytałem że samotnicy to ludzie twardzi,tacy którzy dadzą rade wszystkiemu i wszystkim.Dla mnie to tylko w połowie prawda.A w Twoim otoczeniu nie ma kogoś,o kim nawet Byś nie Pomyslala żeby się zaprzyjażnić,bo Widzisz,czasem warto dać szanse komus takiemu,wiem to z własnego doświadczenia.

5

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
CzarnyKot1990 napisał/a:

To może Odpocznij od siatkówki i kosza,Zatęsknij za nimi?.Przecież są jeszcze inne sporty,rózni ludzi mają różne pasje,Spróbój czegoś innego,niekoniecznie związanego z aspektem finansowym.Piesze wędrówki,rower,np coś takiego.Jak to mówią,nie Wiesz że czegos nie Lubisz,bądz nie Polubisz,jeśli nie Spróbujesz. Wiesz,szczerze,na jednym facecie świat się nie kończy,osobiście dla mnie,fajnie że Sama Zagadywałąś,Szukałaś,Starałaś Się,bo znam takie dziewczyny,które kazaly się chyba ,nie wiem,domyślać czy zgadywać,że one kogoś tam lubia,ktoś im się podoba,a potem jak ten ktoś nie zwracal na nie uwagi,to wielka obraza majestatu itp. .PRAWDZIWYCH przyjaciół,ech,Poczekaj aż Skończysz te studia,i ,Daj Ci Boże,Pójdziesz do pracy,dopiero wtedy Możesz Powiedzieć że ktoś jest Twoim Prawdziwym przyjacielem.Skąd to wiem?.Życie mnie nauczyło.Po szkołach,po skończeniu,każdy idzie własnymi ścieżkami.Ty Masz teraz studia,i wiem co mówie,Ciesz sie nimi. Samotność tez czasami jest dobra,pomaga odpocząć,przemysleć pare spraw,nabrać sił.Ale nie zmienia to faktu że boli,czasem bardzo boli.Gdziesz czytałem że samotnicy to ludzie twardzi,tacy którzy dadzą rade wszystkiemu i wszystkim.Dla mnie to tylko w połowie prawda.A w Twoim otoczeniu nie ma kogoś,o kim nawet Byś nie Pomyslala żeby się zaprzyjażnić,bo Widzisz,czasem warto dać szanse komus takiemu,wiem to z własnego doświadczenia.

Czarny kocie jak najbardziej masz rację, niestety już te rzeczy mam przetestowane. W klasie maturalnej miałam 10 miesięcy przerwy od kosza i siatki, bo czasu nie było, wróciłam do tego kilka miesięcy temu na nowo. Zajęłam się również bieganiem, spacerem (choć nie ukrywam, że najbardziej lubię spacerować z kimś), to też bardzo lubię robić, prócz tego chciałam znaleźć inną pasję i znalazłam- rysowanie, może nie jestem profesjonalistą, ale całkiem dobrze mi idzie, mój młodszy brat kończy gimnazjum, potrzebował 6 z plastyki, bo mu brakuje oceny do paska, dałam mu mój rysunek, by zaniósł na konkurs i moja praca zajęła 2 lub 3 miejsce, więc o czymś to jednak świadczy.
Byłam też na studiach zaocznych w tym roku, ale na moim kierunku prawie same kobietki.
No wiem, na jednym nie, ale kilku mi się podobało, w jednym (tym ostatnim, 1,5 roku temu) się kochałam, niestety zazwyczaj przeszkodą była odległość lub odległość oraz fakt, że ten ktoś ma już dziewczynę (a nie będę czyjegoś związku rozbijać), nie nie należę do tych, które tylko się gapią, może nie odważyłabym się nigdy (a przynajmniej na razie) na wyznanie miłości, ale bez problemu mogę do kogoś zgadać, jak rozmowa się układa to zaproszę na kawę czy jakiś lunch i nie jest to niczym dla mnie krępującym.
Samotność jest bardzo dobra, pod warunkiem, że jest ze swojego wyboru i nie trwa za długo a ja jestem osobą towarzyską, a samotność towarzyszy mi już jakiś czas. Właśnie w tym problem, że w otoczeniu nie ma za bardzo nikogo, by się spotkać. Poprawiałam maturę, zostałam w domu i od października spotkałam się tylko 2 razy u 2 koleżanek, trochę to mało jak dla mnie.
Samotnicy nie są silniejsi i lepiej wszystko znoszą, owszem, jest to możliwe, ale samotność (taka jeszcze gorsz niż moja) może nawet prowadzić do depresji, więc nie jest niczym dobrym.
No tak, masz rację, prawdziwych przyjaciół to się pozna po studiach, no ale zobaczymy jak to będzie.
Ja się czuję troszkę źle, bo ja mam co prawda znajomych, z którymi utrzymuję kontakt, ale i tak tamci znajomi mają innych znajomych a ja jestem sama. Przykładowo w zeszłym roku byłam na wakacjach z koleżanką w Grecji. Taki krótki wyjazd we dwie. Tyle że ta sama koleżanka jeszcze w te same wakacje wyjechała z 4 innymi koleżankami do wynajętego przez matkę mojej koleżanki mieszkania na Słowację, mnie tego ta moja koleżanka nie zaproponowała....to już było mi trochę przykro

