Witam,
Czy ktoś miał doświadczenie z egoistą w związku?
Czy ktoś się spotkał z tym, że jego partner z tego egoizmu "zrezygnował"?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Egoizm
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Witam,
Czy ktoś miał doświadczenie z egoistą w związku?
Czy ktoś się spotkał z tym, że jego partner z tego egoizmu "zrezygnował"?
Przecież każdy jest egoista w jakiejś mierze, a kto nie jest zupełnie ten ma coś z głową. W związku z pewnych rzeczy można zrezygnować, a z innych nie. Pisz konkretnie o co Ci chodzi.
Mój partner stawia siebie na pierwszym miejscu praktycznie zawsze. Chyba, ze uda mi się z nim wykłócić by tak nie było. Prosty przykład, dzwoni do mnie- ja odbieram i rozmawiamy. Ja dzwonię do niego, wymyśla tysiąc wymówek takich jak: idę do łazienki, teraz muszę zrobić coś na kompie.. rozmawiamy tylko wtedy, jak on chce. Gdybym się nie dostosowała to raczej byśmy nie porozmawiali (mieszkaliśmy razem 2 lata, obecnie on jest na wyjeździe od 4 tygodni). Kolejny przykład, gdy jest problem ja dążę do rozwiązania bo to mi nie daje spać (czasem kłóciliśmy się też wieczorem), on natomiast potrafi usnąć i mieć to w d*pie w momencie, kiedy na następny dzień wcale wcześniej nie wstaje (pracę ma w domu) a ja tak. Raz było baardzo niemiło, wyszłam od niego z domu (akurat byliśmy w odwiedzinach u jego mamy) o 3 nad ranem, ponieważ zaczął mi mówić niemiłe rzeczy.. Wsiadłam do samochodu z obcym facetem który zawiózł mnie do sąsiedniej wsi, stamtąd trafiłam do domu.. To zadzwonił raz, gdy byłam w połowie drogi, powiedział parę niemiłych słów i wcale się nie martwił, czy dotarłam bezpiecznie czy nie. Obcy facet który mnie wiózł wcale go nie zmartwił. Dopiero jak się wyspał, to następnego dnia zadzwonił. Ja robię z nim różne rzeczy, które on lubi, on niekoniecznie robi ze mną rzeczy które ja lubię (np nie był ze mną na żadnym koncercie, chociaż były 3 okazje, nawet chciałam mu postawić bilet...). Praktycznie zawsze nie dotrzymuje obietnic które sam składa i które nie są wymuszone. Obecnie jak się długo nie widzieliśmy to zaczął się starać, ale wiem że to może być tylko chwilowe.
O 3 nad ranem wychodzisz z domu bo Ci powiedział „niemiłe słowa”? Z jednej strony skoro decydujesz sie na takie działania i jedziesz z kimś obcym w środku nocy to można przypuszczać, że „niemiłe słowa” to mocny eufemizm. Z drugiej strony nadal z nim jesteś, więc można też przypuścić, że troszku drama queen z Ciebie i on traci cierpliwość do teatrzyków, a stąd bierze się ich olewanie. Różnie może być. Z jednej strony można uznać go na podstawie opisu za egoistę, a z drugiej strony można uznać na podstawie tego samego opisu, że wymuszasz na nim zachowania, do których nie jest przekonany i z tego wynikają tarcia. Powiedz więc tak na chłodno jak to jest w końcu? Co więcej: jeżeli jesteś bardzo niezadowolona ze związku i czujesz się w nim jak piąte koło, to dlaczego jesteś w związku nadal?
