Postanowila sie zarejestrowac na tym forum, aby otrzymac opinie osob innych niz z mojego srodowiska. Nie mam juz komu sie wgadac, wiec bardzo licze na pomoc od Was i Wasze opinie.
Otoz do tej pory bylam w szescioletnim zwiazku. Ostatnio troche uczucia w nas wystygly i zwyczajnie zaniedbalismy sie. Poniewaz mieszkamy w Anglii, a koszty utrzymania tam mieszkania sa dosc wysokie, to wynajmowalismy pokoje. I przyszedl czas kiedy zdradzilam mojego partnera z wspolokatorem! Wiem to nie jest powod do dumy, wstydze sie tego strasznie i wiekszosc z Was na pewno wypowie sie na ten temat ciezkimi zdaniami, ale to bylo tak slepe zauroczenie, ze nie widzialam nic na okolo siebie! Do tej pory nie moge w to uwierzyc!! Mam 32 lata i dosc twardo zawsze stapalam po ziemi a tu takie cos! Zauroczenie jak u 15 latki! Niestety stalo sie i moj chlopak opuscil nasz dom. Przez jakis czas utrzymywalam romans ale kazdego dnia coraz bardziej zaczelam tesknic za poprzednim partenerem. Po miesiacu uczucie stalo sie nie do wytrzymania, wiec zadzwonilam do niego z prosba o kolejna szanse. Nie wiem na co wlasciwie liczylam?? Na to ze mi wybaczy i przyjmie z otwartymi ramionami?!
Powiedzial, ze nadal mnie kocha bardzo, ale jest pewny ze nie przejdziemy przez to wszystko, wiec dalsze ciagniecie tej relacji nie ma sensu. Poza tym poznal kogos. Twierdzi, ze nie ma do tej dziewczyny takich uczuc jak do mnie, ale jednak woli jej dac szanse, niz mi. Rozumiem, ze sie boi, ale czy jesli sie kogos kocha to nie powinno sie chociaz sprobowac? Laczylo nas 6 lat, a on wybral dziewczyne, ktora zna 4 tygodnie. Swoja droga jestem bardzo zdziwiona, ze tak szybko znalazl sobie inna...Dwa dni temu rozmawialismy ostatni raz, prawie godzine. Powiedzial, ze chce o mnie zapomniec, ze kasuje moj numer, email, zablokowal mnie na wszystkich portalach spolecznosciowych. Po prostu tak mnie wykasowal...Czuje sie potwornie, obwiniam sie o to wszystko bo popelnilam najwiekszy blad w zyciu i stracilam wartosciowego czlowieka z ktorym chcialam miec dzieci i zalozyc rodzine. Wszystko leglo w gruzach bo ja nie moglam trzezwo myslec.
Obecnie jestem sama. Facet, z ktorym go zdradzilam wyprowadzil sie. On tez sie we mnie zakochal jednak nie dam rady na dzien dzisiejszy z nikim byc. Nie moge spac, nie jem, schudlam 7kg. Dobija mnie jego brak, to ze nikt na mnie juz nie czeka kiedy wracam z pracy. Moj stan psychiczny jest ciezki. Musze wspomoagac sie tabletkami na sen.
Moje pytanie do was : czy sadziecie ze jest jeszcze jakas szansa zeby go odzyskac? Czy jest cos co moge zrobic? jak sobie z tym wszystkim poradzic? Czuje jakby moje zycie stracilo sens...wiem ze na to zasluzylam, ale czasu niestety nie da sie cofnac.
Postanowila sie zarejestrowac na tym forum, aby otrzymac opinie osob innych niz z mojego srodowiska. Nie mam juz komu sie wgadac, wiec bardzo licze na pomoc od Was i Wasze opinie.
