Dzień dobry kochane Kobietki.
Piszę na forum pierwszy raz... Długo się zastanawiałam czy warto pisać o tym publicznie, ale nie daję sobie rady.
Niedługo po bardzo ważnym wydarzeniu w moim życiu, po roku intensywnego związku zerwał ze mną chłopak, który był dla mnie całym światem. Codziennie pisałam z nim 24/7 (był to związek na 3 h drogi do siebie, on studiował, ja w liceum), w każdy weekend widzieliśmy się. Pierwszy raz zerwał ze mną na wakacje przy całej rodzinie, w najmniej oczekiwanym momencie. Dusiłam się od płaczu, śnił mi się. Po trzech dniach wrócił. Powiedział że nie wie jak mógł to zrobić, że prosi o wybaczenie. Naturalnie, wbrew woli rodziców, wróciłam do niego. W listopadzie nastąpił kolejny kryzys. Stwierdził, że nie zaspokajam go fizycznie i wtedy to ja z nim zerwałam, ale również wróciliśmy do siebie. Ustaliliśmy kompromis i było cudownie. Niedawno powiedział mi że myśli o wymianie półrocznej. Nie byłoby problemu, gdyby zapewnił że to nic nie zmieni między nami. Przecież kocham go, był całym moim światem, nieważne gdzie, czekałabym na niego. Ale on wprost powiedział, że wtedy nie wie czy się nie rozstaniemy. Ale zgodziłam się na to i przeprosiłam (zawsze to ja przepraszałam, naprawiałam. Kiedy się kłóciliśmy on mówił tylko "wiesz co, szkoda mi słów" albo "dobra, obrażaj się". Zawsze to ja wyciągałam rękę, nawet jeśli coś nie było moją winą). Nie mogłam jednak zaakceptować jego bardzo bliskiej relacji z moją byłą najlepszą przyjaciółką, której mówił wszystko o nas. Wiedziałam, że pewnie doradza mu rozstanie byłam więc zaniepokojona. Byłam również bardzo zazdrosna, odkąd na wakacje powiedział mi że myśli o innej dziewczynie. Od tej pory każda dziewczyna była dla mnie potencjalnym zagrożeniem. I zerwał ze mną, choć dwa dni przed spaliśmy w autobusie trzymając się za ręce. Pisał do mnie jak do obcej osoby, że "jest mu przykro, ale ma dość". Nadal mam u siebie jego garnitur. Wyrzuciłam jego i tą przyjaciółkę ze znajomych. Nie mogę uwierzyć, że zrobił z siebie ofiarę tego związku gdzie to ja musiałam wszystko akceptować: to, że nie mogłam rozmawiać o przyszłości bo czuł presję, to że przynajmniej raz w miesiącu myślał o rozstaniu, to że myślał o innej. Wybaczyłam mu te wszystkie rzeczy... to że codziennie zasypiałam nie wiedząc czy jutro będziemy razem. Powiedział mi że ma 20 lat i chce się bawić. Ja przecież nie kazałam mu zakładać rodziny, chciałam tylko rozmawiać o tym, jakiego będziemy mieć pieska etc. Wydawało mi się, że kochający się ludzie planują razem przyszłość. Teraz kiedy odszedł tak nagle została wielka samotność. Nie wiem co robić w weekendy, każdy spędzałam z nim. Telefon milczy, bo codziennie wymienialiśmy ze sto wiadomości. Był moim najlepszym przyjacielem, najbliższą osobą, całym światem. Zrobiłabym dla niego wszystko. Kiedy powiedział, że podjął już decyzję (w chyba 5 sekund), wpadłam w histerię, błagałam żeby mnie nie zostawiał, dusiłam się płaczem i wymiotowałam. Teraz nie mogę się z tego podnieść. W szkole i przed rodzicami muszę udawać że jest dobrze, ale tak naprawdę chcę ze sobą skończyć. Wciąż czekam aż wróci, choć wiem że to niemożliwe. Chciałabym żeby pożałował, tęsknił. Najbardziej boli mnie to że tak o tym cudownym roku, wszystkich chwilach cudownych, po prostu zapomniał. Nic go nie obchodzi to, jak się czuję, nie boli go to że już mnie nie ma. Kiedy ja sobie wyobrażę go z inną lub że już nie wróci nie wiem co ze sobą zrobić. Boję się momentu kiedy upomni się o garnitur. Boję się że tego nie wytrzymam. Wiem, że nigdy już tak nie pokocham. Był dla mnie wszystkim. Był moją pierwszą prawdziwą i poważną miłością. Proszę, pomożecie mi...
