Cześć wszystkim, jestem nowa. Założyłam konto bo chciałabym poznać opinię innych osób o mojej sytuacji, bo już czasami nie wiem czy ja sie staram wszystko tłumaczyć, czy po prostu zaczynam pewne rzeczy rozumiec. Otoz w technikum poznałam chłopaka, który się o mnie starał i byliśmy razem. Jednak to były czasy burzliwe, ponieważ ja się biedna zakochalam za bardzo, a on niestety nie dorosl do takich uczuc. Duzo wylalam wtedy lez, w koncu pierwsza milosc. Bylo tak przez kilka lat, ze ja chcialam, staralam sie moze nawet za bardzo a on w pewnych sytuacjach pokazywal mi, ze albo sie boi albo jest po prostu gowniarzem. Np. z wesela raz wrocilam sama bo on zaczal miec na mnie ze tak dobitnie powiem wywalone, zaczal gadac ze swoja byla laska i mnie olewa <frajer>. Ta sytuacja zakonczyla wtedy nasz zwiazek (kolejny raz, bo kilkakrotnie sie rozstawalismy) , duzo mnie to kosztowalo. Byl spokoj ja w innym miescie na studiach on w innym. Kolezanka naprowadzala mnie na dobra droge i wyciagala mnie troche z tego uczucia. Bylo dobrze wychodzilam z tego, nie interesowal mnie on az zaczal do mnie wypisywac... Starac sie... po kilku miesiacach uleglam. Pojechalismy razem w gory na narty, spotykalismy sie od czasu do czasu ale we mnie byla blokada przed zranieniem i mialam do niego stosunek obojetny. Dochodzilo miedzy nami do stosunku seksualnego ale dla mnie to nie bylo nic znaczacego bo jakos nie potrafilam sie przelamac. On przyjezdzal do mojego domu rodzinnego jak gdyby wszytsko normalnie, ale u mnie byl blok. Kiedys przebywajac u mnie doszlo miedzy nami do stosunku... on uronil kilka lez, powiedzial ze nie chce zeby to tak wygladalo, ze niby wyglada to jakbysmy byli razem ale we mnie jest obojetnosc... Od tego momentu zaczelismy cos tworzyc, w koncu sie przelamalam. Bylo fajnie, bledy z przeszlosci sie nie powtarzaly nie bylo juz takich gowniarskich zachowan jak kiedys, zauwazylam w nim zmiane. Naprawde ! Az do momentu, ktory nastapil niedawno. Dzwoni do mnie i mowi, ze chyba juz mnie nie kocha, ze ciezko mu to przechodzi przez usta, ale twierdzi ze zamknelismy sie w tym zwiazku, ze on przy mnie zgasl, ze chyba nie powinien miec w tym momencie kobiety, ze w lozku juz tez nie jest mu tak dobrze, ze nie tak sobie to wyborazal, ze nie wychodzimy z jego znajomymi..... Strasznie mnie to zabolalo.... placz, troche zalamka wiadomo. Obudzilam sie nastepnego dnia i na szczescie moej nastawienie sie zmienilo, stwierdzilam, ze nie moge tego znow przezywac, ze tyle razem juz przeszlismy a szczegolnie ja z nim, ze moje przezywanie tych slow nie ma sensu i ze musze zadbac o siebie. Popatrzylam na ten zwiazek na swiezo, przemyslalam i zauwazylam pewne rzeczy, ktore mogly to popsuc. U mnie bylo tak ze za duzo podporzadkowywalam pod zwiazek, spotkania ze znajomymi przekladalam bo wolalam jechac do domu, zeby sie z nim spotkac. Ostatnio zatracilam sie troche w tym zwiazku i kontakty ze znajomymi troszke, moze sie pogorszyly. Przestalam sie starac jakos, zaniedbalam siebie.Nie chcialam sie widywac z jego znajomymi, bo jakos za nimi nie przepadalam,a w sumie zaden mi jakos nie podpadl. Chcialam go miec chyba dla siebie tylko. Nie wiem jak patrze teraz na to to nie wiem czemu tak jest, ze czlowiek sie zatraca w tym wszytskim. Najwidoczniej kocham za bardzo. Za tydzien mamy sie spotkac i porozmawiac, bo tego chcial. Sama juz nie wiem co myslec. Wg mnie nie da sie tak szybko odkochac, tyle juz przeszlismy, ze nie chcialabym zeby to sie tak konczylo ale jezeli nie ma juz milosci to nie da sie juz nic zbudowac.
Mysliscie ze mozna dac szanse jesszcze takiemu zwiazkowi? Oczywiscie jezeli ta milosc jeszcze jest... Czy odpuscic sobie temat i skupic sie na sobie... Nie wiem sama. Uwazacie ze czlowiek po takich porblemach, rozstaniach zaczyna rozumiec pewne rzeczy, dostrzegac swoje bledy ? Zawsze wydawalo mi sie ze jak sie kocha to nie wolno tak latwo odpuszczac i ze powinno sie walczyc o zwiazek.