Co dalej zrobić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Co dalej zrobić?

Witam jestem tu nowa i od razu zaczynam problemem, ale potrzebuję takiego trzeźwego spojrzenia na moją sytuację. Wszystko zaczęło się 2 lata temu. Po ślubie postanowiłam przeprowadzić się z mężem do miasta w ktorym miał pracę. Niestety wiązało sie to z odcięciem od znajomych i rodziny ponieważ teraz dzieli nas 350km. Poczatki były dla mnie bardzo trudne okropna tęsknota przeplakane noce, gdy mąż szedl do pracy ja nie mialam do kogo buzi otworzyc, nie wiedziałam nic o mieście w ktorym mieszkałam. Ale cóż powiedzialam A trzeba bylo powiedziec B.  Pomału przyzwyczaiłam sie do tej mojej małej samotności tu. Po roku odlozylismy trochę pieniedzy dobralismy część kredytu i kupilismy mieszkanie. Do domu staramy się jezdzic tak ok co 3tyg i to glownie z mojego powodu, mąż najlepiej nie jezdzilby w nasze rodzinne strony wcale.  I tu zaczynają się schody ponieważ ja coraz bardziej tesknie i czesto łapie sie na tym że mimo poczatkowego przekonania że bedzie ok to nie lubię tego miasta i chcialabym wrócić do tego gdzie studiowałam (70km od domu rodzinnego ). Nasze zycie tu to taki schemat praca, obiad, czasem gdzies wyjdziemy. Prawie nikt nas nie odwiedza bo za daleko, a tu jak narazie nie mamy jakichs bliskich znajomuch. Nie mam z kim isc na glupie zakupy wszedzie musze ciągnąć męża. Dodatkowo u mamy wykryto guzy piersi, brat wyjechał za pracą za granicę co wiaze sie z tym że została ona sama (ojciec pracuje w delegacji zjezdza tylko na weekendy).   Sama nie wiem co robic zacisnąć zęby i kategorycznie zostac tu czy może porozmawiac z mężem aby sprzedac to mieszkanie, spłacić kredyt i kupic inne w moim dawnym miescie studenckim (niestety to wiązałoby się z delegacją męża poniewaz póki co nie ma możliwości zmienic pracy na podobnie płatną potrzeba mu jeszcze chociaz ze 2 lata doswiadczenia ). Przepraszam że tak długo ale potrzebowalam sie komus niezwiazanemu z sytuacją wygadać.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Co dalej zrobić?

Tez tak czasami mam. Lepiej wygadac sie obcemu niz bliskiemu.

3

Odp: Co dalej zrobić?

Dokładnie, obce osoby są przede wszystkim obiektywne, a w tym momencie jest mi to najbardziej potrzebne.

4 Ostatnio edytowany przez flowersviv (2017-04-11 15:39:04)

Odp: Co dalej zrobić?

Dziewczyny co byście zrobiły na moim miejscu? Powiem tak: jestem jak najbardziej rozsądną osobą i nie działam zbyt pochopnie i dużo spraw przemyślam, działam sama ale tu niestety mój mózg nie ogarnia sytuacji....

Kilka dni temu w pracy wpadła mi w ręce (całkiem przypadkiem) korespondencja moich dwóch koleżanek z pracy między sobą. Zaczęłam czytać, bo myślałam że to jakieś papiery dla mnie do zrobienia, kiedy sie zorientowałam, że jest prywatna już miałam nie czytać, ale rzuciło mi się w oko moje imię i tu już ciekawość wzięła górę....I co się dowiedziałam o sobie? ....hm...jestem w szoku, bo do tej pory jedna z nich całkiem szczerze (tak mi się zdawało) ze mną rozmawiała, zdradzała sekrety intymne swojego życia itd...druga zaś to intrygantka - lubi tylko tego, kto uważa ją za najfajniejszą osobę na świecie, nie paliłyśmy sie do siebie, ale rozmawiałyśmy normalnie o wszystkim i o pogodzie....no i w korespondencji dowiedziałam się, że ta która ze mną była bliżej wprost mnie nienawidzi, że jestem beznadziejna, chamska (to przesadzone dość mocno) i woli mieć zawalony dzień robotą i sama ogarniać, niż spędzać czas ze mną żebym jej pomogła....zaś kiedy zmienia ze mną zmianę, lub dzwoni po coś, ew. pisze to ciągle przesyła mi buziaki, oczka itd....zastanawiam się zatem, czy nie wywalić jej żeby nie udawała i że wszystko wiem, więc luz...może być sobą, czy ukrywać to co wiem, udawać idiotkę i nic nie robić? ...sama nie wiem...tak szczerze, to zależało mi na tej znajomości dopóki tak strasznie, mocno się nie zawiodłam (czytając korespondencję), więc nie zależy mi na ich znajomości, a to nie przełoży sie na moją pracę, bo raczej umiem rozdzielać takie sprawy i nie bardzo zalezy mi na opinii drugiej osoby. Widocznie mam życie dużo ciekawsze od nich....nurtuje mnie tylko czy powinny wiedzieć, ze ja wiem....podpowiedzcie