6

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Zauraczanie się, to jest bardzo duża wada charakteru. Często wynika z braku miłości w domu rodzinnym. Jak nie będziesz tego robić, tylko spotykać na próbę po koleżeńsku przez dłuższy czas, to wszystko będzie dobrze. Uczucia będą narastać stopniowo, bez szoku. Szok powoduje że unikasz dalszych kontaktów.

7

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Wiesz,może to głupie co napisze,ale mi na samotność bardzo pomogły...moje zwierzaki.:),,Ja się czuję troszkę źle, bo ja mam co prawda znajomych, z którymi utrzymuję kontakt, ale i tak tamci znajomi mają innych znajomych a ja jestem sama"-osobiście,bez urazy oczywiście,ale zabrzmiało dla mnie to tak,jakbyś tylko Ty Mialabyś Być ich Znajomą,a oni nie mogli się z nikim innym spotykać.Wyczułem troche,nie wiem...zachłanności?.Wiesz,a może po prostu ta Twoja koleżanka nie chciała Cię ze sobą zabierać?,skoro byłyście już na jednych wakacjach razem.W końcu nie każdy chce z kimś przebywać non-stop.Masz młodszego brata-już Ci zazdroszczę,Widzisz,ja jestem zupełnie sam,mam tylko Mamę Która jest Chora,i musze się Nią zajmować.No ,ale to już  moja historia. .Wiesz,a może ,skoro Lubisz rysować,Wyjdz z domu,i zacznij rysować wszystko co Ci wpadnie w oko,ludzie są z natury ciekawscy,więc a nóż-widelec Poznasz kogoś nowego.:)

8

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
MrSpock napisał/a:

Zauraczanie się, to jest bardzo duża wada charakteru. Często wynika z braku miłości w domu rodzinnym. Jak nie będziesz tego robić, tylko spotykać na próbę po koleżeńsku przez dłuższy czas, to wszystko będzie dobrze. Uczucia będą narastać stopniowo, bez szoku. Szok powoduje że unikasz dalszych kontaktów.

Przepraszam cię, ale coś chyba nie zrozumiałam....
To znaczy ja nie odczuwałam nigdy braku miłości w domu rodzinnym. Owszem rodzice dużo pracowali, ale mimo wszystko nie czułam się nigdy niekochana. Większy problem miałam zawsze z młodszym rodzeństwem, które było wredne, chamskie i rozpieszczone (nie wiadomo czemu, bo rodzice wychowywali nas podobnie), no ale ogólnie zupełne przeciwieństwo mnie i zawsze na młodsze rodzeństwo mam o coś nerwy, ale nie wiem, czy to może być przyczyną.
Kurcze nie sądziłam, że zauraczanie się to wada, będę musiała nad tym popracować.
No tyle że takich po koleżeńsku to zawsze miałam sporo, z takimi chłopakami pisałam, starałam się kolegować, no ale oni potem znajdowali sobie dziewczyny a ja zostałam we friendzone......nie mam pojęcia jak to zmienić sad

9

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
CzarnyKot1990 napisał/a:

Wiesz,może to głupie co napisze,ale mi na samotność bardzo pomogły...moje zwierzaki.:),,Ja się czuję troszkę źle, bo ja mam co prawda znajomych, z którymi utrzymuję kontakt, ale i tak tamci znajomi mają innych znajomych a ja jestem sama"-osobiście,bez urazy oczywiście,ale zabrzmiało dla mnie to tak,jakbyś tylko Ty Mialabyś Być ich Znajomą,a oni nie mogli się z nikim innym spotykać.Wyczułem troche,nie wiem...zachłanności?.Wiesz,a może po prostu ta Twoja koleżanka nie chciała Cię ze sobą zabierać?,skoro byłyście już na jednych wakacjach razem.W końcu nie każdy chce z kimś przebywać non-stop.Masz młodszego brata-już Ci zazdroszczę,Widzisz,ja jestem zupełnie sam,mam tylko Mamę Która jest Chora,i musze się Nią zajmować.No ,ale to już  moja historia. .Wiesz,a może ,skoro Lubisz rysować,Wyjdz z domu,i zacznij rysować wszystko co Ci wpadnie w oko,ludzie są z natury ciekawscy,więc a nóż-widelec Poznasz kogoś nowego.:)