Zaczął mówić niemiłe słowa jak już leżeliśmy w łóżku, zapytałam więc co go tak nagle ugryzło (to było naprawdę nagłe). Nie dowiedziałam się nic konkretnego i się dalej w to brnął. Spędziliśmy miły dzień, nie spodziewałam się czegoś takiego. Pierwszy raz się to zdarzyło. Wstałam i powiedziałam, że jeśli będzie taki niemiły to nie będziemy razem spali. Na takie słowa kazał mi wypier**** więc po prostu zebrałam się i wyszłam. Było dużo złego głównie z jego strony, chociaż ja też czasem się stawiałam (w odpowiedzi na jego zachowanie). Typowa sytuacja gdzie jedna ze stron daje sobą pomiatać bo wielce zakochana (tak, ja jestem tą osobą) a druga robi co chce. Przeżyłam dużo złego, olewanie, kłamstwa, nie widzenie się prawie 2 miesiące bo on taki miał kaprys.. Wybaczałam i wybaczałam. Udało się dużo zmienić, chociaż jak patrze teraz na to wszystko to trochę dziwię się, że dalej w tym wszystkim trwam. Nie chce tutaj z siebie robić ofiary, nie na tym mi zależy. Po prostu teraz jest dobrze między nami, z tym że on jest bardzo egoistyczny. Dlatego moje pytanie, czy da się coś z tym zrobić? Bo jeśli nie, to raczej już nie będę próbowała o to walczyć.
Nie chce się też usprawiedliwiać i sugerować, że ja jestem idealna. Zapisałam się na psychoterapię żeby się dowiedzieć, czy to ze mną jest problem i czy to moje zachowanie wpływa na jego zachowanie. Nieważne. Pytanie było czy komuś udało się zmienić egoizm partnera? Nie ten zdrowy egoizm, tylko taki egoizm który niszczy związki.
Nie. To jak się zachowuje w całokształcie pokazuje kim jest. Albo akceptujesz, albo nie. Zmienianie, a raczej liczenie na zmiany u partnera i wybaczanie, bo oczywiście, że zmian nie będzie, zostaw Matkom Teresom związkowym. Walczenie w przypadku waszego związku polegałoby na tym, że dążyłabyś do zmiany u partnera, a dlaczego właściwie miałby się zmieniać? Jemu jest dobrze tak jak jest. Jak Ci coś nie pasuje to widzisz z jaką odpowiedzią się spotykasz. Zauważyłaś jakiekolwiek zmiany u niego od czasu gdy jesteście razem? Nie sądzę. Skąd więc nadzieja na zmiany? Bo ty tak chcesz? Bo postawisz ultimatum? Na pewno zrobi to na nim ogromne wrażenie
Dziewczyno, wypłyń z tego portu, dasz radę.. On Cię kompletnie nie szanuje i lepiej nie będzie.
Zauważyłam zmiany i to dosyć duże. Dlatego mam taką nadzieję na ten egoizm. Mimo wszystko dziękuję za opinię. Chciałam dodać, że ja swoje zachowania też zmieniałam
Wow! Jeżeli to co opisujesz jest zachowaniem po dosyć dużych zmianach to strach pomyśleć co było przed
Chcesz mieć nadzieję to miej. Rzeczywistość zrobi swoje...
Nie wierzę by tak agresywny człowiek zmieniał si ę sam z siebie. No chyba że jest na terapii, było naprawdę fatalnie, ale pracuje nad sobą i wyciąga wnioski. ale to co opisałaś, nie wygląda na to.
Klio nie rozumiem po co ten sarkazm?
Ela210 on nie jest na terapii, to ja się zapisałam na takową. Dużo zmienił ze swojego zachowania i to raczej strach przed utratą mojej osoby to spowodował. Jest świadom tego że więcej już nie udźwignę jego zachowań. Jego zmiany są chyba(??) trwałe, bo rok było bardzo kiepsko a od drugiego roku jest coraz lepiej. Sama siebie czasem nie rozumiem, dlatego poszłam do tego psychologa.
Dużo zmienił ze swojego zachowania i to raczej strach przed utratą mojej osoby to spowodował. Jest świadom tego że więcej już nie udźwignę jego zachowań. Jego zmiany są chyba(??) trwałe, bo rok było bardzo kiepsko a od drugiego roku jest coraz lepiej.
Pisałam, żebyś zostawiła to Matkom Teresom związkowym, a wyszło, że sama nią jesteś...
Jeżeli to jest związek jakiego dla siebie chcesz, to nic mi do tego. Sarkazmu niet.
Wybaczałam i wybaczałam. Udało się dużo zmienić, chociaż jak patrze teraz na to wszystko to trochę dziwię się, że dalej w tym wszystkim trwam.
