Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

Temat: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Witajcie. Chyba to jest dobry dział do napisania tego posta.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem, ale to już teraz chyba bezradność :-/ .. Niedługo kończę 30kę... wiem wiem, pewnie większość z Was powie - "Jesteś młody, wiele przed Tobą".. ale nie o to chodzi. Uwierzcie mi, że mam naprawdę problem z którym sobie nie radzę sad
Moja sytuacja wygląda w skrócie tak, że znamy się z żoną 6 lat, w tym roku będziemy mieć (jeśli dotrwamy) drugą rocznicę ślubu.. jednakże od listopada ub. roku moja żona się wyprowadziła i mieszkamy osobno. Wyprowadziła się bo podobno nastał czas w którym każda rzecz którą robiłem ją bardzo irytowała, a poza tym mieliśmy wiele kłótni w których oboje trochę zapominaliśmy o szacunku i usłyszałem wtedy że "NIE WIE CZY MNIE JESZCZE KOCHA". Ja zawsze załagadzałem spory gdyż moja żona jest bardzo wybuchowa jak już jest odpowiedni zapalnik i najczęściej sam wyciągałem rękę. Nie jestem żadnym "pantoflem" ale lubię żyć w zgodzie a nie zamiatać problemy pod dywan i zawsze chciałem i chcę dla niej dobrze. Irytowały mnie co prawda jakieś czasami wyjścia na nocne imprezy TYLKO z koleżankami (bo wiadomo że na takich imprezach różne rzeczy się dzieją) ale bez zaufanie podobno nic nie będzie istnieć. Jestem bardziej sam typem domatora dlatego pogodziłem się z tym żeby nie zabraniać komuś czegokolwiek. Od listopada często się widujemy po jej pracy (zmianowej). Przyjeżdża do mnie, rozmawiamy, śmiejemy się, oglądamy filmy i odwiedzamy nasze rodziny i NIBY jest Ok. Łóżko również czasami "odwiedzamy", bo żona nigdy nie miała (podobno jak wiele kobiet) częstej ochoty na zbliżenia - chyba że na samym początku, no ale takie jest życie i wiem że to akurat problemem nie jest i nie o to mi w ogóle chodzi. Po tych kilku miesiącach usłyszałem że jednak "trochę mnie kocha" ale nie jest to silne jak kiedyś że "skoczyłaby za mną w ogień" itp... nie wie czy wyobraża sobie wspólne życie razem, dom itd.. Nie mamy dzieci. Staraliśmy się swojego czasu, lecz niestety w 3-im miesiącu poroniła sad i wczoraj sama też przyznała że może od tego momentu zaczęło się wszystko psuć między nami.. Twierdziła że tak naprawdę wolałaby żyć bez ślubu bo czuła że to też wszystko zmieni... że to tylko papier i czuję że Ona tego żałuje. Nie wiem czemu tak się dzieje, bo również dowiedziałem się, że jej odpowiada taki stan jak jest obecnie i nie chce wracać do Naszego domu... Usłyszałem wczoraj, że jej koleżanka nazwała to "przyjaźń z gratisami" .. Ręce opadły mi ale ja już sam nie wiem co to w ogóle jest. Zapytacie co ja czuję? Kocham ją.. oddałem się w pełni tej kobiecie bo czułem że to jest właśnie TA jedyna. Chciałbym abyśmy tworzyli razem dom, lecz tracę totalnie nadzieję... Miłości nie określa się przecież miarą więc nie rozumiem u niej tego "Trochę" .. Widzę ,że ona czuje że tymi spotkaniami itd daje mi nadzieję ale do czego to przecież dąży :-/ Powiedziała że czuje , jeśli do mnie wróci to przyspieszy to czas rozwodu ... Ciągle widzi wszystko w pesymistycznych barwach a wczoraj zapytałem czy nie możemy zacząć od nowa i przypomnieć sobie te dobre chwile itp - to usłyszałem że ona ich nie pamięta, tylko jak już to TE złe sad ..... Czy ktokolwiek z Was jest w stanie mi pomóc rozgryźć co powinno się w takiej sytuacji zrobić? Sam się dziwię, że tak rozpisałem się o wszystkim.. ale mówiąc krótko - Boli Mnie to ogromnie, łzy ciskają się do oczu. Moje serce jest miękkie bo jestem bardzo wrażliwym facetem i czasami zazdroszczę innym, że potrafią tak oschle obchodzić się w relacjach z kobietami..
Ja nie potrafię :-/

