Czy wiecie, że są takie czynniki, które powodują, że jedni z nas z założenia są bardziej narażeni na ukąszenia komarów, a inni mniej? Na pewno zauważyliście, że są osoby, które komary atakują dopiero w akcie ostatecznej desperacji (mam szczęście należeć do tej grupy ), a są i takie, które nie mogą się od nich opędzić. Kiedyś czytałam, że wpływ na to ma zawartość w organizmie witamin z grupy B (duża ich ilość działa odstraszająco), jak również sama grupa krwi, ale dziś w serwisie te-mysli.pl natknęłam się na informację, z której wynika, że tych czynników jest znacznie więcej. Na przykład:
* dwutlenek węgla - komary posiadają narząd, który pozwala im zlokalizować źródło tego gazu nawet z odległości 165 metrów, dlatego im więcej go emitujemy, tym większa jest szansa, że nas zaatakują;
* wysiłek fizyczny - oprócz dwutlenku węgla, komary potrafią wyczuwać kwas mlekowy, kwas moczowy i amoniak, które to substancje wchodzą w skład naszego potu i dlatego wzmożony wysiłek fizyczny, w trakcie którego bardziej się pocimy, powoduje, że jesteśmy badziej narażeni na ukąszenia;
* geny - aż około 80% czynników genetycznych ma wpływ na to, jak bardzo jesteśmy narażeni na ataki komarów, co oznacza, że przez całe życie możemy być dla nich zupełnie neutralni albo też być idealnym celem;
* bakterie - badania pokazują, że niektóre rodzaje bakterii żyjące na naszej skórze przyciągają komary wyjątkowo mocno, zresztą właśnie dlatego tak często gryzą nas w kostki i stopy; te same badania wskazują, że im większe jest zróżnicowanie bakterii na skórze, tym mniejsze zainteresowanie ze strony tych krwiopijców;
* kolor odzieży - bez względu na to, jak absurdalnie to zabrzmi, komary podobno mają swoje ulubione kolory, a stajemy się dla nich ruchomym celem, gdy ubierzemy coś czerwonego, czarnego lub niebieskiego.
A Wy do której grupy należycie - jesteście uporczywie atakowani przez te żądne krwi owady czy jednak zostawiają Was na czas skrajnego kryzysu?