Mnie też dziwi, dlaczego w tym trwasz, po co wybaczasz, po co dajesz się wykorzystywać, po co...?
Nawet osoby bardzo asertywne wymiękają przy egoistach - uczucie uczuciem, a rzeczywistość z takim człowiekiem to porażka. Z twojego opisu wynika, że raczej jesteś typem ofiary i dlatego tak bardzo zakleszczyliście się w związku - on manipulujący egoista, a ty kochająca ofiara. Związek to relacja dwustronna, a nie jednokierunkowa!
Poszukaj sobie kogoś, kto zauważy twoje istnienie, dla kogo tybi twoje potrzeby będą ważne, kto będzie odwzajemniał uczucie.
Jego zmiany są chyba(??) trwałe, bo rok było bardzo kiepsko a od drugiego roku jest coraz lepiej.
W pierwszym roku było kiepsko, w drugim jest coraz lepiej, a razem jesteście ile? Bo jeśli właśnie te dwa lata (wspomniałaś tylko, że przez dwa lata razem mieszkaliście), z czego wynikałoby, że w fazie zauroczenia, różowych okularów i motyli w brzuchu było między Wami po prostu źle, to co się takiego zdarzyło, że w ogóle z nim jesteś?
Zapisałam się na psychoterapię żeby się dowiedzieć, czy to ze mną jest problem i czy to moje zachowanie wpływa na jego zachowanie. Nieważne.
Właśnie ważne. Pierwsze zdanie jest typowe dla osób, które doświadczają w związku przemocy. Przemoc nie musi łączyć się z bólem fizycznym i naruszaniem Twojej cielesnej nietykalności, przemoc może być zadawana także poprzez słowa albo różnego typu zachowanie partnera.
Dziękuję za zainteresowanie tematem.
Olinka- jestem z nim dwa lata i pierwsze 4 miesiące były naprawdę super. Starał się bardzo, potem mu się coś w d**ie poprzewracało. Niestety to wystarczyło, żeby mnie w sobie rozkochał. Doświadczenia w związkach jakieś tam mam, 6 lat byłam z poprzednim facetem i był totalnym przeciwieństwem obecnego.
Ciekawą rzeczą jest jeszcze to, że w ogóle nie jest zazdrosny mimo sporego zainteresowania facetów moją osobą. Wydaje mi się że on czuje, że "mnie ma".
Niestety, jestem świadoma że jestem taką ofiarą i "kobietą kochającą za bardzo" a mimo to, nie potrafię z tego wyjść.. Może dlatego, że oprócz tych jego egoizmów i przykrych sytuacji, jest też dużo momentów które dają mi szczęście. I do tego wszystkiego, to jest najlepszy seks w moim życiu. Chociaż jestem świadoma, że związek to nie tylko seks.
Podświadomie wiesz, że za pomocą seksu możesz go kontrolować- ale to złudne dziewczyno... Ta sfera straci na znaczeniu, a ty wdepniesz w g...
Dobrze że jesteś na terapii, może uświadomisz to sobie i znajdziesz siłe by odejść.
I do tego wszystkiego, to jest najlepszy seks w moim życiu. Chociaż jestem świadoma, że związek to nie tylko seks.
Tu jest pies pogrzebany....masz zajeb***y seks więc bilans jakoś tam wychodzi dodatni.
Odpowiedz szczerze na poniższe pytanie:
Jeżeli wykreśliłabyś seks z Waszej relacji (albo zrobiłoby to życie np. facet ulega wypadkowi i przez 2-3 lata nie możecie uprawiać seksu), jakie inne powody przemawiają za tym aby z tym facetem być?
Czy jesteś w stanie wymienić co najmniej 5 powodów? Poza seksem oczywiście.
Dobrze że jesteś na terapii, może uświadomisz to sobie i znajdziesz siłe by odejść.
Ja tam bym tak drastycznie nie stawiał sprawy. Równie dobrze dziewczyna zmądrzeje, nabierze więcej siły wewnętrznej i facet zacznie, być może, ją szanować.