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez wpadłamnachwilę (2017-03-29 09:22:28)

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?
niebieskooki87 napisał/a:

Witajcie. Chyba to jest dobry dział do napisania tego posta.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem, ale to już teraz chyba bezradność :-/ .. Niedługo kończę 30kę... wiem wiem, pewnie większość z Was powie - "Jesteś młody, wiele przed Tobą".. ale nie o to chodzi. Uwierzcie mi, że mam naprawdę problem z którym sobie nie radzę sad
Moja sytuacja wygląda w skrócie tak, że znamy się z żoną 6 lat, w tym roku będziemy mieć (jeśli dotrwamy) drugą rocznicę ślubu.. jednakże od listopada ub. roku moja żona się wyprowadziła i mieszkamy osobno. Wyprowadziła się bo podobno nastał czas w którym każda rzecz którą robiłem ją bardzo irytowała, a poza tym mieliśmy wiele kłótni w których oboje trochę zapominaliśmy o szacunku i usłyszałem wtedy że "NIE WIE CZY MNIE JESZCZE KOCHA". Ja zawsze załagadzałem spory gdyż moja żona jest bardzo wybuchowa jak już jest odpowiedni zapalnik i najczęściej sam wyciągałem rękę. Nie jestem żadnym "pantoflem" ale lubię żyć w zgodzie a nie zamiatać problemy pod dywan i zawsze chciałem i chcę dla niej dobrze. Irytowały mnie co prawda jakieś czasami wyjścia na nocne imprezy TYLKO z koleżankami (bo wiadomo że na takich imprezach różne rzeczy się dzieją) ale bez zaufanie podobno nic nie będzie istnieć. Jestem bardziej sam typem domatora dlatego pogodziłem się z tym żeby nie zabraniać komuś czegokolwiek. Od listopada często się widujemy po jej pracy (zmianowej). Przyjeżdża do mnie, rozmawiamy, śmiejemy się, oglądamy filmy i odwiedzamy nasze rodziny i NIBY jest Ok. Łóżko również czasami "odwiedzamy", bo żona nigdy nie miała (podobno jak wiele kobiet) częstej ochoty na zbliżenia - chyba że na samym początku, no ale takie jest życie i wiem że to akurat problemem nie jest i nie o to mi w ogóle chodzi. Po tych kilku miesiącach usłyszałem że jednak "trochę mnie kocha" ale nie jest to silne jak kiedyś że "skoczyłaby za mną w ogień" itp... nie wie czy wyobraża sobie wspólne życie razem, dom itd.. Nie mamy dzieci. Staraliśmy się swojego czasu, lecz niestety w 3-im miesiącu poroniła sad i wczoraj sama też przyznała że może od tego momentu zaczęło się wszystko psuć między nami.. Twierdziła że tak naprawdę wolałaby żyć bez ślubu bo czuła że to też wszystko zmieni... że to tylko papier i czuję że Ona tego żałuje. Nie wiem czemu tak się dzieje, bo również dowiedziałem się, że jej odpowiada taki stan jak jest obecnie i nie chce wracać do Naszego domu... Usłyszałem wczoraj, że jej koleżanka nazwała to "przyjaźń z gratisami" .. Ręce opadły mi ale ja już sam nie wiem co to w ogóle jest. Zapytacie co ja czuję? Kocham ją.. oddałem się w pełni tej kobiecie bo czułem że to jest właśnie TA jedyna. Chciałbym abyśmy tworzyli razem dom, lecz tracę totalnie nadzieję... Miłości nie określa się przecież miarą więc nie rozumiem u niej tego "Trochę" .. Widzę ,że ona czuje że tymi spotkaniami itd daje mi nadzieję ale do czego to przecież dąży :-/ Powiedziała że czuje , jeśli do mnie wróci to przyspieszy to czas rozwodu ... Ciągle widzi wszystko w pesymistycznych barwach a wczoraj zapytałem czy nie możemy zacząć od nowa i przypomnieć sobie te dobre chwile itp - to usłyszałem że ona ich nie pamięta, tylko jak już to TE złe sad ..... Czy ktokolwiek z Was jest w stanie mi pomóc rozgryźć co powinno się w takiej sytuacji zrobić? Sam się dziwię, że tak rozpisałem się o wszystkim.. ale mówiąc krótko - Boli Mnie to ogromnie, łzy ciskają się do oczu. Moje serce jest miękkie bo jestem bardzo wrażliwym facetem i czasami zazdroszczę innym, że potrafią tak oschle obchodzić się w relacjach z kobietami..
Ja nie potrafię :-/