Otoz do tej pory bylam w szescioletnim zwiazku. Ostatnio troche uczucia w nas wystygly i zwyczajnie zaniedbalismy sie. Poniewaz mieszkamy w Anglii, a koszty utrzymania tam mieszkania sa dosc wysokie, to wynajmowalismy pokoje. I przyszedl czas kiedy zdradzilam mojego partnera z wspolokatorem! Wiem to nie jest powod do dumy, wstydze sie tego strasznie i wiekszosc z Was na pewno wypowie sie na ten temat ciezkimi zdaniami, ale to bylo tak slepe zauroczenie, ze nie widzialam nic na okolo siebie! Do tej pory nie moge w to uwierzyc!! Mam 32 lata i dosc twardo zawsze stapalam po ziemi a tu takie cos! Zauroczenie jak u 15 latki! Niestety stalo sie i moj chlopak opuscil nasz dom. Przez jakis czas utrzymywalam romans ale kazdego dnia coraz bardziej zaczelam tesknic za poprzednim partenerem. Po miesiacu uczucie stalo sie nie do wytrzymania, wiec zadzwonilam do niego z prosba o kolejna szanse. Nie wiem na co wlasciwie liczylam?? Na to ze mi wybaczy i przyjmie z otwartymi ramionami?!
Powiedzial, ze nadal mnie kocha bardzo, ale jest pewny ze nie przejdziemy przez to wszystko, wiec dalsze ciagniecie tej relacji nie ma sensu. Poza tym poznal kogos. Twierdzi, ze nie ma do tej dziewczyny takich uczuc jak do mnie, ale jednak woli jej dac szanse, niz mi. Rozumiem, ze sie boi, ale czy jesli sie kogos kocha to nie powinno sie chociaz sprobowac? Laczylo nas 6 lat, a on wybral dziewczyne, ktora zna 4 tygodnie. Swoja droga jestem bardzo zdziwiona, ze tak szybko znalazl sobie inna...Dwa dni temu rozmawialismy ostatni raz, prawie godzine. Powiedzial, ze chce o mnie zapomniec, ze kasuje moj numer, email, zablokowal mnie na wszystkich portalach spolecznosciowych. Po prostu tak mnie wykasowal...Czuje sie potwornie, obwiniam sie o to wszystko bo popelnilam najwiekszy blad w zyciu i stracilam wartosciowego czlowieka z ktorym chcialam miec dzieci i zalozyc rodzine. Wszystko leglo w gruzach bo ja nie moglam trzezwo myslec.
Obecnie jestem sama. Facet, z ktorym go zdradzilam wyprowadzil sie. On tez sie we mnie zakochal jednak nie dam rady na dzien dzisiejszy z nikim byc. Nie moge spac, nie jem, schudlam 7kg. Dobija mnie jego brak, to ze nikt na mnie juz nie czeka kiedy wracam z pracy. Moj stan psychiczny jest ciezki. Musze wspomoagac sie tabletkami na sen.
Moje pytanie do was : czy sadziecie ze jest jeszcze jakas szansa zeby go odzyskac? Czy jest cos co moge zrobic? jak sobie z tym wszystkim poradzic? Czuje jakby moje zycie stracilo sens...wiem ze na to zasluzylam, ale czasu niestety nie da sie cofnac.
Skoro zdradzony przez Ciebie człowiek poinformował o tym, że nie macie żadnych szans na odbudowanie związku, skoro wykasował Twój adres mail'owy, numer telefonu, zablokował Cię na portalach, to jasna i oczywista jest jego decyzja: nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. Co masz zrobić? Uszanować jego decyzję i... uwolnić go od siebie na zawsze.
Staram sie na prawde. Nie pisze do niego ani nie dzwonie od ostatniej rozmowy. Wiem, co zrobilam i kazdego dnia budze sie z placzem i poczuciem winy. Nie wiem jak sobie z tym poradzic?
Ostatnio powiedzial mi, ze bardzo ciezko mu bedzie o mnie zapomniec, ze bardzo mnie kocha i na 100% wróciłby do mnie gdyby nie ta dziewczyna, ze moze za pol roku itd. Nie wiem co o tym myslec?
