Chorobliwa zazdrosc - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1 Ostatnio edytowany przez Orzeszek333 (2017-05-07 23:40:57)

Temat: Chorobliwa zazdrosc

Witajcie drodzy użytkownicy. Jestem już totalnie zagubiony i nie wiem co robić. Czytałem kilka wątków na temat zazdrości, jednak postanowiłem założyć nowy z moja historia. Mam nadzieje, ze dostane jakieś dobre rady smile Z góry przepraszam za chaos, mam nadzieje, ze się odnajdziecie.

Jestem z moja dziewczyna prawie półtora roku. Mam 18 lat, ona zaledwie 15. Na początku naszego związku było bajecznie, spędzaliśmy ze sobą cale dnie. Dla niej olałem wszystkich moich znajomych oraz rodzinę. W domu spędzałem tylko poranki i noce, z kumplami widziałem się raz na tydzień jak dobrze poszło, koleżanki olałem totalnie. Byla ona moim oczkiem w głowie. Jednak po roku takiego życia z jedna osoba 24/7 poczułem taka chęć wyjścia z domu. Jestem osoba bardzo kontaktowa, lubię poznawać nowych ludzi oraz spędzać czas w gronie. Powiedziałem o tym mojej dziewczynie. Powiedziałem jej, ze chciałbym raz w miesiącu wyjść na jakaś imprezę (nie pije alkoholu, chodzi mi o spędzenie czasu ze znajomymi) no i raz na jakiś czas spotkać się ze znajomymi. Od razu zaczęły się jazdy, ale o tym napisze w następnym akapicie! Mówiąc znajomi mam na myśli mieszane grono, kilku kolegów, kilka koleżanek. Do tej pory nie było ze mną problemów, raz wypiłem za dużo i nie odpisałem Dominice przez dwie godziny, dwa rozmawiałem z koleżanka na urodzinach kolegi no i raz poszedłem spotkać się ze znajomymi i zrobiła się z tego skromna domówka. Od tego czasu moja dziewczyna twierdzi, ze ja oszukuje i ze mi na niej nie zależy. Przejdźmy do dalszej części.

Kloce się z nią już od pol roku, ciągle kłótnie. Jednak kocham ja i wszystko jej wybaczam. Co nie zmienia faktu, ze wyniszczam się. Codziennie mówi mi jak ja zraniłem tymi trzema sytuacjami, które wypisałem wyżej. Juz nie wspominam o tym, ze raniła mnie przez rok opowiadając o swoim byłym chłopaku, jaki on był cudowny i w czym był lepszy ode mnie... Wiec, generalnie jestem zamknięty w wiezieniu. Nie mogę iść z kolega i jego dziewczyna pograć na boisko, nie mogę wybrać się z nimi na miasto, a nawet na siłownie. Moja dziewczyna wie, ze zdrada jest dla mnie najgorsza możliwa rzeczą i nigdy bym jej nie zranił. Robi mi jazdy codziennie, tak jak pisałem wcześniej. Jest totalnie zazdrosna o moich kolegów jak i koleżanki. Chce mieć mnie na wyłączność. Jestem tym totalnie zmęczony i czuje, ze mnie to wyniszcza...

Rozmawiałem z nią wiele razy, mamy poważne rozmowy codziennie. Skutkują one na jeden dzień, jednak potem wszystko wraca. Twierdzi, ze jeżeli przez pol roku nie będę się z nikim spotykał to jej ta zazdrość przejdzie i będzie wszystko okej, jednak ja wiem, ze to wróci. Próbuję mną manipulować. Do tego ustawia mi wszystko, nie mogę mieć swojego zdania. Wszystko co robimy, to robimy po jej myśli. Wiem, ze jest niedojrzała do związku, jednak wcześniej planowałem z nią przyszłość. Teraz jakoś przyszłości nie widzę. Szantażuje mnie codziennie tym, ze nasz związek nie przetrwa. Tez nie chce jej ranić. Co waszym zdaniem powinienem zrobić??? Chce mieć kontakt ze znajomymi (koleżanki i koledzy), chce wyjść raz w miesiącu na jakąś skromna imprezę, na której i tak nie będę pil alkoholu i chce spędzać trochę więcej czasu z rodzina.

