"Szczęście" w małżeństwie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » "Szczęście" w małżeństwie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: "Szczęście" w małżeństwie

Mam 64 lata, staż małżeński 40 lat, syn lat 31-wyjechał z kraju, rodzice to staruszkowie-wymagają opieki. Trudno tak w paru zdaniach opisać moją sytuację życiową ale spróbuję. Mąż od 30 lat prowadzi działalność gospodarczą w wyniku której narobił potwornych długów. Do wizyt komorników, windykatorów kazał mi się przyzwyczaić. Prosiłam żeby zakończył działalność ale bezskutecznie. Codziennie od wielu lat najpierw pił mocniejsze trunki, potem wino czerwone, potem 3 piwa, teraz dwa piwa dzień w dzień wieczorem. Dla mnie to alkoholizm, według niego nie. Jest agresywny, często prowokuje sprzeczki z błahych powodów, jest gruboskórny, zero empatii. Nie znosi krytyki, wszystko wie najlepiej, na wszystkim się zna. Nie cierpi moich rodziców, syna toleruje. Jestem zupełnie innym człowiekiem niż on: wrażliwa, empatyczna, delikatna, do pewnego momentu spokojna - teraz mam zszargane nerwy. Wielokrotnie wpadałam w depresję (jego niewiele to obchodziło), mam dziesiątki dolegliwości-bóle głowy i brzucha niewiadomego pochodzenia, mam astmę, liczne operacje. Teraz czeka mnie operacja zatok i zastanawiam się skąd mam brać siłę żeby wyjść chociaż ze zdrowiem na prostą. Nie mam wsparcia ze strony "męża", właściwie nie rozmawiamy ze sobą, każdy żyje swoim życiem. Wielokrotnie straszył mnie że nie będzie się umartwiał z powody długów i wynajmie sobie mieszkanie ale tylko dla siebie. Uważam że jestem atrakcyjną kobietą, on natomiast bardzo zaniedbany. Łapię się na tym że mówię sama do siebie że go nienawidzę. Zresztą powiedziałam mu że zmarnował mi życie, przez niego wylałam hektolitry łez, jestem nieszczęśliwa, znerwicowana, schorowana, wplątana w jego długi. Mam bardzo niską emeryturę, ponieważ nie chciałam wziąć firmy na siebie zarządził że każdy żywi się za swoje pieniądze. Sam kupuje sobie jedzenie, sam opiera się, nie opowiada się gdzie idzie lub jedzie popołudniu, płaci za prąd, wodę śmieci... no i obowiązkowo dwa piwa. Nie wiem co robić. Jestem pod ścianą. Wyprowadzić się i zamieszkać u rodziców? I co zostawić mu dom który po sprzedaniu nie pokryje długów? "Mąż" nie myśli o emeryturze bo komornik wszystko mu zabierze, a co jeśli zachoruje? Żyje dniem dzisiejszym. Gdzie ja miałam oczy, co ja zrobiłam ze swoim życiem. Czy po to żyję żeby ciągle płakać? Z jego strony nie ma chęci porozumienia, nigdy nie słyszałem słowa przepraszam po kolejnej awanturze. Z mojej strony jest totalna blokada. Mam wrażenie że on chciałby żebym go przepraszała, adorowała. Nie mam w tej chwili nic oprócz maleńkiej emerytury, to jest chore! Co robić? Zostać bym nie chciała a odejść się boję... jestem bezsilna. Nie sposób zliczyć okropnych sytuacji które miały w domu miejsce w stosunku do mnie, moich starych rodziców i syna.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Nie będę się skupiać na jakimś usprawiedliwianiu Twojego męża, bo po Twoim opisie nie poczułam do niego sympatii i spodziewam się, że próby rozmowy z nim niczego nie zmieniły, a ten jeszcze stara się Ciebie wpędzić w poczucie winy.

Stokrotka52 napisał/a:

Jestem pod ścianą. Wyprowadzić się i zamieszkać u rodziców?

Czyli tak do końca pod ścianą nie jesteś, masz wyjście i wcale nie takie tragiczne. Może mało optymistyczne, ale czy nie o wiele spokojniejsze niż życie z takim człowiekiem? Zresztą może on myśli, że już tyle mu odpuściłaś, że jesteście ze sobą tyle lat, że nie będziesz chciała już nic zmienić. Jakby Twoje życie musiało takie być, a w imię czego?

Stokrotka52 napisał/a:

I co zostawić mu dom który po sprzedaniu nie pokryje długów?