Ja uwazam, ze po 6-letnim zwiazku, o ile byl szczery i prawdziwy, nie ma opcji zeby tak szybko sie kims zainteresowac na powaznie. Raczej nowa kolezanka to odskocznia, forma dowartosciowanie sie po zdradzie plus seks. Roznie ludzie reaguja.
A moze byc tez tak, ze kolezanka pojawila sie zacznie wczesniej, niz jest to oficjalnie powiedziane. Osobiscie znam przypadek gdzie dziewczyna skoczyla jednorazowo w bok, wszyscy na niej psy wieszali, rodzina sie odsunela, ona z depresja i poczuciem winy gotowa wziac wszystko podczas rozwodu na siebie. I zupelny przypadek sprawil, ze na jak wyszlo podwojne zycie biednego zdradzonego malzonka, ktore prowadzil od dluzszego czasu oraz to, ze juz wczesniej w wyrachowany sposob planowal rozwod. A ze majatek wspolny byl spory, do tego dzieci, to bylo o co walczyc.
Tak sobie oczywiscie rozmyslam, bo mi sie ta sytuacja przypomniala. O przypadku autorki to co mialo zostac powiedziane, zostalo powiedziane. Zajmij sie soba, wyjasniliscie sobie wszystko (godzinna wspomniana rozmowa to bardzo duzo) i zostaw go w spokoju, bo wyraznie sobie tego nie zyczy. Bedziesz bogatsza o kolejne doswiadczenie i byc moze uchroni Cie to przed kolejnymi podobnym bledem.
Daj mu spokój. Tak go kochasz,że miałas romans i spałaś z innym? Jak się kogoś kocha, to nie ma się ochoty na inne ciało, nie ma się ochoty nikogo innego dotykać, a co dopiero bzykac z nim. Pozwól mu odejść i ułozyć sobie zycie z kimś wiernym. A gdyby on tu się zalogował i opisał swoją historię, że dziewczyna którą kocha, zdradziła go ze współlokatorem, to jak myslisz, jakie byłyby tu rady dla niego? Dałas ciała, dosłownie...nie dręcz go.
Wiesz, nawet jesli on poznał nową dziewczynę i wybierze ją po kilkudniowej znajomosci a nie Ciebie po 6 latach to ma do tego prawo. Zdradziłas wiec on mówiąc ze woli dać szanse nowej ma takie prawo. Tak naprawde nikt nie chce byc zdradzony. Po co brac na siebie taki ciężar ?
Skup się na własnym zyciu i daj mu spokoj a nastepnym razem zastanow, czy kilka nocy z innym jest wart zniszczenia zwiazku ktory był wazny dla Ciebie. Warto było, naprawde?
Nie bylo warto przyznaje...i niestety ale musze jakos z tym zyc...
Postanowila sie zarejestrowac na tym forum, aby otrzymac opinie osob innych niz z mojego srodowiska. Nie mam juz komu sie wgadac, wiec bardzo licze na pomoc od Was i Wasze opinie.
Ale na co liczysz? na głaskanie po główce i słowa, że będzie dobrze? nie?
ale Wiesz, że to może zaboleć?
Otoz do tej pory bylam w szescioletnim zwiazku. Ostatnio troche uczucia w nas wystygly i zwyczajnie zaniedbalismy sie. Poniewaz mieszkamy w Anglii, a koszty utrzymania tam mieszkania sa dosc wysokie, to wynajmowalismy pokoje. I przyszedl czas kiedy zdradzilam mojego partnera z wspolokatorem! Wiem to nie jest powod do dumy, wstydze sie tego strasznie i wiekszosc z Was na pewno wypowie sie na ten temat ciezkimi zdaniami, ale to bylo tak slepe zauroczenie, ze nie widzialam nic na okolo siebie! Do tej pory nie moge w to uwierzyc!! Mam 32 lata i dosc twardo zawsze stapalam po ziemi a tu takie cos! Zauroczenie jak u 15 latki!