Pozdrawiam wszystkich i czekam na wasze odpowiedzi! Z góry dziękuję!!!


edit: Dodam jeszcze, ze przez te cale sytuacje zaczalem znow palic, po dwoch latach. Ja normalnie zaraz wysiwieje....

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-05-08 00:11:22)

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Moim zdaniem taką zmianę twojego podejścia ona argumentuje zanikaniem zainteresowania z twojej strony. Bardzo źle zrobiłeś, że na początku skoncentrowałeś całe swoje życie na jej osobie co okazało się toksyczne i to jest twoja wina.
Jesteście młodzi (a szczególnie ona) i poznajecie prawdziwe znaczenie poważnego związku. Nie wiem jak wyglądały i o czym były te poważne rozmowy, ale niestety trzeba poruszyć temat skąd się ta zazdrość wzięła - czy ona jest świadoma gdzie to miało swój początek. Dopiero wówczas będzie musiała to przepracować, oczywiście z twoją pomocą i wsparciem. Do tego nie do końca wiem, czy to zazdrość czy nadmierne przywiązanie do twojej osoby (gdy będziesz z kimś innym to ona będzie sama, nie chodzi o osoby trzecie, ale brak ciebie). Niech sama zainwestuje w swoich znajomych.

3

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Ona twierdzi, ze nie potrzebuje znajomych, ze tylko ja sie licze. Zazdrosc wziela sie z tego, ze ''nagle'' chce spotykac sie ze znajomymi. Zazdrosna byla od poczatku, jednak teraz to sie nasililo bardzo. Zawsze robila problemy o byle jakie dziewczyny. Nawet jak idziemy ulica i sie spojrze w strone jakiejs dziewczyny (nie zwracajac uwage na ta dziewczyne), to od razu ''co ty robisz? Na co ty sie gapisz?''. Porozmawiam z nia dzis znow.

4

Odp: Chorobliwa zazdrosc
Leśny_owoc napisał/a:

Moim zdaniem taką zmianę twojego podejścia ona argumentuje zanikaniem zainteresowania z twojej strony. Bardzo źle zrobiłeś, że na początku skoncentrowałeś całe swoje życie na jej osobie co okazało się toksyczne i to jest twoja wina.
Jesteście młodzi (a szczególnie ona) i poznajecie prawdziwe znaczenie poważnego związku. Nie wiem jak wyglądały i o czym były te poważne rozmowy, ale niestety trzeba poruszyć temat skąd się ta zazdrość wzięła - czy ona jest świadoma gdzie to miało swój początek. Dopiero wówczas będzie musiała to przepracować, oczywiście z twoją pomocą i wsparciem. Do tego nie do końca wiem, czy to zazdrość czy nadmierne przywiązanie do twojej osoby (gdy będziesz z kimś innym to ona będzie sama, nie chodzi o osoby trzecie, ale brak ciebie). Niech sama zainwestuje w swoich znajomych.


Przestań zwalać na niego winę. To ona ma ze sobą problem, że mu nie pozwala ze znajomymi spędzać czasu. To ona jest niedojrzała emocjonalne i w niej jest problem.


Jeśli nic nie przyniesie skutku to lepiej by było się rozstać, bo nie będziesz miał swojego życia i będzie to toksyczna relacja z małolatą.

5

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Moja dziewczyna przed chwila stwierdzila, ze mam robic cokolwiek mi sie podoba. Ze ma we wszystko ''wylane'' i to co robie jest moja sprawa. Troche dziwnie czuje sie z takim podejsciem. Twierdzi, ze jej zalezy, ale moge robic co chce. Nie wiem co robic w tej sytuacji.

6

Odp: Chorobliwa zazdrosc

No, a teraz na siłe szuka kolegów twierdząc "skoro ty chcesz znajomych to ja też znajdę sobie kolegów". No i pisze z jakimiś chłopakami specjalnie...

