Czy on jest narcyzem? z może to coś innego? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

1

Temat: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Witam, postanowiłam tutaj napisać, żeby poznać punkt widzenia innych ludzi… Ja już nie wiem co myśleć, bo trudno mi spojrzeć na to wszystko obiektywnie.. a więc do rzeczy…

Poznałam mężczyznę dużo starszego ode mnie (11 lat różnicy) na portalu randkowym. Miło się nam rozmawiało, wyróżnił się z tłumu poczuciem humoru, żartował również na swój temat.. Szybko doszło do realnego spotkania. Pierwsze spotkanie w zasadzie nic wyszukanego, zwykła rozmowa w kawiarni. Rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach. Namawiał mnie na coś czym on się bardzo pasjonuje, a z czym ja nie miałam dotychczas do czynienia. Mówił też o swoich słabszych stronach (drobne problemy ze zdrowiem, kredyt) – trochę mnie to zaskoczyło bo z reguły na początek swoje wady się pomija. Uznałam, że jest szczery. Podczas tego spotkania od razu zaproponował mi kolejne wspólne wyjście, ale nie odebrałam tego jako realną propozycję. Dodam, że pierwszy raz byłam na randce z dużo starszym mężczyzną. Początkowo czułam się w jego towarzystwie nieswojo, gdyż ta różnica wieku była już wyczuwalna… Drugie spotkanie również na plus, ale zaprezentował się zupełnie inaczej. Całkowicie inny.. bardzo biznesowy styl, a na pierwszym był ubrany na sportowo. Zupełnie jakbym spotkała się z kimś innym, co w połączeniu z jego wiekiem spowodowało, że byłam jakaś spięta w jego towarzystwie, a zwłaszcza podczas pożegnania, które było jakieś takie chłodne... Podświadomie uznałam, że to nasze ostatnie spotkanie.. niedługo po spotkaniu zadzwonił i podziękował, jakby chciał złagodzić to chłodne pożegnanie.. a kilka dni później zaproponował następne spotkanie. Nie wykazałam jakiegoś większego zainteresowania, szukałam wymówki, ale ostatecznie mnie namówił.
Pierwszy raz zadałam mu wówczas pytania dotyczące jego przeszłości, związków. Powiedział, że rozstał się z długoletnią partnerką, bo nie chciała ślubu i dzieci. Ciekawy temat.. ale uznałam, że facet chyba wie czego chce, jest konkretny i szuka tego co ja, czyli prawdziwego związku. Zaczął nakłaniać mnie na wycieczkę weekendową. Po kilku kolejnych spotkaniach i jego namowach zgodziłam się (tym bardziej że wypoczynek był mi wówczas naprawdę potrzebny). Wyjazd udany. Doszło do delikatnego kontaktu fizycznego ale nie poszliśmy na całość. Wszystko zakończyło się, gdy ja tak zadecydowałam. Zaczął więc zdobywać moje zaufanie. Po powrocie namówił mnie na kolejną wycieczkę, tym razem dłuższą. Uznałam, że ten wyjazd da mi odpowiedź czy pasujemy do siebie i czy jest szczery.

Jedna rzecz zaczęła wzbudzać mój niepokój, mianowicie spotykałam się z nim tylko w tygodniu.. w weekendy znikał, wyjeżdżał, nie dzwonił, czasami wysyłał smsy. Rozmawiałam z nim o tym, mówił że tak się akurat złożyło. W międzyczasie delikatnie zawalił - nie pomógł mi w czymś a pomoc sam wcześniej zaproponował. Nie tłumaczył się z tego, chciał temat zamieść pod dywan. Ja jednak do tego nawiązałam, że liczyłam na ta jego pomoc a on to olał, a on tylko że może faktycznie mam rację.

