Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

1 Ostatnio edytowany przez Chariessa (2017-04-06 15:11:20)

Temat: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Pamiętam jeszcze całkiem niedawny czas, kiedy przed Brexitem (a statystycznie prawie każdy miał kogoś w rodzinie za granicą, nawet ja, choć nigdy bym nie przypuszczała że ktokolwiek tam pojedzie) mieszkający za granicą Polacy masowo wysyłali pieniądze do rodzin, które mieszkają w Polsce. Teraz wiadomo - mamy Brexit, Polacy wracają do kraju. Niektórzy (ci, których państwo nie delegowało do pracy) wciąż siedzą za granicą, ale widząc nastroje społeczne już niechętnie wspomagają rodaków w kraju. Ich rolę "przejęło" państwo polskie - mamy 500+, podwyżki rent, ma być dodatkowe 10 tys. dla emerytów itp. i na tym pewnie jeszcze nie koniec - PiS masowo wycina drzewa żeby pieniędzy dla wszystkich starczyło. Mamy państwo opiekuńcze, ale czy potrafimy opiekować się sami sobą?

I druga sprawa - pamiętam jak w latach 90-tych (gdzieś tak do ich drugiej połowy) kwitło życie towarzyskie. Nastolatkowie po szkole do późna grali pod blokiem w piłkę, starsi siedzieli na ławkach gdy tylko pokazało się choć trochę słońca. Ludzie niejednokrotnie wyświadczali sobie przysługi, ten naprawił kran, inny ugotował obiad i komuś zaniósł. Dziś nastolatki mają faceboook i instagram, starsi (emeryci i renciści) masowo siedzą w państwowych ośrodkach dla nich przeznaczonych. Nie gotują już sobie obiadów, bo w szkole czy w ośrodku można dostać coś na ząb. Boiska i ławki opustoszały. Ale czy to jest aby na pewno lepsze od tego, co było? Przecież facebook jest jak pisaki - masz ich sporo, a pisze tylko kilka. Nie wspominając już o szkołach i państwowych ośrodkach, gdzie całą pomoc zwala się na wychowawców, których jest kilku (a podopiecznych i uczniów sporo). Ale po co sobie nawzajem pomagać, kiwnąć choćby palcem w bucie - przecież "władza" (nieważne czy ta na górze, czy ta na dole) zrobi to za nas.

Czy Wy też macie wrażenie, że robimy się mniej pomocni, wygodniccy? Że coraz mniej obchodzimy siebie nawzajem? Że mamy wrażenie, że przyjdzie jakaś dobra (najczęściej "państwowa") wróżka i nam pomoże?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Ty a jak to możliwe, że Ty w innym temacie piszesz, ze masz 25 lat a pamiętasz podwórka lat 90-tych??

3 Ostatnio edytowany przez Chariessa (2017-04-06 15:22:24)

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Urodziłam się w 1992 roku i pamiętam co nieco z wczesnego dzieciństwa. Naprawdę, uwierz mi, było super - pamiętam do dzisiaj jak sąsiadki mnie częstowały słodyczami przywiezionymi przez ich rodziny z zachodu, czy wiejskim miodem. Ktoś inny wpadł z obiadem, czy przyniósł jabłka dla wszystkich sąsiadów. To było miłe, a teraz tego jakoś w ogóle nie widać. Jakiś czas temu dostałam żelki w hurtowych ilościach od pewnej firmy, to dzieci na placu zabaw naprzeciwko nie chciały ode mnie brać, bo tak są teraz nauczone (choć znają mnie z widzenia). Nie mówiąc już o spotkaniach towarzyskich, których nie ma prawie w ogóle. Jakiś czas temu znajoma mi mówiła, że całe ferie zimowe jej dziecko spędziło przy komputerze - kolegów niby mnóstwo, a zero zaproszeń (dziecko w wieku wczesnoszkolnym).

