Zanim zadam pytanie przedstawię krótki opis.
Mam przyjaciółkę, z którą trzymam sie 10 lat( pomagamy sobie nawzajem, dużo rozmawiamy, spędzamy wspolnie czas). Nigdy nic między nami nie było i nigdy jej nie kochałam jak mężczyzna kobietę, nie myślałem o niej jak o partnerce. Kilka razy nawet usłyszałem od niej, że nie widzę w niej kobiety. Od jakiś 6-7 miesięcy ona bardzo się do mnie zbliżyła, przytula się do mnie, mówi, że mnie kocha, całuje po szyji. Zrozumiałem, że to partnrka idealna... Zakochałem się. Pewnego wieczoru gdy była do mnie przutulona chciałem jej powiedzieć co czuję, jednak ona chyba wyczuła moje intencje i zmieniła temat zanim go rozwinąłem. Oznajmiła mi, że spotyka się z kimś od ponad miesiąca. Obecnie praktycznie unika mnie i nieodzywa się do mnie.
Pytanie brzmi:
Drogie Panie czy to normalne u Was, że przytulacie się, mówicie "kocham Cie", całujecie po szyji swojego przyjaciela ?
No przytulanie to normalne jest chyba, ale reszta też?
Nie wiem co z tym wszystkim zrobić, nie daje mi to żyć. Czyżbym, źle zinterpretował jej sygnały? Ogłupiałem.