Głupie? Nie czemu? Ja mam w domu szynszylę, królika i myszkę i bardzo mi to pomaga, jednak zwierzę nie zastąpi drugiego człowieka....
Teraz czytam ten cytat i faktycznie wyszło trochę zachłannie, ale nie, nie to miałam na myśli, że ktoś ma mieć tylko i wyłącznie mnie na przyjaciela i koniec kropka. Źle to ujęłam, ale miałam skrót myślowy. Chodziło mi o to, że np. piszę od czasu do czasu z niektórymi osobami, ale tym osobom nie zależy aż tak na utrzymywaniu kontaktu ze mną, bo oni mają innych znajomych np. ze studiów, współlokatorów i innych z otoczenia, przykładowo koleżanka, którą znam z obozu siatkarskiego, lubię ją, to z nią byłam na tych wakacjach, przez całą klasę maturalną ze sobą pisałyśmy (pomimo że mieszkałyśmy daleko i widywałyśmy się raz na 1,5 miesiąca), no ale raz na dzień każda z nas odpisywała po kilka/kilkanaście dymków na facebooku. W lato się pogorszyło, gdyż ona miała kilka wyjazdów, ale uznałam, że to przejściowe, bo potem zacznie się rok akademicki, ona będzie miała internet a nie będzie w świecie na wakacjach no ale myliłam się. Od października potrafiła odpisywać raz na tydzień lub dwa, jeśli nie opisywała dłużej np.2-3 tyg. to przepraszała, następnie kilka wiadomości odpisywała w ciągu kilku dni a potem zaś przerwa. Bolało tym bardziej, że widziałam, że ona była aktywna na fb, bo zdążyła zmienić profilowe, dodać kogoś do znajomych a mi nie zdążała tak często odpisywać, ale wyjechała na studia, jeszcze dalej niż wcześniej, no mi było smutno, że tak rzadko odpisuje i jakoś trudno mi uwierzyć w to, by ktoś miał tak mało czasu, by poświęcić te 10-15 minut na 2-3 dni by odpisać koleżance na fb, tym bardziej, że ona wiedziała, że zostałam rok w domu poprawiać maturę a moi rówieśnicy wyjechali.....przepraszam, że tak długo, to była jedna historia, ale w wielu przypadkach jest podobnie. Miałam kolegę, takiego z obozu koszykówki, od czerwca zeszłego roku pisaliśmy regularnie ze sobą (mieszka daleko) do marca tego roku a nagle znalazł sobie dziewczynę i już nie ma czasu niestety, pisałam do niego ze 2 tyg. temu, ale czułam, że trochę z niego wymuszam. Inny znajomy tak samo- znamy się od dawna, nasi rodzice też, lubiliśmy się, aż on znalazł sobie w liceum dziewczynę i olał mnie. Z tą dziewczyną potem zerwał, zaś się zaczął odzywać, no ale teraz poszedł na studia i już nie mam praktycznie z nim kontaktu. Także ja mam właśnie taki problem, bo zaczynam wątpić w to, że przyjaźń przez internet da się utrzymać.
Wiesz co każdy jedynak mówi, że zazdrości rodzeństwa a ja dałabym wszystko, żeby być jedynaczką (albo wymienić rodzeństwo). Mój brat jest wredny, dwulicowy, chamski i rozpieszczony (nie wiem o kim, bo rodzice wychowywali nas tak samo, taki ma charakter), ale ja jak tylko wyjadę na studia nie odzywam się do niego, bo tyle co mi nerwów napsuł, tyle co przez niego wypłakałam... to głupio zabrzmi, że dam się młodszemu bratu, ale tak jest. Ostatnio przyjechałam po niego do szkoły, by go odebrać a że coś miał kiepski dzień to zwrzeszczał mnie, że jestem głupia, niedobra i tępa a jemu nie robię łaski, że go odbieram, tylko rodzicom, bo to im pomagam (co jest prawdą). Nie dostałam się na studia, więc wolałam zostać w domu niż iść na kierunek, który mnie nie interesuje a mój "kochany" braciszek jak miał gorszy dzień to dla poprawienia swojej samooceny wytykał mi, że wszyscy moi znajomi są na studiach a ja taka zła i głupia (a ja bardzo przeżyłam wtedy to niepowodzenie i brat zamiast mnie wspierać to wykorzystywał to przeciwko mnie). Jakoś niedawno, pod koniec maja już wszystko sięgnęło szczytu. Mój brat zażądał, bym poszła z nim na miasto robić projekt z geografii w postaci mapy na wyższą ocenę (jego znajomi go nie lubią, bo jest wredny, więc chciał na mnie wymusić) a ja powiedziałam, że nie dam rady, bo jestem zajęta i jak wyskoczył i mnie zwrzeszczał to masakra. Potem przyszedł tata, coś tam mówi do niego, by go przywitać a ten "Przestań, bo jak nie, to wszystkim powiem, że ona zawaliła maturę" (zawaliła w sensie że się nie dostałam), ja weszłam i powiedziałam, że jeśli on powie o tych maturach to ja powiem, że ten "jego" rysunek konkursowy, który ja mu dałam i dzięki któremu ma wiele fajnych gadżetów jest mój a on na to "Nikt ci i tak nie uwierzy, bo wszyscy wiedzą, że jesteś tylko zazdrosną k*rwą- teraz rozumiesz, czemu nienawidzę swojego rodzeństwa, nie wiem co takiego złego zrobiłam, że mnie takim bratem pokarało, a najlepsze jest to, że on nie ma 5 lat tylko kończy gimnazjum i tym bardziej nie mieści mi się to w głowie, że osoba, która za 2 lata ma być pełnoletnia tak się zwraca do starszej siostry. Wszystko bym oddała, by być jedynaczką.
Wiele razy wychodziłam rysować na zewnątrz, ale ludzie w moim miasteczku chyba z domów nie wychodzą, bo ostatnio siedziałam na rynku to jedyne kogo widziałam to kilku panów z piwem w ręku i jedną panią po 70-tce i tak jest zawsze, bo większość tych młodszych jest teraz na studiach. Dlatego właśnie moja sytuacja jest beznadziejna, bo jedną z osób, których strasznie nie znoszę jest mój własny brat