5

Odp: Co dalej zrobić?
flowersviv napisał/a:

Dziewczyny co byście zrobiły na moim miejscu? Powiem tak: jestem jak najbardziej rozsądną osobą i nie działam zbyt pochopnie i dużo spraw przemyślam, działam sama ale tu niestety mój mózg nie ogarnia sytuacji....

Kilka dni temu w pracy wpadła mi w ręce (całkiem przypadkiem) korespondencja moich dwóch koleżanek z pracy między sobą. Zaczęłam czytać, bo myślałam że to jakieś papiery dla mnie do zrobienia, kiedy sie zorientowałam, że jest prywatna już miałam nie czytać, ale rzuciło mi się w oko moje imię i tu już ciekawość wzięła górę....I co się dowiedziałam o sobie? ....hm...jestem w szoku, bo do tej pory jedna z nich całkiem szczerze (tak mi się zdawało) ze mną rozmawiała, zdradzała sekrety intymne swojego życia itd...druga zaś to intrygantka - lubi tylko tego, kto uważa ją za najfajniejszą osobę na świecie, nie paliłyśmy sie do siebie, ale rozmawiałyśmy normalnie o wszystkim i o pogodzie....no i w korespondencji dowiedziałam się, że ta która ze mną była bliżej wprost mnie nienawidzi, że jestem beznadziejna, chamska (to przesadzone dość mocno) i woli mieć zawalony dzień robotą i sama ogarniać, niż spędzać czas ze mną żebym jej pomogła....zaś kiedy zmienia ze mną zmianę, lub dzwoni po coś, ew. pisze to ciągle przesyła mi buziaki, oczka itd....zastanawiam się zatem, czy nie wywalić jej żeby nie udawała i że wszystko wiem, więc luz...może być sobą, czy ukrywać to co wiem, udawać idiotkę i nic nie robić? ...sama nie wiem...tak szczerze, to zależało mi na tej znajomości dopóki tak strasznie, mocno się nie zawiodłam (czytając korespondencję), więc nie zależy mi na ich znajomości, a to nie przełoży sie na moją pracę, bo raczej umiem rozdzielać takie sprawy i nie bardzo zalezy mi na opinii drugiej osoby. Widocznie mam życie dużo ciekawsze od nich....nurtuje mnie tylko czy powinny wiedzieć, ze ja wiem....podpowiedzcie

Sądzę że niewłasciwe byłoby poinformowanie "koleżanek" o fakcie przeczytania ich korespondencji. Wasze relacje i tak nie sa najlepsze, więc po co chciałabyś to ujawnić?
Chcesz konfrontacji? Zależy tobie bardziej na opinii innych ludzi czy swojej własnej?
Pomimo tego co przeczytałas na swój temat- zawsze ciepło i dobrze o sobie myślisz.  W swojej pracy oczywiście: nie plotkujesz, nie osądzasz, jesteś miła, życzliwa, pomocna i asertywna- i wszyscy tobie takiej postawy w pracy i poza nią  z pewnością zazdroszczą, i cenią za to jaka jesteś, a jeśli koś ciebie nie lubi, ma do tego prawo.  Szkoda twojego czasu na analizowanie powodów ich "gry". Jeśli lubisz czytać, to polecam książke "W co grają ludzie".