On zrobil to, co Ty powinnas zrobic juz dawno.
Nie martw sie.Poplaczesz, przebolejesz.Znajdziesz lepszego.Takiego, ktory bedzie Cie kochal, przy ktorym bedziesz szczesliwa, ktory nie bedzie Cie co chwile zostawial.A tymczasem, minie bol i bedziesz spokojniejsza.Uwierz mi, zo to prawda.
On zrobil to, co Ty powinnas zrobic juz dawno.
Nie martw sie.Poplaczesz, przebolejesz.Znajdziesz lepszego.Takiego, ktory bedzie Cie kochal, przy ktorym bedziesz szczesliwa, ktory nie bedzie Cie co chwile zostawial.A tymczasem, minie bol i bedziesz spokojniejsza.Uwierz mi, zo to prawda.
Nie wyobrażam sobie siebie z kimś innym, a jeszcze bardziej jego. Albo inaczej. Wyobrażam, ale wtedy coś mnie rozdziera od środka. Nie mniej jednak dziękuję bardzo:)
Przebolejesz. Miałam to samo...wymioty, bezsenność, leki, psychiatra...płacz i wycie. Wszystko dzieje się po coś, a ty masz dopiero 20 lat. Pisz tutaj albo do szuflady, wyrzucaj z siebie wszystko, nie duś w sobie, jeśli masz jakąś dobrą , prawdziwą przyjaciółkę powiedz jej wszystko...albo kuzynce , albo mamie, jeśli komuś ufasz. Mnie to pomogło, przegadałam to wszystko, dzwoniłam do koleżanki co godzinę...była przy mnie. Daj mu wolność, niech się bawi...puść go. To nie był ten, wierz mi. Ten twój gdzieś tam jest
Chyba każda z nas to przechodziła i żyjemy ,mamy się dobrze ,a nawet myślimy o przyszłosci.
Uczucia bolą ,czasem tak mocno ,że wydaje się to aż niemożliwe...do czasu. Potrzebujesz czasu -stare przysłowie mówi prawdę "czas leczy rany".
Wiem, ze cierpisz, ze chcialabys uslyszec, ze sie zejdziecie, ze bedzie dobrze.
Ae dla Twojego dobra jest lepiej, zebyscie sie nie byli razem.Z nim nie bylas szczesliwa, a tak, sobie dajesz szanse na szczescie.Na poznanie kogos, przy kim bedziesz sie czula bezpiecznie.Chcesz byc zostawiana ? Milo sluchac, ze on nie wie co do Ciebie czuje ?
romantyczkaa, żyjesz jeszcze?
O kurde, wypisz wymaluj mój związek po którym się pozbierać nie mogę. Też dla mnie moja ex była całym światem, a ta mnie tylko raniła i gardziła mną. Autorko, nie wiem co Ci powiedzieć, ja mam 26 lat, Ty masz dużo mniej. Kochana kupa lat przed Tobą i życia oraz mnóstwo możliwości. Nie płacz za kimś kto Ciebie nie szanował ani Twojego uczucia, proste. Inny Cie doceni, np. ja doceniam takie dziewczyny zakochane i wierne swoim facetom
Pozdrawiam