lilly25 napisał/a:Czemu mężczyźni nie rozumieją tego, że fakt bycia samotną mamą, nie oznacza koniecznie że ma się to dziecko z bad boyem, a szukając partnera chce się go wykorzystać? Skąd wzieło się takie przekonanie?
Przyznam że gdybym o tym tyle razy nie czytała, to bym na to nie wpadła. Przecież wiele razy zdarza się, że ojciec dziecka-partner po prostu zakochuje się w trakcie związku w kimś innym, i odchodzi, więc jaka w tym wina kobiety? A co ze zmarłymi ojcami dziecka, albo takimi którzy nie podołali trudom rodzicielstwa, czy to też świadczy źle o kobiecie, że w takich przypadkach została sama z dzieckiem?
Czy nie jest tak, że takie przekonanie wzięło się od słynnych trenerów PUA, którzy je spopularyzowali?
Żeby nie było - nie jestem samotną mamą, więc problem mnie nie dotyczy.
Z obserwacji.
Ostatnimi czasy spora większość samotnych matek stanowią właśnie takie wielbicielki badboyów, które potem grają ofiary i szlachetne niewiniątka by złapać jakiegoś "nudnego" wrażliwca który "zakochuje się za mocno/szybko", a na którego jednocześnie by nie spojrzały gdyby nie fakt, że mają dziecko, albo że z racji wieku nie są już tak młode i atrakcyjne jak kiedyś.
Oczywiście, że są takie kobiety, które owdowiały, no ale to mniejszość i owszem na to należy patrzeć inaczej - zakładając że zmarły partner/mąż rzeczywiście był porządnym facetem. Taka rzeczywiście ma prawo żeby z kimś się związać(o ile mu te dziecko nie będzie przeszkadzać) i nie uważałbym tego kogoś za frajera. Najlepiej samotnego ojca, który wie co to jest mieć już dzieci, albo takiego co jest bezpłodny - taki bardziej zaakceptuje i będzie próbował pokochać dziecko partnerki jak swoje.
Dziecko i rodzicielstwo to odpowiedzialność którą trzeba na siebie wziąć, czy tego się chce czy nie. A taki drań ani myśli nawet próbować podołać rodzicielstwu - gdyż wg. niego najlepszym wyjściem jest postawienie kobiecie warunku dokonania aborcji a w przypadku jej odmowy - "umycie rąk" i zniknięcie. Ale w sporej większości przypadków to jest jej wina, że dawała się mu sobą pomiatać, pozwalała mu dosłownie na wszystko(np. na zdrady) i w swojej głupocie z uporem maniaka wierzyła że "on się dla niej zmieni".
I wbrew temu co się tu wszystkim wmawia to tak naprawdę mało który facet potrafi być niesamowitym aktorem, potrafiącym przez lata idealnie grać i ukrywać że tak naprawdę nie nadaje się ani na ojca, ani nawet na partnera/męża. Di tego jednak trzeba mieć niesamowity talent. W większości przypadków kobiety po prostu nie chcą widzieć jego krytycznych wad, wolą po prostu po raz kolejny dać takiemu "już ostatnią szansę" zamiast po prostu kopnąć w dupę debila, który tak naprawdę się nie zmieni i nawet nie ma zamiaru się zmieniać.
Jest gdzieś na tym forum nawet temat założony przez autorkę która niby narzeka, ale tak naprawdę jest jej dobrze tkwić w takim toksycznym związku. "On mnie wyzywa"... czy jakoś tak się się ten wątek nazywa.
Podsumowując - jeśli dana samotna matka została sama z wyżej opisanego powodu to owszem, bardzo źle o niej świadczy. Ponadto człowiek, który woli ślepo kierować się emocjami, a swój rozum uważa za wroga, jest głupcem.
T-28 napisał/a:lilly25 napisał/a:Czemu mężczyźni nie rozumieją tego, że fakt bycia samotną mamą, nie oznacza koniecznie że ma się to dziecko z bad boyem, a szukając partnera chce się go wykorzystać?
Bo wolą wiązać się z dziewczynami bezdzietnymi i chcą sobie ten fakt jakoś zracjonalizować.
To, że faceci(zwłaszcza mający "czystą kartę") wolą się wiązać z bezdzietnymi dziewczynami, to jedna z najstarszych prawd.
A co do racjonalizowania.... hmm... nie wiem, jak inni, ale ja nie chcę sobie głowy zawracać wielbicielką badboyów, nie zależnie od tego, czy mają dziecko czy nie.