Sprawa jest prosta ---> jeśli sama nie szanujesz siebie, to nie dziw się, że on Ciebie nie szanuje.
Tu jest pies pogrzebany....masz zajeb***y seks więc bilans jakoś tam wychodzi dodatni.
... a co to za bilans? ona jeszcze nie umiera.
Jeśli do końca życia będzie z tym gościem, to może nie spotka faceta, z którym będzie miała obłędny seks, a do tego będzie zauważał ją jako kobietę.
chwytajzycie napisał/a:Tu jest pies pogrzebany....masz zajeb***y seks więc bilans jakoś tam wychodzi dodatni.
... a co to za bilans? ona jeszcze nie umiera.
Jeśli do końca życia będzie z tym gościem, to może nie spotka faceta, z którym będzie miała obłędny seks, a do tego będzie zauważał ją jako kobietę.
Nie zrozumiałaś Chodzi o bilans zysków (dobre chwile) i strat (złe momenty) w związku. Zawsze taki jest - nawet gdy ludzie otwarcie do tego się nie przyznają.
LubięOwoce napisał/a:I do tego wszystkiego, to jest najlepszy seks w moim życiu. Chociaż jestem świadoma, że związek to nie tylko seks.
Tu jest pies pogrzebany....masz zajeb***y seks więc bilans jakoś tam wychodzi dodatni.
Odpowiedz szczerze na poniższe pytanie:
Jeżeli wykreśliłabyś seks z Waszej relacji (albo zrobiłoby to życie np. facet ulega wypadkowi i przez 2-3 lata nie możecie uprawiać seksu), jakie inne powody przemawiają za tym aby z tym facetem być?
Czy jesteś w stanie wymienić co najmniej 5 powodów? Poza seksem oczywiście.
Bardzo mądry wpis. Jeśli coś takiego jak związek sprowadzamy do praktycznie jednej wartości to nie można być zdziwionym, że dzieją się takie rzeczy.
chwytajzycie - kolejne plusy to takie, że jest czuły (odkąd udało się to w nim zmienić), inteligentny, rozmawiamy ze sobą o wszystkim co interesuje jego np polityka, i o tym co interesuje mnie np mój zawód kosmetologa, jest zabawny, czasem aż do przesady, gdy ma się dobre argumenty to potrafi zmienić zdanie, często gdzieś razem wychodzimy lub robimy. To jest ta jego dobra strona która daje mi nadzieję. Oprócz tego właśnie wydaję mi się, że gdybym zmieniła swoje zachowanie to jego może też by się zmieniło. Fakt, patrząc na te wszystkie przeżycia z nim to nie widzę w tym szacunku do mojej osoby. Nie chce go też tak przekreślać w momencie, kiedy on się teraz stara i jest szansa na poprawę tego wszystkiego.
I chyba masz rację z tym brakiem szacunkiem do samej siebie. W momencie, kiedy on zrobił coś głupiego potrafiłam mu odpuścić po jednym dniu nie dając szansy na rekompensatę. Przez co pewnie czuje, że co nie przeskrobie to mu wybaczę, niestety.
Prawdą jest, że w tych krytycznych sytuacjach to ten seks najbardziej mnie przy nim trzymał.
Po zastanowieniu te cechy które wyżej wymieniłam i tak wypadają blado w porównaniu do jego egoizmu. Nawet nie potrafię tego zobrazować. Po prostu jego potrzeba zawsze stawiana jest na pierwszym miejscu. Taki przykład: przyjechałam w pewien weekend do babci i zastałam ją bardzo chorą. On wrócił do siebie do domu. Zadzwoniłam na pogotowie, zabrali ją i tego samego dnia miała operację. Potrzebowałam się dostać do szpitala a były święta, więc na wsi autobusy tak często nie jeździły. On w takim momencie postawił siebie na 1 miejscu i swoją potrzebę pobycia samemu (mimo, że równie dobrze mógłby to zrobić jutro), niż pomoc w takiej sytuacji. Do szpitala zawiózł mnie mój były facet, ten z którym byłam 6 lat. Nie ruszyło go to wcale.