Nieco rozbita co o nim sądzić postanowiłam pojechać z nim na urlop i go poobserwować. W czasie wyjazdu dobrze się dogadywaliśmy, praktycznie bez kłótni, zbliżyliśmy się do siebie fizycznie, widać było że zależy mu żebym miała satysfakcję. Wyjawił mi że w przeszłości był bardzo nieśmiały, ale praca z ludźmi bardzo go zmieniła, że się otworzył. Jednak w czasie tego wyjazdu odniosłam wrażenie że było coś dziwnego w jego zachowaniu. Nie bardzo umiałam sprecyzować co. Umiałam tylko określić, że jest dziwnym człowiekiem, gdyż czasami nie rozumiałam jego postępowania. Na tym wyjeździe nie byliśmy sami, pojechały z nami osoby których oboje nie znaliśmy – specyficzny rodzaj wycieczki. Wówczas zobaczyłam, że on stara się tych ludzi trzymać na dystans, tak jakby mu się nie spodobali i nie chciał nawiązywać z nimi głębszych relacji poza tym, że byli naszymi towarzyszami podróży... Uznałam, że chyba naprawdę jest wrażliwy i pewnie ma problem z poznawaniem nowych ludzi (choć jego zawód absolutnie na to nie wskazywał). Albo też gdy robiłam mu zdjęcia, zawsze instruował mnie jak je mam robić, żeby wyszedł na nich korzystnie… Praktycznie nie zadawał mi żadnych pytań dotyczących mojej przeszłości, mówił że z biegiem czasu sama mu wszystko powiem. Po powrocie, nie chciał zrobić ze mną podsumowania wyjazdu. Skwitował to tylko chłodno „każdy widział jak było..”, „byłaś dzielna”. Ja pomimo tego niedogadania z resztą ekipy i jego niekiedy dziwnego zachowania, naszą wycieczkę uznałam za udaną. Jego zachowanie wobec mnie było bardzo poprawne, był dla mnie dobry, czułam się z nim pewnie, dbał o mnie i moje bezpieczeństwo ale… nie okazywał swoich uczuć, był chłodny, niekiedy wycofany. Po tygodniu od powrotu z wycieczki pierwszy raz zamilkł na 3 dni (weekend), nie odbierał telefonów i nie odpisywał na smsy. Później tłumaczył, że musiał się wyciszyć. Jakoś trudno mi było uwierzyć w to tłumaczenie.

Ostatecznie się odezwał poprosiłam go o zdjęcia z wycieczki, gdyż były robione tylko jego aparatem. Oznajmił, że wszystkie stracił, bo karta się zepsuła, ale postara się je odzyskać. Po czym przesłał mi tylko zdjęcia, na których byłam tylko ja. W zasadzie to nie miałam żadnego dowodu, że gdzieś z nim pojechałam. W międzyczasie zaproponował mi kolejny weekendowy wyjazd, tym razem we dwoje. Zażądałam, by przesłał mi swoje zdjęcia, inaczej nigdzie z nim nie pojadę. Tłumaczył, że kiepsko wyszedł, ale ostatecznie mi je przesłał.

Zgodziłam się na kolejny (3) wyjazd z nim aby móc szczerze pogadać, kim ja tak właściwie dla niego jestem.. Przed ludźmi byłam jego koleżanką. Do rozmowy doszło, wyjawił mi że on się nigdy nie spieszy w sprawach związkowych, ale że wszystko jest na dobrej drodze. Zapytałam dlaczego do tej pory nie wyjawił mi gdzie mieszka, nie przedstawił znajomym i rodzinie. Powiedział, że nie wie dlaczego mnie do siebie nie zaprosił bo się nad tym nie zastanawiał. A ze znajomymi utrzymuje sporadyczny kontakt bo każdy jest skupiony na swojej rodzinie, dzieciach, a on tego nie ma więc nie mają wspólnych tematów.

Dziwna ta relacja, można by powiedzieć że prowadzi podwójne życie. Jest jednak pewne ale.. według mnie on nie umie kłamać, w normalnych rozmowach z mig nie pojmował wszystkich faktów, sugestii i aluzji, a w związku z tym nie sądzę żeby tak umiał na poczekaniu pięknie kłamać bez zająknięcia się. Z reguły znam się na ludziach, jestem dobrą obserwatorką i jego odpowiedzi zawsze były logiczne.