10

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
CzarnyKot1990 napisał/a:

Wiesz,może to głupie co napisze,ale mi na samotność bardzo pomogły...moje zwierzaki.:),,Ja się czuję troszkę źle, bo ja mam co prawda znajomych, z którymi utrzymuję kontakt, ale i tak tamci znajomi mają innych znajomych a ja jestem sama"-osobiście,bez urazy oczywiście,ale zabrzmiało dla mnie to tak,jakbyś tylko Ty Mialabyś Być ich Znajomą,a oni nie mogli się z nikim innym spotykać.Wyczułem troche,nie wiem...zachłanności?.Wiesz,a może po prostu ta Twoja koleżanka nie chciała Cię ze sobą zabierać?,skoro byłyście już na jednych wakacjach razem.W końcu nie każdy chce z kimś przebywać non-stop.Masz młodszego brata-już Ci zazdroszczę,Widzisz,ja jestem zupełnie sam,mam tylko Mamę Która jest Chora,i musze się Nią zajmować.No ,ale to już  moja historia. .Wiesz,a może ,skoro Lubisz rysować,Wyjdz z domu,i zacznij rysować wszystko co Ci wpadnie w oko,ludzie są z natury ciekawscy,więc a nóż-widelec Poznasz kogoś nowego.:)

No także nie chciałam wyjść na zachłanną, po prostu chodziło mi o to, że ludzie mnie niby lubią, ale jak przyjdzie co do czego to odpisują rzadko, albo bardziej na siłę (tak jak ten kolega wcześniej wymieniony, który po tym, jak znalazł dziewczynę przestał pisać tak sam od siebie). Po prostu chciałabym mieć nawet jednego, ale takiego prawdziwego przyjaciela. Nie chodzi mi nawet o to, że mam żal do znajomej, że mi nie zaproponowała tego wyjazdu, bo nie mam, to bardzo dobrze, że ma wiele koleżanek, tylko że ja właśnie tego ludziom zazdroszczę. Ja zawsze jestem znajomą do popisania, ale ludzie mają wokoło przyjaciół, których widują na co dzień, więc dla nich cenniejszy jest taki codzienny przyjaciel niż laska poznana rok wcześniej, która mieszka na drugim końcu kraju. Ja to rozumiem, bo jakbym miała na co dzień grono znajomych to też bym prawdopodobnie nie zwracała takiej uwagi na kogoś, kogo widuję kilka razy do roku, tyle że ja kogoś takiego nie mam i mnie to smuci, bo mam 20 lat, jestem po maturach a tylko na koniec maja spotkałam się na 2 dzień z koleżanką, która do mnie przyjechała a tak to najbliższe spotkanie z kimkolwiek dopiero w lipcu, bo wszyscy mają teraz egzaminy, nikt nie ma za bardzo czasu pisać tylko się uczą a mi smutno, bo ile można czytać książek, rysować, oglądać tv, spacerować samemu. Niby jeżdżę na treningi, ale skład często się zmienia, przez co nie da się z kimś zaprzyjaźnić, owszem jestem z dziewczynami na "cześć" i lubię je, ale to nie to samo co przyjaźń, bo gadamy ze sobą tylko na zajęciach