z Twojego posta wnioskuję, że jesteś odpowiedzialnym i dobrym facetem ;-) po takich postach na forum wraca mi wiara w mężczyzn ;-)

szkoda, że trafiłeś na kobietę, która jak widzę, jeszcze się wystarczająco nie wyszumiała, niespaliła na kilku facetach d*pkach i przez to nie jest w stanie odnaleźć się w dobrym i dającym poczucie bezpieczeństwa związku.
kilka razy napisałeś, że żona powołuje sie na opinie swoich koleżanek, czy one są singielkami? żyją w luźnych otwartych związkach? bo mam wrażenie że mają na nią nie mały wpływ...

Jak dla mnie ona ma obecnie 2w1 Ciebie, oddanego, czekającego, kochającego i wolność - kiedy chce się z Tobą widzi, czuje że jest między wami cały czas więź wiec może szaleć na boku i karmić Cię swoim niezdecydowaniem i wahaniami co do uczuć, żeby sumienie bardzo nie gryzło zrzuciła jeszcze odpowiedzialność za swoje samopoczucie na poronienie ... jak dla mnie powód jej zachowania jest dużo bardziej prozaiczny ...

Jesteś za bardzo dostępny emocjonalnie dla niej, przeprowadź z nią poważną rozmowę w której określisz co Ci pasuje (pasuje Ci oddzielne mieszkanie? seks raz kiedyś? spotykanie się jak znajomi?) TOBIE nie jej, czego TOBIE brakuje nie jej, jak widzisz waszą wspólną przyszłość oraz zaproponuj jakieś wyjście np. terapia, wprowadzenie sie do domu.
Jeśli nadal będzie się wahała i nie będzie potrafiła podjąć decyzji to pamietaj że to też jest decyzja ... decyzja o pozostawieniu Cię w zawieszeniu bo tak jest jej wygodnie, a wiem jak  boli - ta niewiedza i życie w oczekiwaniu na koniec? początek? to strasznie dołuje i sprawia że stoimy w miejscu.
Kolejnym moim krokiem byloby oddalenie się od niej, zajęłabym się sobą, tak zeby czułą ze traci nad Tobą i Twoimi uczuciami kontrolę, moze się ogarnie i zrozumie że Cię traci? bo póki co wszystko jest na jej zasadach a to dla Ciebie bardzo niekorzystna opcja ...

pamiętaj, że "bycie" przy człowieku który nie jest pewien swoich uczuć, przypominanie o dobrych chwilach wcale nie powoduje, że kryzys minie .. wręcz przeciwnie tacy ludzie doceniają gdy czują że tracą kontrolę nad sytuacją, gdy w ich życiu zaczyna brakować tej drugiej osoby...

3

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Przykro mi Autorze ale Twoja zona nie dorosla do roli...zony. W tej chwili ustawila sie w bardzo wygodnej dla siebie pozycji. Korzysta z doskoku z urokow malzenstwa(sex spotkania wypady) a absolutnie nic nie daje od siebie i nie deklaruje. Jakie to wygodne prawda? Tu maz ktory lata na wysokosci lamperii zeby sie przypodobac a tam.. wypady z kolezankami na nocne balety i byc moze juz jakis "ktos" ale na tyle jeszcze niepewny i niesprawdzony ze trzeba jeszcze pozostawic sprawy chwile w zawieszeniu bo a noz bedzie trzeba do meza jednak wracac. Godzac sie na to Autorze pozbawiasz sie jaj i godnosci. Jak dla mnie tu potrzeba krotkiego ultimatum. Albo szanowna malzonka wraca do domu i pracujecie nad zwiazkiem albo rozwod i zegnam. W jej oczach i tak juz jestes zapewne niemeski bo godzisz sie na takie traktowanie a jak ona ma szanowac Ciebie skoro Ty sam siebie nie szanujesz?