Po powrocie z wycieczki dałam mu 2 tyg (on o tym nie wiedział) na zrobienie jakiegoś ruchu w kwestii przedstawienia rodzinie czy zaproszenia do siebie. Nic w tym kierunku nie zrobił, więc oznajmiłam mu, że traktuje go już tylko jako kolegę, bo poza świetnym seksem, nie ma żadnych przesłanek które by nas miały łączyć, a mi taki układ nie pasuje. Wtedy on powiedział, że nie chce tego kończyć, że chce ze mną spróbować (pierwszy raz zaczął mówić że mu na mnie zależy). Powiedziałam że był przecież na to czas i z tego nie skorzystał. On odbił piłeczkę i powiedział, że ja mu nie okazywałam emocji, że na co dzień powinnam być dla niego bardziej czuła, spontaniczna i powinnam wychodzić z inicjatywą. A do domu mnie nie zaprosił bo chwilowo mieszka u rodziców (wiedziałam o tym), a on traktuje to jako porażkę. Ja uważałam go za bardziej doświadczonego i liczyłam że to on poprowadzi naszą relację. Tak na marginesie jak sądzicie - ja 11 lat młodsza miałam go podrywać? Inicjować spotkania? Wpraszać się do jego życia? Osobiście czułabym się jak facet a nie kobieta w takim układzie.. (podczas późniejszej rozmowy zainsynuował nawet, że czasy się zmieniły i to kobieta teraz adoruje faceta..). Przyznał mi rację, że ma problem z okazywaniem uczuć, ale że ja mam ten sam problem i zaproponował, że może razem nad tym popracujemy. Podświadomie czułam, że to nie ma sensu. Było w nim zbyt wiele tajemniczości, a rozmowy i kolejne wyjazdy kompletnie tego nie zmieniały. Powiedziałam mu, że chcę z nim utrzymać kontakt ponieważ spędziłam z nim miłe chwile i nie chcę udawać że się nie znamy, ale relację musimy zmienić. Powiedział że jest zaskoczony moją decyzją i musi się zastanowić czy chce ze mną utrzymać dalej kontakt. Napisałam do niego dzień później, po krótkiej wymianie smsów zamilkł (weekend) i to milczenie trwało tydzień (z jego i z mojej strony) po czym poprosił mnie o zwrot rzeczy którą mi pożyczył. Odbiór tej rzeczy był expresowy i bardzo chłodny. Nie kryłam swojego rozczarowania, zbył to tekstem że spieszy się na weekendowy wyjazd i nie ma czasu. Tego samego dnia wieczorem odezwał się i zapytał o czym chciałam z nim rozmawiać. Żalił się że chciałam z nim utrzymać kontakt, a ani razu do niego nie zadzwoniłam. Udało mi się go namówić na spotkanie. Od tamtej pory częstotliwość naszych spotkań bardzo się zmniejszyła, ale kontakt jako taki został zachowany (inicjatywa z dwóch stron). Sporadycznie się spotykamy, jakieś kino czy kawiarnia. Czasami pyta czy się za nim stęskniłam. Mówi że powinnam się częściej do niego odzywać. Niekiedy pojawia się temat seksu, mówi że chce się nauczyć lepiej dogadzać kobietom (wie że to dla mnie ważne).. Czasami też insynuuje mi że za długo jestem singielką (krócej jak on), że mój czas upływa (ale to ja jestem dużo młodsza od niego) – nie wiadomo czy chce mi dogryźć w jakiś sposób czy nakłonić żebym z nim próbowała. Chce też żebym mu prawiła komplementy.

Podsumowując długo się zastanawiałam nad jego zachowaniem.. Chciał kolejnych wspólnych wyjazdów, ale w momencie gdy powinno to wskoczyć na wyższy level on robił krok w tył. W większość weekendów była cisza z jego strony – zawsze gdzieś wyjeżdżał (wyjazdy do brata, cioci, znajomych, z pracy, wyjazdy na wyciszenie, niby samotne turystyczne itp..), ale jednak to mu nie przeszkadzało proponować mi kolejne weekendowe wycieczki… Nie wiem czy moja teoria jest słuszna, ale on jest chyba narcyzem (sam podczas jednej z rozmów przyznał, że w jakimś stopniu nim jest).
Z innych irracjonalnych wymówek to może ma jakąś terapię u psychoterapeuty i jest w trakcie  leczenia (weekendowe spotkania), a ja miałam pełnić rolę lekarstwa? Raz opowiadał mi, że uczęszczał na jakieś „meetingi” podczas których miał sam iść do lasu przemyśleć jakiś temat i wrócić z rozwiązaniem czy zajęcia z coachem..
A może to teoria o posiadaniu żony jest prawdziwa -  praktycznie z domu nigdy ze mną nie rozmawia telefonicznie, mówi że tam jest słaby zasięg. Wychodzi przed dom lub rozmawiamy jak idzie do sklepu czy z psem na spacer.. W domu nie odbiera tel bo mówi że zostawia w pokoju i nie słyszy, nie chce chodzić z telefonem na smyczy…

Najgorsze jest to, że świadomie ucięłam tą relację, widząc jak to wygląda… Jednak w dalszym ciągu coś do niego czuję (nie mówiłam mu o tym), są dni że mi go brakuje, w inne jestem pewna że dobrze zrobiłam.. On też utrzymuje ze mną kontakt.. po co? Ja mam bardzo tradycyjne podejście do związku, czyli że to facet ma się starać, ale może faktycznie mojej inicjatywy było zbyt mało. Spotkania i telefony to pewnie w 80-90% jego inicjatywa. Mnie jednak brakowało zaufania.

Pytanie więc czy on jest narcyzem (wówczas należy dać sobie z nim spokój) czy też ma tak wielki problem z otwarciem na ludzi, wyrażaniem swoich uczuć i liczy (o czym mi mówił) to ja przejmę inicjatywę w tej relacji?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Symbi (2016-12-10 16:10:19)

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Tak, jest narcyzem. Moim zdaniem nic nie będzie z tej relacji, facet nawet jak nie ma żony nie zaangażuje się bardziej, ten typ tak ma. Odsuń się od niego na dobre, chyba że chcesz cierpieć.

