Rozstaliśmy się w czerwcu/lipcu, jakoś tak. Bardziej z jej inicjatywy, chociaż robiła wszystko, żebym to ja o tym postanowił. Zrozumiałem, ale przez kolejne 4 miesiące kontaktowała się cały czas (zawsze pierwsza), mniej więcej co tydzień, czasami częściej. Robiła nadzieje, w końcu się spotkaliśmy - było dobrze do momentu kiedy powiedziała, że jest z kimś od dwóch miesięcy. Wiem, że to bajeczka, tak naprawdę on był przyczyną i to trwało wiele dłużej, tylko nie rozumiem po co podsycała nadzieję. Nawet chciała u mnie spać na dzień przed wyjazdem do nowego fagasa. Teraz uważam ją za najgorszą sukę. Urwałem kontakt miesiąc temu, oczywiście odzywała się jeszcze przez jakiś czas. Ciężko mi to tylko wszystko zrozumieć...
Witaj
Mój były też niby zerwał, bo się wypalił i też okzalo się , że kręcił z inną...pare razy również robił mi nadzieję. Jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że nie łączy Was dziecko...u mnie nie uniknione spotkania
Co nimi kierwało robiąc te nadzieje...sama nie wiem, może tam były kłotnie, może się nie układało jak mialo
Czy to aż takie ważne co nimi kierowało?...Dla mnie już nie i Ty też o tym nie myśl...idz do przodu i staraj się nie patrzeć w tył
Każdego dnia się staram nie patrzeć w tył. Raz lepiej, raz gorzej. Związek nie był długi i parę ich za sobą mam. Wiem, że bardzo chciała, ale nie potrafiła mnie pokochać tak jak ja ją.
Odpuść-nie truj się juz tym.
Przerób temat, zeby nie wracał.
Możesz się wesprzeć 40% "syropem" odchoruj...
i do przodu.
Nie ma za kim się oglądać
Każdego dnia się staram nie patrzeć w tył. Raz lepiej, raz gorzej. Związek nie był długi i parę ich za sobą mam. Wiem, że bardzo chciała, ale nie potrafiła mnie pokochać tak jak ja ją.
Wiem, że są lepsze i gorsze dni...zdrada to cios prosto w serce...w nasza wiare w milość, w ludzi, ale taki ten dzisiejszy świat. Ja miałam dwa związki, dwa razy zakończone zdradą, za pierwszym razem dałam się długo wodzić za noś, a tym samym dluzej cierpialam...niszczylam siebie...zaczęłm pić, bo nie umiałam wyjść z tego bagna. A teraz już się tak nie dalam...parę razy mnie wkręcił,chcialam dać mu szanse, niby też chciał przez chwilę...ale ja nie jestem zabawką. Trzeba iść do przodu, a nie trwać w tym co nas niszczy.
Gorsze dni i emcje niestety będą temu towarzyszyć dopóki oni nam nie zobojętnieją