Witam.Szukam wsparcia ludzi z podobnymi problemami.Mam 31 lat przed tygodniem zerwala ze mna kobieta z która bylismy 4 lata.Zwiazek był trudny kiedy ja poznałem leczyła sie na depreseje miała rózne hustawki nie było ok.Dodatkowo jej były jeszcze sie wcinał i wahała sie.Stało sie zakochałem sie jak wariat wyjechalismy razem za granice mieszkalsmy ze soba półtora roku dbałem o nia jak tylko mogłem utrzymywaem gotowaem sprzatałem,ona podejmowała prace tylko na chwile ,wszystko było na mojej głowie ale kochałem wiec uznałem ze to mój obowiazek szczegolnie ze nie była soba do konca.Po jakims czasie zaczeła duzo siedziec na necie ,stała sie bardzo religijna dosłownie o 180 stopni,uznała ze nie mozemy dalej mieszkac ze soba bo to grzech .jakos przełknołem ale bylo okropnie ciezko wyjechała do Pl spowrotem ja zostałem.Od tego czasu cos we mnie zaczeło pekac byłem zły nie pewny nie poswiecałem jej duzo czasu czasem bylem wrecz chamski.Zrozumiałem ze musze byc przy niej i zjechałem do pl.Dowiedziałem sie ze mnie zdradziła,twierdziła ze przez moje olewajace zachowanie juz nie chciała ze mna byc ,bardzo sie wtedy starała bym jej wybaczył.Wybaczyłem.Nie moglem od tak poprostu zapomniec tego co sie stało ale kochalem i probowałem.Ona twierdzi iz od tego czasu ja sciskałem kontroowałem moze i tak bylo ale sie poprostu broniłem.Od około poł roku jej wiara i religijnosc jest jeszcze wieksza .Poznała gdzies faceta ktory niby tez jest bardzo religijny moja wspolne tematy itp.Raz juz przez niego zerwała ale wrociła bo cos tam odwalił.Teraz niedawno odswiezyli kontakt automatycznie mnie odsuneła,skłamała ze idzie do zakonu i zebym sie nie angazował chciała bym odszedł,potem napisała ze zrywa definitywnie bo kocha innego .On jest w Angli maja kontakt tel i internetowy.Wiem ze to nie jest zbyt zdrowe dla niej bo jej religinosc jest na pograniczu fanatyzmu a o nim mysli ze jest Od Boga zesłany.oczywiscie wszystkim wokoł mowi ze jest sama i zerwała bo sie ze mna dusiła nie rozwijała itd.Ja chciałem jej bardzo pomoc bo wiem ze nie jest soba chciałem ja krotko trzymac ze moze zrozumie da sobie pomoc ae zerwała calkowicie kontakt ja kocham ja dalej jak wariat ponizyłem sie przez kilka dni zasypujac smasmi ale bez odzewu wiem ze gdyby byla soba byloby wszystko ok miedzy nami ,jest mi strasznie ciezko ze po 4 latach poswiecen dla kogos tak mnie ukochana osoba potraktowała.Potrzebuje waszego wsparcia i chetnie posłucham co tym mysla inni ludzie.dziekuje z góry
Macku, no niestety, było i sie skończyło. Czas leczy rany. To może potrwać kilka miesięcy, może rok, ale w końcu przejdzie.
Jeśli w związku brakowało ci czasu na rzeczy, które lubisz robić - masz go teraz dużo.
Warto sie porozglądać za następczynią, nowa pani pomaga na bol po starej.
