O tym jak rak zniszczyl zwiazek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

Temat: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Wiem, ze nie powinno sie probowac zrozumiec kobiet ale natura faceta wygrywa. Bylem z dziewczyna w rocznym zwiazku, w miedzyczasie zamieszkalismy ze soba(oboje mamy 26lat), niestety po dwoch miesiacach wspolnego mieszkania, dziewczyna dowiedziala sie, ze ma bialaczke(mi powiedziala o tym miesiac pozniej). Nagle swiat sie zatrzymal w miejscu. Spanikowala i wszystko sie zmienilo. Z racjonalnej dziewczyny stala sie jak rozhisteryzowana nastolatka ale nie odpuszczalem trwalem przy niej nawet, kiedy mnie zostawila od tak z dnia na dzien. Nie pomagal tez fakt, ze trafila pod skrzydla jakiegos konowala, ktory spierdzielil jej chemioterapie i stwierdzil, ze nie ma dla niej ratunku. W tym samym momencie, kiedy udawalo mi sie jakos do niej dotrzec i wszczepic pozytywne myslenie. Bylo to w okolicach swiat bozego narodzenia, mielismy je spedzic razem. Nie odbierala, nie odpowiadala na wiadomosci. W sylwestra(ktorego rowniez nie spedzilismy) zadzwonila do mnie i przyznala sie, ze w swieta dala sobie po kablach...Niewiele myslac od razu pojechalem do niej(jestesmy z innych miast). Zastalem ja podpita i ogolnie zniszczona w towarzystwie. Na spokojnie probowalem z nia porozmawiac ale wyglosilem tylko monolog. Pogodzilem sie z tym i przestalem za nia latac. Zadzwonila do mnie kilka dni pozniej i oznajmila, ze znalezli jej dawce szpiku i jest wielka szansa na wyleczenie. To dalo jej kopa i ogarnela sie. Znow walczylismy w ramie w ramie. Przed wyjazdem do szpitala zafundowalem jej najlepszy weekend zeby chociaz na chwile oderwac mysli. Puscilem w niepamiec caly sajgon jaki przezylismy i zacisnalem zeby. Zalezalo mi tylko na wspieraniu jej i dodawaniu sil w chwilach zwatpienia. Jak to w zyciu bywa na wierzch wyplynely moje brudy z przeszlosci...to nia wstrzasnelo i znow probowala zerwac ze mna kontakt...nastepnego dnia pojechala do szpitala na leczenia. Przelezala tam okolo pol roku. Przez ten okres rozmawialismy ze soba glownie przez sms, bo nie mogla rozmawiac. Nie pozwolila mi siebie odwiedzac(zreszta nikomu nie pozwolila, tkwila tam sama). Mimo wszystko pojechalem do niej raz, spala wtedy, chcieli ja obudzic
ale nie pozwolilem. Ten widok tak mnie wstrzasnal, ze nie wytrzymalem zbyt dlugo i doslownie zalalem sie lzami. To byl ostatni raz, kiedy ja widzialem. Rozmowa byla tylko przez sms. Na szczescie zaczelo jej sie polepszac ale nie bylem tego swiadom, bo w ogole nie rozmawiala ze mna - jedynie lakoniczne odpowiedzi. Okazalo sie, ze jest wyleczona ale ma zostac jeszcze przez pare tygodni w szpitalu. Z dnia na dzien nasz kontakt gasl, az przestalem do nie wypisywac. Mialem juz dosyc wiecznego zabiegania o nia. Wczoraj wieczorem napisala mi, ze w koncu wychodzi ale kontaktu nie odzyskalismy. Piszac krotko dziewczyna przez caly okres choroby blagala mnie, zebym nie zostawial jej samej i pozwolil zyc mysla, ze jestemy razem. Dochowywalem jej wiernosci i zylem tak jak byl razem z nia(zreszta chcialem tego i chcialem byc z nia znow) ale gdy zostala wyleczona zdystansowala sie ode mnie. Pojechal po nia jej kolega z pracy tyle sie dowiedzialem od jej kolezanki. To dla mnie byl wystarczajacy dowod, ze mnie olala gdy juz odzyskala sily. Ale nauczylem sie dzieki temu jednej rzeczy: Nie warto poswiecac sie dla ludzi, nawet jesli Ci na nich zalezy. Jestem szczesliwy, ze jej sie udalo ale z drugiej stronny wsciekly, ze zostalem wykorzystany, a potem odstawiony na boczny tor.
Przepraszam za te wszystkie farfocle w tekscie ale pisze to na goraco. Chyba potrzebuje sie anonimowo wyzalic, bo mimo wszystko nie chce stawiac jej w zlym swietle, a w szczegolnosci w oczach wspolnych znajomych. I tak cale wiadro pomyj wylali na mnie, ze zostawilem ja sama z ta choroba.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek
Sillass napisał/a:

Jak to w zyciu bywa na wierzch wyplynely moje brudy z przeszlosci...to nia wstrzasnelo i znow probowala zerwac ze mna kontakt....

Zrobiłeś tyle, ile mogłeś. Myślę, że swoją postawą zyskałeś duży plus "tam u góry", zmywając jednocześnie te "brudy" o których wspominasz.

Sillass napisał/a:

Ale nauczylem sie dzieki temu jednej rzeczy: Nie warto poswiecac sie dla ludzi, nawet jesli Ci na nich zalezy. Jestem szczesliwy, ze jej sie udalo ale z drugiej stronny wsciekly, ze zostalem wykorzystany, a potem odstawiony na boczny tor.

Owszem, nie warto oddawać siebie całego, ale w tym konkretnym przypadku, gdy ona walczyła o życie, pozostawiając ją samą z problemem, też nie byłoby w porządku.

Sillass napisał/a:

I tak cale wiadro pomyj wylali na mnie, ze zostawilem ja sama z ta choroba.

Ty znasz prawdę i ona także i to jest najważniejsze. Masz czyste sumienie. Po za tym ona z pewnością ma też rodzinę, a fakt, że nie chciała w tamtym czasie nikogo widzieć było jej wyborem. W pewnym sensie ją rozumiem, znam niestety, ten stan z autopsji.
Masz żal, że porzuciła Cię, ale ludzie się rozstają. Nie chciałbyś chyba, żeby była z Tobą z wdzięczności?
Trudno też oceniać ją za jej poczynania w tamtym czasie. Ludzie po usłyszeniu takiej diagnozy mogą zachowywać się nieracjonalnie.
Ważne, że udało jej się uratować życie, a Ty musisz poradzić sobie z rozterkami, jakie przeżywa większość osób, które zostały porzucone.

3

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek
Sillass napisał/a:

Ale nauczylem sie dzieki temu jednej rzeczy: Nie warto poswiecac sie dla ludzi, nawet jesli Ci na nich zalezy. Jestem szczesliwy, ze jej sie udalo ale z drugiej stronny wsciekly, ze zostalem wykorzystany, a potem odstawiony na boczny tor.

Hm..., no cóż, nauczyłeś ile się nauczyłeś, lub dałeś radę pojąć, spokojnie, życie nieprzewidywalne jest, różne scenariusze pisze, choćby takie jak te :

Jest : Chemia, Bartka Prokopowicza
Jest : Chemia, Pawła Łozińskiego
Jest : Chemia, Twojej Byłej

Najważniejsze przecież zostało osiągnięte i miałeś w tym udział, wiesz to Ty, póki co powinno wystarczyć.