11

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
advokatova napisał/a:
MrSpock napisał/a:

Zauraczanie się, to jest bardzo duża wada charakteru. Często wynika z braku miłości w domu rodzinnym. Jak nie będziesz tego robić, tylko spotykać na próbę po koleżeńsku przez dłuższy czas, to wszystko będzie dobrze. Uczucia będą narastać stopniowo, bez szoku. Szok powoduje że unikasz dalszych kontaktów.

Przepraszam cię, ale coś chyba nie zrozumiałam....
To znaczy ja nie odczuwałam nigdy braku miłości w domu rodzinnym. Owszem rodzice dużo pracowali, ale mimo wszystko nie czułam się nigdy niekochana. Większy problem miałam zawsze z młodszym rodzeństwem, które było wredne, chamskie i rozpieszczone (nie wiadomo czemu, bo rodzice wychowywali nas podobnie), no ale ogólnie zupełne przeciwieństwo mnie i zawsze na młodsze rodzeństwo mam o coś nerwy, ale nie wiem, czy to może być przyczyną.
Kurcze nie sądziłam, że zauraczanie się to wada, będę musiała nad tym popracować.
No tyle że takich po koleżeńsku to zawsze miałam sporo, z takimi chłopakami pisałam, starałam się kolegować, no ale oni potem znajdowali sobie dziewczyny a ja zostałam we friendzone......nie mam pojęcia jak to zmienić sad

Tak czy inaczej, wyniosłaś uraz z domu rodzinnego do tworzenia więzi. Spróbuj rozmawiać z różnymi chłopakami. Możesz nawet zrobić taki eksperyment. Powiedz jakiemuś chłopakowi że chcesz z nim chodzić na próbę przez kilka miesięcy bez seksu, bo chcesz zobaczyć czy będzie z tego związek, przyjaźń czy koleżeństwo. Tylko w ten sposób można kogoś poznać na dłużej, żeby była miłość. Korzystne cechy charakteru chłopaka, czy dziewczyny to asertywność, empatia, dobry spokojny charakter, gdy wam się dobrze rozmawia o czymkolwiek, gdy potraficie wypracować konsensus i nie ma żadnych sprzeczek między wami. Partner ma być wesoły wtedy gdy to jest potrzebne a poza tym rozsądny. Nie ma być ekstrawertykiem ani introwertykiem.

12

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
MrSpock napisał/a:
advokatova napisał/a:
MrSpock napisał/a:

Zauraczanie się, to jest bardzo duża wada charakteru. Często wynika z braku miłości w domu rodzinnym. Jak nie będziesz tego robić, tylko spotykać na próbę po koleżeńsku przez dłuższy czas, to wszystko będzie dobrze. Uczucia będą narastać stopniowo, bez szoku. Szok powoduje że unikasz dalszych kontaktów.

Przepraszam cię, ale coś chyba nie zrozumiałam....
To znaczy ja nie odczuwałam nigdy braku miłości w domu rodzinnym. Owszem rodzice dużo pracowali, ale mimo wszystko nie czułam się nigdy niekochana. Większy problem miałam zawsze z młodszym rodzeństwem, które było wredne, chamskie i rozpieszczone (nie wiadomo czemu, bo rodzice wychowywali nas podobnie), no ale ogólnie zupełne przeciwieństwo mnie i zawsze na młodsze rodzeństwo mam o coś nerwy, ale nie wiem, czy to może być przyczyną.
Kurcze nie sądziłam, że zauraczanie się to wada, będę musiała nad tym popracować.
No tyle że takich po koleżeńsku to zawsze miałam sporo, z takimi chłopakami pisałam, starałam się kolegować, no ale oni potem znajdowali sobie dziewczyny a ja zostałam we friendzone......nie mam pojęcia jak to zmienić sad