Ślepe zauroczenie? nieee.. to Ty tak sobie sama tłumaczysz, ale to nie było ślepe. To było celowe. Podjęłaś decyzję o zaocznym zakończeniu 6 letniego związku bez próby jego naprawienia. Z resztą sama piszesz:
On tez sie we mnie zakochal jednak nie dam rady na dzien dzisiejszy z nikim byc.
To co wytłuściłem wskazuje, że zakochanie było obustronne. To, że siebie oszukujesz, to jest normalne, starasz się przed sobą usprawiedliwić. To była Twoja decyzja o eutanazji tamtego związku.
Niestety stalo sie i moj chlopak opuscil nasz dom. /.../
Obecnie jestem sama. Facet, z ktorym go zdradzilam wyprowadzil sie. Nie moge spac, nie jem, schudlam 7kg. Dobija mnie jego brak, to ze nikt na mnie juz nie czeka kiedy wracam z pracy.
Ciekawe dlaczego... może dlatego, że żadnego z nich nie potraktowałaś na poważnie?
Przez jakis czas utrzymywalam romans ale kazdego dnia coraz bardziej zaczelam tesknic za poprzednim partenerem. Po miesiacu uczucie stalo sie nie do wytrzymania, wiec zadzwonilam do niego z prosba o kolejna szanse.
No właśnie, w tym punkcie... Kręci Cie takie przeskakiwanie?
Nie wiem na co wlasciwie liczylam?? Na to ze mi wybaczy i przyjmie z otwartymi ramionami?!
Niepoprawna marzycielka... Wsadzić nóż w plecy i liczyć na podziękowania i otwarte ramiona...
Powiedzial, ze nadal mnie kocha bardzo, ale jest pewny ze nie przejdziemy przez to wszystko, wiec dalsze ciagniecie tej relacji nie ma sensu. Poza tym poznal kogos. Twierdzi, ze nie ma do tej dziewczyny takich uczuc jak do mnie, ale jednak woli jej dac szanse, niz mi. Rozumiem, ze sie boi, ale czy jesli sie kogos kocha to nie powinno sie chociaz sprobowac? Laczylo nas 6 lat, a on wybral dziewczyne, ktora zna 4 tygodnie. Swoja droga jestem bardzo zdziwiona, ze tak szybko znalazl sobie inna...
Łączyło Was sześć lat, a Ty wybrałaś faceta którego ile znałaś?
Teraz ani Ty jego nie kochasz, bo chyba nie byłaś w nim zakochana idąc z innym do łózka, ani on Ciebie. To uczucie jest do wspomnień o tym, jacy kiedyś byliście. Gdyby była wola obustronna, na bazie tego można, przy pomocy psychologa od terapii par, zbudować coś nowego. Ale potrzebna jest dobra wola OBU stron i wybaczenie. A do wybaczenia w normalnych warunkach jest daleka i wyboista droga. On nie chce tego przerabiać, to nie pozostaje Ci nic innego, jak się z jego decyzją pogodzić.
Dwa dni temu rozmawialismy ostatni raz, prawie godzine. Powiedzial, ze chce o mnie zapomniec, ze kasuje moj numer, email, zablokowal mnie na wszystkich portalach spolecznosciowych. Po prostu tak mnie wykasowal...
Wykasował Ciebie ze swojego życia, fakt. Teraz będzie przechodził żałobę po Waszym związku w obecności innej kobiety. Ma do tego prawo, chociaż to zbyt dobrze dla niej nie wróży. Ale może jestem w błędzie...
Czuje sie potwornie, obwiniam sie o to wszystko bo popelnilam najwiekszy blad w zyciu i stracilam wartosciowego czlowieka z ktorym chcialam miec dzieci i zalozyc rodzine. Wszystko leglo w gruzach bo ja nie moglam trzezwo myslec.