4

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej
JuliaKaa napisał/a:

Ty a jak to możliwe, że Ty w innym temacie piszesz, ze masz 25 lat a pamiętasz podwórka lat 90-tych??

Sorry, ale ja mam raptem 2 lata więcej i pamiętam lata 90 bardzo dobrze tongue

5

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

I jakie masz spostrzeżenia na ten temat, Małpo? Ja nie mogę się pozbyć wrażenia, że kiedyś ludzie częściej się uśmiechali, choć byli biedniejsi niż teraz. Do dzisiaj zresztą znam kilku bardzo biednych (chodzi mi o takich bez dochodów albo na najniższym zasiłku) ale bardzo życzliwych ludzi. Przeważnie starszych, bo młodsi często jak zwęszą u kogoś kasę, to tylko patrzą jakby tu go wykorzystać - smutne ale prawdziwe. Ale zachowują się tak, bo nie pamiętają tej solidarności międzyludzkiej z dawnych lat, a lata 90-te znają tylko z memów na portalach społecznościowych.

6

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Ja pamietam lata 90... w moim 70-tysiecznym miescie byly dwa kina grajace na okraglo te same filmy i DWA nowe w miesiacu. Fakt, ze ceny biletow byly groszowe. Dzieki temu ogladalam Gwiezdne Wojny i Terminatora ponad 20 razy...

Mielismy w miescie tez basen, ale ciagle byl albo remontowany, albo zamkniety, wiec dzieciaki i tak kapaly sie w rzece. I systematycznie topily, oczywiscie.

Siedzialo sie wiec pod blokiem, bo co bylo robic? Kolezanki nauczyly palic, koledzy pic piwo,

Jak kiedys mial byc koncert Bajmu to w miescie takie swieto bylo, jakby co najmniej Madonna przyjechala big_smile

Wiec siedzielismy dalej pod blokiem.Tak gdzies po skonczeniu podstawowki lawka pod blokiem przestala byc sprzyjajacym srodowiskiem, nie warto bylo walczyc o miejsce z sasiadami łojacymi piwo i sasiaskami trajkoczacymi po calych dniach o tym samym, najczesciej narzekajac przy tym na pijacych mezow.

Co szczesliwsi widzieli czasem gory albo morze, najczesciej dzieci "budzetowki", reszta spedzala wakacje u rodziny na wsi.

A potem we wrzesniu wracalismy do szkoly, wieczory spedzajac na dzialkach. Pod blokiem juz nie siedzielismy, bo tam nie bylo warunkow do seksu. Tak w okicach 16-17 lat wiekszosc dziewczyn miala pierwszy raz za soba, bo z nudow wlasciwie nie bylo co robic.

Potem nastal czas na posiadowki w barze piwmym. Mielismy taki jeden, ulubiony, gdzie codziennie przychodzilo kilkadziesiat osob, a w weekendy, w lecie, moze ze 200 ... w calym miescie byly przynajmniej trzy takie "mlodziezowe" bary. Piwo bylo podstawa naszej egzystencji - oczywiscie nie chodzilismy tam po to, zeby sie upijac, ale dlatego, ze potrzebowalismy miejsca do spotkan. Malo ktorzy rodzice byli zadowoleni kiedy zwalalo im sie do domu 10 nastolatkow... No wiec szlo sie do baru, a tam wiadomo, trzeba bylo cos kupic - ktolowala fanta i piwo. Oraz trawa, tak zeby zycie bylo bardziej kolorowe...


Teraz, po 20 latach udajemy, ze bylismy grzeczni, tlumaczymy dzieciom, ze internet to zlo i powinny isc pobawic sie z kolegami pod blokiem...