Tak czy inaczej, wyniosłaś uraz z domu rodzinnego do tworzenia więzi. Spróbuj rozmawiać z różnymi chłopakami. Możesz nawet zrobić taki eksperyment. Powiedz jakiemuś chłopakowi że chcesz z nim chodzić na próbę przez kilka miesięcy bez seksu, bo chcesz zobaczyć czy będzie z tego związek, przyjaźń czy koleżeństwo. Tylko w ten sposób można kogoś poznać na dłużej, żeby była miłość. Korzystne cechy charakteru chłopaka, czy dziewczyny to asertywność, empatia, dobry spokojny charakter, gdy wam się dobrze rozmawia o czymkolwiek, gdy potraficie wypracować konsensus i nie ma żadnych sprzeczek między wami. Partner ma być wesoły wtedy gdy to jest potrzebne a poza tym rozsądny. Nie ma być ekstrawertykiem ani introwertykiem.

Bardzo mądrze napisane, ale jest jedno "ale". Ja chyba nie umiem tzw flirtować, zawsze byłam osobą otwartą, dużo mówiłam, lubiłam rozmawiać z ludźmi a niestety zawsze byłam pozbawiona takiego "tajemniczego" tonu głosu itp
Chociaż może inaczej powiem- nigdy nie umiałam gadać z tymi, którzy wpadli mi w oko (i nie mówię tu o wielkiej miłości tylko o tych, którzy byli dla mnie atrakcyjni na pierwszy rzut oka). Zakochiwali się przez to we mnie niewłaściwe osoby, gdyż z nimi potrafiłam rozmawiać normalniej niż z tymi, którzy mi się podobali, chociaż tak to było jakieś 3 lata temu, teraz trudno mi stwierdzić, bo od 18-stki nie jeżdżę na obozy sportowe, więc nie poznawałam od tamtego czasu zbyt wielu nowych osób, co dzień te same twarze, chłopaków z otoczenia lubiłam, ale oni nie byli w moim guście a ja w ich, po prostu zwykli koledzy.
Teraz im jestem starsza mam jakąś narastającą powoli blokadę, im jest się starszym tym gorzej kogoś znaleźć, szczególnie pierwszą miłość.
Moim problemem nie było to, że wyglądam jak maszkarada, że siedzę w domu i nie wychodzę do ludzi albo że jestem chamska i nikt mnie nie lubi. Po prostu w moim małym mieście jest mały wybór osób, ludzie tu mają troszkę inne poglądy niż ja i dlatego mam znajomych, którzy są mili, fajni, ale brak mi było zawsze przyjaciela i chłopaka, nie ukrywam tego.
Teoretycznie niedługo studia, ale boję się, że nie będę mogła się porozumieć z innymi ludźmi, bo będzie właśnie ta blokada....

13

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

W swoim otoczeniu zauważam że dziewczyny zarówno są zablokowane na jakiekolwiek rozmowy  jak i są bardzo na nie otwarte. Oba te zachowania świadczą o braku kontroli emocji. Czemu nie rozmawiasz z chłopakami którzy ci się nie podobają? Nie da się od razu określić że ktoś ci nie pasuje. Potrzeba przynajmniej kilku spotkań. Zmuś się do tych spotkań. Będziesz miała większe doświadczenie, bo może faktycznie potrzebujesz kogoś innego niż jest to w twoich wyobrażeniach. Nigdy nie angażuj się od razu, bo to jest katastrofa. Jeśli spotkania są w porządku po kilku tygodniach, przedłuż okres próbny do kilku miesięcy. Wiem z doświadczenia, że dziewczyny które zachowują się normalnie na początku, potrafią wybuchać bez powodu po kilku miesiącach, więc nauczyłem się, żeby się nie angażować, tylko z nimi rozmawiać i obserwować. Do tej pory spotkałem jedynie introwertyczki i ekstrawertyczki, zdarzyła mi się też ekstrawertyczka która udawała introwertyczkę przez kilka miesięcy. Nie rozmawiała z ludźmi bo gdyby tak robiła, przestałaby kontrolować emocje i wybuchałaby.

Jak będziesz nastawiona na to żeby ktoś jak najszybciej ciebie przytulił, to z pewnością trafisz na nieodpowiedniego chłopaka.