6

Odp: Co dalej zrobić?

anita.kaa doskonale Cie rozumiem. Ja podobnie, jak Ty wyprowadziłam się za kimś do wielkiego miasta z milionem możliwości i masą ludzi wśród których i tak czujesz się sama jak palec. Niestety tak to już jest, że im człowiek starszy tym trudniej o zdrowe znajomości. Każdy jest zajęty sobą i swoim życiem. Mnie moja samotność w nowym miejscu i związku ( bo tak się czułam niestety w tamtym okresie ) dobiła i po 3 lat powiedziałam basta. Nie wytrzymałam tego. Tęskniłam za rodziną, za znajomymi. Wydawało mi się, że jestem przez to kłębkiem nerwów, bo za cholerę nie mogłam się zaaklimatyzować. Wychodzę z założenia, że do wszystkiego idzie się przyzwyczaić i od wszystkiego odzwycazaić, ale taka sytuacja napięcia i tęsknoty jest strasznie wyniszczające.

7

Odp: Co dalej zrobić?

To taka tragedia? Nie rozumiem jak mozna siedziec w jednym miejscu cale zycie. A poza tym jak sie zakłada swoja rodzine to sie nie mieszka z rodzicami. Doskonale rozumiem tego chłopaka ze nie chce wcale jeździć w tamte strony gdzie rodzina autorki mieszka. Autorka pewnie jeszcze 18 latek ma i mysli ze mamusia wszystko zrobi posprzata ugotuje pojdzie na zakupy ranyyy i co jeszcze pogada o pierdołach? A znajomi tym bardziej to nie piaskownica zeby siedziec całymi dniami razem kazdy predzej czy pozniej ma meza zone dzieci i nie ma czasu na głupie koleżanki.

8

Odp: Co dalej zrobić?

A tak w ogole to czemu do roboty nie pojdziesz? Tam poznasz duzo ciekawych osob z ktorymi pojdziesz na zakupy ale pewnie tylko chlopak robi bo tobie sie nie chce i tylko wolisz narzekac.

9

Odp: Co dalej zrobić?
kasjusza napisał/a:

A tak w ogole to czemu do roboty nie pojdziesz? Tam poznasz duzo ciekawych osob z ktorymi pojdziesz na zakupy ale pewnie tylko chlopak robi bo tobie sie nie chce i tylko wolisz narzekac.

Skąd ten wniosek jeśli mogę spytać?
Pracuję od początku jak się tu przeprowadziliśmy, ponieważ należę do osób, które w domu nie wysiedzą. Co do znajomych w pracy niestety tak się złożyło, że 3/4 z nich to osoby ok 40 i wyżej.

10 Ostatnio edytowany przez anita.kaa (2017-05-06 15:49:36)

Odp: Co dalej zrobić?
kasjusza napisał/a:

To taka tragedia? Nie rozumiem jak mozna siedziec w jednym miejscu cale zycie. A poza tym jak sie zakłada swoja rodzine to sie nie mieszka z rodzicami. Doskonale rozumiem tego chłopaka ze nie chce wcale jeździć w tamte strony gdzie rodzina autorki mieszka. Autorka pewnie jeszcze 18 latek ma i mysli ze mamusia wszystko zrobi posprzata ugotuje pojdzie na zakupy ranyyy i co jeszcze pogada o pierdołach? A znajomi tym bardziej to nie piaskownica zeby siedziec całymi dniami razem kazdy predzej czy pozniej ma meza zone dzieci i nie ma czasu na głupie koleżanki.

Tak jak pisałam w pierwszym poście nie mam zamiaru mieszkać z mamusią. I nie nie mam 18 lat tylko 25, i absolutnie nie dlatego myśle o powrocie aby mamusia robiła za mnie ponieważ to ja chce jej pomóc z racji jej obecnej choroby. Nie rozumiem po co ta ironia i wyciąganie wniosków z góry nie znając sytuacji.

11

Odp: Co dalej zrobić?