Podjęłaś decyzję, ponosisz jej skutki. Takie jest życie... Teraz Jesteś potencjalnym partnerem podwyższonego ryzyka... Ale nie wyklucza to, że nie spotkasz kogoś, kto zajmie wolne miejsce w Twoim sercu.
Moje pytanie do was : czy sadziecie ze jest jeszcze jakas szansa zeby go odzyskac?
Minimalne, prawie zerowe, przez najbliższy rok, dwa lata...
Czy jest cos co moge zrobic? jak sobie z tym wszystkim poradzic?
Możesz bardzo wiele zrobić.
Przede wszystkim badania na paskudne wirusy HPV, WZW, HIV, grzyby i bakterie, żeby mieć pewność.
Udać się na konsultacje z psychologiem, bo Twój stan wykazuje syndrom porzucenia, a to przecież Ty porzuciłaś... ewentualnie zając się lekturą wątku: http://www.netkobiety.pl/t67911.html moze to czegoś Ciebie nauczy. Zwracaj szczególną uwagę na wpisy: autora, a także thepass, zyczliwego i Elle88.
Może to włączy u Ciebie empatię... Albo i jedno i drugie.
Czuje jakby moje zycie stracilo sens...wiem ze na to zasluzylam, ale czasu niestety nie da sie cofnac.
To fakt, czasu nie cofniesz, a znasz powiedzenie: Padłas, powstań, popraw koronę i zapie***laj?. Idź do lustra, przyjrzyj się i pomyśl: chciałabyś żeby taką zobaczył Ciebie na ulicy? Nie?
to działaj... nie dla pierwszego, nie dla drugiego ale dla siebie. Bo teraz powinnaś sobie dać maksymalnie dużo czasu na życie ze sobą, dla siebie...
Zdrada to najpaskudniejsze rzecz pod słońcem wiec jakoś nie dziwię się mu...
Fajny cytat star wychodzi z niego na to iż każdy jest poszkodowany przez los. Ponieważ ileż nie poznałem posiadaczy kotów czy jakichkolwiek innych zwierząt mieli kota na tym punkcie a im byli starsi tym mocniej uwidaczniała się u nich postawa mizantropa.
Ponieważ ileż nie poznałem posiadaczy kotów czy jakichkolwiek innych zwierząt mieli kota na tym punkcie a im byli starsi tym mocniej uwidaczniała się u nich postawa mizantropa.
Fantastyczne ale dla mnie za trudne
ale czy jesli sie kogos kocha to nie powinno sie chociaz sprobowac?
Nie - nie powinno się - bo Ty, skoro zdradziłaś - to nie kochasz, a on - by się tylko męczył - życzę mu by Cie już nigdy nie spotkał - po co mu taka kobieta.
Za zdradę się płaci - bardzo wysoką cenę - pamiętaj i
życzę Ci (a co mi tam )- byś - gdy już się otrząśniesz i poznasz kogoś - żebyś go pokochała - tak naprawdę.
Dla mnie jest jasne :
zdrada = nie kochasz i nie ma żadnego tłumaczenia,
kochasz = nawet nie myślisz o takich rzeczach.
12 2017-01-08 12:11:02 Ostatnio edytowany przez verdad (2017-01-08 12:12:30)
Pl jednak nie dam rady na dzien dzisiejszy z nikim byc. Nie moge spac, nie jem, schudlam 7kg..
Moze tez powinnam zdradzic tego swojego ? To zart...
Piszesz, ze byliscie razem 6 lat, a on wybral inna, ktora zna niedlugo.
A Ty co zrobilas ? Przeciez tez go znalas szesc lat, a zdradzilas go z wspollokatorem.
Nie ma co ratowac, ta zdrada bedzie Was dzielila na zawsze.Jak go kochasz, to pozwol mu spokojnie zyc.