Trzeba długiego czasu żeby określić czy nam się dobrze z kimś rozmawia, bo nie mamy doświadczenia w rozpoznaniu charakteru drugiej osoby. Jeśli po kilku miesiącach spotkań masz wątpliwości, przedłuż spotkania albo zrezygnuj z nich. Na spotkaniach musisz kontrolować emocje i rozmawiać zupełnie normalnie. Po kilku spotkaniach z różnymi chłopakami nabierzesz wprawy. Możesz zaproponować kolegom spacer pod byle pretekstem. Obserwuj różne charaktery. Daj sobie czas na dokonanie wyboru bo teraz właściwie nie wiesz kto ci pasuje.

14 Ostatnio edytowany przez osobliwy nick (2017-06-14 08:29:27)

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

A gdzie wyjeżdżasz na te studia? Bo jeśli do Wrocka, to wiesz... mogę Ci załatwić chłopaka wink A a propos studiów - trzymaj się ze znajomymi z roku, nie stroń od imprez, klubów, a poznasz kogoś. Jeśli nie, to załóż konto na portalu randkowym, tam niektórzy desperaci jeszcze Ci dopłacą.

15

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
MrSpock napisał/a:

W swoim otoczeniu zauważam że dziewczyny zarówno są zablokowane na jakiekolwiek rozmowy  jak i są bardzo na nie otwarte. Oba te zachowania świadczą o braku kontroli emocji. Czemu nie rozmawiasz z chłopakami którzy ci się nie podobają? Nie da się od razu określić że ktoś ci nie pasuje. Potrzeba przynajmniej kilku spotkań. Zmuś się do tych spotkań. Będziesz miała większe doświadczenie, bo może faktycznie potrzebujesz kogoś innego niż jest to w twoich wyobrażeniach. Nigdy nie angażuj się od razu, bo to jest katastrofa. Jeśli spotkania są w porządku po kilku tygodniach, przedłuż okres próbny do kilku miesięcy. Wiem z doświadczenia, że dziewczyny które zachowują się normalnie na początku, potrafią wybuchać bez powodu po kilku miesiącach, więc nauczyłem się, żeby się nie angażować, tylko z nimi rozmawiać i obserwować. Do tej pory spotkałem jedynie introwertyczki i ekstrawertyczki, zdarzyła mi się też ekstrawertyczka która udawała introwertyczkę przez kilka miesięcy. Nie rozmawiała z ludźmi bo gdyby tak robiła, przestałaby kontrolować emocje i wybuchałaby.

Jak będziesz nastawiona na to żeby ktoś jak najszybciej ciebie przytulił, to z pewnością trafisz na nieodpowiedniego chłopaka.

Trzeba długiego czasu żeby określić czy nam się dobrze z kimś rozmawia, bo nie mamy doświadczenia w rozpoznaniu charakteru drugiej osoby. Jeśli po kilku miesiącach spotkań masz wątpliwości, przedłuż spotkania albo zrezygnuj z nich. Na spotkaniach musisz kontrolować emocje i rozmawiać zupełnie normalnie. Po kilku spotkaniach z różnymi chłopakami nabierzesz wprawy. Możesz zaproponować kolegom spacer pod byle pretekstem. Obserwuj różne charaktery. Daj sobie czas na dokonanie wyboru bo teraz właściwie nie wiesz kto ci pasuje.

