Chyba poprzedni posty dałem w złym dziale więc poprawiam
Witam wszystkich.. mam duży problem z moim zachowaniem/psychiką w relacjach z kobietami..
Są 2 przykłady..
Przykład 1..
Otóż kiedy flirtuję z dziewczyną i nie czuję nic do niej oprócz zwykłej sympatii ani nie mam planów wobec Niej ,czekam aż to się rozwinie..to wtedy zachowuje się jak na faceta przystało, nie wchodzę w tyłek, mało telefonu i smsów a więcej spotkań, żyje swoim życiem, daje jej pełen luz, na spotkaniach się dobrze prezentuje i myślę że radzę sobie dobrze i wtedy ta dziewczyna jej zainteresowana,stara się, okazuje mi to czego tak naprawdę szukam a szukam kogoś kto będzie poważnie myślał o związku i się starał na równi ze mną.. tylko że ja wtedy nic do niej nie czuje i nie chce ranić..
Przykład 2..
Nowa znajomość, szybkie zauroczenie z mojej strony i myślenie o związku i nastawienie się na ten kierunek, na początku jest luz, łapie świetny kontakt z potencjalną dziewczyną ale z czasem jak to idzie do przodu to nie zaczynam dużo pisać, za dużo, czasami wyślę 10 smsów pod rząd, przez co kontakt słabnie, potem ciężko na spotkaniach utrzymać ten klimat co był wcześniej, jest dość nerwowo z mojej strony, robię się natrętny,staram się przypodobać dziewczynie na siłę, porównuję się z jej byłymi, wgl nie pokazuje swoich pasji tylko żyje jej życiem zamiast swoim, zaczynam okazywać uczucia że mi zależy, robie jakieś małe deklaracje niepotrzebnie, nawet jeśli dziewczyna mimo to nadal ze mną ma kontakt to chce ją kontrolować, sprawdzam znajomych na facebooku, czasem wypytuję o nią jej koleżanki, chce ją kontrolować..zachowuję się jak typowa miękka pała a nie facet, na spotkaniach kompetnie sobie nie radzę a jej ich mniej, a więcej kontaktu przez smsy albo fejsa i tam czasami jest ok no ale w jej oczach wychodzę na desperata i taki też wtedy jestem, potem dziewczyna mnie zaczyna zlewać a moje uczucia rosną i desperacja sięga tego że robie takie głupoty że szok, stawiam jakieś ultimatum, robię afery, o każdego kolegę jestem zazdrosny, kupuję drogie prezenty, dużo planuję, wszystko w kategorii że razem że my itp..no i w efekcie tego wszystkiego to wszystko pada..
Kompletnie sobie z tym nie radzę , co prawda mam dopiero 23 lata i może nie jestem do końca dojrzały emocjonalnie i do tego muszę dorosnąć, no ale widzę że mam poważny problem i muszę go rozwiązać bo w przyszłości to albo ja nie będę szczęśliwy albo potencjalna partnerka
W przykładzie 1 jestem innym facetem, pewnym siebie, tajemniczym, na każde spotkanie dziewczyna się zgadza, jest świetnie, dziewczyna sama deklaruję że chce więcej,no ale ja i tak nie czuję tego a w przykładzie drugiem jestem kompletnym toksycznym idiotą który ma problem sam ze sobą, chora zazdrość i bluszcz..
Jak sobie z tym radzić? Bo jak nic z tym nie zrobię to całe życie będę ranił sam siebie i odpychał kobiety, albo ranił innych
Gdybym zachowywał się w tej drugiej sytuacji tak jak zachowuje się w pierwszej to bym miałbym zajebisty szczęśliwy związek..
Co o tym myślicie?