Witam wszystkich,
Zbierałam się do założenia tematu już od dawna, poczytuje forum i chce się wygadać.
Jestem w związku od prawie dwóch lat (bez dwóch miesięcy), od pół roku mieszkamy razem.
Psuć zaczęło się od września kiedy pojawił się wyjazd do Stanów, gdzie darmowo mógł zabrać osobę towarzyszącą (wyjazd był zorganizowany przez jego pracodawcę, przelot i noclegi miał za darmo) i od początku kiedy dowiedział się o wycieczce, powiedział mi: "wiesz... ja ten wyjazd obiecałem siostrze", po czym miesiąc przed wyjazdem powiedział mi: "no może wziąłbym Ciebie..." a ja ani paszportu ani wizy, po czym dodał "ale ty chyba nie dostaniesz wizy bo nie masz stałego zatrudnienia" nie wiem po co mi to w ogóle mówił, skoro ewidentnie nie chciał mnie zabrać...- rozmawiałam z jego najlepszym kolegą i powiedział, że pisał z nim i on mu powiedział, że jest z siostra, ze nie przejmuje się tym że mi się to nie podoba, ma gdzieś że ja to tak przeżywam' - nic o tym że chciał tam być ze mną i tu pojawił się okres mojego życia który chciałabym wymazać z pamięci. Gdy wyjechał z nią, wpadłam w straszny dół, nie jadłam, nie spałam, płakałam, trafiłam do szpitala z powodu ogromnego osłabienia organizmu, wpadłam w anemię - gdy mu powiedziałam wszystko co przeżyłam przez ten czas - oprócz szpitala - on powiedział że jego to nie rusza... Gdy wrócił, starałam się, żeby było jak dawniej, ogarnęłam się trochę po tych przeżyciach, żeby było normalnie, ale nie było. Przy każdej okazji, gdy byłam u niego w domu i była jego siostra, ciągle mówiła o tych Stanach, nie wiem czy nie wiedziała jak mnie to boli czy po prostu chciała mi pokazać gdzie moje miejsce...ale nawet on powiedział, że ona robi to specjalnie i że na boku zwrócił jej uwagę. Przed wyjazdem też były różne teksty i zachowania, to mnie dołowało już wtedy. I nawet jak bardzo chciałam o tym zapomnieć to ona ciągle o tym mówiła w mojej obecności a mnie traktowała jak powietrze.
Z jego siostra na początku łączyły mnie dobre relacje, dużo rozmawiałyśmy, miałyśmy wspólne tematy, ale wszystko popsuło się po tym wyjeździe, zaczęłam się czuć jak ktoś gorszy, poczułam odrzucenie przez chłopaka, tak jakby mnie zepchnął na drugie miejsce a ją po prostu znienawidziłam... do nikogo, NIKOGO, nie czułam takiej nienawiści jak do niej. Gdy tylko o niej słyszę, zaczynam się denerwować, psuje mi się dobry humor, ogarnia mnie okropna złość, już nawet omijam spotkania rodzinne tylko dlatego, że ona na nich jest. Bo po każdych czułam się źle, nie chce się katować.
Kolejną sprawą jest to, że mój chłopak nie docenia mnie ani tego co robię. Moją pasją są zdjęcia, lubię je robić, przerabiać itp - ona też interesuje się fotografią. Ostatnio miał zrobić zdjęcia produktów do kalendarza do pracy, pomyślałam że zabierze mnie, mamy lustrzankę, ja od dawna te zdjęcia robię, ale nie, on zabrał ją. Powiedziałam, że jest mi przykro, że nawet mi nie zaproponował, powiedział, że je nie umiem robić zdjęć- obce osoby sądzą inaczej, wiele razy słyszałam że mam oko do zdjęć, prowadzę bloga fotograficznego. Postanowiłam, że przyjmę to z pokorą, nie poddam się i jeszcze kiedyś mu pokaże na co mnie stać.
Dzisiaj, jedzie do kolegi na imprezę, mi powiedział tylko: "jak chcesz to jedź ze mną" - znam to towarzystwo i źle się czuje z nimi, więc stwierdziłam, że nie będę się zmuszać i spędzę wieczór z koleżanką. Ponadto widziałam wiadomość od kolegi organizującego tą imprezę: "będziesz dzisiaj ? weź siostrę" jedzie tam z nią. Pomijam już nawet fakt, że cały tydzień jest w delegacji i chciałabym z nim spędzać czas, ale on przyjeżdża gra na komputerze a gdy nie gra to idzie spać albo - tak jak co sobotę i nawet niedziele - remontuje samochód. Zaproponowałam wczoraj spacer to nie, lody, też nie. Dziś cały dzień go nie ma, siedzę sama, a gdy zapytałam że może pojadę do domu, odwiedzić babcię to powiedział żebym nie jechała.
Może ktoś z Was powie: Dlaczego z nim nie porozmawiasz szczerze o tym co czujesz ? Odpowiadam: ROZMAWIAŁAM. Mówiłam, ale on powiedział, że to ja ma problem,a ostatnio chciałam, jeszcze raz, na spokojnie, powiedział że nie chce rozmawiać. To co ja mam zrobić ?
Boli to bardzo, boli mnie to, że jestem zepchnięta na drugi plan, boli mnie to, że on ma gdzieś co czuję, jest mi przykro, że nie chcę mnie wysłuchać tylko z góry zakłada że jestem przewrażliwiona, a piszę to tutaj bo nie wiem co robić...dlatego proszę Was Netkobietki o jakieś rady.
Pozdrawiam