7

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Zostaw manipulantkę - poplaczesz 2 tygodnie a odzyskasz wolność na lata smile

8

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Przez te gatki o opisaniu z innymi chłopakami chce wzbudzić w tobie zazdrość, ale faktycznie to niedojrzała osoba i postępując w ten sposób zachwiałem okaże się ze zostanie sama. A czy próbowałeś ja zabierać ze sobą do swoich znajomych , może wśród nich znajdzie kogoś z kim się zaprzyjaźni i będzie trochę mnie zazdrosna

9

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Dwoje młodych ludzi (ona to takie w zasadzie dziecko) wzięło się za związek - i jak opadła różowa chmura hormonów i haj z tym związany, to nagle się okazało, że związki bywają problematyczne. Nie ma co się przejmować (choć wierzę, że teraz bardzo Ci żle i czujesz, że grunt usuwa Ci się spod nóg), bo to jest etap, który przechodzi większość ludzi. Nie da się bycia w związku nauczyć na sucho, w teorii - wiele doświadczeń trzeba przerobić na własnej skórze, bo jak to się mówi "jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz". No i wy właśnie zaliczyliście glebę. Jasne, mało to przyjemny sposób nauki, ale jak się już podniesiesz i otrzepiesz, to masz szansę być mądrzejszy o kilka ważnych lekcji.

Lekcja 1 - o własną przestrzeń w związku należy dbać od początku

Myślę, że to miała na myśli Leśny Owoc, choć mówienie, że to Twoja wina jest błędne. Wina niczyja, bo podejrzewam, że oboje byliście dokładnie tak samo nieświadomi, że spędzanie ze sobą każdej wolnej chwili przez rok kosztem czasu dla przyjaciół, rodziny, a nawet dla pobycia sam ze sobą, jest szkodliwe - najbardziej szkodliwe jest dla relacji właśnie między dwójką ludzi, która się tak do siebie przykleiła. Bo na dłuższą metę tak się tego ciągnąć nie da (więc Twoja reakcja i potrzeba spędzania czasu nie tylko z nią jest zupełnie normalna), ale ustanowienie pewnej związkowej "normy" i jej późniejsza zmiana zwykle spotyka się z buntem (więc Jej reakcja i foch też są zrozumiałe).
Próba ustanowienia od początku własnej przestrzeni jest o tyle trudna, że: a) hormony i pierwszy związkowy haj tego nie ułatwiają, bo człowieka niemal fizycznie ciągnie do drugiej osoby i b) niestety coraz więcej wzorców kulturowych mówi młodym dziewczynom, że związek oparty na prawdziwej miłości to taki stalking, gdzie obie strony śledzą się 24/7, jak nie są w jednym pokoju to wiszą na telefonie, jak nie odpisują 2 godziny to zbrodnia, każdą myśl muszą skonsultować z ukochaną osobą, a najchętniej to by się z nią zrosły jak bliźnięta syjamskie. Jeśli jednak chce się mieć od początku dobrze funkcjonujący związek to nie ma, że boli - trzeba jasno wyznaczać granice i ich pilnować, choćby na początku trochę wbrew sobie.
U was mleko się już rozlało, więc trzeba zastosować lekcję 2.

Lekcja 2 - o swoich potrzebach trzeba mówić rzeczowo i stanowczo, ale cykl kłótni i "wybaczania wszystkiego" to błędne koło.

Rozmowa jest ważna, wręcz podstawowa. Swoje potrzeby trzeba w związku wyrażać i starać się, by druga strona je zrozumiała, bo tylko ze zrozumienia może wyjść akceptacja i tych potrzeb zaspokojenie - czyli w tym wypadku możliwość spędzania czasu ze znajomymi. ALE przychodzi taka chwila, gdy nie ma już rozmowy, jest tylko kłapanie ozorem i ostrzeliwanie się wzajemnie tymi samymi argumentami, które się powtarza, ale których już nikt nie słucha. Na tym etapie rozmowa nie ma sensu. Sens ma wyłącznie prosty komunikat "to jest moja potrzeba, zupełnie normalna, więc mam prawo ją realizować i będę to robić. Możesz zaakceptować to lub nie, ale nie możesz mi tego zabraniać i mieć pretensje".
Oczywiście "lub nie" oznacza w praktyce rozstanie, ale...