Podobno to nie Twoja firma, a więc co się martwisz i tymi długami? Może gdyby Ciebie nie było, to w końcu by się ocknął. A nie tylko Cię straszy i swoim nierozsądnym postępowaniem naraża na nieprzyjemne sytuacje.

Stokrotka52 napisał/a:

Czy po to żyję żeby ciągle płakać?

Nie.

Nie wiem, może to nie jest tylko "po mojemu", ale kwestia oddzielnych półek w lodówce w małżeństwie mnie by przerażała. To kim właściwie dla siebie jesteście? I jak on Cię traktuje? Jak współlokatorkę? Nawet nie...
Rozumiem, że się boisz, tyle lat razem, tyle wspomnień, ale czy więcej jest tego dobrego czy złego? No i dlaczego masz to znosić?

3

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Stokrotka52, wiesz dobrze, że z jego strony nic się na lepsze nie zmieni, na co więc czekasz?
Trudno mi udzielać Ci rad w kwestii zadłużenia, bo nie jestem zorientowana, ale, czy tkwiąc nadal w tym małżeństwie, nie pogrążasz się także finansowo. Domyślam się, że macie wspólnotę majątkową, więc jeśli jego długi rosną, to w pewnym sensie Ty także jesteś obciążona?
Jeżeli masz świadomość, że długi obciążają także Ciebie, to uciekaj, im szybciej, tym lepiej.
Na Twoim miejscu udałabym się do radcy prawnego specjalizującego się w takich sprawach i dowiedziałabym się na czym stoję, na ile odpowiadam za długi męża.
Może udałoby Ci się ocalić cokolwiek dla siebie, jak choćby część pieniędzy za dom?
Problemem nie są tylko jego długi, ale wredny charakter. Twoje problemy zdrowotne mogą też wynikać z życia w ciągłym stresie.
Jeżeli masz możliwość zamieszkania u rodziców, to zacznij działać. Piszesz, że masz niską emeryturę, czy masz w ogóle jakieś korzyści z mieszkania z nim?
Pamiętaj tylko, że jeżeli rozwiedziesz się bez orzekania jego winy, to on pozostając kiedyś bez środków do życia (co bardzo prawdopodobne), może w przyszłości wyciągnąć rękę do Ciebie, albo syna po alimenty.
Uważam, że im dłużej z nim jesteś, w tym większe kłopoty się wpędzasz.

4

Odp: "Szczęście" w małżeństwie
interlokutorka napisał/a:
Stokrotka52 napisał/a:

I co zostawić mu dom który po sprzedaniu nie pokryje długów?

Podobno to nie Twoja firma, a więc co się martwisz i tymi długami? Może gdyby Ciebie nie było, to w końcu by się ocknął. A nie tylko Cię straszy i swoim nierozsądnym postępowaniem naraża na nieprzyjemne sytuacje.

Podejrzewam, że on zaciągał kredyty, a autorka podpisywała w bankach / że na nie wyraża zgodę, w tej sytuacji dług jest wspólny.

Autorko w tej sytuacji poszłabym do prawnika po poradę, ale jeżeli masz dokąd się wyprowadzić to uciekaj, nie psuj sobie dalej zdrowia z tym człowiekiem, bo twoje dolegliwości to choroby somatyczne, które wynikają z dłuższego  życia w kryzysowej sytuacji.

5

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Co do długów to dotyczą one Urzędu Skarbowego i ZUS. Do 2008r odpowiadam za długi podatkowe tj. około 70tys, od 2008r mam rozdzielność majątkową i już te długi mnie nie dotyczą. Na poczet długów zajęty jest dom który jest własnością wspólną. Co do kredytów to "mąż" ma ich kilka (ja ich nie podpisywałam). Jest jeszcze jeden problem - konto w banku na moje nazwisko gdzie przychodzą pieniądze dotyczące firmy. W tym samym banku zmusił mnie do wzięcia karty kredytowej z limitem 5tys siedem lat temu (spłaca regularnie tylko odsetki). Urząd Skarbowy wie o tym koncie. Boję się, że mogą mnie pociągnąć do odpowiedzialności. Argumentem "męża" żeby tak zrobić było "z czego będziemy żyli". Powinnam zamknąć to konto, spłacić kartę kredytową i odejść do rodziców. Mam skrupuły, że trochę byłoby to świństwo z mojej strony względem "męża'. Ano tak - ciągle mam poczucie winy względem niego, może zrobiłam coś nie tak, nie chciałam pomóc (chodzi o przepisanie firmy na mnie). Jeżeli tak myślę to czasami syn sprowadza mnie na ziemię "ojciec osiągnął cel, ty czujesz się winna a on nie". "Mąż" powiedział ostatnio że łączy nas tylko karta kredytowa. Obawiam się że nie poradzę sobie z emeryturą 900zł. Dziękuję za zainteresowanie i wsparcie.