4

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

nauczylem sie dzieki temu jednej rzeczy: Nie warto poswiecac sie dla ludzi, nawet jesli Ci na nich zalezy. Jestem szczesliwy, ze jej sie udalo ale z drugiej stronny wściekly, ze zostalem wykorzystany,   

no i cóż takiego się stało że pomogłeś dziewczynie wysyłając kilka esm-ów?
w czym się tak strasznie poświęciłeś?
czy gdyby nie była Twoją dziewczyna a tylko koleżanką to w takiej sytuacji korona by ci spadła z głowy gdybyś robił to samo?
Po nowinkach o Tobie próbowała kolejny raz z tobą zerwać i z tego co piszesz nie odzyskaliście ani na moment ,,siebie"od tamtej chwili.
Lakoniczne wiadomości itd..Jako stary znajomy /nie chłopak/dostawałeś krótkie informacje,również o jej wyjściu ze szpitala/zakończeniu leczenia/

Nie trzeba dla nikogo się poświęcać ale robić co serce dyktuje/nawet dla obcych / Najlepiej robić to bezinteresownie ale jeżeli coś za coś to dobrze wyjaśnić to sobie wcześniej.

5

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Niestety rak to nie grypa. Psychika ludzi którzy dowiadują się o tej strasznej chorobie ulega całkowitej destrukcji.
I tu zgadzam się z przedmowca. Nie zachowywales się jak kochający parter A jako zwykły kolega. Kobieta w tak trudnym okresie sama sama walczyła o życie A Ciebie nie było obok. Nie dziw się więc ze kiedy powróciła jej nadzieja na życie , Ciebie odpuscila.  Dałeś jej ni temu powodu.

6 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-21 17:57:25)

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

A ja chyba jestem po Twojej stronie. Chyba. Bo mam mieszane uczucia. Czytam Twoja wypowiedź kolejny raz i widzę, że walczyłeś. Robiłeś wszystko, aby być. Wiem, co to rak. I wiem, że w takiej sytuacji ludzie reagują różnie, ale najważniejsza jest obecność. Świadomość, że jest ktoś obok. Jednak dla mnie trochę wygląda to tak, że dziewczyna potrzebowała Cie tylko wtedy, gdy była chora. I na własnej skórze wiem, co to znaczy być dla kogoś zawsze i zostać kopniętą w dupę, gdy już się nie jest potrzebną. Pamiętajcie, że nawet będąć chorym trzeba traktowąc ludzi jak ludzi...

7

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Zgadzam się, mogłem ją odwiedzać wbrew jej woli ale skończyłoby się to zakazem odwiedzin(tak było przy jej pierwszym leczeniu - nikomu nie pozwalała się odwiedzać), a ja też nie chciałem wprowadzać nerwowej atmosfery. Akurat to podejście rozumiem, bo identycznie bym się zachował na jej miejscu. Dziewczyna pochodzi z trudnej rodziny i przez jakiś czas mieszkała nawet w bidulu. Całe życie musiała walczyć o swoje i zadbać o siebie, kiedy jej były chłopak wziął na nią kredyt z jakiejś lewej instytucji, gdy nie śmierdziała groszem przygarnąłem ją, pomagałem jej się odkuć. Opłaciłem część leczenia(leczyła się prywatnie) i niech te pieniądze wyjdą jej na zdrowie. Nie oczekuje od niej wdzięczności i poklasków. Chcę ją po prostu zobaczyć i nawet jeśli to rozstać się z klasą. I uważam, że właśnie na to zasługuję, a nie odstawienie w bok jak jakiegoś śmiecia.

8

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Przykro mi, że to napiszę, ale sposób w jaki piszesz o tej śmiertelnej chorobie pozwala mi sądzić, że niewiele o niej wiesz, a to z kolei świadczy, że byłeś od dziewczyny w tamtym czasie bardzo daleko. Obawiam się, że nie rozumiesz co się w takiej chwili czuje i jak bardzo potrzebny jest ktoś naprawdę bliski, ktoś, kto po prostu jest, wspiera i kiedy traci się nadzieję daje to niezwykle ważne poczucie, że ma się dla kogo żyć i walczyć.

Sillass napisał/a:

Piszac krotko dziewczyna przez caly okres choroby blagala mnie, zebym nie zostawial jej samej i pozwolil zyc mysla, ze jestemy razem. Dochowywalem jej wiernosci i zylem tak jak byl razem z nia(zreszta chcialem tego i chcialem byc z nia znow) ale gdy zostala wyleczona zdystansowala sie ode mnie. Pojechal po nia jej kolega z pracy tyle sie dowiedzialem od jej kolezanki. To dla mnie byl wystarczajacy dowod, ze mnie olala gdy juz odzyskala sily.

