Witam,
Mam pewien problem. Jestem z partnerką 4 lata, a niestety od 2 nie ma z mojej strony kompletnie w ogóle pożądania w jej stronę . Od ponad roku nie ma kompletnie sexu ani nawet namiętnych pocałunków. Z mojego powodu. Po prostu coś we mnie pękło jakiś czas temu i nie chce wrócić.
Dlaczego? Sam nie wiem. Mieszkamy 3 lata razem, przez ten czas ona nie pracuje (nie mogę jej zmobilizować do znalezienia pracy, ciągle ma jakieś ale...), ja mam swoją firmę. Spędzamy ze sobą praktycznie każdą chwilę. Ja tego nie chcę, rozmawiałem z nią o tym, ale ona tego nie rozumie - "kocham Cię i chcę być z Tobą ile się da" - czy coś w tym stylu... ona nie potrafi zrozumieć, że takie coś ma swoje wady, a największą z nich właśnie doświadczam. W przeszłości bardzo się kłóciliśmy z różnych powodów, ale z nią ciężko się rozmawia, co też mnie od niej odrzuciło. Nie da się jej nic wytłumaczyć. Oczywiście, ja też nie jestem bez winy. Spędzam z nią tyle czasu, że nawet nie mam kiedy za nią zatęsknić...
Próbowaliśmy terapii dla par, ale po 4 miesiącach zrezygnowaliśmy, bo ona niestety potrafiła więcej rzeczy z terapii obrócić przeciw mnie, co skutkowało kłótniami.
Zastanawiam się, czy ktoś był w podobnej sytuacji z Was? Czy pożądanie powróciło? Strasznie brakuje mi seksu, ale nie jestem w stanie wyobrazić go sobie z nią. Jak o tym myślę, to mnie ciarki przechodzą, mimo iż jest to bardzo atrakcyjna kobieta.
Nigdy nikogo nie zdradziłem i nigdy tego nie zrobię, ale coraz częściej myślę o innych kobietach. Brakuje mi flirtu, namiętności, bardzo mnie smuci to, że nie ma tego u nas. Chciałbym coś z tym zrobić, ale nie wiem jak. Czy jest sens poruszać z nią ten temat skoro ona jak usłyszy coś co jest jej nie na rękę obraża się i kilka dni nie odzywa?