7 Ostatnio edytowany przez Chariessa (2017-04-06 16:59:22)

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Iceni - nie chcę Cię łapać za słówka, broń Boże nie jest to moim zamiarem, ale... Piszesz, że w okolicy 16-17 lat większość miała pierwszy raz za sobą, "bo nie było co robić". A teraz, gdy "jest co robić" to niby jest inaczej? Wciąż dziewczyny bardzo wcześnie tracą dziewictwo, teraz jeszcze wcześniej, niż wtedy. Wiek 14 lat jest teraz normą, nie wyjątkiem i nikogo już niestety nie dziwi... A wszystko za sprawą internetu i powszechnie dostępnej pornografii. Kiedyś czekało się do "godziny zero" na jakiegoś pornola po północy, ewentualnie przeglądało świerszczyki pod kołdrą, a teraz klik i masz: wszystkie zboczenia do wyboru do koloru, jakie tylko żywnie się komu zamarzą.

Może i ludzie pili, ale przynajmniej trzymali się razem. Teraz najczęściej "piją do lustra" wink

Większość ludzi jednak siedziała wtedy ze starszymi, albo bardziej mądrzejszymi od siebie. Nie tylko bary były popularne, kawiarnie też. Nawet grupy oazowe przy kościele liczyły kilkaset osób. Teraz wybór się kurczy, bo jak przyjdzie pięć, dziesięć osób, to już jest wielkie święto... a kawiarnie zamknięte (w mojej miejscowości nie ma już ani jednej). Co do kin, to dawniej miały o wiele ambitniejszy repertuar - jak wychodził jakiś nowy polski film, to był emitowany. Niedawno chciałam iść do kina, bo wyszły dwa fajne polskie filmy kinowe - i w całym moim województwie do dzisiaj (a minęło już parę miesięcy od premiery) nie zostały wyświetlone. W internecie też ich nie ma.

A przede wszystkim ludzie nie żyli tylko w rzeczywistości wirtualnej. Rozmawiając w internecie nie widzisz człowieka, jego reakcji, zachowań, mimiki. Większość się chowa za wyretuszowanymi zdjęciami. Jest chyba co prawda jeszcze Skype, ale chyba ostatnio mało kto z niego korzysta. Poza tym - czy spędzając czas ze sobą tak jak spędzaliście, byliście nieszczęśliwi? Ja myślę, że o wiele szczęśliwsi niż teraz smile

8

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Myślę, że nieco idealizujesz lata 90. i nie dostrzegasz, ile obecnie mamy możliwości, których kiedyś nie było. Też fajnie wspominam swoje dzieciństwo, ale nie zamieniłabym obecnych czasów na tamte. Pamiętam, że wtedy rzeczywiście błahe zdarzenia urastały do rangi czegoś super cudownego. Do dziś śmieszy mnie fakt, że wszyscy w podstawówce zazdrościli koleżance, której brat mieszkał i pracował w Warszawie. Teraz na nikim to nie robi wrażenia.

Może żyjemy w innych rzeczywistościach, ale bywam w różnych miastach i w okresie wiosenno-letnim nie widzę tych opuszczonych boisk (zwłaszcza wieczorami zbierają się na nich dzieciaki) i podwórek. Widzę za to mnóstwo ludzi w różnym wieku, którzy prowadzą aktywny tryb życia: chodzą z kijkami, jeżdżą na rowerach, deskach, rolkach itp. Teraz jest po prostu więcej miejsc, do których można wyjść, a dzieciaki popołudniami mogą chodzić na basen czy jakieś inne zajęcia. Moim zdaniem jeśli ktoś nie przepada za towarzystwem i woli się zaszyć we własnym pokoju, to robiłby to i w latach 90., tylko rozrywka byłaby inna.