3 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-12-10 16:08:54)

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Odpowiedziałaś sobie sama: prowadzi podwójne życie. A, że jest trochę tępawy, na co sama również zwróciłaś uwagę, to to podwójne życie jest oczywiste jak słońce. Dorabiasz ideologię i próbujesz zrobić z niego jakiegoś bardziej skomplikowanego niż w rzeczywistości jest. W głowie ma na pewno dobrze nie poukładane i to w połączeniu z drugim życiem i nieogarnięciem życiowym powinno być dla Ciebie jasną odpowiedzią na to czy da się stworzyć z nim związek, jaki opisujesz, że chcesz. No nie da się.

4

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Na moje on jest w normalnym związku a Ciebie ma dla rozrywki. Można czasem chcieć pobyć samemu ale co weekend? Te odciciecia kontaktu nie sa normalne i nie tłumacza nawet narcyza.
Nie znasz znajomych,nie zaprosił na kawe do rodziców,ktos kto nie ma nic do ukrycia nie ma z tym problemu.
Zdjecia odzyskał tylko Twoje jego i wasze wspolne zginęły....taaaaa już to widze.
Odpuść typa bo to cwaniak.

5 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-12-10 16:25:44)

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Wg mnie facet prowadzi podwójne życie. Jego zachowanie, które opisujesz jest szyte tak grubymi nićmi, że aż niewiarygodne, że nie dostrzegasz jego uników a zamiast tego szukasz pokrętnych wyjaśnień.
Daj sobie z nim spokój a żeby się tylko przekonać, co do jego oszustw sprawdziłabym go. I tobie też to radzę. Myślę, że będzie to skuteczny sposób, aby przestać zawaracać sobie nim głowę.

6

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Może rzeczywiście macie rację, że doszukuję się większego skomplikowania, a sprawa jest prosta jak drut i kogoś ma…

Od początku znajomości byłam czujna, ze względu na jego niestandardowe zachowanie i to że jestem nieufna.

Rzecz która zmniejszyła moją czujność to fakt, że mogłam wybierać miejsca naszych spotkań, a on się na to godził. Gdy prowadzi się podwójne życie to raczej trzeba uważać gdzie się wychodzi i z kim, bo można zostać rozpoznanym.
Wiem w jakiej firmie pracuje, znam jego numer firmowy. Człowiek który prowadzi podwójne życie chyba unika takich sytuacji.
Gdy poskarżyłam się mu że nie wiem gdzie dokładnie mieszka, wymienił nazwę ulicy na której mieszka. Tę jego okolice trochę znam, ale rzadko tam bywam, bo jest mi tam zupełnie nie po drodze.. Ale ta ulica jest realna, może tam mieszkać… kojarząc nasze rozmowy telefoniczne jak mówił do jakiego sklepu idzie i ile mu to zajmuje czasu. W mmsach od niego niekiedy w tle pojawiał się fragment elewacji czy kolor dachu, rozpoznam jego samochód czy psa biegającego po ogrodzie, więc nie miałabym problemu z dokładną lokalizacją jego domu, zakładając oczywiście że mówił prawdę. Ale nie chcę go śledzić, sprawdzać czy składać niezapowiedziane wizyty. Źle bym się z tym czuła sama przed sobą.. Może gdybym w tamtych okolicach załatwiała jakąś sprawę, rzuciłabym okiem tak przy okazji na jego dom..

Zakładając, że chciał się mną tylko pobawić, dlaczego dalej utrzymuje ze mną kontakt mimo że powiedziałam stop i zabaw już nie ma?

Nie znalazłam go na facebooku, poprosiłam żeby mnie zaprosił, ale powiedział, że w kontaktach ma tylko jednego kolegę (za granicą) i założył konto by móc z nim rozmawiać.

Cały czas utrzymuję z nim kontakt. Ale zakładam już że jest ktoś trzeci.. Chciałabym żeby ta sprawa wyszła w jakiś sposób na jaw… Czasami wręcz myślę, że gdyby on kogoś miał to dobrze by było tę osobę poinformować..

7

Odp: Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Teraz nie trzeba mieć FB zeby utrzymywać z kimś kontakt wystarczy sam messenger.
Osobiście znam facetow,którzy maja konta na fb bez możliwości wysyłania im zaproszeń do grona znajomoch,tu nic dziwnego nie widze.
Cała reszta jak pisałam bardzo mocno naciągana.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy on jest narcyzem? z może to coś innego?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024