chwytajzycie - kolejne plusy to takie, że jest czuły (odkąd udało się to w nim zmienić), inteligentny, rozmawiamy ze sobą o wszystkim co interesuje jego np polityka, i o tym co interesuje mnie np mój zawód kosmetologa, jest zabawny, czasem aż do przesady, gdy ma się dobre argumenty to potrafi zmienić zdanie, często gdzieś razem wychodzimy lub robimy. To jest ta jego dobra strona która daje mi nadzieję. Oprócz tego właśnie wydaję mi się, że gdybym zmieniła swoje zachowanie to jego może też by się zmieniło. Fakt, patrząc na te wszystkie przeżycia z nim to nie widzę w tym szacunku do mojej osoby. Nie chce go też tak przekreślać w momencie, kiedy on się teraz stara i jest szansa na poprawę tego wszystkiego.
I chyba masz rację z tym brakiem szacunkiem do samej siebie. W momencie, kiedy on zrobił coś głupiego potrafiłam mu odpuścić po jednym dniu nie dając szansy na rekompensatę. Przez co pewnie czuje, że co nie przeskrobie to mu wybaczę, niestety.
Prawdą jest, że w tych krytycznych sytuacjach to ten seks najbardziej mnie przy nim trzymał.
Łolaboga, wybacz, będę okrutny... ale życie mnie nauczyło, że wartość partnera życiowego nie sprawdza się wtedy gdy jest MIŁO (gadki, wspólne wyjścia, dobry sex), choć to też ważne, ale wtedy gdy jest TRUDNO. Te wszystkie plusy które tu wypisałaś bledną przy braku wsparcia którego potrzebowałaś w momentach dla siebie kryzysowych ->> pokuszę się o dwa wnioski:
* Twoja piczka mąci Ci obraz relacji jaką masz z tym człowiekiem ---gdyby nie było takiego seksu nie byłoby Was! Po prostu tak masz. To nie jest złe ale zgubne.
* Kiedyś bardziej niż seksu potrzebowała będziesz tego aby partner przyniósł Ci laskę z drugiego końca mieszkania bo inaczej nie wstaniesz.
Widzisz to?
Tak, widzę.
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, dodały mi dużo siły. Po kolejnej złej sytuacji już nie dam mu szansy.
Taki przykład: przyjechałam w pewien weekend do babci i zastałam ją bardzo chorą. On wrócił do siebie do domu. Zadzwoniłam na pogotowie, zabrali ją i tego samego dnia miała operację. Potrzebowałam się dostać do szpitala a były święta, więc na wsi autobusy tak często nie jeździły. On w takim momencie postawił siebie na 1 miejscu i swoją potrzebę pobycia samemu (mimo, że równie dobrze mógłby to zrobić jutro), niż pomoc w takiej sytuacji. Do szpitala zawiózł mnie mój były facet, ten z którym byłam 6 lat. Nie ruszyło go to wcale.
To jest wręcz podręcznikowy przykład egoizmu i egocentryzmu, a przy tym zachowania człowieka pozbawionego empatii.
Nie wyobrażam sobie dobrego związku, w którym w takich chwilach nie otrzymuje się wsparcia. Jak słusznie zaznaczył Chwytajzycie, wartości partnera nie sprawdza się, kiedy jest łatwo, ale kiedy jest trudno, bo przecież po to między innymi decydujemy się na wchodzenie w stałe związki, by wspólnie pokonywać przeszkody. Jeśli nie czuje się takiej jedności, pojawia się samotność, a podobno najbardziej dotkliwa jest właśnie ta, kiedy niby z kimś jesteśmy, ale tak naprawdę z życiem musi mierzyć się sami.
I ja jestem pewna, że się zmieni. Jeżeli mówi do Ciebie wypier... , to ja bym go jednak posłuchała, bo po takich słowach może być już tylko gorzej, a tęczowe krzesło miłości zamieni się w elektryczne krzesło małżeństwa.
tak, miałam. Mój poprzedni partner był strasznym egoistą, wychowany przez mamusię z przekonaniem że jest najwspanialszy i najlepszy na świecie i mam koło niego skakać, wszystko pod nos dostarczać i robić wszystko co mi każe. Niestety dla niego, lekko się przeliczył.