4

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Do "wpadłamnachwilę": Dziękuję Ci za odpowiedź i spojrzenie z tej drugiej strony.. Jestem po prostu myślę - normalnym facetem z zasadami, który chciałby mieć ułożone życie rodzinne, ale jak widać "Jest jak jest". Jeśli chodzi o koleżanki, to jedna z nich od tego stwierdzenia" z gratisami" od paru lat nie może znaleźć odpowiedniego faceta. Żyje raczej wysokim standardem i też z tego co wiem takiego poszukuje.. a druga jest z facetem 7 czy 8 lat i niedawno się zaręczyła ale też jakaś przeszczęśliwa nie jest i do tego dla mnie ogólnie jest fałszywa maksymalnie. Czytając to co napisałaś na prawdę daje mi do myślenia... bo faktycznie to może wyglądać jakby Ona miała 2 w 1 ... a jeśli chodzi o emocjonalność to prawda - bo taki jestem i wyznawałem zasadę, że jeśli już się ożenię - to do końca życia będę z Tą kobietą. Będzie wzajemny szacunek i wspólne dążenie do ogniska domowego... a w obecnym stanie jestem na schyłku emocjonalnym i czuję, że nie dam rady dłużej. Co do terapii - nie ma możliwości żeby się na to zgodziła, bo uważa że nikt z osób 3-cich nie jest w stanie pomóc. Wczoraj właśnie zacząłem poważną rozmowę i widzę ,że ona myśli tylko w kwestiach negatywnych... Niby mówi że nie wyobraża sobie żeby mnie nie było, jednak nie chce mieszkać razem bo czuje że to wtedy będzie koniec. Ja powiedziałem że może właśnie dlatego powinna wrócić i wtedy będzie - ALBO w jedną stronę, ALBO w drugą... to po prostu już nie zostało wyjaśnione na koniec rozmowy i widzę że ona Nie chce, boi się a obecnie jest jej wygodnie.
Bardzo ważne jest to zdanie, że brak podjęcia decyzji albo wahanie - to TEŻ decyzja.. i może właśnie w takich kategoriach powinienem zacząć myśleć. Czy oddalenie się od niej spowoduje nagły zawrót? Sam nie wiem, bo sama o sobie mówi że jest "wyzbyta z uczuć i sama się sobie dziwi" . Wiem ,że nie jest to dla mnie korzystną opcją trwanie w takim "czymś" bo to nawet nie ma swojej nazwy i odpowiednika w słowniku j. polskiego, ale jakoś nie potrafię zrezygnować z mojej miłości i wspólnej przyszłości sad

Do "Feniks35" : Słyszałem właśnie, że niestety żona nie dorosła do roli żony :-/ Mówi mi że się stara zmienić swoje myślenie, ale coś ją jednak stopuje i nie jest w pełni szczęśliwa. Wiesz, w obecnym stanie rzeczy tego - kogoś na pewno nie ma, gdyż każdą wolną  chwilę przyjeżdża do mnie, lub gdzieś wyjeżdżamy a poza tym pracuje. Gdyby taka sytuacja była to rzadziej byśmy się widywali i nie pisała do mnie miłych sms-ów itp.. tak przynajmniej myślę, chyba że kobiety potrafią być tak mocno perfidne. Nie jest tak, że się godzę na to - bo poruszam temat bardzo często i walczę o to aby się poskładało. Wiem że właśnie siedząc cicho... przyklaskując wszystkiemu okazywałbym dużą słabość, ale mimo tego pozoru jestem jeszcze silny i żyję nadzieją na zmianę bo ciągle coś w tym kierunku robię. Nie poddałem się i szanuję kobiety oraz do siebie również mam szacunek, bo ultimatum stawiałem raz w życiu będąc w związku i była to świetna opcja. Małżeństwo to inna sprawa... nie można pstryknąć palcami i z dnia na dzień - żegnaj bo nikt nikomu nie wyrządził tak wielkiej krzywdy, która spowodowałaby że rozstanie = rozwód byłby łatwy. Widzę, że jej też nie jest łatwo, bo rozmawiając wczoraj też miała łzy w oczach. Mówiła że nie wie co się z nią dzieje i najchętniej odcięłaby się od wszystkich znajomych, od rodziny itd... Dlatego nie rozumiem Tego wszystkiego :-/

5 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-29 13:08:13)

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?
niebieskooki87 napisał/a:

Niby mówi że nie wyobraża sobie żeby mnie nie było, jednak nie chce mieszkać razem bo czuje że to wtedy będzie koniec.