Lekcja 3 - związek, o który warto walczyć, to związek, o który nie trzeba walczyć do upadłego PRZECIW drugiej osobie w związku

Generalnie, o związek można walczyć z szeroko pojmowanymi przeciwnościami losu: chorobą, różnicą statusu społecznego, brakiem akceptacji rodziców, odległością, itp. Powodzenie takiej walki jest różne w konkretnych przypadkach, ale sama walka ma mniejszy lub większy sens. Walka o związek z osobą, z którą jest się w związku, sensu nie ma. Związek to nie jest partia ping-ponga oparta o schemat "kłótnia-przebaczenie-kłótnia-przebaczenie". Jeśli po fazie kłótni i przebaczenia nie następuje faza "nowe porozumienie", gdzie ustalana jest nowa norma, która pasuje obu stronom związku, a zamiast tego jest powrót do punktu wyjścia, to oczywiste, że za chwile będzie kolejna kłótnia identyczna z poprzednią. Na dłuższą metę można dostać szajby, a związek z czegoś fantastycznego, co wprowadza nową jakość w życiu, staje się męczarnią. Dojrzałość to między innymi umiejętność oceny, kiedy wyczerpała się nadzieja na ulepszanie związku i zakończenie go, zanim spirala kłótni obojga kompletnie nie wykończy.
Niestety, to jest trudna sztuka, więc zazwyczaj stosowaną taktyką jest manipulacja i próba przymuszenia jednej strony, by się dostosowała.

Lekcja 4 - manipulacja jest szczeniacka, jest też marszem pogrzebowym dla związku

Dojrzali ludzie nie manipulują sobą w związkach. O ile chwilowa manipulacja może być skuteczna (ulegasz groźbom dziewczyny i dalej spędzasz z nią każdą chwilę, bo nie chcesz, żeby sobie poszukała "kolegów"), na dłuższą metę skutki są odwrotne. Bo jeśli nawet ulegniesz, to problem jest nadal nierozwiązany, więc Ty jesteś dalej nieszczęśliwy. A dochodzą nowe powody: dziewczyna Cię nie rozumie, ogranicza, jest zaborcza, nie szanuje Twojego zdania, nie ma empatii dla Twoich potrzeb, chce za wszelką cenę postawić na swoim, w dodatku zaczyna Cię nudzić, bo skoro w ciągu dnia jesteście osobno tylko w toalecie, to masz poszucie, że wiesz o niej absolutnie wszystko i w zasadzie to po co być dalej razem, skoro nic nowego was w tym związku nie czeka. No i kompletnie Ci nie ufa, skoro boi się spuścić Cię na chwilę z oczu w mieszanym towarzystwie - a przecież dobrze ją traktujesz, jesteś w porządku, więc nie zasługujesz na takie traktowanie.

Widzisz tę epicką katastrofę, w kierunku której zmierza wasz związek? No to czas na ostatnią lekcję.

Lekcja 5 - sam niczego nie zdziałasz, bo nie bez przyczyny do tanga trzeba dwojga

Możesz mieć szczere chęci, by naprawić związek. Możesz mieć zupełnie normalne oczekiwania i racjonalne argumenty. Możesz próbować je przekazać w najwłaściwszy sposób, z pełnym poszanowaniem uczuć swojej dziewczyny. I to wciąż może być zamało, by związek naprawić. Bo ostatecznie chodzi o to, że druga strona też musi chcieć - naprawiać, a nie stawiać na swoim. Nad jej postawą nie panujesz, choćbyś stanął na rzęsach i zatańczył kankana klaskając uszami, ona może tkwić w swoim fochu, pretensjach i niedojrzałości, może nie być gotowa na zrobienie kolejnego kroku, może być święcie przekonana, że nie ma takiej potrzeby, a Tobie odbiło.
Wtedy możesz już tylko jedno - pogodzić się z tym i iść w swoją stronę, nie ogladając się za siebie.