6

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Co do długów niestety jako żona odpowiada za długi męża. Więc ja wzięłabym rozwód jak najszybciej i wyprowadziła się do rodziców. Zostawić dom? jak się wezmą za długi to z domu nic nie będziesz miała, więc według mnie i tak jest spisany na straty.
Uciekaj szybko masz jeszcze życie przed sobą.

A co na to Twój syn?

7

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Uciekaj kobieto jak najszybciej. Nawet boso i w jednej koszuli. Tym bardziej, że masz wyjście, a co najważniejsze, masz gdzie mieszkać. Masz wsparcie rodziców i syna. Posłuchaj co mówi o twojej sytuacji syn. Piszę tak, bo ja w wieku 55 lat  rozwiodłam się i odeszłam z jedną walizką od  podobnego do Twojego męża typa. Bałam się bardzo, bo niska renta, choroby, brak mieszkania, gdzie szukać pracy itd. Ale wiedziałam, że już nikt nigdy nie będzie mnie poniżał. Nie pozwolę na to. Znajomi byli w szoku, że odchodzę od takiego dobrego, uczynnego, towarzyskiego człowieka. Dla mnie był katem. Jestem 2 lata po rozwodzie. Dalej jestem osobą współuzależnioną, choć pracuję, aby to zmienić. Moje życie teraz jest zupełnie inne. Uwielbiam ciszę i spokój. Wreszcie mam swoje własne pieniądze. Nawet odłożyłam na kupno mieszkania. A co dziwne, jestem zdrowa. Nigdy nie miałam tak dobrych wyników badań. Wyjechałam z kraju, bo miałam taką możliwość. Pracuję, uczę się języka. Brakuje mi tylko znajomych do pogadania. Ale jestem szczęśliwa. Odwagi. Twój mąz albo jest alkoholikiem, albo osobą z jakimiś zaburzeniami, skoro robi takie długi. zacznij działać, bo będzie jeszcze gorzej. Skoro dom zajął komornik, to Was zlicytują prędzej czy póżniej. Piszesz, że pieniądze z firmy męża wpływają na Twoje konto, bo jego jest zajęte przez komornika. Z tych pieniędzy korzysta jak pisałaś on. Nawet ma kartę debetową do twojego konta. Czyli Ty też bieżesz udział w jego machlojkach, choć nic z tego nie masz. Przestań się bać i zawalcz o siebie. To bardzo trudne, ale możliwe. Tym bardziej w starszym wieku. Nie masz już nic do stracenia. Może syn Ci pomoże. Idż na terapię dla osób współuzależnionych, bo ktoś Ci musi podać rekę. Całe szczęście, że nie przepisałaś firmy na siebie. Tak naprawdę, to chyba wiesz co masz zrobić. Zlikwidować konto i wyprowadzić się do rodziców. To na początek. Jestem pewna, że od razu będziesz zdrowsza. Odżyjesz. Potem pomyślisz co robić dalej. Kartę powoli spłacisz. Może uda Ci się jeszcze gdzieś znaleść pracę. Wbrew pozorom my kobiety jesteśmy silne. Natomiast jak masz przy  sobie psychicznego wampira to powoli gaśniesz. I nie zauważasz jak on ciągnie Cię ze sobą na dno. Toniesz  i nawet się nie bronisz. Mało tego czujesz się winna, że mu nie pomagasz. Zastanawiałas się dlaczego on robi długi, dlaczego nie zamknie działalności, nie poszuka innej pracy. Obudż się i działaj. Wiem, że trudno w naszym wieku zaczynać wszystko od nowa, ale jest to możliwe. Powstrzymuje nas strach przed nieznanym. Ale może się okazać, że za tym ostrym zakrętem jest ciekawy, inny świat. Uciekaj i nie oglądaj sie za siebie.