To może uświadom jej, że koniec właśnie następuje przez obecną sytuację.

niebieskooki87 napisał/a:

Sam nie wiem, bo sama o sobie mówi że jest "wyzbyta z uczuć i sama się sobie dziwi" .

A jednak mówi, że nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Więc wracamy do tego co wyżej. Wygląda jakby ciągle chciała być w stanie zauroczenia i zakochania, a tak się nie da. Nie z jedną osobą.

niebieskooki87 napisał/a:

Wiem ,że nie jest to dla mnie korzystną opcją trwanie w takim "czymś" bo to nawet nie ma swojej nazwy i odpowiednika w słowniku j. polskiego, ale jakoś nie potrafię zrezygnować z mojej miłości i wspólnej przyszłości sad

Związek jak każdy inny, kwestia by dwóm stronom pasowało. A Ty jesteś zwyczajnie uzależniony. Chyba macie inne potrzeby emocjonalne. Wygląda jakby u jednej osoby buzowała serotonina, a drugiej dopamina.

6 Ostatnio edytowany przez wpadłamnachwilę (2017-03-29 13:03:07)

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?
niebieskooki87 napisał/a:

Do "wpadłamnachwilę": Dziękuję Ci za odpowiedź i spojrzenie z tej drugiej strony.. Jestem po prostu myślę - normalnym facetem z zasadami, który chciałby mieć ułożone życie rodzinne, ale jak widać "Jest jak jest". Jeśli chodzi o koleżanki, to jedna z nich od tego stwierdzenia" z gratisami" od paru lat nie może znaleźć odpowiedniego faceta. Żyje raczej wysokim standardem i też z tego co wiem takiego poszukuje.. a druga jest z facetem 7 czy 8 lat i niedawno się zaręczyła ale też jakaś przeszczęśliwa nie jest i do tego dla mnie ogólnie jest fałszywa maksymalnie. Czytając to co napisałaś na prawdę daje mi do myślenia... bo faktycznie to może wyglądać jakby Ona miała 2 w 1 ... a jeśli chodzi o emocjonalność to prawda - bo taki jestem i wyznawałem zasadę, że jeśli już się ożenię - to do końca życia będę z Tą kobietą. Będzie wzajemny szacunek i wspólne dążenie do ogniska domowego... a w obecnym stanie jestem na schyłku emocjonalnym i czuję, że nie dam rady dłużej. Co do terapii - nie ma możliwości żeby się na to zgodziła, bo uważa że nikt z osób 3-cich nie jest w stanie pomóc. Wczoraj właśnie zacząłem poważną rozmowę i widzę ,że ona myśli tylko w kwestiach negatywnych... Niby mówi że nie wyobraża sobie żeby mnie nie było, jednak nie chce mieszkać razem bo czuje że to wtedy będzie koniec. Ja powiedziałem że może właśnie dlatego powinna wrócić i wtedy będzie - ALBO w jedną stronę, ALBO w drugą... to po prostu już nie zostało wyjaśnione na koniec rozmowy i widzę że ona Nie chce, boi się a obecnie jest jej wygodnie.
Bardzo ważne jest to zdanie, że brak podjęcia decyzji albo wahanie - to TEŻ decyzja.. i może właśnie w takich kategoriach powinienem zacząć myśleć. Czy oddalenie się od niej spowoduje nagły zawrót? Sam nie wiem, bo sama o sobie mówi że jest "wyzbyta z uczuć i sama się sobie dziwi" . Wiem ,że nie jest to dla mnie korzystną opcją trwanie w takim "czymś" bo to nawet nie ma swojej nazwy i odpowiednika w słowniku j. polskiego, ale jakoś nie potrafię zrezygnować z mojej miłości i wspólnej przyszłości :

