Witam,
jako, że jestem mężczyzną nie lubię rozmawiać o swoich problemach, szukam raczej rozwiązania. Przyszedł jednak taki moment, że muszę po prostu z kimś o tym porozmawiać i to forum co nieraz już mi udowodniło, potrafi pomóc.
Jestem młody, mam 25 lat i wydaje się, że całe życie przede mną. Niestety od jakiegoś czasu jest bardzo źle. Od paru lat choruje na łojotokowe zapalenie skóry, zazwyczaj jednak potrafiłem sobie z tym poradzić. Od listopada ubiegłego roku miałem jednak bardzo nasilony nawrót i trwało to aż jakoś do lutego. Z pomocą dermatologa udało mi się powrócić do normalności i wydawało się, że najgorsze mam już za sobą. Nic bardziej mylnego. Jakoś od marca zauważyłem, że zaraz po przyjściu z pracy do domu cały się piekielnie czerwienie na twarzy. Wystarczyła godzinka snu i problem znikał. Jako, że pracuje na powietrzu, bo jestem ogrodnikiem myślałem, że to może ze zmęczenia. Problem nie znikał, a wręcz się pogłębiał. Moja twarz napadowo się rumieniła coraz częściej. Wystarczyło, że wsiadłem po pracy do nagrzanego samochodu i już burak. Udałem się do dermatologa i usłyszałem diagnozę - "bardzo wczesne stadium trądzika różowatego". Nie brzmiało aż tak źle, w końcu trądzik różowaty to oprócz napadowego rumienia, następnie stałego aż po krostki i grudki. Ale to było w końcu bardzo wczesne stadium. Aktualnie straciłem jakąkolwiek chęć do życia, jest mi tak strasznie smutno, że to mnie spotkało, że nie mogę przestać o tym myśleć. Co chwila latam do lustra zobaczyć czy nie jetem czerwony. Na ten moment wystarczy, że wezmę jednego gryza bułki i momentalnie jestem cały czerwony. Nie mówiąc już o jakimś kebabie. Nie mogę jeść gorących posiłków ani gorących napojów. Wykluczona kawa, herbata, alkohol, słodycze, nabiał, gluten, przetworzone dania, słodkie napoje. Nie mogę być na słońcu, a pracuje cały dzień na nim. Szkodzi upał, mróz, wiatr. Dosłownie wszystko. Nic nie mogę. Praktycznie całe dnie nie jem, bo nie chce zaraz być cały czerwony. Straciłem radość z życia. To dla mnie ogromny cios. Już tyle razy przeklinałem dlaczego muszę mieć akurat ja łojotokowe zapalenie skóry, a teraz przy tym trądziku różowatym to marzę, aby mieć tylko ten łojotok, bo on nie ograniczał mnie aż tak z życia codziennego.
A to jest dopiero wczesne stadium! Lada moment może się to przekształcić w kolejne etap choroby i rumień się utrwali, dojdą krosty i grudki, a to leczy się bardzo, bardzo ciężko, nieraz po kilka miesięcy, a to i tak wraca, więc już do końca życia, będę musiał tak żyć. Nie chce tak żyć. Nie móc się napić, nie mogę nic jeść, nie mogę nawet wysiłku fizycznego, bo to też rozszerza naczynka krwionośne. Jestem załamy, nie wiem jakim cudem mi się to przytrafiło. Przecież to głównie choroba genetyczna, a u mnie w rodzinie nikt tego nie ma. Owszem mama ma cerę naczynkową skłonną do czerwienienia, ale w małym stopniu i na pewno nie jest to trądzik różowaty.
Wydałem już tyle pieniędzy na różne maści, kremy itp. A moja cera nie dość, że łojotokowa to jeszcze teraz z trądzikiem różowatym. Nie wiem już co mam robić, męczy mnie słuchanie cały czas "czemu ty taki czerwony", a najgorsze dopiero przede mną. Naprawdę przyciągam tego pecha. Nie dość, że to choroba głównie genetyczna, zazwyczaj występująca u kobiet, do tego po 30 roku życia. U mnie ani genetyka, ani ja kobieta i mam dopiero 25 lat...