Wyjście z takiej choroby (miała kupę szczęścia) uczy dystansu do życia, człowiek wtedy wiele spraw przewartościowuje. Przypuszczam, że zdystansowała się, bo - wbrew temu co Ty uważasz - nie sprawdziłeś się. Jestem tego niemal pewna. Napisałeś, że żyłeś tak, jakbyś był razem z nią, ale obawiam się, że problem w tym, że Ty z nią rzeczywiście nie byłeś, byłeś gdzieś obok, a to co jej "ofiarowałeś" to wyłącznie wierność. Jak dla mnie trochę za mało, a nawet dużo za mało.

9

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek
Olinka napisał/a:

Przykro mi, że to napiszę, ale sposób w jaki piszesz o tej śmiertelnej chorobie pozwala mi sądzić, że niewiele o niej wiesz, a to z kolei świadczy, że byłeś od dziewczyny w tamtym czasie bardzo daleko. Obawiam się, że nie rozumiesz co się w takiej chwili czuje i jak bardzo potrzebny jest ktoś naprawdę bliski, ktoś, kto po prostu jest, wspiera i kiedy traci się nadzieję daje to niezwykle ważne poczucie, że ma się dla kogo żyć i walczyć.

Sillass napisał/a:

Piszac krotko dziewczyna przez caly okres choroby blagala mnie, zebym nie zostawial jej samej i pozwolil zyc mysla, ze jestemy razem. Dochowywalem jej wiernosci i zylem tak jak byl razem z nia(zreszta chcialem tego i chcialem byc z nia znow) ale gdy zostala wyleczona zdystansowala sie ode mnie. Pojechal po nia jej kolega z pracy tyle sie dowiedzialem od jej kolezanki. To dla mnie byl wystarczajacy dowod, ze mnie olala gdy juz odzyskala sily.

Wyjście z takiej choroby (miała kupę szczęścia) uczy dystansu do życia, człowiek wtedy wiele spraw przewartościowuje. Przypuszczam, że zdystansowała się, bo - wbrew temu co Ty uważasz - nie sprawdziłeś się. Jestem tego niemal pewna. Napisałeś, że żyłeś tak, jakbyś był razem z nią, ale obawiam się, że problem w tym, że Ty z nią rzeczywiście nie byłeś, byłeś gdzieś obok, a to co jej "ofiarowałeś" to wyłącznie wierność. Jak dla mnie trochę za mało, a nawet dużo za mało.

Jestem świadom tej choroby, bo moja kuzynka również przez to przechodziła ale nigdy nie byłem tą najbliższą i w wielu w sytuacjach nie wiedziałem jak się zachować ale byłem zbyt głupi i dumny, żeby poprosić kogoś o radę. Teraz jak na to patrzę to wydaje mi się, że mnie to przerosło ale nie mogę sobie zarzucić, że nie walczyłem. To jest też kolejny powód dlaczego się zdecydowałem tu napisać. Zrozumieć i usłyszeć niewygodną prawdę

10

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Sillass, ja jednak obstaję przy tym, żebyś nie obwiniał się. W żadnym wypadku nie neguję jej odczuć, ale Ty także nie jesteś jasnowidzem, trudno było przewidzieć i zdecydować jak zachować się w danym momencie. Tak jak piszesz, Twoja nadmierna troska i wizyty wbrew jej woli, mogły przynieść odwrotny skutek, a jeszcze przysporzyć jej stresu, a wiadomo, ona i jej samopoczucie, w tamtym momencie było najważniejsze.
Nie wiem, być może wykorzystywała Cię jeszcze zanim dowiedziała sie o chorobie?
Rozumiem, że trudno pogodzić się z rozstaniem, zrozumieć dlaczego tak się stało, jeżeli druga strona znika bez wyjaśnienia.
Być może już nigdy się nie dowiesz, a może odczekaj jeszcze trochę i napisz do niej widomość z prośbą o wyjaśnienie.
Tylko, czy po tym poczujesz sie lepiej, bo jeżeli faktycznie Cię wykorzystała, to raczej nie przyzna sie do tego, tylko jeszcze obarczy Cię winą.
Uważam, że bez względu na chorobę, która ją dotknęła, należało Ci sie jakiekolwiek słowo, choćby na zakończenie związku.
Nie uprzedzaj się na przyszłość, pomagać należy nie oczekując wdzięczności, choć ta jest mile widziana.
Odpuść, nie zadręczaj się, miom zdaniem zrobiłeś wiele.