To się ceni, że masz takie zasady i spojrzenie na związek małżeński - ale musisz też zaakceptować, że ktoś (w tym możliwe Twoja żona?) ma inne poglądy, zasady lub ich brak? i stawia na swoje emocje i swoje przyjemności nie licząc się z konsekwencjami czy obowiazkami jakie chcąc nie chcąc niesie za sobą małżeństwo. Wiele ludzi niestety podchodzi do instytucji małżeństwa jak do pięknego dnia w którym można założyć wymarzoną sukienkę, założyć te wyczekane obrączki (bo najpierw czeka się kiedy zaręczyny? potem kiedy ślub?) i bawić sie do rana w gronie najbliższych - mało kto patrzy na to jako wstęp do nowego życia które dzieli się od tego momentu tak w pełni RAZEM, że stajemy sie współodpowiedzialni również za tą drugą osobę ... a życie to nie tylko wakacje/seks i przyjemnosci ale i choroby/problemy/bliskość/wsparcie/ wiele osób które nie zrozumiały czym jest małżeństwo zaczyna się z niego rakiem wycofywać, i tak właśnie robi Twoja żona która widać tej odpowiedzialności nie potrafi unieść.
Ty sie odnalazłeś - ona jak widać niekoniecznie, stąd ta wyprowadzka, wychodzenie na imprezy - życie o 180 stopni inne niż przy Tobie.
Mam wrażenie, że mocno wbiłeś sobie do głowy że małżeństwo to jak już to tylko do grobowej deski - tak też tak uważam, ale o ile mamy wpływ na nasze wybory o tyle nie mamy gwarancji i pewności jak to jest u tej drugiej strony i czy ona również nasze zasady podziela - musisz się z tym pogodzić a nie przysłowiowo reanimować "trupa", tracąc to czego nikt Ci nie odda czasu i godności.
Z kobietą trzeba twardo, szczególnie tą niezdecydowaną, nie łudź sie że ona decyzje podejmie, póki jesteś bierny i obecny ona nie ma możliwości odczuć że coś traci, można powiedzieć że zyskała męża i wolność. Jest takie powiedzenie "puść wolno jak wróci jest Twoje jak nie - nigdy nie było", skoro tej wolności tak łaknie, daj jej ją, ale określ czas na jaki na nią czekasz a potem podejmij stanowcze decyzje, separacja? odcięcie się od niej, zajęcie swoimi sprawami a potem ... potem zobaczysz jaka będzie reakcja. Na pewno powinieneś mysleć o swoim komforcie psychicznym, wyznaczac granice i je konsekwentnie respektować ...

7 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-03-29 13:50:36)

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Chyba własnie zostajesz odzierany z naiwności stwierdzenia, że zawsze da sie wybrać raz i trafiło sie dobrze i na na zawsze - nie każdemu jest to dane - Tobie nie, macie odmienne zapatrywania na małżeństwo lub jestescie na innych etapach po prostu, a może za szybko popedziliście do ołtarza ?
Raczej należy wymagać od żony (bo jest już żoną) aby sie jasno określiła czy chce tworzyć z Toba rodzinę czy też nie i raczej należy być wtedy stanowczym dajac czas na przemyślenie.
Nie znam Twojej dererminacji w chęci utrzymania małżeństwa ale jesli chcesz naprawdę je utrzymać to w tej chwili musisz działać i za siebie i za żonę i do tego z głową. Z kolei zbyt mocny nacisk może spowodować podjęcie przez Nią doraźnych a nieprzemyslanych decyzji, przy których się 'zaprze' i z małżeństwa 'nici'.

8 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-29 13:52:06)

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Właśnie - "pusc wolno, jak wróci, jest twoje, jak nie, nigdy nie bylo" .
Niewiele możesz, autorze. Ultimatum chyba nie ma sensu, bo nie jesteś partnerem do negocjacji. To Twoja zona dyktuje warunki, od zawsze, a Ty je akceptujesz. Na propozycje rozstania reagujesz obronnie - ojoj, zaraz tam rozstanie, przeciez nikt nikomu krzywdy nie zrobil... Nie? Skoro tak czujesz, to zbieraj ochlapy i ciesz się tym, co masz, bo jutro możesz mieć jeszcze mniej.
Nie chce Cie pogrążać, ale mam wątpliwości, czy ona Cie kocha. Nie wie, mysli, zastanawia się, a  moze troche, a moze wiecej...
W jednej ze swoich ksiazek Zafon wlozyl w usta postaci taką oto mysl  - w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kogoś kochasz,  przestałes go juz kochać na zawsze.
Cos w tym jest.
Siły życzę.