Witam.Szukam wsparcia ludzi z podobnymi problemami.Mam 31 lat przed tygodniem zerwala ze mna kobieta z która bylismy 4 lata.Zwiazek był trudny kiedy ja poznałem leczyła sie na depreseje miała rózne hustawki nie było ok.Dodatkowo jej były jeszcze sie wcinał i wahała sie.Stało sie zakochałem sie jak wariat wyjechalismy razem za granice mieszkalsmy ze soba półtora roku dbałem o nia jak tylko mogłem utrzymywaem gotowaem sprzatałem,ona podejmowała prace tylko na chwile ,wszystko było na mojej głowie ale kochałem wiec uznałem ze to mój obowiazek szczegolnie ze nie była soba do konca.Po jakims czasie zaczeła duzo siedziec na necie ,stała sie bardzo religijna dosłownie o 180 stopni,uznała ze nie mozemy dalej mieszkac ze soba bo to grzech .jakos przełknołem ale bylo okropnie ciezko wyjechała do Pl spowrotem ja zostałem.Od tego czasu cos we mnie zaczeło pekac byłem zły nie pewny nie poswiecałem jej duzo czasu czasem bylem wrecz chamski.Zrozumiałem ze musze byc przy niej i zjechałem do pl.Dowiedziałem sie ze mnie zdradziła,twierdziła ze przez moje olewajace zachowanie juz nie chciała ze mna byc ,bardzo sie wtedy starała bym jej wybaczył.Wybaczyłem.Nie moglem od tak poprostu zapomniec tego co sie stało ale kochalem i probowałem.Ona twierdzi iz od tego czasu ja sciskałem kontroowałem moze i tak bylo ale sie poprostu broniłem.Od około poł roku jej wiara i religijnosc jest jeszcze wieksza .Poznała gdzies faceta ktory niby tez jest bardzo religijny moja wspolne tematy itp.Raz juz przez niego zerwała ale wrociła bo cos tam odwalił.Teraz niedawno odswiezyli kontakt automatycznie mnie odsuneła,skłamała ze idzie do zakonu i zebym sie nie angazował chciała bym odszedł,potem napisała ze zrywa definitywnie bo kocha innego .On jest w Angli maja kontakt tel i internetowy.Wiem ze to nie jest zbyt zdrowe dla niej bo jej religinosc jest na pograniczu fanatyzmu a o nim mysli ze jest Od Boga zesłany.oczywiscie wszystkim wokoł mowi ze jest sama i zerwała bo sie ze mna dusiła nie rozwijała itd.Ja chciałem jej bardzo pomoc bo wiem ze nie jest soba chciałem ja krotko trzymac ze moze zrozumie da sobie pomoc ae zerwała calkowicie kontakt ja kocham ja dalej jak wariat ponizyłem sie przez kilka dni zasypujac smasmi ale bez odzewu wiem ze gdyby byla soba byloby wszystko ok miedzy nami ,jest mi strasznie ciezko ze po 4 latach poswiecen dla kogos tak mnie ukochana osoba potraktowała.Potrzebuje waszego wsparcia i chetnie posłucham co tym mysla inni ludzie.dziekuje z góry
Co myślą inni?
Że każdy, także Twoja eks jest sobą.
Że różne sytuacje wpływają na zmianę sposobu myślenie i zachowania.
Że można pomóc tylko tej osobie, która tej pomocy chce i jej oczekuje.
Że, jak głosi stare powiedzenie "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane".
Że miłość to zaufanie, nie kontrola (pomijam relacje dorosły-dziecko).
Że miłość nie polega na wsadzaniu kochanej osoby w stworzone przez siebie ramki.
Że miłość nie polega na poświęcaniu się.
Że bardzo trudno żyje się mając u boku osobę poświęcającą się.
Że prędzej czy później owo poświęcenie jest powodem zakończenia związku (przez jedną lub drugą osobę).
Że skutkiem poniżenia się jest nienawiść skierowana do osoby, przed którą się poniżyło.
Skoro zostałeś zdradzony i oszukany, to powinieneś przede wszystkim zrewidować wartość osoby, którą - podobno - znałeś.
chetnie posłucham co tym mysla inni ludzie
Ja myślę, że musisz jak najszybciej kupić sobie koło i porządnie jeb...ć się w czoło.
Depresja, religijna, internet, zerwała, wróciła... Stek bzdur, a głupiemu radość. Leć ją szybko ratuj, rycerzu. Stój kur..a! Żartowałem.
Trafiła ci się zwykła kłamczucha, nierób i puszczalska, która od samego początku na tobie żerowała i kombinowała cały czas kręcąc na boku.
Nawet mglistego pojęcia nie masz dokąd sięga twe poroże. To co wiesz, to jest tylko to do czego musiała się przyznać jak już się wydało.
To o czym nie wiesz lepie żebyś nigdy się nie dowiedział, bo sam wpadniesz w depresję, tylko prawdziwą dla odmiany.
Nie ma na to lekarstwa niestety, musisz czekać aż samo minie. Tak jak już ktoś słusznie zauważył, nowa miłość najszybciej leczy ze starej,
a porządnych dziewuch jest pełno wszędzie dookoła, wystarczy się rozejrzeć i zanim się obejrzysz, tamta będzie już tylko wspomnieniem.