Cześć.
Może przejdę od razu do rzeczy...
Z tych wszystkich marzeń jakie mam to chyba najbardziej chciałbym być lepszym człowiekiem...
Nie chodzi żeby być lepszym od każdego w tym czy czymś innym, ale lepszym od obecnego siebie...
Chciałbym móc wybaczyć, przestać nienawidzić, wkur%$#ć sie kiedy nie idzie, być większym wsparciem, nie być takim oziębłym, dać trochę radości komuś, nie przejmować się, żyć chwilą i chyba po prostu Być...
W obecnej chwili nie potrafię, szybko się wściekam, choć zagryzam zęby... nienawidzę ludzi którzy mają to co ja bym chciał mieć(charyzmę, łatwość w nawiązywaniu kontaktów itp), chciałbym przestać myśleć, nie potrafiłem nawet zadzwonić do mamy która w szpitalu prawie zeszła na stole operacyjnym i zapytać jak się teraz czuje, relacje z rodzicami dla mnie to tylko zwykłe "cześć" i tyle, ze znajomymi podobnie zresztą(z tymi którzy założyli rodziny rozmawiam raz na pół roku). Często pale mosty, ciekawym osobowościowo człowiekiem też nie jestem;/
Jedna z gorszych rzeczy w tym wszystkim jest taka że nie potrafię o tym rozmawiać, chciałbym żeby osoba która chce sie podjąć takiej rozmowy po prostu słuchała i ew. dopytywała, a nie tak jak do tej pory było że w momencie kiedy coś zaczynałem mówić to słyszałem "wszystko się ułoży" itp. a ja się po prostu chcę komuś wygadać, zrzucić to z siebie, nie chce rad, ocen sytuacji... chcę żeby mnie wysłuchała. Druga strona tego medalu jest taka że ciężko by mi było powiedzieć wszystko a później spojrzeć w twarz tej osobie...
Chodzę uśmiechnięty, żartuje, interesuje się życiem innych(oczywiście w normalny sposób), służę pomocą/oparciem, a w środku czuje pustkę, pogardę dla samego siebie, nie lubię siebie, swojego wyglądu, charakteru i swojego jestestwa...
Czuję że zmarnowałem 29 lat życia i wciąż je marnuje... Nie potrafię nic ze swoim życiem zrobić
Wydaje mi się że mam tak zniszczoną psychikę że już lepiej nie będzie.
Troche chaotyczne, pisarzem dobrym też nie jestem;P