Także powodzenia, trzymam kciuki.

10

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Czyli jak zacząłeś się z nią spotykać miała zaledwie 13 lat...
Dziewczyny - o jakiej dojrzałości czy manipulowaniu Wy piszecie - toż to jeszcze dziecko! Moja córka ma 13 lat i nadal bawi się lalkami ,a dziewczyna Autora zaczęła w tym czasie 24/7 związek z 3 lata starszym chłopakiem ,który teraz jest pełnoletni -jej jeszcze nieco brakuje.

11 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2017-05-09 13:24:02)

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Mogła mieć 14 lat, przecież co do miesiąca nam relacji nie zdawał. Byłabym też ostrożna co do mierzenia osób w tym wieku jedną miarką, bo są 13latki, co się bawią lalkami i 14latki, które zaczynają zawodową karierę (choćby muzyczną) albo opiekują się domem i młodszym rodzeństwem (jeśli rodzice są z jakichś powodów niewydolni) i wcale nie wszystkie kończą jako zdegerowane narkomanki/alkoholiczki/itp. W wieku lat nastu czas skończyć z mierzeniem dojrzałości za pomocą wieku, bo to się robi coraz bardziej zdradliwe. Moja najlepsza przyjaciółka z podstawówki pierwszego chłopaka miała pod koniec 6 klasy, czyli w wieku 13 lat, moja kolejna koleżanka pierwszy raz się przespała z chłopakiem po imprezie na koniec gimnazjum, a ja do 23 roku życia żyłam we friendzonie - także tu na prawdę nie ma jakichś uniwersalnych miarek i wzorów.

Ta dziewczyna już nie ma lat 13, tylko 15 i jej obecnym zachowaniu mowa, więc też małą dziewczynką nie jest. Skoro się od ponad roku bawi w związek, to czas, by pewne rzeczy zrozumiała - naprawdę nie ona jest tu biedną, poszkodowaną ofiarą. Oczywiście łatwiej się ująć za niewinną dziewuszką (czyżby taka niewinna, skoro grozi chłopakiwi, że jak nie będzie wokół niej tańczył, to ona "poszuka sobie kolegów"?) niż za 18letnim chłopakiem, który znalazł się w nowej, trudnej sytuacji i przyszedł po radę, jak ją rozwiązać.

A co do manipulacji, to oczywiście, że dzieci są do niej zdolne. Dzieciom nie brakuje ani spostrzegawczości, ani sprytu, ani umiejętności stawiania na swoim. Współczułabyś 7latkowi, który zalewa się rzewnymi łzami, bo Twoja (załóżmy 7letnia wtedy) córka pierwsza usiadła na huśtawkę? - czy wolałabyś, żeby mu rodzice wytłumaczyli, że nie dzieje mu się wcale krzywda, jeśli nie postawi na swoim i nie zgoni Twojej córki z huśtawki. To jest dokładnie ten sam układ. 15latka mówi "jak będziesz miał innych znajomych poza mną, to ja sobie poszukam kolegów", bo ona jest o znajomych chłopaka zazdrosna, więc i u niego chce wzbudzić zazdrość -jak będzie zazdrosny, to będzie ją trzymał przy sobie, będą znów tylko razem i ona postawi na swoim. Naprawdę to jest postawa biednego niewiniątka?

To, że ona sobie nie zdaje w pełni sprawy z tego, co robi, w jakiej sytuacji stawia chłopaka, że jej oczekiwania nie są normalne i że jej wizja związku jest nierealna - to się zgadzam. Ale przecież w końcu musi się dowiedzieć. Czy też uważasz, że chłopak powinien się ugiąć, żeby ona mogła tkwić w swojej naiwnej niewinności.

12

Odp: Chorobliwa zazdrosc

Przez rok była dla niego wszystkim i nikt inny się nie liczył - dorosły by sie przyzwyczaił więc ja sie nie dziwię 15-latce.

13

Odp: Chorobliwa zazdrosc
pannapanna napisał/a:

Zostaw manipulantkę - poplaczesz 2 tygodnie a odzyskasz wolność na lata smile

Dokładnie.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024