Chyba zwyczajnie potrzebuje się wygadać komuś bezstronnemu dlatego tu.
Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Już chyba pogodziłam się z tym że straciłam zarówno kumpla jak i faceta na którym mi zależało i stąd chyba się zaczęły moje rozterki czy jak inaczej to nazwać. Mam dwadzieścia kilka lat ktoś powie żebym dała spokój bo całe życie przede mną ja to wiem ale czy to nie jest ten moment w którym wszystko powinno zacząc się układać ? Począwszy od pracy skończywszy na związkach. Praca spoko ale ewidentnie tymczasowa nie wiąże z nią dalekiej przyszłości, kończę szkołę ( studium ) wydaje mi sie że całkiem sensowny kierunek. Ale kompletnie nie wiem co mam dalej robić. Może jestem naiwna ale wierze w miłość choc z drugiej strony bardzo boję się rozczarowania a co jeśli przez własny lęk nie uda mi się nigdy niczego poważnego stworzyć ?
Gubię się w tym wszystkim.
Poradzicie mi coś ?