Witam,
Za chwilę będę mieć 30 lat. Zazwyczaj w moim wieku znajomi, ludzie mają już rodzinę, dom, dziecko albo dążą szybko do tego, bo to już "ten czas". Czas w którym powinno zacząć dążyć do stabilizacji. I tu pojawia się problem. Mnie to przeraża. Żyję w bardzo dobrym związku, z moim partnerem obydwoje wiemy, że trafiliśmy idealnie na siebie. Nie mieszkamy w pl, wynajmujemy teraz kawalerkę no i... Planujemy kupić dom. Z jednej strony fajnie, stać Nas, większy komfort, inwestycja. Ale z drugiej mnie przeraża fakt, że nie chcę dążyć do realizacji tego schematu typu" ślub, dom, dzieci itd". O dzieciach nawet nie myślę - to mnie też przeraża, bo teraz wiem, że nawet do tego nie dorosłam. Bo w końcu mogę skupić się na sobie, na inwestycji w siebie , a mieszkając w pl nie miałam na to ani czasu ani kasy. A później może być za późno na dzieci, a poza tym "to już najwyższa pora". Na szczęście z moim partnerem mamy podobne poglądy. Tylko pojawia się ryzyko. Bo uogólniając życie można przeżyć na dwa sposoby: 1. Schemat pt. stabilizacja, rodzina. 2. Czerpanie z całych sił z uroków życia. Schemat drugi bardziej mi odpowiada. Ktoś może stwierdzić, że mając dzieci też można czerpać życie...no nie widzę tego, zwiedzanie świata, oddawanie się swoim pasjom, plus opieka na dzieckiem i odwieczny stres o dodatkową osobę. Może to egoistyczne podejście, a może po prostu do tego nie dojrzałam? Ale jak patrzę na matki w moim wieku: nie zadbane, zmęczone, zatroskane, narzekające na dzieci, bałagan w chacie i setki innych problemów w małżeństwie - to im współczuję. A Wy jaką drogę wybieracie? Macie podobne lęki, odczucia? Nie przeraża Was fakt, że mamy jedno życie i fajnie byłoby z niego w 100% skorzystać? Oczywiście...żeby nie było: każdy wybiera inną drogę i korzysta na swój sposób, czy to z dziećmi, czy bez Mi póki co bardziej odpowiada punkt 2 . A stabilizacja ...przeraża. Dom,praca,dom,praca. itd