Z podtrzymywaniem znajomości w dzisiejszych czasach wiele osob ma zwyczajnie problem.
Widze to na swoim przykładzie jak i na przykładzie innych. Jestesmy zaganiani i myslimy, ze fbkowe znajomości nam wystarcza. Myslimy, ze jak zalajkujemy zdjecie, zagadamy " co tam" to wszystko będzie super cacy. Jest to złudne, niczemu nie sluzy ani niczego nie zalatwia. To jest tylko taki falsz.. myslimy, ze jest ok, a wcale tak nie jest.
Ludzie nie potrafią podtrzymywać znajomości. Nie wiem z czego to wynika, ale mysle, ze wynika to ze znieczulicy zzwyczajnej. Ja jestem natomiast osoba, która dba o relacje i staram się je podtrzymywać. Pamietam o moich znajomych, o ich urodzinach, imieninach itp. Sa to drobne rzeczy, ale milo ze się pamięta.
Jeśli kogos nie widze dluzszy czas to nie mam problemu aby wykrecic numer i spytac się " co slychac, jak zycie leci, może kawa".
Niestety, NIE DZIALA to w druga strone. Na palcach jednej reki mogę wyliczyć, ze może ze 2,3 osoby sa na bieżąco co się u mnie dzieje, również dzwonią, widujemy się na kawie. I jest to przykre. Nie wiem czy tamci nie maja potrzeby czy zwyczajnie widza czubek własnego nosa i mysla, ze co chwile to ktoś inny będzie ich wyciagal gdzies, dzwonil, pytal jak się czuja. I nie chodzi o to, ze jestem jakas osoba, która osacza ludzi. Bron boze- bo każdy ma swoje zycie, dzieci, prace, innych znajomych, ale jeśli jest ktoś komus bliski to taki telefon jest mile widziany i kontakt powinien być zachowany. Ja już tego nie robie bo zraziłam się. Moglam zadzwonić pierwsza raz, drugi, trzeci, ale jeśli ewidentnie nie widze tego w druga strone to przestaje się kontaktować i znajomość wysycha.
Wystarczylo przeprowadzić eksperyment.. nie odzywac się pierwsza..zamilknąć i wtedy się okazało kto zadzwonil a kto w ogole olal. Smutne, ale prawdziwe.
Nie od dziś wiadomo, ze o relacje trzeba dbac, ale nie może być to jednostronne bo ile może ta jedna strona się spalac.
Ja jestem z tych osob, które nie potrafią zrozumiec, ze skoro ktoś uważa się za " moja bardzo dobra kolezanke" to jeśli np. nie widzimy się miesiąc, a mieszkamy w tym samym miescie, nie zadzwoni, nie wysle sms, cokolwiek..ponieważ dla mnie to takie naturalne to podtrzymywanie kontaktu. Nie robie nic na sile, ale jestem na bieżąco z tym co się u danej osoby dzieje- i wcale nie musimy się widywać tydzień w tydzień.
Jeśli moja dobra kolezanka, która się za taka uwaza nie odzywa się do mnie już 4 miesiąc.. no to co to za kolezanka?? Nie wie nic.. gdzie bylam, co robie teraz, nie jest na bieżąco..za przeproszeniem ona nawet nie wie czy ja zyje.. a odezwie się pewnie od przypadku, jak czegos zechce. Czy tak trudno wykrecic numer i zadzwonić?
Niektorzy nie maja z tym problemu, a inni maja... i to spory.