9

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Nie mówię że teraz nikt nic nie robi i każdy siedzi w domu, bo to byłaby duża przesada smile. Wątek bardziej dotyczył tego, czy zauważyliście że to, co dawniej robili ludzie dobrej woli, teraz robi "za nich" państwo. Jednym słowem... "odwala brudną robotę". Jakiś czas temu słyszałam, że u mnie w parafii rozpaczliwie brakuje pań (wolontariuszek) z caritasu, które rozniosą paczki dla biednych na święta - pewnie wszyscy myślą, że ktoś (państwo? kościół?) oddeleguje jakichś ludzi "z kosmosu", którzy to wszystko zrobią - nie tędy droga. Sama bym pomogła, ale takie paczki trzeba raczej chyba rozwozić samochodem, a jestem niezmotoryzowana. To był tylko taki mały przykład, inne macie w poście rozpoczynającym wątek.

10

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Nie lubię takich klimatów dawniej było lepiej... no dobra było, podobnież było dużo octu na półkach, ludzie cieszyli się jak udało im się kupić pralkę, mimo iż potrzebowali lodówkę, itd

OK, ale mi też nie podoba się ten kierunek - ludzie się izolują, w dużych miastach buduje się osiedla-getta, z płotem i system kamer, a każdy ma drzwi antywłamaniowe, zna z widzenia tylko tych sąsiadów, którzy o tej samej porze wychodzą lub wracają z pracy, poza "dzień dobry" nie rozmawiają ze sobą.
Lubię jeździć na wakacje w jakieś zapomniane wioski - tam wchodzi się do sklepu, czy czeka się przy drodze, a zaraz ktoś się zainteresuje i zagada, pomoże. OK może to dla niech "rozrywka", że ktoś nowy się pojawił, ale mają zazwyczaj bardzo serdeczne nastawienie.

Nie wiem, czy jest to wina/zasługa państwa, ale na pewno jest u wielu ludzi nastawienie, że "ktoś" powinien się wszystkim zająć, by im było dobrze. Jeśli czyta się komentarze pod opisem tragedii w jakiejś patologicznej rodzinie, to często pojawiają się komentarze "a gdzie była policja/opieka/szkoła/... gdy doszło do tragedii?" itd.  W tym wszystkim trochę zapomina się, że może być system szkolny, ale to rodzic jest od wychowywania własnych dzieci, domy opieki są dobre dla ludzi schorowanych, którzy mogą wymagać opieki pielęgniarskie, jakiej własne dziecko nie jest w stanie zapewnić pracując, ale przecież to nie jest przechowalnia staruszków, a rodzic nawet schorowany jest rodziną najbliższą.

11

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Powiało nostalgia....
Pamietam lata 90 i rzeczywiście było inaczej. U mnie tez podwórka były pełne, ławki okupowane a jak ktoś miał jechać na działkę to wszyscy żeśmy mu współczuli bo stara ekipa w międzyczasie dokonywała takich wyczynów przy których najlepsza działka sie chowała. Nie było komputerów, telefonów, Facebooka, wi fi.... było jedno kino które grało co grało i albo sie szło na film albo nie...nie mowię ze było lepiej, było inaczej.
Ludzie mieli ze sobą więcej kontaktów twarzą w twarz. Teraz sa maile, Messenger, whatsup inne takie...zauważyłam zanik zdolności interpersonalnych wśród młodego pokolenia. Nie u wszystkich ale coraz bardziej rzucają sie w oczy osobniki które nie umieją buzi otworzyć i porządnego zdania sklecić.
W latach 90 nie było takich wymysłów jakie mamy obecnie. Pralki z tysiącem funkcji, telewizory z milionem opcji i możliwości, samochody co sie same prowadzą, parkują i bóg wie co jeszcze. Zastanawiający jest fakt ze obecnie mając wszystkie luksusy które maja nam zapewnić więcej czasu dla rodziny (pralki automatyczne, mikrofalówki, zmywarki, suszarki, samochody...) jakoś tego czasu z bliskimi spedzamy coraz mniej i wbrew pozorom jesteśmy coraz bardziej zaganiani.

12 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-04-07 23:11:35)

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Każde takie wspominanie przeszłości "bo dawniej dzieciaki to się bawiły na dworze", "bo wcześniej to ludzie się więcej uśmiechali" wynika zwyczajnie z... tęsknoty za młodością!