9

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Jestem człowiekiem, który właśnie ceni szczerość i dziękuję Wam za te wszystkie myśli i spostrzeżenia. Wiadomo, że każdy z nas chciałby dla siebie jak najlepiej, lecz nie zawsze to się udaje. Z moją "determinacją" jest tak ,że nie naciskam bo nie chcę jej przytłoczyć, lecz wiem że dając taką "wolną rękę" też się sam pogrążam. Stąd nie mogę znaleźć żadnego złotego środka, jednakże ta myśl " Puść wolno.... " jest chyba kwintesencją tego wszystkiego. Nigdy w życiu nie byłem zalogowany na żadnym forum i nie sądziłem że To może pomóc, ale tutaj czytając to wszystko staram się na chłodno podchodzić i widzę wiele dobrych stwierdzeń, które określają to wszystko. Tak jak też kolega wyżej napisał że stan zakochania i zauroczenia - nie będzie trwał wiecznie, to w 100% się zgadzam, bo te tzw. motyle są tylko na początku a potem miłość po prostu jest i niektóre sytuacje i zachowania przechodzą w przyzwyczajenie, lecz nie można się przecież zastanawiać czy się kogoś kocha trochę, bardziej, mniej czy więcej...
Niestety zaczynam zauważać od pewnego czasu, a dzisiaj tutaj dostaję jakby większość potwierdzeń - że po prostu może faktycznie się nie dobraliśmy sad Ta ...hmm tzw. naiwność oczywiście że również we mnie siedzi, bo mówi się że nadzieja umiera ostatnia, ale jeśli sam widzę że przez To od środka sam się wypalam to jest to słabe.. Czuję że to w sumie i tak się rozpadnie biorąc pod uwagę taki stan rzeczy, choć cholernie bym tego nie chciał. Wiadomo.. niby czas leczy rany, ale w pewnym stopniu jak dojdę do rozwodu to czuję że będę uważał to za pewną porażkę.. Chciałem i chcę dobrze, ale sam za Nas dwoje tego nie pociągnę nie wiadomo jak długi czas.. Już sam mieszkam prawie pół roku i przyjaciel się dziwi skąd biorę w sobie te wszystkie siły itd.. Może to właśnie ta miłość mnie trzyma i wiara w lepsze jutro, albo po prostu zbyt mało w życiu jeszcze doświadczyłem :-/  W pewnym stopniu też macie rację, że czuję się "uzależniony", a to dlatego że czas spędzany z żoną naprawdę daje mi radość, spokój , lecz jak zauważyliście jest to chwilowe, gdyż noce spędzam samotnie. Bardzo ładny cytat Carlosa Zafona, który daje wiele do myślenia... może właśnie tak jest. Jeśli wątpimy lub się zastanawiamy nad miłością i uczuciem, to po prostu wiąże się z tak naprawdę z końcem i rozpadem małżeństwa lub innej relacji między dwojgiem ludzi.

10

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Przecież żona Cię nie kocha...
Co to za model małżeństwa, gdzie jedno się wyprowadza, bo chce sobie pożyć własnym życiem.
Tak może chłopak i dziewczyna, zanim "skręcą" coś poważnego.
Przychodzi do Ciebie jeszcze pewne kierowana jakimiś powinnościami, wyrzutami sumienia, chęcią towarzystwa, ale nic poza tym...
W sumie to wpada jak do kumpla, z którym można obejrzeć film, zjeść kolację i od czasu do czasu mieć seks.
Strasznie mi przykro. Twoja jeszcze żona już dawno rozgląda się za kimś innym.
Jakie były Wasze relacje przed małżeństwem i powody jego zawierania?

11

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?
niebieskooki87 napisał/a:

Moje serce jest miękkie bo jestem bardzo wrażliwym facetem i czasami zazdroszczę innym, że potrafią tak oschle obchodzić się w relacjach z kobietami..
Ja nie potrafię :-/