Witam, chciałam zapytać co o tym myślicie.
Przypominam, że mój facet jest w Anglii już od jakiś 5 tygodni.
Do tej pory kontaktowaliśmy się dosyć regularnie. Jednak to był taki kontakt, że jemu się chciało to ok.. jak jemu się nie chciało to nie.
Postanowiłam się trochę wycofać, nie mówić o uczuciach, mieć dobry humor, nie narzucać się ale także nie być na zawołanie.. Dziś rano pisaliśmy na pierwszej jego przerwie w pracy o 9:30 i pytał, czy będę na następnej. Powiedziałam, że będę. Gdy nastała druga przerwa był na facebooku, ale do mnie nie napisał... Tak mnie to już poirytowało, że wyłączyłam całkowicie internet w telefonie i od tamtej pory się z nim nie kontaktuje.
Nie napisał mi ani smsa, ani nie zadzwonił od tamtej pory.. napisał mi tylko na fb "ktoś tu nie wchodzi na whatsappa" o godzinie 16... Czy moje milczenie może wszystko pogorszyć czy zmotywować go do działania? Od razu zaznaczam, że do tej pory o wszystkim go informowałam wprost. O potrzebach, o tym co mnie rani itp. Nie działało więc chciałam zmienić taktykę.
Proszę o rady.
Kolejny przykład, gdy jest problem ja dążę do rozwiązania bo to mi nie daje spać (czasem kłóciliśmy się też wieczorem), on natomiast potrafi usnąć i mieć to w d*pie w momencie, kiedy na następny dzień wcale wcześniej nie wstaje (pracę ma w domu) a ja tak.
Czyli problemem jest, że nie potrafisz spać po kłótni, a on tak. Albo to, że nie możesz tego zapomnieć, a on tak. A najgorsze w tym wszystkim, że Ty biedna męczysz się z problemem, a trzeba rano wstać. On natomiast nie musi to się jeszcze w nagrodę wysypia. To może Ty masz problem, że wszystko drążysz, zamiast iść dalej? Nie oskarżam, ale tak to wygląda po tej nieszczęsnej wypowiedzi. Reszta podobnie wygląda.
Nie napisał mi ani smsa, ani nie zadzwonił od tamtej pory.. napisał mi tylko na fb "ktoś tu nie wchodzi na whatsappa" o godzinie 16... Czy moje milczenie może wszystko pogorszyć czy zmotywować go do działania?
Jestem zdecydowaną przeciwniczką wszelkiego typu gierek i manipulacji. Tylko rzeczowa, konkretna rozmowa jest w stanie rozwiązać problem w sposób dojrzały i konstruktywny.
Jest też taka zasada, która się w życiu sprawdza. Jeśli Ci na czymś zależy, to powinnaś o tym powiedzieć, ale raz. Jeśli partner naprawdę chce coś z tym zrobić, ten raz powinien wystarczyć. Jeśli jednak nie robi, to wyraźnie mu na tym nie zależy, w tym przypadku, aby wyjść Twoim oczekiwaniom na przeciw. Przemyśl to, proszę, a potem wysuń właściwe wnioski.
Olinka, posłuchałam Twojej rady i się jeszcze bardziej pokłóciliśmy.. oskarżył mnie znowu o wszystko...
LubięOwoce napisał/a:Nie napisał mi ani smsa, ani nie zadzwonił od tamtej pory.. napisał mi tylko na fb "ktoś tu nie wchodzi na whatsappa" o godzinie 16... Czy moje milczenie może wszystko pogorszyć czy zmotywować go do działania?
Jestem zdecydowaną przeciwniczką wszelkiego typu gierek i manipulacji. Tylko rzeczowa, konkretna rozmowa jest w stanie rozwiązać problem w sposób dojrzały i konstruktywny.
Jest też taka zasada, która się w życiu sprawdza. Jeśli Ci na czymś zależy, to powinnaś o tym powiedzieć, ale raz. Jeśli partner naprawdę chce coś z tym zrobić, ten raz powinien wystarczyć. Jeśli jednak nie robi, to wyraźnie mu na tym nie zależy, w tym przypadku, aby wyjść Twoim oczekiwaniom na przeciw. Przemyśl to, proszę, a potem wysuń właściwe wnioski.