Och, jak to łatwo idealizować te minione lata! I robią to wszyscy, i ci wspominający lata 50-te ("za moich czasów"), i nasze pokolenie robi dokładnie to samo. Kiedyś to było tak cudownie, pięknie, beztrosko... ano było, bo jak się było dzieckiem, to tak mogło wyglądać.

Ja zapytam - czego tobie brakuje i czego sobie nie dajesz? Czy naprawdę aż tak cię boli los tych "biednych dzieci, co to tylko siedzą przed komputerem" (i na pewno są wszystkie nieszczęśliwe), czy jednak boli to, że nie masz z kim pogadać, że nie jest ci tak łatwo wyjść i zagadać do ludzi, że boli cię to, że DO CIEBIE się ktoś nie uśmiecha, a jak byłaś małym uroczym dzieckiem to i częstowali ciastkami i uśmiechali się?

Nie wierzę w "spędzamy mniej czasu z rodziną". Masz swoją rodzinę i chcesz z nią spędzać czas, to spędzaj. Jeśli nie chcesz - to nie. Przecież możesz wybrać. I to robisz - codziennie. I nie ma nic do tego technologia, bo to wybór indywidualnych ludzi, a nie "wina" technologii.

13 Ostatnio edytowany przez Chariessa (2017-04-08 10:19:30)

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Rodzinne więzy powoli, stopniowo, acz konsekwentnie zanikają. Pamiętam jak kiedyś - na Boże Narodzenie czy Wielkanoc - zbierała się cała ekipa. Ciotki, macochy, matki, bracia itp. A teraz? Rozmawiałam z moim ojcem. Macocha strzela fochy i na święta idzie do matki, ciotka będzie (jak zwykle) w Warszawie. Czyli rodzina się rozdrabnia, atomizuje, fragmentaryzuje. Już nie zbierają się wszyscy w jednym miejscu. Ale - i tu jest to, o czym piszesz, Monoceros - dokonałam pewnego wyboru, że te święta spędzę, jak zwykle, z tatą. Może będzie bardziej skromnie, ale za to rodzinnie smile

14

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej
Chariessa napisał/a:

Rodzinne więzy powoli, stopniowo, acz konsekwentnie zanikają.

Generalizujesz. Gdzie zanikają, to zanikają. W dysfunkcyjnych rodzinach nigdy nie były mocne.
Gdzie indziej mają się bardzo dobrze.

15

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej
Chariessa napisał/a:

Rodzinne więzy powoli, stopniowo, acz konsekwentnie zanikają. Pamiętam jak kiedyś - na Boże Narodzenie czy Wielkanoc - zbierała się cała ekipa. Ciotki, macochy, matki, bracia itp. A teraz? Rozmawiałam z moim ojcem. Macocha strzela fochy i na święta idzie do matki, ciotka będzie (jak zwykle) w Warszawie. Czyli rodzina się rozdrabnia, atomizuje, fragmentaryzuje. Już nie zbierają się wszyscy w jednym miejscu. Ale - i tu jest to, o czym piszesz, Monoceros - dokonałam pewnego wyboru, że te święta spędzę, jak zwykle, z tatą. Może będzie bardziej skromnie, ale za to rodzinnie smile

Piszesz, że Twoja rodzina się rozdrabnia. Ale czy to jest efekt generalnego trendu czy po prostu wyboru indywidualnych osób? Ja uważam, że to drugie. A że wiele osób w tym samym czasie dokonuje podobnych wyborów o niczym nie świadczy; nie świadczy o zależności pomiędzy technologią a zmniejszaniem się intensywności / częstości kontaktów w rodzinie. To tak jakby znaleźć powiązanie "herbata zabija!" bo wszyscy, którzy kiedyś pili herbatę, umierają. Współwystępowanie nie oznacza związku przyczynowo-skutkowego.