8

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

zamoszcz, podziwiam Cie smile

9

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Tak jak opisałaś sytuację to wyprowadzając sie nic nie stracisz ,a mozesz jedynie zyskać.
Już i tak sama się utrzymujesz ,a piszesz że rodzicom  trzeba pomagać więc możesz mieszkać u nich -pomagać ,mieć dach nad głową i nadal sama się utrzymywać.
Jakoś tak mi wychodzi ,ze stracić możesz tylko zostając z "męzem" - strach , stres i choroby z tym związane , niemiłe towarzystwo , niechęć do przebywania z człowiekiem ,którego nienawidzisz... To ,że zostaniesz nie zniweluje cudownie Waszych długów więc co Cię powstrzymuje?
Nie masz małych dzieci dla których część kobiet pozostaje w małżeństwie...
Trzymaj się swojej rodziny - rodziców i syna ,a nie obcego ,wrednego człowieka i nie myśl o tym jaki to on biedny ,bo on Ci jednej myśli nei poświęca ,chyba że kombinuje jak by Ci tu jeszcze dołożyć nerwów sad

10

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Jesteście fantastyczne dziewczyny. Tyle rad, wskazówek że aż się chce działać. To jest prawdziwe wsparcie. Dziękuję, dziękuję. Muszę to wszystko dobrze rozegrać - tylko że ja mam aż 65 lat. O pracy na razie nie ma mowy bo w perspektywie czeka mnie operacja, a poza tym kto zatrudni taką starą babę. Póki żyją rodzice powinno być dobrze, syn jest w Anglii i też mu się nie wiedzie dobrze. Ja cały czas jadę na tabletkach przeciwbólowych i uspokajających. I na koniec słowa podziwu dla zamoszcz. Czemu tak trudno zdobyć się na odwagę?

11

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Człowiek coś takiego w sobie ma ,że lepsze swoje/znane piekło niż nieznane życie.
Poczytaj o strefie komfortu , o tym jak ciężko człowiekowi z niej wyjść. W takim "zwykłym" życiu nie zastanawiamy się nad tym i tkwimy latami w nieszczęściu.
Ty już wiesz - mam nadzieję,ze dzięki temu będzie Ci latwiej.
P.S. Masz DOPIERO 65 lat big_smile

12

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

No ale co Ty opowiadasz, jakie AŻ! Wiek to tylko cyferki, ale masz wystarczająco dużo lat, żeby żyć po swojemu i cieszyć się życiem, nawet małymi (a moim zdaniem w szczególności) rzeczami. Pięknym słońcem, zapachem ciasta, pyszną kawą, dobrą książką, uśmiechem od innych. Nie zasługujesz na takie życie, bo nikt na nie ot tak nie zasługuje. Oczywiście, raz jest lepiej, a raz jest gorzej, ale brak szacunku i ciągłe poniżania - a w imię czego?

Stokrotka52 napisał/a:

Czemu tak trudno zdobyć się na odwagę?

Dlatego, że przez lata w końcu w jakimś stopniu uwierzyłaś, że to Twoja wina i na to zasługujesz. A mąż to wykorzystywał idealnie.

13

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

wrobelkarolina "Człowiek coś takiego w sobie ma ,że lepsze swoje/znane piekło niż nieznane życie."

Jakie to prawdziwe!!!!

14

Odp: "Szczęście" w małżeństwie
gobo.1983 napisał/a:

wrobelkarolina "Człowiek coś takiego w sobie ma ,że lepsze swoje/znane piekło niż nieznane życie."

Jakie to prawdziwe!!!!

To się lenistwo podsycane lekiem przed zmianami, nazywa

Rojone wyobrazenie i poczucie bezpieczeństwa w jednym

Zamoszcz:
To że kimś jest, czy alkoholikiem, czy z zaburzeniami osoba, nie zawsze jest z wyboru świadomego!! Warto o tym nie zapominać,

Tak samo jak mąż autorki, tak i twój wielce prawdopodobne, że nie potrafi inaczej

W zasadzie w zdrowym związku powinno się to prostować, bo każdy popełnia błędy, w zasadzie na błędach najlepiej się uczyc, można, chodź na tym właśnie polega problem
Często są to zachowania utrwalone, które w nawykowosc przechodzą, a zarazem ograniczenie życiowe

Każde uzależnienie, i rozumiem przez to uzależnienie od sposobu myślenia, można przerwać

Problem w utrzymaniu nowego stanu się pojawia, i nie trzeba być gorszy czy lepszym, żeby z tym problem mieć

