Jest taka scena w filmie Bridget Jones, jak trafia do więzienia i opowiada innym kobietą, że jej facet był dla niej straszny. Tamte zachęcone też zaczynają opowiadać, jak to ich mężowie bili je, wykorzystywali itd, wtedy zdaje sobie sprawę, że jej odczucia w temacie, (że facet nie bronił jej gdy się kompromitował) nie do końca są prawdziwe.
Zdarzyło wam się, że doceniłyście swoich chłopaków, mężów, że zmieniłyście o 180st ocenę sytuacji, uznałyście wielkość swojego mężczyzny? Z czym się tak strasznie myliłyście?