Proszę was o wsparcie bo mimo ze upłynęło trochę czasu od całej sytuacji, ja ciągle nie umirm sobie z tym wszystkim poradzić.... Byliśmy razem 9 lat w tym roku mieliśmy brac ślub... Do tego czasu nie mialam jakichkolwiek podejrzen ze jest cos nie tak. W styczniu
po drobnej sprzeczce (ponieważ od 3miesiecy nie było za dobrze bo mieszkalismu u rodziców chwilowo. Nie mogliśmy się dogadać ,jego czesto nie bylo w domu .....)dowiedzialam się ze się roznimy charakterami, ze on musi się nad wszystkim zastanowić ,ze on swoim charakterem mnie rani itd itp.... Później przyznał się ze kogoś poznał w pracy.... W październiku na wyjezdzie pocałowal się z nią na wyjeździe integracyjnym a później zaczęli się spotykać.... Podobno same spotkania i rozmowy .... Kiedy ze mną zerwał nie było żadnych prob i błagań z jego strony abym wybaczyła, ze chce wrócić. Wiem ze przes te kilka miesiefy byl z nia i kiedzy nimi doszlo do wssystkiego... Jeski chodzi o bliskosc... Później odezw się na poczatku kwietnia ze blaga o spotkanie bo nie wyobraża sobie życia beze mnie itp... Zaczęliśmy się spotykać, trwali to ok tydzień ale znowu zaczęła widzieć za gasną jego motywacje... Powiedziała mu ze musi zmienić prace skoro razem pracują.... On przenyslal to in powiedział ze nie jest w stanie bo tak dobrze płatnej od ręki nie znajdzie...wiec zdenerwowalam się i zakończyłam to ,bo skoro on nie chciał się zmieniać ,nie miałoby to sensu.... Za jakiś czas do mnie zadzwonił i powiedział ze idzie do psychologa bo wszystko mu się zmienia z godziny na godzinę, ze cały czas o mnie myśli itp itd.... Kilka dni później okazało sie ze za wszystkim stoi uczucie do tej laski z pracy... Napisał ze on po prostu ma siano w głowie, ze on mnie kocha ale zależy mu te na kimś innym (wiem ze spotkał sir z nią w międzyczasie jak się nie odzywalismy do siebie ) po kilku dniach zaczął mi pisać ze on nie wyobraża sobie Bede mnie życia ,ze chciałby abyśmy wrócili do siebie , ze bardzo mocno teskni, ale ze wie jak mocno mnie skrzywdzil. ,ze nie wyobraża sobie ze nas po rpsotu juz nie ma .. ale później przychodzą myśli o niej, ze i ona cierpi itd... Ze jak jest z nia to mysli o mnie i nq odwrot... Nie chce pusac przez co przechodzilam jak to czytalam .... Tydzień temu napisał mi jedynie ze odbył pierwsza wizytę u psychologa ... Ja nic nie odpisałam.... On się nie odzywa.... Raczej to jest przekreślone skoro on ja codziennie widzi w pracy...... Czy cos takiego ma jakikolwiek sens ? Nawet jeśli zaczął chodzić do psychologa.... Kocham go bardzo....codziennie przechodze bolesne koszmary emocjonalne :-(... Wspomnienia i myśli o nim palą mnie od środka.... Pomozcie :-(
1 2017-05-14 10:18:14 Ostatnio edytowany przez bettyblue (2017-05-14 10:30:25)
Sama wiesz, że nie ma to sensu. Im szybciej się od niego odetniesz tym lepiej dla Ciebie. Szkoda Twojego życia, a jak sama wiesz czas ucieka, a tu tylu fajnych facetów czeka na Ciebie.
Tylko to strasznie boli kiedy czytam to co do mnie pisze, kiedy wiem ile przezylismy... Tak cholernie tesknie za nim, ale rozum swoje... a serce swoje..... :-( boje się ze ten bol i cierpienia nigdy nie mina :-(.....
Zawsze może być gorzej. Tutaj w sąsiednich wątkach podobne dylematy przechodzą kobiety, których mężowie zakochali się w koleżankach z pracy. Ale sytuacja jest gorsza, bo mają dzieci, mają wspólny dorobek życiowy. Myślę, że w Twoim przypadku lepiej zrobić wszystko, żeby się w takiej sytuacji nie znaleźć.
Ja bym zostawiła go w spokoju, urwała kontakt. Terapia u psychologa musi trochę potrwać, jedno, dwa spotkania nic nie pomogą. Zmiana siebie nie jest taka prosta, ciężko jest panować nad emocjami, sama masz tego dobry przykład. Jeśli odzyska równowagę, będzie chciał być z Tobą a Ty będziesz potrafiła mu wybaczyć - to spróbuj. Ważne, aby ten czas kiedy on nie potrafi określić się co do uczucia do jednej z was spędził sam. Inaczej Ty wspierałabyś go a istnieje ryzyko, że on Ci podziękuje, odejdzie do tamtej a Ciebie zostawi z jeszcze większym żalem.
Zajmij się sobą a jemu daj czas na zmiany.
Tylko nie zrozum mnie źle, ja nie radzę, abyś żyła z nadzieją, że wróci po terapii i będzie między Wami bajka. Odetnij się od jego problemów i skup się na sobie.