Andzia, ja tak innej beczki, czy ci dwaj panowie utrzymują ze sobą kontakt?
Warto to zbadać.
Nie chyba nie.
Wczoraj w nocy przyjechal do mnie kompletnie pijany, krzyczal, awanturwowal sie. Robil wszystko, zeby pobudzic sasiadow, zebym miala klopoty. Zemsta? Nie wiem co o tym myslec....Niestety musialam go wpuscic do domu bo dom jest ciagle na nas oboje i zagrozil mi, ze jesli go nie wpuszcze to zadzwoni na policje. A dzisiaj rano napisal mejla ( wykasowal moj numer wiec pozostaly mejle ), ze poda mnie o nekanie?! Halo ale to nie ja przyjezdzam do kogos pod dom i sie awanturuje!
Ja rozumiem, ze wiekszosc z Was bedzie pisac gorzkie slowa, ale na prawde ponosze juz swoje konsekwencje i jestem tez czlowiekiem. Musze sie bronic. Pisanie postow typu przebadaj sie na Hiv nie sa jak dla mnie na poziomie. Tak jak wspomnialam wczesniej wiem co zrobilam, nigdy wczesniej mi sie to nie zdazylo, wiecej nie popelnie takiego bledu z pewnoscia, ale nie wiem co w tej sytuacji robic dalej? Przeciez jakos dalej musze zyc...
Andzia, wyprowadż się, znajdż inną robotę, zacznij w innym miejscu od zera. Zero facetów, rozwijaj się, pracuj, zajmij sportem lub czymś innym. I przestań mieszać w głowie byłemu, jego już nie ma. Odpocznij od facetów, bo ewidentnie jak na razie nie masz o tym pojęcia. Może to przykre, ale swoje musisz przecierpieć, a teraz to raczej powinnaś się charytatywnie udzielać, żeby sumienie oczyścić. Poważnie piszę.
No wlasnie - musisz dalej zyc.
Nie odbieraj maili od niego, nie wdawaj sie w awantury, skup na pracy. Wyprowadź z tego domu jak najszybciej, potem uregulujecie kwestie prawne własności domu. Zerwij kontakty. To juz za Tobą, tego zwiazku nie ma.
Problem w tym, ze jak juz wczesniej wspomnialam koszty utrzymywania pustego domu i do tego koszty przy nawet wynajeciu drugiego sa kolosalne i niestety na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie sobie na to pozwolic. To po pierwsze. Po drugie kwestia znalezienia nawet pokoju zajmuje troche czasu. Do tego dochodzi ilosc rzeczy: meble, sprzety itd. Przeraza mnie sam mysl o tym. Nie wiem czy wspomnialam wczesniej, ale mieszkam w Londynie, nie w Polsce, a tu pewnych spraw czasami nie da sie przyspieszyc. Niestety....
Dasz radę. Zaciśnij zęby:) i do przodu.
Dla facetów zdrada jest bardziej bolesna niż dla Nas kobiet.
Skoro Ty potrafiłaś się zauroczyć jak dziecko 15 letnie to dlaczego dziwi Cię fakt, że On już kogoś ma? Może też tak samo jak Ty się zauroczył i woli mieć czystą kartę niż próbować naprawiać relacje z Tobą ,które Ty zniszczyłaś nie On.
On ma świadomość, że wina leży po Twojej stronie i wątpię, abyś go uprosiła i aby wrócił do Ciebie.
/.../
Ja rozumiem, ze wiekszosc z Was bedzie pisac gorzkie slowa, ale na prawde ponosze juz swoje konsekwencje i jestem tez czlowiekiem.
Po pierwsze to Ty musisz zrozumieć, że bezkrytycznie dla siebie opisałaś to co zrobiłaś. A to było coś obrzydliwego.
Po drugie, dalej już tylko jest: ja... ja... mnie...