Nie sądzę. Generalnie - tak, rozmowa to jedyny sposób, by skomunikować się z drugim człowiekiem, ale w przypadku ludzi skupionych na sobie, to trochę jak rozmawianie w różnych językach, albo gadanie do ściany
Z egoistami jest tak, że jednym uchem wpada, drugim wypada, zostaje tylko to co wygodne, często tacy ludzie manipulują - skoro gość sam zaproponował, że będzie kontaktował się w czasie drugiej przerwy, a zajmował się wtedy innymi sprawami na FB, to chyba nie traktuje dziewczyny zbyt poważnie, przyzwyczaił się, że to ona podtrzymuje relację, a on... wystarczy, że enigmatycznie jest.
LubięOwoce - naprawdę chcesz być z facetem, który cię nie zauważa? dla którego się nie liczysz? daj mu szansę, niech stanie się cud i niech chłopak trochę zauważy twoje istnienie/brak ciebie.
Averyl - nie chce być z kimś takim.. pod wpływem emocji napisałam mu, że nie chce go już znać.. Nie chce już wysłuchiwać, że robię problemy i że zadzwoniłam tylko po to, żeby go wk***wić przed snem... że dla niego to bez różnicy, czy sam powie że tęskni czy ja go o to wypytam..
Olinka, posłuchałam Twojej rady i się jeszcze bardziej pokłóciliśmy.. oskarżył mnie znowu o wszystko...
Przykro mi, że efekt okazał się tak marny, niemniej nadal będę się upierać, że gierki i manipulacje nie sprawdzają się lepiej niż konstruktywna rozmowa.
Problemy mogą być dwa - albo rozmowa wcale nie była konstruktywna (padły wyrzuty, pretensje, pojawiły się żale, które on odebrał jak atak, dlatego zaczął się bronić), albo on Cię kompletnie ignoruje i jest zamknięty na wszelkie Twoje próby podejmowane w celu porozumienia się. Może być też tak, że tych prób była już taka ilość, że zupełnie na nie zobojętniał, ale tu mogłabym wrócić do swojego poprzedniego posta i powtórzyć, że gdyby mu zależało, to już dawno zauważyłabyś zmianę.
Nie sądzę. Generalnie - tak, rozmowa to jedyny sposób, by skomunikować się z drugim człowiekiem, ale w przypadku ludzi skupionych na sobie, to trochę jak rozmawianie w różnych językach, albo gadanie do ściany
I tu jest pies pogrzebany - z egoistą w ogóle trudno się porozumieć, a co dopiero stworzyć satysfakcjonujący związek.
Averyl - nie chce być z kimś takim.. pod wpływem emocji napisałam mu, że nie chce go już znać.. Nie chce już wysłuchiwać, że robię problemy i że zadzwoniłam tylko po to, żeby go wk***wić przed snem... że dla niego to bez różnicy, czy sam powie że tęskni czy ja go o to wypytam..
Ważne życiowo decyzje lepiej jest podejmować na spokojnie... no ale stało się, nie wracaj już do tej relacji!
Jeśli się pogodzicie, wszystko będzie po staremu, tylko z większą siłą będzie miał cię w d*** i nawet najlepszy seks nie zrekompensuje tego. On nie jest jedynym facetem na świecie i tak na dobrą sprawę, on bardziej potrzebuje ciebie niż ty jego, natomiast on ma większe umiejętności w manipulowaniu ludźmi, a ty chyba jesteś typem osoby uległej (najgorsza z możliwych kombinacji - omalże gwarantująca bycie ofiarą do końca świata )
Poczytaj sobie temat STAROSC Z NARCYZEM.
Narcyzi sa niezdolni do milosci.
Witam ponownie, niestety...
Utrzymuje jeszcze kontakt z obecnym partnerem. Jest w Anglii od prawie 6 tygodni.
Na pytanie czy tęskni, odpowiada że tak ogólnie tęskni a bardziej tylko czasem.