Proszę was o wsparcie bo mimo ze upłynęło trochę czasu od całej sytuacji, ja ciągle nie umirm sobie z tym wszystkim poradzić.... /.../ Pomozcie :-(
Pomoc jest w tym dziale: http://www.netkobiety.pl/t67911.html
Trzeba czytać od początku, ze zrozumieniem, szczególnie uważnie posty elle88, thepass, życzliwego.
bettyblue, dla własnego dobra, zajmij się sobą. Wiem, że trudno pozbyć się myśli o nim, ale staraj się kierować je raczej w stronę ostatecznego rozstania. Nie czytaj wiadomości od niego, nie pozwól obaczrczć się jego problemami i rozterkami miłosnymi. Zadbaj o siebie tak jak on to robi. Zwróć uwagę, jak bardzo skoncentrowany jest na sobie, liczy sie tylko on i jego uczucia. Fakt, że zrobił sobie z Ciebie, swojej byłej dziewczyny, którą zdradzał i nadal zdradza, powiernicę swojego nieszczęścia, świadczy o zupełnym braku empatii wobec Ciebie, braku wyobraźni i egoizmie.
Twoje uczucia, to, co przeżywasz jest dla niego nieistotne, ważne, żeby jemu było dobrze. Zawraca Ci głowę ewentualnym powrotem, gdy w tym czasie cały czas utrzymuje kontakt z tamtą.
bettyblue, nie ogladaj sie już za siebie, a jemu krzyżyk na drogę.
Ja bym zostawiła go w spokoju, urwała kontakt. Terapia u psychologa musi trochę potrwać, jedno, dwa spotkania nic nie pomogą. Zmiana siebie nie jest taka prosta, ciężko jest panować nad emocjami, sama masz tego dobry przykład. Jeśli odzyska równowagę, będzie chciał być z Tobą a Ty będziesz potrafiła mu wybaczyć - to spróbuj. Ważne, aby ten czas kiedy on nie potrafi określić się co do uczucia do jednej z was spędził sam. Inaczej Ty wspierałabyś go a istnieje ryzyko, że on Ci podziękuje, odejdzie do tamtej a Ciebie zostawi z jeszcze większym żalem.
Zajmij się sobą a jemu daj czas na zmiany.
Tylko nie zrozum mnie źle, ja nie radzę, abyś żyła z nadzieją, że wróci po terapii i będzie między Wami bajka. Odetnij się od jego problemów i skup się na sobie.
Oczywiście ze nie chce żyć nadzieja, to bez sensu... Ale uważam ze skoro on nie chce zmienić pracy i ma z nią stały kontakt a ona podobno zakochana w nim mocno, to nie ma sensu .... To musiałoby gdzieś siedzieć w nim.głęboko alby mógł odciąć wszystko dla mnie... I to boli najbardziej, jak ta jego miłość która wcześniej była tak pięknie opisywana, jak ona wygląda naprawdę w sytuacjach ekstremalnych, to bardzo boli :-(
Kochana, po części wiem, co czujesz. Jeśli ktoś nas rzuca, ale w sumie to sam nie wie, czego chce i ciągle egoistycznie nam zawraca głowę swoją osobą, to ciągle rozdrapuje świeże rany i tym bardziej to wszystko boli. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że moim zdaniem potrzebujesz teraz przede wszystkim świętego spokoju. Nie kontaktuj się z tym chłopakiem, choćby nie wiem co, nawet, jak możesz, to poblokuj go, gdzie się da, nie odpisuj na smsy, najlepiej kasuj bez czytania, żeby się nie denerwować, nie odbieraj telefonów, sama też się nie odzywaj. Przeżywasz męczarnie psychiczne i niepotrzebne Ci dodatkowe dobijanie z jego strony, bo on napisze jedno głupie słowo, a Ty będziesz potem to całą noc rozkminiała. Rób to, na co masz ochotę, sprawiaj sobie przyjemności, a jeśli masz potrzebę, to się wypłacz do woli. Z czasem będzie łatwiej, zaczniesz się wyciszać. Trzymam kciuki.
10 2017-05-15 21:11:00 Ostatnio edytowany przez bettyblue (2017-05-15 21:32:19)
Kochana, po części wiem, co czujesz. Jeśli ktoś nas rzuca, ale w sumie to sam nie wie, czego chce i ciągle egoistycznie nam zawraca głowę swoją osobą, to ciągle rozdrapuje świeże rany i tym bardziej to wszystko boli. Z własnego doświadczenia powiem Ci, że moim zdaniem potrzebujesz teraz przede wszystkim świętego spokoju. Nie kontaktuj się z tym chłopakiem, choćby nie wiem co, nawet, jak możesz, to poblokuj go, gdzie się da, nie odpisuj na smsy, najlepiej kasuj bez czytania, żeby się nie denerwować, nie odbieraj telefonów, sama też się nie odzywaj. Przeżywasz męczarnie psychiczne i niepotrzebne Ci dodatkowe dobijanie z jego strony, bo on napisze jedno głupie słowo, a Ty będziesz potem to całą noc rozkminiała. Rób to, na co masz ochotę, sprawiaj sobie przyjemności, a jeśli masz potrzebę, to się wypłacz do woli. Z czasem będzie łatwiej, zaczniesz się wyciszać. Trzymam kciuki.
tak, wiem ... przechodze teraz troche dziwny etap... jakbym ... matko az lzy mi sie cisna jak to pisze... bo jeszcze czasami nie wierze i nie chce wierzyc ze juz nigdy tak nie bedzie jak bylo przed zdrada ... te wszystkie wspomnienia.... ta milosc,ktora miala trwac cale zycie
wiem,ze teraz ja sie licze,ale czuje sie taka pusta u w srodku, wypompowana jakby juz nic na mnie nie czekalo, jakby juz nic nie mialo sie wydarzyc....
tak bardzo bym sie chciala obudzic za rok, zeby byc juz odporniejsza i obojetna na Niego gdzie nie wychodze szukam go w tlumie, widze jak chodzilismy tymi ulicami .... widze nas.....
to jest wyczerpujace.... nie wyobrazam sobie ze nas juz nie ma
nie wyobrazam .... ale z drugiej strony czuje to w srodku ....