Nie lubię takiego generalizowania "młodzież teraz nic nie umie", "więzy rodzinne zanikają", "coraz mniej można polegać na ludziach", bo więcej w tym naszego żalu, trudności, rozczarowania i jednostkowych obserwacji niż prawdy.

16

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej
Monoceros napisał/a:

Każde takie wspominanie przeszłości "bo dawniej dzieciaki to się bawiły na dworze", "bo wcześniej to ludzie się więcej uśmiechali" wynika zwyczajnie z... tęsknoty za młodością!


Och, jak to łatwo idealizować te minione lata! I robią to wszyscy, i ci wspominający lata 50-te ("za moich czasów"), i nasze pokolenie robi dokładnie to samo. Kiedyś to było tak cudownie, pięknie, beztrosko... ano było, bo jak się było dzieckiem, to tak mogło wyglądać.

Ja zapytam - czego tobie brakuje i czego sobie nie dajesz? Czy naprawdę aż tak cię boli los tych "biednych dzieci, co to tylko siedzą przed komputerem" (i na pewno są wszystkie nieszczęśliwe), czy jednak boli to, że nie masz z kim pogadać, że nie jest ci tak łatwo wyjść i zagadać do ludzi, że boli cię to, że DO CIEBIE się ktoś nie uśmiecha, a jak byłaś małym uroczym dzieckiem to i częstowali ciastkami i uśmiechali się?

Nie wierzę w "spędzamy mniej czasu z rodziną". Masz swoją rodzinę i chcesz z nią spędzać czas, to spędzaj. Jeśli nie chcesz - to nie. Przecież możesz wybrać. I to robisz - codziennie. I nie ma nic do tego technologia, bo to wybór indywidualnych ludzi, a nie "wina" technologii.

Ty to do mine tak?
Buhahahahaha!!!!!
Los cudzych dzieci mi zwisa i powiewa, nie moj problem ze spędzają godziny na grach i dostają alergii na słońce smile
Do mnie ma sie kto uśmiechać i mam z kim rozmawiać. Wolałabym rozmawiać twarzą w twarz zamiast umawiać sie na spotkania przez mesengera czy whatsupa no ale przecież to nie wina technologii. smile
Pojechaliśmy wczoraj nad morze. Widzieliśmy całe rodziny, każdy ma swój telefon i każdy w niego wpatrzony jak w obrazek. Zero rozmowy, zero interakcji. Nie tylko młodzi ale tez starsi....każdy ma telefon i bez niego żyć nie może.
Dla mnie to było zupełnie niepojęte.
Rzeczą naturalna jest wracać do swojego dzieciństwa z rozrzewnieniem i nostalgia. To były szczęśliwe i wolne od zmartwień lata. Normalne ze miłe rzeczy miło sie wspomina. No chyba ze ktoś doświadczył traumy to ma gorzej...

17 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-04-09 20:06:20)

Odp: Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

też uważam, że jest gorzej. Ludzie wolą gadać ze sobą przez fejsa niż twarzą w twarz. Mają po milion znajomych na fejsie a często ani jednego przyjaciela w rzeczywistości. Bo nie mają możliwości ani czasu się zaprzyjaźnić. Bo tu potrzeba realnie spędzać czas wspólnie a nie w matrixie. Kontakty wirtualne są powierzchowne i taka też jest obecna komunikacja między ludźmi.
Albo telefony... Coraz więcej z nosem w ekranie, albo słuchawki na uszach... Obserwowałam raz dwie koleżanki, wsiadły do autobusu, usiadły obok siebie zamieniły dwa słowa a potem każda wyciągnęła telefon i już do konca wpatrzone w nie jak sroka w gnat. Ale na fejsie czy innym komunikatorze to pewnie buzia im się nie zamyka wink
Mam podobne obserwacje, co Jaguar.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Opieka państwowa a zanik opieki rodzinno-sąsiedzkiej

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024