Może pogadajcie z mężem o tej sytuacji? Powiedz mu jak się czujesz, wygadaj się i przedstaw swoje argumenty. Chora mama, brak znajomych, osamotnienie... Które to problemy rodzą w Tobie poczucie frustracji (a chyba każdy facet wolałby mieć zadowoloną żonkę, a nie sfrustrowaną, prawda?;-) Może wspólnie wpadniecie na jakieś nowe pomysły, co można by zrobić w tej sytuacji.
Myślę, że ważny jest kompromis. Nie może być przecież tak, że jedna osoba poświęca się dla drugiej do tego stopnia, że traci radość życia. Jeśli jest Ci źle, to nie duś tego w sobie, nie bądź "męczennicą" w imię związku. Pogadajcie szczerze, co kogo boli. Mąż powinien Cię wspierać. Nawet jakby nie dało się nic zmienić w sytuacji, to powinien i tak wiedzieć, że Ty masz taki problem i nie czujesz się do końca dobrze.
A może moglibyście na przykład przeprowadzić się gdzieś tak pomiędzy oba te miejsca, żeby każde z was mogło w miarę sprawnie dojeżdżać tam, gdzie ma swoje sprawy? Albo, może mąż by się nie obraził, gdybyś czasem zaserwowała mu wolny weekend i pojechała w rodzinne strony po prostu sama? Kto wie, może nawet taka krótka rozłąka raz na czas dobrze by wam zrobiła... Inna opcja, to jak pisałaś, przeprowadzić się, a mąż by do pracy co tydzień wyjeżdżał. Jednak wg mnie to by mogło nie być dobre dla waszego związku, bo widzielibyście sie wtedy tylko w weekendy. Poza tym on by musiał tam wynajmować na te 4 noce jakiś pokój, a osobno płacić byście musieli w tym mieście w rodzinnych stronach, więc naraża to was też na dodatkowe koszty. Choć i dojazdy Twoje do rodziny kosztują, to tak z drugiej strony...
Hm, myślę, że najlepsza tu by była po prostu wasza szczera rozmowa. Może nawet zrobić sobie na kartce taką "burzę mózgów"- pomysły możliwe na rozwiązanie sytuacji zapisać, a przy każdym podziałka "plusy | minusy" i wypisywać tam wszystko, co tylko wpadnie wam do głowy. Ja kiedy mam jakiś poważny problem, że nie wiem co zdecydować, czy co wybrać z kilku możliwości, to czasem własnie robię sobie taki wypis plusów i minusów. Przy tym pisaniu też odkrywam nowe powody, dla których warto/nie warto czegoś robić. Tak że metodę polecam :-)
Rozumiem, że o pracę nie jest łatwo, ale z drugiej strony nie samą pracą człowiek żyje.
Jednak inna sprawa jest też taka, że jeśli już mieszkasz w tym nowym miejscu, to też jeśli czujesz się samotna, to nie powinnaś być bierna. Znajomych nie jest łatwo znaleźć, ale nie jest to przecież niemożliwe. Może są tam organizowane jakieś kursy, czy inne aktywności, o których nawet nie wiesz? A gdzie można poznać jakąś koleżankę. Trzeba być otwartą na nowe możliwości. Więc też jest po prostu taka kwestia, czy Ty już próbowałaś znaleźć znajomych w tym nowym miejscu? Co w tym kierunku już robiłaś? Może gdybyś poznała nowych ludzi sympatycznych, to by się Twoje odbieranie tego miejsca mocno zmieniło. Może daj jeszcze szansę temu miastu... Spróbuj coś zmienić tam na miejscu, zanim sie poddasz. Mamę mogłabyś odwiedzać w weekendy, chyba mąż zrozumie, że skoro jest ona ciężko chora, to chcesz się z nią zobaczyć. Jego ciagnąć za sobą nie musisz, jesteście dorośli i możecie dwa dni pobyć bez siebie. Chyba takie rozwiąznie bym Ci polecała na początek, a dopiero jak nie wypali, to pomyśleć o przeprowadzce... Chociaż też nie jestem w Twojej skórze, więc doradzić mogę tylko w sensie, co sama bym pewnie zrobiła. A sytuacji dobrze nie znam i może są jakieś inne czynniki w niej, też ważne... Dlatego myślę ogółem, ze szczera rozmowa z małżonkiem by mogła dużo między wami przejaśnić, jak i pomóc rozwiązać sytuację, w sposób kompromisowy dla obojga.

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024