Napisał, że nie chce umierać z tęsknoty i wynajduje sobie zajęcia (oczywiście nie mam mu tego za złe), z tym że często czuję że te zajęcia są ważniejsze niż rozmowa ze mną.. Nie wiem już sama, czy to moja projekcja w głowie, czy po prostu tak jest..
Mój tato jak wyjeżdżał dawno temu pracować za granicę, to po pracy siedział cały czas na skype i rozmawiał z mamą. Jak mama miała drugie zmiany, to czekał aż wróci z pracy żeby jej powiedzieć dobranoc.
Oczywiście nie chce żeby wyglądało to aż tak.. ale jak go proszę czy możemy już rozmawiać, to przekłada te rozmowę na i później, bo musi coś dokończyć..
Stwierdził, że ma stan pośredni tęsknoty. Mój znajomy uważa, że on nawet po prostu nie tęskni.. Chociaż nie wiem, nie chce popadać w paranoję.
Może niech wypowie się jakiś facet, jak mocno tęskniłby za swoją kobietą po 6 tygodniach??
ile macie lat?
Proszę się tylko nie śmiać . Po 22 lata.
to dużo nauki przed tobą, z drugiej strony to pewnie pierwsza miłość.
Dziewczyno, zamiast zmieniać kogoś żeby był taki, jak byś chciała, znacznie łatwiej zrobić wolne miejsce koło siebie i poczekać aż ktoś taki sam się znajdzie.
Nie jesteś szczęśliwa z tym facetem - ja też bym z takim nie była, dlaczego na siłę ciągniesz ten związek?
Druga miłość.
Ciężko powiedzieć czemu nie umiem odpuścić. Z jednej strony intuicja podpowiada, że to nie dla mnie, z drugiej strony serce walczy do końca.
Dlatego pytam jak to wygląda z tą tęsknotą, czy to nie ja znowu przesadzam z czymś?
znajomy już zaciera "ręce"
mam tylko wyobrażenia być może, z opowieści znajomych którzy jadą na krótki czas pierwszy raz
stres, wielka ilość godzin pracy, nowe miejsce, itd itp
popracować po 12h, 6 dni w tygodniu, to trzeba być mega skoncentrowany na tym co w kraju
jednak to też nie tłumaczy braku kontaktu
szkoda jednak przesadzać, środek złoty, złoty środek
ktoś to umiarem nazwał
z drugiej strony męska wylewność, nie zna granic
przecież mów że tęskni cały czas, czasami aż za mocno
w zwiazku z tym zabija to zajęciami, bo przecież siedzieć tam i jęczeć
to dobrze czas wykorzystać konkretnie
Pracuje po 8h dziennie, od 6 do 14.
To nie jest pierwsza nasza rozłąka na taki czas. Nie widzieliśmy się rok temu 1,5 miesiąca bo takiego było jego życzenie. Wtedy nawet nie pracował.
I nie mówi mi że tęskni, tylko ja o to zapytałam.
Ech..., aż mnie ciarki przeszły, jak to czytam, przypomniał mi się mój ex zaburzeniec... Te same zachowania.
Ktoś Ci tu ładnie zasugerował, że to narcyz (wątek "starość z narcyzem").
Oni nie potrafią kochać.
Wszystko co robisz, celem zwrócenia uwagi na Ciebie pogarsza tylko Twoje zdrowie psychiczne i stawia cię w roli wariatki.
Uciekaj dziewczyno, zanim na kolejne lata uzależnisz się od relacji z narcyzem.
Prędzej czy później i tak to się rozleci, a Ty zostaniesz wymieniona na nowszy model.
Tu nie ma absolutnie mowy o żadnej miłości. Katastrofa.
Bo normalna uczuciowa osoba odeszłaby po tygodniu od partnera który tak się zachowuje, ale ty nie jesteś uczuciową osobą, więc jego zachowanie jest nieistotne. Jest to bardzo smutne, takie zjawisko jest dosyć częste.
Witam, jestem facetem (faceci do świnie moim zdaniem) .
Powinnaś odejść i tyle.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Egoizm
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024