Zero zastanowienia się co czuje i jak przeżywa zdradzony. Zero refleksji i brak pytania czy można i w jaki sposób to zrekompensować i naprawić... Jak mu pomóc...
Jest tylko użalanie się, że jeden i drugi się wyprowadzili, a Ciebie zostawili z problemem dużego domu.
Musze sie bronic.
Byle na logiczne argumenty...
Pisanie postow typu przebadaj sie na Hiv nie sa jak dla mnie na poziomie.
Dostosowałem poziom odpowiedzi do poziomu i sposobu przedstawienia problemu. A jak dla mnie nie na poziomie jest załatwianie problemów w związku poprzez rozkładanie nóg przed pierwszą lepszą łajzą. Ile czasu go znałaś i co o nim wiedziałaś? A tak na marginesie, użyliście gumy, czy poszło spontanicznie na bosaka?... (Sama sobie odpowiedz, mnie nie interesuje...)
Tak jak wspomnialam wczesniej wiem co zrobilam,
Obawiam się, że nadal nie Wiesz. Wiesz tylko o fizyczności, sfera psychiczna jest dla Ciebie nadal nieznana...
Problem w tym, ze jak juz wczesniej wspomnialam koszty utrzymywania pustego domu i do tego koszty przy nawet wynajeciu drugiego sa kolosalne i niestety na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie sobie na to pozwolic. To po pierwsze. Po drugie kwestia znalezienia nawet pokoju zajmuje troche czasu. Do tego dochodzi ilosc rzeczy: meble, sprzety itd. Przeraza mnie sam mysl o tym. Nie wiem czy wspomnialam wczesniej, ale mieszkam w Londynie, nie w Polsce, a tu pewnych spraw czasami nie da sie przyspieszyc. Niestety....
Skoro nie stać Cię na wynajęcie domu - wynajmij pokój.
Wyjaśnij z byłym jak najszybciej kwestie formalne, podejrzewam, że nie ma ich zbyt wiele i nie są zbyt skomplikowane, bo tylko wynajmowaliście wspólnie jakieś lokum, a nie jesteście jego właścicielami.
Wypowiedzcie umowę i będziesz wiedziała il masz czasu na znalezienie dla siebie nowego miejsca do mieszkania.
To nie jest takie trudne.
Jeśli znalezienie pokoju - co zrozumiałe - zajmie trochę czasu - to zabierz się za to jak najszybciej.
O ile nie zmieścisz wszystkich posiadanych rzeczy w nowym mieszkaniu / pokoju - to musisz część z nich sprzedać, a te które się nie sprzedadzą oddać komuś potrzebującemu.
Zabierz ze sobą to, co będzie Ci naprawdę niezbędne i na co znajdziesz miejsce.
I w Polsce i w Londynie sposób postępowania z szukaniem nowego mieszkania i z przeprowadzką jest taki sam. To nie są jakieś dwie odmienne planety.
Opisanemu dzisiaj zachowaniu się Twego byłego nie dziwię się. Różne osoby różnie sobie radzą z byciem zdradzonym.
(...) jestem tez czlowiekiem. (...)
To jest usprawiedliwienie?
(...) Musze sie bronic. (...)
Ktoś tutaj, na forum, Cię atakuje? Naprawdę?
(...) Pisanie postow typu przebadaj sie na Hiv nie sa jak dla mnie na poziomie. (...)
Nie na poziomie? Rada jak najbardziej adekwatna w sytuacji kontaktu intymnego z niezbyt znanym człowiekiem.
(...) wiecej nie popelnie takiego bledu z pewnoscia (...)
By uczciwie to stwierdzić, musiałabyś znać przyczyny (tkwiące w Tobie), które sprawiły, że będąc w związku zadurzyłaś się w innym człowieku, że jak sama napisałaś "nie widziałaś nic wokół siebie". Inaczej twe zapewnienia o tym, że "nigdy więcej" są tylko słowami.
