Nie bede opisywał całej sytuacji po prostu zakochałem sie w diewczynie która twierdzi ze kocha mnie jak przyjaciela. Walczyłem do momentu az nie znalazła sobie chłopaka w dodatku jest to moj niegdys dobry kolega. Stwierdziłem ze jest to dla mnie za ciężkie bo gdy ich widze razem to bardzo boli. Postanowiłem zerwać z nią kontakt spotkałem sie z nia powiedzialem jej że nawet nie przechodzi mi przez gardlo ze kogoś ma i lepiej bedzie jak zerwiemy kontakt. Odpowiedziała na to ze nie wierzy w to co mowie i mnie nienawidzi za to. Po trzech dniach zadzwoniła do mnie chciała sie spotkac lecz odmowilem pierwszy raz od kad sie znamy. Ona natomiast zaczela do mnie pisac i dzwonić az w końcu uleglem i po tygodniu spotkałem sie z nia. Cieszyla sie jak nigdy ze mnie zobaczyla tak szczęśliwej nie widziałem jej chyba nigdy. Ale ciagla myśl ze ona z kims jest a nie ze mna bardzo mnie dobijala tym bardziej jak przyszedl jej chlopak i ja pocalowal odechcialo mi sie wszystkiego. Co lepsze za trzy tygodnie wyjeżdżam do Holandii myślałem ze jak juz wyjade bede daleko od niej to mi przejdzie a ona nagle chce jechac ze mną bylo by spoko gdyby nie fakt ze w tej pracy pracuje jej chlopak. Co mam robić kocham ja i życie bez niej jest puste ale wiem ze na nic innego niz przyjazn nie moge liczyc bo ona jest zakochana w tamtym. Co robić bo ja juz sam nie wiem
Pierwszy krok już zrobiłeś. Bycie jej przyjacielem jest dla ciebie nieznośne, zakomunikowałeś, zerwałeś kontakt, tyle. Jeśli ona cię za to znienawidzi, to taka z niej przyjaciółka. Powinna cię podziękować, powiedzieć, że rozumie, i życzyć szczęścia.
Dobrze się bijesz? To sprowokuj kłótnię z tamtym i daj mu parę razy porządnie w cymbał - dziewczyny tym nie zyskasz, ale zyskasz odrobinę satysfakcji, nie odejdziesz jak totalny przegryw
Marcin, już to pisałeś. Co jakiś czas zakładasz ten sam wątek.
Parę dni temu na imprezie po alkoholu doszło do długiego pocałunku. Na drugi dzień była u mnie jak co dzień i dużo razy się calowalismy. Trzeci dzień był kulminacyjny bo zakończył się seksem. No i niby wszystko pięknie ale od tamtej pory jest całkiem inaczej. Traktuje mnie jak typowego kolegę. Wcześniej co dziennie chciala żebym ja mizial i masowal teraz za bardzo nie chce do mnie przychodzić usprawiedliwia się ciągle czymś i widzę że oddala się ode mnie siada daleko ode mnie gdzie wcześniej siadala jak najbliżej mnie i powiedziała mi ze my nigdy razem nie będziemy. O co chodzi bo ja za bardzo nie wiem a zależy mi na niej niesamowicie. Może ktoś pomóc co robić?
Mężczyznę można „wykastrować” jednym zdaniem: wolę, abyś był moim przyjacielem. Tyle w temacie
Ty ziomuś to jest ta sama co rok temu o niej pisałeś?
Pytasz co robić, to ja ci powiem co. Na początek opuść gacie i kucnij nad lustrem, żeby się upewnić czy masz jaja na właściwym miejscu.
Następnie rozmów się z panienką i postaw sprawę jasno. Nie czekaj na żadne "daj mi trochę czasu, muszę to przemyśleć" tylko tak albo nie
w zależności czego tam od niej chcesz. No rozumiem, że chcesz z nią być, tak? No. To teraz ona musi się określić i masz jasność sytuacji.
Zapamiętaj sobie jedno młody człowieku - każdy w życiu ma to na co się godzi.
Jeśli będziesz się godził na robienie z ciebie debila, dawał się ściemniać i wodzić lasce za nos, no to tak będziesz miał. Proste.
dołączę się do wątku, ale z drugiej strony. Mam przyjaciela, którego znam od 1,5 roku, poznaliśmy się w pracy - typ mega inteligentna bestia do tego jest wyjątkowy po prostu... miał dziewczynę, potem było zdrada, zerwanie itp, ja to wszystko widziałam, że tak powiem i generalnie byłam jego znajomą w tych chwilach, ciężkich, potem go pocieszałam itp, ale nie widziałam się raczej w innej roli niż po prostu znajoma. W okresie miej więcej od sierpnia, zaczął mieć do mnie dość dziwne teksty w stylu, że jestem wyjątkowa, a przy okazji cały czas mówił o byłej...zrobiłam mu awanturę, że nie będę słuchać o jego byłej i mu trochę pocisnęłam, że pomiędzy nami nie ma żadnej chemii, no już myślałam, że nie będzie chciał się ze mną zadawać po czymś takim bo nawet ja sama przed sobą stwierdziłam, że przegięłam, ale on nie, cały czas się ze mną chciał zadawać itp, ale przestał mi posyłać takie teksty, stwierdziłam, że ok wszytko wróciło do normy, nawet mu powiedziałam, że powinien zacząć się rozglądać za jakąś dziewczyną dla siebie...od grudnia znowu się zaczęło ostatnie spotkanie, siedzieliśmy i stwierdził, że jestem nadzwyczajna i że on nie ma przyjaciółek bo dla niego ideałem jest partnerka, która jest jego przyjaciółką i kochanką...co ja odpowiedziałam, że ciężko będzie taką znaleźć..wiem nie jestem za fajna, ale nie czuję do końca, że to jest szczere? nie mam w sumie podstaw, żeby myśleć, że chce mi zrobić krzywdę, ale z tyłu głowy mam to, że jest piekielnie inteligenty, z tamtą dziewczyną nie łączyło go żadne połączenie duchowe, a raczej tylko łóżkowe i działał bardzo szybko, do tego raczej nie jestem w jego typie urody, więc na tej podstawie wysnuwam swoją teorię, że to nie jest to co myślę, ale pytanie co w takim razie może wy macie jakieś rady czy podobne doświadczenia?
a koledze MarcinMarcin no współczuje, że masz taką patową sytuacje, ale jeśli nawet po tak odważnym wyznaniu, ona chce Cię tylko jako kolegę to niestety nie będziesz mieć jej jako dziewczyny...musisz się oddzielić od niej i jej chłopaka...przynajmniej na jakiś czas i złapanie trochę dystansu...