Witam Drogie Kobiety,
Proszę o analizę skomplikowanej dla mnie sprawy. Mam 33 lata, dwa miesiące temu poznałem kobietę, a raczej to ona poznała mnie, sama zagaiła rozmowę. Dość szybko złapaliśmy wspólny kontakt, a także zaczęliśmy się spotykać. Dowiedziałem się że jest po rozwodzie, a także że ma 9 letniego syna. Niestety mąż ją zdradzał, a następnie zostawił. W następnym związku dość długim sytuacja była podobna, aczkolwiek zaszła w ciążę i poroniła. Mężczyzna, który z nią był zostawił ją. Po tym wszystkim wpadła w depresję, której część na pewno została jej do dzisiaj. I teraz pojawia się problem, ponieważ im bardziej udane były nasze spotkania, tym po każdym spotkaniu dowiadywałem się że ona nie może się zakochać, boi się tego, boi się że ją ktoś znowu skrzywdzi, że nie poradzi sobie znowu z taka sytuacją. Za każdym razem mijało kilka dni i znowu się spotykaliśmy, spotkania oczywiście były coraz milsze. Wiele mi mówiła że bardzo mnie lubi, że jej się podobam, że już dawno nie poznała tak wartościowej osoby. Aż apogeum przyszło po jednym z bardzo przyjemnych spotkań. Napisała że wie że może się we mnie zakochać i powinnyśmy zakończyć jakiekolwiek kontakty. Oczywiście taka kolej rzeczy wytrzymała niecały tydzień, ale nie spotykamy się już, czasami ze sobą rozmawiamy przez telefon albo Skype po kilka godzin. Wiem bardzo dobrze co czuję do mnie, a mimo to nie chce związku. Jest tu też pewien aspekt odległościowy, mieszkamy od siebie oddaleni o jakieś 70 kilometrów. Ostatnio rozmawiając przez telefon, o tym że śniłem jej się zeszłej nocy, oznajmiła, że spotyka się ze starym kolegą, w którym ma pewność że się nie zakocha, więc jej nie skrzywdzi, a potrzebuję bliskości drugiej osoby czasami.
Proszę o jakąś interpretację takiego stanu rzeczy, ponieważ ja analizowałem tą sprawę na 100 sposobów i dalej nie wiem nic.
Pozdrawiam,
Mike33