11

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

ja jestem po stronie Autora.

Dziewczyna nie chciała odwiedzin, sama o to zabiegała żeby dać jej święty spokój.
Autor nachodziłby dziewczynę w szpitalu byłoby źle bo prosiła o co innego, nie zrobił tego jest źle bo się nią nie interesował.
Jak nie patrzeć to chłopak cokolwiek by nie zrobił zawsze będzie źle.

Dziewczyna dowiedziała się że ma raka i odstawiła go bo nie chciała mu niszczyć życia. Bardzo częsta myśl u osób chorych. Niestety związek młody i nie przetrwał tej choroby.


Nie obwiniajcie Autora że zrobił to o co dziewczyna prosiła- o spokój i brak kontaktu.
Jestem po Twojej stronie chłopie. Trzymaj się

12

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek
Sillass napisał/a:

(...) i w wielu w sytuacjach nie wiedziałem jak się zachować ale byłem zbyt głupi i dumny, żeby poprosić kogoś o radę. Teraz jak na to patrzę to wydaje mi się, że mnie to przerosło ale nie mogę sobie zarzucić, że nie walczyłem.

Wiele osób ma problem z tym, że zwyczajnie nie wiedzą jak się w obliczu czyjejś choroby zachować, wtedy - z obawy, że zrobią coś nie tak - stoją boku i tu akurat zyskujesz mój szacunek nie tylko dlatego, że masz tego świadomość (wbrew pozorom nie wszyscy mają), ale też głośno się do tego przyznając. Jeśli Cię to po prostu przerosło, to pamiętaj, że ogromną grupę osób takie sytuacje przerastają i wtedy nie stają na wysokości zadania, ale nikt nas przecież nie uczy jak sobie z nimi radzić. Jedni mają "to coś" w sobie, inni posiadają obok ludzi, którzy pomogą, podpowiedzą, pokierują, niestety są i tacy, którzy zostają z sytuacją sami, wtedy nierzadko popełniają błędy.

Tu mamy z jednej strony przerażoną i panicznie potrzebującą oparcia dziewczynę, która być może nie potrafi o tym mówić we właściwy, czyli komunikatywny, klarowny sposób, z drugiej jesteś Ty, który nie wiesz co powinieneś zrobić, aby było dobrze. Efekt jest, jaki jest, a być może w tamtym czasie wystarczyłoby szczerze ze sobą rozmawiać. Wbrew pozorom to też jest ogromna sztuka, której większość z nas uczy się przez całe życie.

13

Odp: O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Dzięki za konstruktywną krytykę jak i za słowa otuchy smile Powiem wam, że o ile nie boli mnie sam fakt rozstania tylko jego stylu. Ja też tego chcę, bo emocjonalnie się rozchwiałem i zaniedbałem o siebie -muszę odpocząć. Prawda jest taka, że gdzieś po drodze zgubiłem klejnoty i muszę się odbudować, a nie zrobię tego żyjąc przeszłością i z myślą co mogłem zrobić lepiej. Życie dało nam twardą lekcje i teraz trzeba wysnuć wnioski aby nie popełniać błędów na przyszłość.
Pomagać będę pomagał, bo mam to w naturze ale bez żadnego poświęcenia.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » O tym jak rak zniszczyl zwiazek

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024