Hej,
jestem dość poukładaną dziewczyną, ale zdarzają mi się jakieś wyskoki na imprezach. Zwykle ludzie postrzegają mnie jako taką, która robi swoje ale się nie wychyla. Zwykle skupiona na sobie. Nigdy też nie miałam większej grupy znajomych, kręgu- zwykle kilka osób. Odpowiadało mi to, bo zawsze mogłam zakolegować się z innymi, opuścić poprzednich- nigdy spiny nie miałam.
Problem powstał kiedy ok 1.5 roku temu poznałam nową grupę znajomych- pisałam o tym kiedyś, ale chcę jeszcze raz do tego wrócić i do tego jak zostałam potraktowana.
Widziałam, że komuś się podobam- jednak poszliśmy za wcześnie do łóżka- poza tym on chciał mi przez łóżko załatwiać zlecenia- na co ja się nie zgodziłam i olałam go jako 'kompana zawodowego' i prywatną osobę- kolegę z paczki.
Mega trudno było mi uwierzyć, że on - mający wpływy synek radnych może mi oferować pracę za seks, bo ja nie byłam ' z tego kręgu' nie byłam 'znana' w kręgach- więc on tak chciał mi pomóc w mojej karierze.
Z tym ,że ja go olałam. I teraz sądze, że dobrze zrobiłam, bo wyrobiłam swoje nazwisko, przez ok 2 lata sama ciężko pracowałam na to aby NIKT się nie dowiedział o tym, że niby on chciał mi coś załatwić. Poświęcałam naukę, szkołę, uczelnię aby tylko pracować i poznawać jego i nowych zawodowych znajomych- aby on zobaczył, że nie jestem taką 'pizdeczką'.
A wydawało mi się, że tak o mnie myślał. Ponieważ nie potraktował mnie 'prywatnie' a zawodowo. Co dla mnie było jakby kopnięciem w twarz - chociaż teraz zastanawiam się czy za ostro nie potraktowałam jego osoby.
Po pół roku mojej ciężkiej pracy, kiedy ludzie zaczęli się mną interesować pod względem zawodowym on zaczął się także mną interesować, wypytywać innych o mnie bo ' bywałam'. Byłam znana. Ludzie zaczęli mnie kojarzyć. Bo zaczęłam coś robić.
Problem w tym, że ja miałam przez niego jakąś traumę, żal życiowy, że znajomy w którym się podkochiwałam chciał za seks załatwiać mi pracę i to jeszcze nie tak delikatnie ale przy znajomych czasem krzyczał o zleceniach. Miałam tego dość.
Po pół roku poprosił mnie o chodzenie drugi raz. Ja się miałam zastanowić. Kiedy chciałam z nim pogadać- on uciekał, znikał. Jakby bał się.Więc olałam. Jednak za każdym razem na prywatnych imprezach ze znajomymi on znowu interesował się mną, widziałam spojrzenia, dochodził, ale nie rozmawiał.
Kiedy jego koledzy z pracy zaczeli się mną interesować jako pracownikiem ale i kobietą on potrafił grać psa ogrodnika, przeszkadzać nam w rozmowach, być przy nas- ale gdy ja coś od niego chciałam on nie chciał , uciekał.
Mieliśmy 3 miesiące temu krótką rozmowę- miał pisać i mogliśmy to naprawić- sam chciał, proponował. jednak znowu zwiał, bał się przejąć inicjatywę, bał się odpowiedzialności. Sama nie wiem.
Więc olałam. Jego koledzy i koleżanki z branży, z pracy kolegują się ze mną, zapraszają mnie na imprezy- jego przyjaciel mnie podrywa. Chce mieć ze mną kontakt- robi to jednak w inny sposób niż tamten, bardziej normalny, subtelny, nie jest chamski, głośny i wulgarny.
Sądzicie, że dobrze postąpiłam usuwając tamtego z mojego życia, olewając go? Po prostu do głowy by mi nie przyszło że on mogł po pół roku, roku zmienić o mnie zdanie tylko dlatego, że stałam się bardziej popularna, ludzie zaczeli mnie poznawać, zaczęlam pracować w barnży w której chciałam pracować jako freelancer i ludzie się omnie pytają.
Tak jakbym wcześniej była niewidzialna i on by mnie nie chciał a kiedy stałam się widzialna automatycznie znowu mu się zachciało...
A ja na to wszystko pracowałam 1.5 roku pełnym łez, płaczu, braku empatii ze strony ludzi z branży, szamotałam się między ludźmi dopóki nie dokonałam pewnych rzeczy sama, stałam się stabilna, bo UMIEM i nie muszę się nikogo pytać.
Myslicie, ze byłam za ostra? Czy on źle mnie potraktował? Do tej pory mam zadrę. że nie widział we mnie człowieka ale jakiś obiekt który nie był popularny- a jak został popularny to mu się zachciało znowu.....
Pozdrawiam i czekam na opinie...
C