Hej, witam drogie Panie, będzie lekko przydługawo. Zarejestrowałem się na tym portalu ponieważ bardzo zależy mi na poznaniu kobiecych opinii na temat mojej aktualnej sytuacji. Męskich porad mam już serdecznie dość i liczę na to, że Wasza ocena pomoże mi podjąć właściwą decyzję. Ale do rzeczy…
Około pół roku temu zagadałem na jednym z portali do pewnej dziewczyny (28l. ja: 32l.). Bardzo szybko odpisała i rozwinęła się między nami ciekawa rozmowa. Okazało się, że przyjechała z koleżankami na weekend do mojego miasta, a na stałe mieszka około 300 km ode mnie. Nie ucieszyło nie to specjalnie, ale gadka się kleiła więc kontynuowałem. Zaproponowałem nawet, że mogę oprowadzić je po mieście i pokazać jakieś ciekawe miejsca, ale niestety odmówiła ze względu na koleżanki. Przegadaliśmy sporo godzin w sobotę i w niedzielę, w tym całą jej drogę powrotną do domu. W tym dniu skończyliśmy grubo po północy. Na koniec napisałem, żeby odezwała się do mnie następnego dnia jak będzie miała ochotę. Niespecjalnie liczyłem na to, że ta znajomość dalej będzie się rozwijać, ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu w poniedziałek wieczorem odezwała się.
Przez pierwsze miesiące pisaliśmy ze sobą praktycznie codziennie (w czasie pracy, wieczorami, bardzo często do późna). Mimo, że na początku to ja ją gównie zaczepiałem, to z biegiem czasu rozmowy inicjowaliśmy na zmianę. Przenieśliśmy na fb aby mieć łatwiejszy kontakt, i z czasem zaczęliśmy poruszać coraz poważniejsze tematy. Szybko zorientowałem się, że dziewczyna musiała być bardzo skrzywdzona przez jej ostatniego faceta bo nie ukrywała swojej dużej nieufności do mężczyzn. Nie powiedziała niczego wprost, ale domyśliłem się, że musiała zostać zdradzona. Pytała się mnie dlaczego faceci zdradzają, opowiadała o bliskiej przyjaciółce, która ją zawiodła i już nią nie jest. Pisała o ważnym wydarzeniu, które definitywnie ma zamknąć jej roczną męczarnię (niedawno przyznała się ,że dręczą ją z tego powodu koszmary). I rzeczywiście w listopadzie zeszłego roku wróciła do swojego panieńskiego nazwiska (fb). Poskładałem wszystkie te strzępki informacji i wyszło mi, że prawdopodobnie jej były mąż zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką co było przyczyną rozwodu. Nigdy nie zapytałem jej o to, ale jestem praktycznie pewien, że tak było.
Pod koniec listopada postanowiłem, ze musimy się w końcu spotkać. Zaproponowałem, że przyjadę na początku grudnia na weekend do jej miasta. I tak się stało. Spotkaliśmy się. Spędziliśmy ze sobą bardzo miły wieczór. Rozmawialiśmy dobrych kilka godzin, tematów do rozmów nie brakowało, choć wydawać by się mogło, że przez ostatnie trzy miesiące wyczerpaliśmy chyba wszystkie możliwe tematy. Następnego dnia mieliśmy wybrać się jeszcze na wycieczkę, ale niestety źle się poczuła, więc odpuściliśmy.
Przez kolejne tygodnie praktycznie nic się nie zmieniło. Może za wyjątkiem, że kontaktowaliśmy się trochę rzadziej, ale i tak przynajmniej trzy razy na tydzień. Zacząłem zauważać u siebie objawy, że coraz bardziej mi na niej zależy i chciałbym się z nią zobaczyć po raz kolejny. Na początku stycznia rzuciłem propozycję żeby przyjechała do mnie na weekend. Odpowiedziała, że przyjedzie jak zrobi się trochę cieplej, może pomyśli o końcówce lutego. Przez jakiś czas nie poruszałem tematu, ale tak jakoś ostatnio wyszło, że podczas pisania znowu zeszliśmy nt naszego widzenia. W dalszym ciągu utrzymywała, że ma zamiar przyjechać, ale jak będzie już ciepło. Odpisałem jej, że już nie będę o tym więcej wspominał, a jak uzna, że nastał już właściwy moment to niech da znać.
I tutaj pojawia się problem, który chciałbym żebyście pomogły mi rozwiązać. Bardzo zależy mi na tym spotkaniu, ponieważ zaplanowałem sobie, że jej wtedy powiem co do niej czuję. Chciałbym zrobić to osobiście, ale nie wiem kiedy to nastąpi i czy wogóle. Nie chcę już dłużej czekać, a z drugiej strony nie chcę jej wystraszyć. Chciałbym wiedzieć, czy jest sens się tak angażować, czy może lepiej odpuścić, „wyleczyć się” z niej i spróbować poznać kogoś na miejscu. Na chwilę obecną ona jest dla mnie pierwszym wyborem i kompletnie porzuciłem temat poznawania innych kobiet. Więc może lepiej nie czekać na spotkanie (które nie wiadomo kiedy i czy nastąpi) tylko zapytać ją już teraz czy coś do mnie czuje? Może miałem być takim typowym „plastrem” aby wyleczyć ból po nieudanym małżeństwie? Może to tylko friendzone, a ja sobie tylko wkręcam jakieś poważniejsze historie? Może to wszystko przez tą jej skrytość i nieufność? Naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Drogie Panie, podpowiecie coś? Za wszystkie odpowiedzi z góry wielkie dzięki.