Witajcie drodzy użytkownicy. Jestem już totalnie zagubiony i nie wiem co robić. Czytałem kilka wątków na temat zazdrości, jednak postanowiłem założyć nowy z moja historia. Mam nadzieje, ze dostane jakieś dobre rady Z góry przepraszam za chaos, mam nadzieje, ze się odnajdziecie.
Jestem z moja dziewczyna prawie półtora roku. Mam 18 lat, ona zaledwie 15. Na początku naszego związku było bajecznie, spędzaliśmy ze sobą cale dnie. Dla niej olałem wszystkich moich znajomych oraz rodzinę. W domu spędzałem tylko poranki i noce, z kumplami widziałem się raz na tydzień jak dobrze poszło, koleżanki olałem totalnie. Byla ona moim oczkiem w głowie. Jednak po roku takiego życia z jedna osoba 24/7 poczułem taka chęć wyjścia z domu. Jestem osoba bardzo kontaktowa, lubię poznawać nowych ludzi oraz spędzać czas w gronie. Powiedziałem o tym mojej dziewczynie. Powiedziałem jej, ze chciałbym raz w miesiącu wyjść na jakaś imprezę (nie pije alkoholu, chodzi mi o spędzenie czasu ze znajomymi) no i raz na jakiś czas spotkać się ze znajomymi. Od razu zaczęły się jazdy, ale o tym napisze w następnym akapicie! Mówiąc znajomi mam na myśli mieszane grono, kilku kolegów, kilka koleżanek. Do tej pory nie było ze mną problemów, raz wypiłem za dużo i nie odpisałem Dominice przez dwie godziny, dwa rozmawiałem z koleżanka na urodzinach kolegi no i raz poszedłem spotkać się ze znajomymi i zrobiła się z tego skromna domówka. Od tego czasu moja dziewczyna twierdzi, ze ja oszukuje i ze mi na niej nie zależy. Przejdźmy do dalszej części.
Kloce się z nią już od pol roku, ciągle kłótnie. Jednak kocham ja i wszystko jej wybaczam. Co nie zmienia faktu, ze wyniszczam się. Codziennie mówi mi jak ja zraniłem tymi trzema sytuacjami, które wypisałem wyżej. Juz nie wspominam o tym, ze raniła mnie przez rok opowiadając o swoim byłym chłopaku, jaki on był cudowny i w czym był lepszy ode mnie... Wiec, generalnie jestem zamknięty w wiezieniu. Nie mogę iść z kolega i jego dziewczyna pograć na boisko, nie mogę wybrać się z nimi na miasto, a nawet na siłownie. Moja dziewczyna wie, ze zdrada jest dla mnie najgorsza możliwa rzeczą i nigdy bym jej nie zranił. Robi mi jazdy codziennie, tak jak pisałem wcześniej. Jest totalnie zazdrosna o moich kolegów jak i koleżanki. Chce mieć mnie na wyłączność. Jestem tym totalnie zmęczony i czuje, ze mnie to wyniszcza...
Rozmawiałem z nią wiele razy, mamy poważne rozmowy codziennie. Skutkują one na jeden dzień, jednak potem wszystko wraca. Twierdzi, ze jeżeli przez pol roku nie będę się z nikim spotykał to jej ta zazdrość przejdzie i będzie wszystko okej, jednak ja wiem, ze to wróci. Próbuję mną manipulować. Do tego ustawia mi wszystko, nie mogę mieć swojego zdania. Wszystko co robimy, to robimy po jej myśli. Wiem, ze jest niedojrzała do związku, jednak wcześniej planowałem z nią przyszłość. Teraz jakoś przyszłości nie widzę. Szantażuje mnie codziennie tym, ze nasz związek nie przetrwa. Tez nie chce jej ranić. Co waszym zdaniem powinienem zrobić??? Chce mieć kontakt ze znajomymi (koleżanki i koledzy), chce wyjść raz w miesiącu na jakąś skromna imprezę, na której i tak nie będę pil alkoholu i chce spędzać trochę więcej czasu z rodzina.
Pozdrawiam wszystkich i czekam na wasze odpowiedzi! Z góry dziękuję!!!
edit: Dodam jeszcze, ze przez te cale sytuacje zaczalem znow palic, po dwoch latach. Ja normalnie zaraz wysiwieje....