Miękkie srece = twardy tyłek
Zaczynasz coraz bardziej dobitnie i boleśnie odczuwać tę zależność.
Ty jesteś miękki, a ona nie, Ty nie potrafisz być oschly, a ona jak najbardziej.
Twoja żona doskonale zdaje sobie sprawę z Twojego uczucia do niej i bez skrupułów manipuluje Tobą. Jest jej o tyle łatwo, że tych uczuć do Ciebie nie odwzajemnia.
Od dawna tańczysz tak, jak ona zagra; mało seksu -ok, nocne balangi - ok, wyprowadzka - będziesz czekał do końca, wygodny dla niej układzik "przyjaciel z bonusem" - niechętnie, ale także akceptujesz.
Piszesz, że trzyma Cię wiara w lepsze jutro, tyle, że jest to ślepa wiara ponieważ Twoja żona nie daje Ci nadziei.
Nie wie, czy kocha, może trochę, zapomniała o dobrych Waszych wspólnych chwilach sad  właściwie jej jest dobrze, jak jest. Twojego zdania nie bierze pod uwagę.
niebieskooki87, tylko od Ciebie zależy, jak długo będziesz tkwił w takim zawieszeniu, ewentualnie ona to zakończy, gdy pojawi się ktoś nowy, bo na ten moment jesteś wykorzystywanay w/g jej potrzeb, Twoje są nieistotne.
...chyba, że jej zachowanie jest efektem traumy, jaką przeżyła z powodu poronienia, jednak te balangi, jakoś nie pasują mi do takiej sytuacji, ale być może?
Jednak i w takich okolicznościach należałoby działać wspólnie, kobiety oczekują wsparcia od partnerów, a ona uciekła. Może to przykre wydarzenie było dla niej bodźcem do rozpoczęcia nowego, innego życia, w którym dla Ciebie nie ma miejsca?
Uważam, że jesli nie poczynisz jakiś radykalnych kroków, to długo jeszcze będziesz się tak męczył, chyba, że ona Cię wyręczy w podjęciu decyzji.

12

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Josz - dziękuję Ci bardzo za te słowa. Czytające je po prostu czuję i wiem, że masz rację. Cholernie mnie wkurza to moje przywiązanie i nadzieja, która faktycznie w tylu znakach które otrzymałem może być ślepa. W najbliższym okresie spróbuję usilnie myśleć tylko w negatywny sposób i może to mi jakoś pomoże zebrać więcej sił i oschle, na zimno podejść do sytuacji. Wiem, że nie będę trwał w tym w nieskończoność i nie rozumiem też jej postępowania w takim sensie, że ona po prostu pracuje w danych godzinach i każde chwile po pracy (lub jak ma dzień wolny w tygodniu - to po mojej pracy) się widujemy... przytulamy, spędzamy jakoś czas. To jest właśnie chora sytuacja bo niby Razem a jednak osobno. Dziękuję za wsparcie i taką też motywację do działania! Wielkie DZIĘKI !

Odp: Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Straszna sytuacja i jeszcze straszniejsze wnioski.
Moim zdaniem Ona Cie nie kocha, jakby Cie kochala nie wyprowadzilaby sie nie zyla by wlasnym zyciem i nie wpadalaby do twojego raz na jakis czas.
Poniewaz rozumiem jakie uczucia toba kieruja proponuje byscie poszli na terapie malzenska. Uczeszczajac na nia zrozumiecie swoje problemy i moze je naprawicie smile
Jesli sie nie zgodzi to sam ja z nia przeprowadz. SZCZERA I GLEBOKA( mam na mysli poruszenie wszystkich tematow nawet tych bardzo bardzo bolesnych)  rozmowa jest najlepsza. W moim zwiazku stosujemy te metode i mimo mojego bardzo wybuchowego harakteru dochodzimy do porozumienia. Oczywiscie daj jej mowic bo to ona sie przed Toba zamknela, niech mowi a Ty dany temat zaglebiaj. Pozniej wyciagnijcie wnioski i wymyslcie sposob na naprawienie tego.
Jesli twoje dzialania nic nie pomoga,a ona nadal bedzie do Ciebie wpadac na herbatke, ciasteczko, film i czasami sex-odpusc i znajdz taka ktora bedzie rowniez dawac Tobie tyle samo serca ile Ty oddasz jej.
Proponuje tez zadac samemu sobie pytania i na nie odpowiedziec. Kiedy? TERAZ! Pomysl o tym co Ty robisz dla niej, a co ona robi dla Ciebie w takich samych badz podobnych sytuacjach. Nie mam pojecia co moglabym jeszcze dodac od siebie. Moze tylko tyle.

Glowa i gory, patrz przed siebie nie za i POWODZENIA! big_smile

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można kochać "Tylko trochę" ? Jak zawalczyć o małżeństwo ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024