Pomocy mam 29lat i kocham bardzo kocham żonatego starszego o 12lat poznaliśmy się przypadkiem ja akurat przeżywałam ciężkie chwile w życiu rozwodziłam się z mężem on był tyranem.Poznałam pewna osobę on był mężem mojej koleżanki kiedy przeżywałam bardzo ciężki chwile mogłam liczyć właśnie na pomoc ze strony męża koleżanki pomagał mi w każdej sytuacji nigdy nie pomyślałam że mogę się zakochać i to jeszcze w mężu koleżanki zawsze to było rzecz święta.Nie wiem dlaczego to się stało czułam się przy nim taka bezpieczna,kochana.Początkowo to było tylko koleżeństwo super czuliśmy sąd w swoim towarzystwie tylko on potrafił mnie rozsmieszyc bo nie jest łatwe potrafił słuchać mnie godzinami był dla mnie cudowny.Zaczęło się od spotkań tak porozmawiać z czasem zaczęliśmy spędzać ze sobą większość dni co było dla mnie
Ucięło Ci posta ,ale może to i dobrze bo nie mogę czytać takich peanów na cześć MĘZA KOLEŻANKI!!
Albo on rozwodzi sie z koleżanką i żyjecie sobie długo i szczęśliwie w swoim towarzystwie ,albo jest nadal świętościa ponieważ jest to MĄŻ KOLEŻANKI!!!
Nie wiem jakie masz dylematy? Czy spotykać się ukradkiem i przyprawiać rogi koleżance? A może jak często wypada spotykać sie z żonatym facetem...
Naprawdę nie potrafisz odwrócić sytuacji i wybrazić sobie ,że koleżanka bzyka sie z Twoim mężem (w czasie gdy jeszcze męża kochałaś i żyłaś z nim) ? To naprawdę takie trudne poczuć odrobinę empatii??