Cześć. Świadomie piszę w tym dziale, nie zaś tym poświęconym pracy, ponieważ uważam, że moje daremne poszukiwania zatrudnienia zaczynają nabierać elementów kompleksu, co za tym idzie - bardzo odbijają się na mojej samoocenie, związku i samopoczuciu Brzmi to zabawnie, ale uwierzcie mi - już nie mam siły.
Niby szczęśliwym trafem mój zawód to moja pasja. Mam 27 i żyję od zlecenia do zlecenia oraz pomocy ojca (ostatnio bardzo dużej pomocy, co jeszcze bardziej mnie dobija, bo wiem, że nie jest u niego obecnie finansowo najlepiej). Zlecenia są różne, w zeszłym roku udały się dwa bardzo satysfakcjonujące, niestety przychodzi okres, kiedy zleceń nie ma albo pojawiają się takie po 100 zł raz na kwartał
Ciągła walka ze zleceniadowcami zniechęca jeszcze bardziej (upokarza mnie proszenie się o zapłatę, często groźba sądem - bywa, że działa, a bywa, że nie działa, gdyż zleceniodawca doskonale wie, że nie będę sądzić się o kwotę poniżej 500zł, z racji kosztów sądowych ). Stała posada to moje marzenie, wysyłam multum cv, nieustannie pracuję nad portfolio - odbija się to na związku, znikam z rzeczywistości na tydzień, bywam wybuchowa, denerwuje się wszystkim. Mam sinusoidy myślowe - wydaje mi się, że jestem beznadziejna w tym co robię ( bywa,że ogranicza moje umiejętności także sprzęt ), innym razem jestem dumna z siebie, pewna swego, wkurzona o lekceważenie (przy rozmowach o pracę wytykane mi jest, że jestem kobietą, niedowierzanie, że zajmuję się czymś co wymaga skupienia, a to takie niekobiece przecież. ..w jednej pracy, z której początkowo byłam bardzo zadowolona - wypełzły seksitowskie zapędy, dawanie prostych zadań, podważanie umiejętności, odpusciłam kiedy szef zaczął traktować mnie jak maskotkę firmy i niby przypadkowo odwiedzać w domu, super niekomfortowe spławianie go, zakończyło współpracę). Czuję, że zaczynam zbierać żółć, jestem sobą przerażona, m.in. od tych nerwów zaliczyłam szpital (przestałam jeść, wychodzić przez miesiąc z mieszkania). Popadam w obłęd.
Odpuściłam, zaczęłam szukać pracy jako takiej, nie w zawodzie, chowając dumę do kieszeni, bo każda praca nie hańbi, a że mam doświadczenie z wczesnych lat studiów w pracach typu sprzedawczyni, telefony itp. Pomyślałam, a co mi tam, popracuje tak może i z rok, równocześnie pracując nad portfolio. I dzonk, nikt się nie odzywa. Dwie oferty, podziękowanie za zgłoszenie i dopisek,że moje kwalifikacje zawodowe przewyższają oferowane stanowisko. To wcale mnie nie podbudowało, wręcz przeciwnie - poczułam się za słaba aby pracować w np. call center. A doświadczenie w takiej pracy mam.
Myślę o założeniu firmy, mój partner bardzo mnie wspiera, wiem, że chce abym to zrobiła. I tutaj pojawia się kolejny kompleks - jestem osobą ograniczającą kontakty z innymi do minimum, lubię towarzystwo przyjaciół, partnera, najbliższej rodziny, poza tym trzymam dystans. Podsumowując, nie chadzam na wernisaże, imprezy, kursy itd bo to nie moja bajka. A wlasnie tam zbiera się m.in. potencjalne kontakty. Boję się, że po założeniu firmy, nie będę mieć zleceń.
Nie wiem juz co robić, nienawidzę siebie za to jak się czuję, jak odbija się to na innych, jak dużo złości się we mnie zbiera. Zarazem czuję się zdeterminowana aby pracować nad sobą, nie wiem niestety jak. Jak? Co ze mną jest nie tak. Tłumie swoją ambicje, chcę pracy aby móc założyć spokojna rodzinę, podróżować, nie martwić się o każdy miesiąc, pomóż ojcu. Czuję, że coraz bardziej spadam w dół.
Enit. Rozumiem, że praca w zawodzie gdzie wymagane są kreatywność i artystyczne zdolności? Tutaj sobie sama częściowo odpowiedziałaś. Zdobywanie kontraktów wymaga pewnej aktywności. Rozumiem też potrzebę stabilizacji.
Dobrze, że masz takiego partnera i ojca. Nie wiem, jak stoisz z językiem obcym? Może spróbuj propozycji zdalnej realizacji kontraktów dla firm zagranicznych. Spróbuj wysłać oferty mailowo do odpowiednich firm mailem? Nie znam szczegółów Twojej profesji, więc tylko mogę trzymać kciuki za Ciebie...
3 2017-04-19 23:28:15 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-04-19 23:28:31)
Rozumiem, że jesteś freelancerką? Dość trudny temat... z jednej strony wolność, ale z drugiej brak comiesięcznej zapewnionej stawki. Przy czymś takim, albo partner musi mieć stałą i niestety dobrze płatną posadę, albo trzeba zaangażować się w poszukiwanie rynku zbytu jak to dobrze podpowiedział rh72, a nawet w szkolenia innych, prowadzenie bloga itp. itd. co niestety zżera czas. Przy dużym zaangażowaniu czasami brak czasu na rodzinę.
Uwzględniłaś możliwość podjęcia pracy w pokrewnym zawodzie, ale z umową o pracę u kogoś?
Cześć, jeśli jesteś freelancerką i cały czas siedzisz sama w domu to będziesz mieć takie depresyjno-nerwicowe stany, z powodu samotności. na twoim miejscu poszukałbym jakiejś przestrzeni coworkingowej, lub szukał dalej pracy w zawodzie na etacie. ja sam też myślałem o freel. ale zrezygnowałem ze wzgl. na powyższe, niestety nie mogę mieszkać z rodzicami, co pozwoliłoby mi uniknąć tej samotności przedsiębiorcy 1-os.
P.S. czym dokładnie się zajmujesz?
P.S.2. jaki jest twój znak zodiaku.