Gratuluję odwagi, bo jest ważna, jak i życie sercem

Mamy jedno życie, chyba że ktoś wierzy w dodatkowe

I właśnie tu i teraz w tym momencie o nim decydujemy

Powodzenia

15

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Napiszę Ci tak. Łatwo nie jest. Kiedy ma się 30,40 lat można zrobić wszystko. W naszym wieku mamy ograniczenia, ale wiekszość z nich jest w naszej głowie. Zostawiając swoje poprzednie życie też się bałam tego co mnie czeka. Ale wiedziałam, że gorzej już być nie może. Najgorsze było ostatnie wyjście z domu. Do tego sąsiadka z męzem jakby czekali, aby pożegnać się ze mna. To było okropne. Ale ani razu nie obejrzałam się za siebie. Po pól roku od wyprowadzki obudziłam sie któregoś pieknego słonecznego dnia i powiedziałam do siebie, że jestem szczęśliwa. Życie jest takie krótkie i nie można do końca swoich dni wegetować. Jak podejmiesz decyzję i zaczniesz działać, to wszystko pójdzie jak lawina. Zrób to tylko mądrze. Porozmawiaj z rodzicami, synem, jakimś prawnikiem. Zacznij myśleć pozytywnie. Skoro masz rozdzielność, to może zacznij od wyprowadzki. O swoich zamiarach nie informuj męża, bo wszystko wykorzysta przeciwko Tobie. Od niego chcesz się uwolnić. Wyznaczaj sobie cele i realizuj je po kolei. Mąz jest bezwzględnym egoistą. Myśli tylko o sobie, a Ty się zamartwiasz.

16

Odp: "Szczęście" w małżeństwie

Również skłaniam się do tego abyś zaczęła działać. Jednak trochę chytrze. Nie jestem specjalistką w dziedzinie prawa Ale wiem ze w miastach są prawnicy którzy udzielają porad za darmo. Warto się z kimś takim spotkać. Twoja emerytura nie jest najwyższa i należałoby się zabezpieczyć gdyby faktycznie doszło do ściągania długów. Rozumiem że dom jest wasza wspólna własnością. Może warto przemyśleć i przedyskutować rozwód i podział majątku? Gdyby dom został podzielony po połowie na was to mąż musiałby Cię spłacić. Stąd mogłabyś mieć pieniądze na spłatę zadłużenia z czasów kiedy nie mieliście rozdzielnosci. Do takich rzeczy należy się przygotować A nie tak z marszu. Tak po prostu spakować się i odejść może ktoś kto w razie czego zostanie z czystym kontem. Ty nie zostaniesz. Ewentualnie podpytac w bankch czy istnieje szansa żeby kredyty były tylko na męża. Narazie wszystko za jego plecami. Wydaje mi się ze gdybyś postawiła sprawę jasno twój mąż mógłby Cię dopiero z torbami puścić. To są takiechytre liski które mają w cholerę długów A mimo to żyją i radzą sobie zerujac na naiwności innych.pozdrawiam

17

Odp: "Szczęście" w małżeństwie
zamoszcz napisał/a:

Ale wiedziałam, że gorzej już być nie może.

To zdanie jest kluczowe, także dla Ciebie, Stokrotko.
Sama pomyśl czy jest cokolwiek, za czym będziesz tęsknić? A co możesz zyskać? Sądzę, że wiele, w tym na pewno spokój i szacunek do samej siebie.

Jeśli zamieszkasz u rodziców, będziesz mieć dach nad głową, co na tę chwilę wydaje się najważniejsze. Być może ten dach nad głową dostaniesz za pomoc i wsparcie w codziennych czynnościach, zatem całe Twoje 900 zł będziesz mieć na własne wydatki, czyli jedzenie i to wszystko, co będzie potrzebne na bieżąco. To nie jest dużo, ale przy dobrym gospodarowaniu powinnaś dać radę. Po operacji i dojściu do siebie możesz rozejrzeć się za jakimś dodatkowym dochodem. Najtrudniejszy moment to podjęcie decyzji, potem machina rusza i przy odpowedniej motywacji i determinacji musi być już tylko lepiej.

Oczywiście nic bez przemyślenia, bo Wasza sytuacja finansowa jest trudna, dlatego warto skorzystać z porady prawnej (rzeczywiście przy urzędach miast i gmin dyżury pełnią prawnicy udzielający ich za darmo, z podobnej porady można też skorzystać przy biurach poselskich lub senatorskich - warto zatem poszukać i zapytać) oraz przejść się do banków, a nawet do ZUS i US. Naprawdę wiele spraw można załatwić w sposób satysfakcjonujący, a jeśli nie, to przynajmniej w jak najmniejszym stopniu dotkliwy. Najważniejsze to dać sobie tę szansę!

P.S. Kiedy będą nachodzić Cię wątpliwości, to pomyśl co najgorszego zrobił Ci i nadal robi Twój małżonek - powinno pomóc błyskawicznie wink.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » "Szczęście" w małżeństwie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024