(...) ale nie wiem co w tej sytuacji robic dalej? Przeciez jakos dalej musze zyc...
Żyjesz. Plan poradzenia sobie z zajmowanym domem/mieszkaniem, jak widać, masz. To, że niczego od ręki nie załatwisz, niezależnie od tego, w jakim kraju żyjesz, jest oczywiste.
Dla mnie nieważne ile lat trwa związek, zdrady się nie wybacza. Poza tym zawsze jest ta myśl, ze to się może powtórzyć. Jeśli się kogoś szczerze kocha to się go nie zdradza.
Utrzymywałaś przez miesiąc romans po rozstaniu, a byłemu partnerowi zarzucasz, że kogoś szybko sobie znalazł? Przez miesiąc sypiałaś z gościem - więc każdego dnia sprawiałaś mu niemiłosierny ból - skoro Cię kochał. Zainwestował w Ciebie 6 lat - które przekreśliłaś - a jemu żałujesz 4 tygodni? I jeszcze jesteś zdziwiona? A jak on musiał być zdziwiony jak wyszło, że walisz go w rogi? I zamiast walczyć o związek dalej posuwałaś innego? To nie on Cię wykasował z życia kasując maile itd on tylko wykonuje techniczną część tego, co Ty wcześniej przekreśliłaś. Piszesz że chciałaś mieć z nim dzieci. Nie moja droga, Ty chciałaś się bzykać z innym facetem, a o dzieciach to co najwyżej myślałaś, a nie chciałaś. Nie wszystko legło w gruzach - samo się nie dzieje, to tylko Ty wszystko zawaliłaś. I w dodatku jeszcze użalasz się nad sobą, nie jesz, chudniesz - masz ciężki stan psychiczny. A Ty pomyślałaś co przeżywał Twój były partner - nie Ty tylko się dziwisz że on wybrał kogoś nowego - jesteś egoistką.
Pytasz czy jest szansa? Dam Ci radę - jeśli kiedyś gość zbłądzi w Twoim kierunku, zrób mu przysługę i nie pozwól mu na powrót.
Może uraz głowy w dzieciństwie trochę mi natentegował, ale ja to widzę tak. Zdradziłaś - stało się. Pytanie, dlaczego się stało? Gdyby wszystko było między Wami OK, to pewnie by do tego nie doszło. Twoje refleksje post coitum są naturalne. W tej jednej konkretnej sytuacji, myślenie boli. Przestań więc roztrząsać, to co się stało, bo to czas przeszły. Czy warto walczyć o byłego? Oczywiście, że NIE.
Nie warto bo były już nie chce mieć nic z tobą wspólnego i według mnie ma racje i postąpił słusznie zrywając wszelaki kontakt, bez kłótni, wydzwaniania itp.
Zgadza się.. wyjaśnijcie sprawę mieszkania i się rozejdźcie jak dorośli ludzie..
Dla facetów zdrada jest bardziej bolesna niż dla Nas kobiet.
Skoro Ty potrafiłaś się zauroczyć jak dziecko 15 letnie to dlaczego dziwi Cię fakt, że On już kogoś ma? Może też tak samo jak Ty się zauroczył i woli mieć czystą kartę niż próbować naprawiać relacje z Tobą ,które Ty zniszczyłaś nie On.
On ma świadomość, że wina leży po Twojej stronie i wątpię, abyś go uprosiła i aby wrócił do Ciebie.
Bzdura dla każdego zdrada to paskudna rzecz tylko nie każdy ma siły zostać szukając dobrych stron co według mnie jest słuszne. Kobiety są częściej uzależnione także finansowo szczególnie gdy mają dzieci a wypadają z rynku pracy. Z alimentami wiadomo większość zaniża dochody bądź omija poprzez prace an czarno często za granicą bądź przypisując majątek na inną osobę fizyczną czy prawną ala Rydzyk.