To znaczy źle napisałam, to nie jest tak, że ktoś mi się nie spodoba w ciągu pierwszych 4 sekund to się odwracam do niego tyłem, nie nie ja sama uważam, że jakiekolwiek uczucia i emocje mogą rozwinąć się później. Ja ogólnie lubię ludzi, lubię towarzystwo, jeśli jest możliwość, by z kimś pogadać to ja z chęcią rozmawiam, ale...hmmmm....nie wiem jak to określić, ale pewnie znasz to uczucie, jak czasem rozmowa jest utrzymywana na siłę, rozmowa się nie klei, po prostu 2 osoby nie mogą znaleźć języka....no to też uważam, że na siłę nie ma co ciągnąć rozmowy, a przyznam szczerze, że nienawidzę ciągnąć kogoś za język.
Ale tak jak mówiłam gdybym nie gadała z ludźmi, którzy mi się nie podobają, to nawet nie miałabym znajomych z tych obozów kosza czy siatki a mam kilku znajomych, z którymi gadam, tyle że to trochę rzadko. Ludzie ze mną mogą pisać, ale mają swoje życie w rzeczywistości a ja w okolicy nie mam za wielu znajomych, przez kilkanaście lat mieszkania tutaj nie zaprzyjaźniłam się z nikim bardziej, bo tutaj u mnie ludzie mają trochę inną mentalność, inne zainteresowania a nie chciałam się pchać gdzieś na siłę.
Co do tych dziewczyn to masz rację. Wiele dziewczyn udaje, próbuje być fajna na siłę, choć uważam, że to cecha osób niezbyt dojrzałych, ale z drugiej strony, faceci chyba takie lubią, bo na internetach na fb i innych portalach w jakiś anonimowych historiach czytam, że jakiś chłopak jest z dziewczyną i ta dziewczyna robi mu awantury, no ale on z nią dalej jest, jemu się to podoba, bardzo dużo takich historii czytałam, więc taki typ dziewczyn jest pożądany a ja? Ja zawsze byłam bardzo spokojną osobą, zamiast wybuchać wolę użyć argumentu czy sarkazmu i jak widać nie wyszłam na tym najlepiej. Dodając do tego tematu wszystkie chłopaki, którzy mi się podobali a mieli dziewczyny to te dziewczyny właśnie do takich lasek należały: takie słodkie damy, które jak trzeba to nawrzeszczą, no i co tu poradzić?
To znaczy ja mam wytypowany ty chłopaka- chciałabym, by był to ktoś podobny do mnie z charakteru. Kolegów, takich mega rozrywkowych, śmieszków chodzących po imprezach też mam sporo, ale oni są fajni jako koledzy, sama chciałabym kogoś spokojnego i stonowanego, tyle że tacy zaś chyba wolą mieć bardziej rozrywkowe dziewczyny.
Dzięki wielkie za rady, masz całkowitą rację, trzeba obserwować i ćwiczyć aż się wejdzie do wprawy, tylko muszę jeszcze 3 miesiące czekać, może w większym mieście będzie większy wybór chłopaków i będzie do kogo zagadać, bo u nas w mieście niestety jakoś tak się złożyło, że większość to dziewczyny

16

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić
osobliwy nick napisał/a:

A gdzie wyjeżdżasz na te studia? Bo jeśli do Wrocka, to wiesz... mogę Ci załatwić chłopaka wink A a propos studiów - trzymaj się ze znajomymi z roku, nie stroń od imprez, klubów, a poznasz kogoś. Jeśli nie, to załóż konto na portalu randkowym, tam niektórzy desperaci jeszcze Ci dopłacą.

Wiesz co, marzy mi się weterynaria na SGGW, we Wrocławiu nigdy nie byłam i raczej się tam nie wybieram, ale dzięki smile
Właśnie chciałabym pochodzić po imprezach, ale zaś jestem osobą towarzyską, przez co nie chcę iść np. sama na imprezę, bo nie będzie z kim. Już teraz mam taki problem, bardzo chciałam jechać do jakiegoś aquaparku, ale nie ma za bardzo z kim, wszyscy na studiach, potem zaś ja mam rekrutacje na studia....
Portal randkowy raczej odpada, boję się z takich rzeczy korzystać, nigdy nie wiem, na kogo się trafi

17

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Twoje wypowiedzi świadczą iż jesteś inteligentną i sympatyczną osobą. Portale randkowe nie są takie złe... ale uważać trzeba - tak jak napisałaś "nie wiadomo na kogo się trafi". Ja proponowałbym Ci abyś założyła konto na portalu randkowym i sama napisała do chłopaków, którzy Ci się podobają czy tam pod względem fizycznym czy psychologicznym. ukryj profil i zobacz kto odpisze. nie musisz od razu umawiać się na randkę... popiszcie trochę i poznajcie się. Chyba sama będziesz wiedziała kto zasługuje na zaufanie a kto nie.

18

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Moim jedynym przyjacielem jest mój mąż i pies. Miałam kiedyś prawdziwą przyjaciółkę ale zostawiła mnie. Mam koleżanki, ale to nie są osoby do których można zawsze zadzwonić ale takie z którymi można się umówić raz na pół roku i zamienić dwa zdania na ulicy i to też nie zawsze. Też mi z tym ciężko, w tym roku kończę studia i już nie mam gdzie kogoś poznać. Dodatkowo nie należę do szczupłych osób, a jak wiadomo z grubaskiem nikt nie chce mieć nic wspólnego. Ale uwierz mi, że lepiej nie mieć nikogo niż być w przyjaźni z kimś kogo tak na prawdę nie ma. Nie mam dla ciebie złotej rady, bo gdybym miała to nie byłabym czasem taka samotna, ale rozumiem cię. Powodzenia smile

19

Odp: Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Ech,Uważaj z tymi portalami randkowymi.Założylem profile i ...można się załamać.Dosłownie.Nawet zwykle przyjacielskie pisanie to jakiś obłęd ,chyba już w ogóle nie można ufać ludziom. sad

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Dobija mnie samotność, rutyna, chciałabym się wyżalić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024