Hej,
jestem osobą, która potrafi odciąć się od ludzi, od starszych znajomych i nie jest mi tego żal. Kiedy się źle czuję w jakimś towarzystwie lub coś mi nie odpowiada- po prostu odchodzę.
Uważam, że takie zachowanie jest ok, ponieważ nie musze się tłumaczyć ludziom dlaczego odeszłam z grupy.
I właśnie. Czy muszę czy nie?
Obecnie mam taką sytuację, że odcięłam kontakt z osobą, która bardzo miała na mnie duży wpływ kilka lat temu- nie byliśmy parą, ale mieliśmy dziwną, bardzo emocjonalną relację. Bardzo niedojrzałą- on nie chce nic ode mnie, ale jak ktoś się kręci na około mnie to jest zazdrosny. Kiedyś mnie uderzył, upokorzył przy znajomych, upadłam , popłakałam się. Od tamtego momentu, od 2011 on nie istnieje w moim życiu.
W tym kręgu znajomych była dziewczyna, która zna mnie od podszewki. Tą sytuację widziała, jako jedyna zareagowała. Po wielu latach okazało się, że wprowadza mnie w swoje nowe środowiska- jednak jest zazdrosna o mnie, że podobam się jej znajomym, kolegom. Mam wrażenie, że blokuje mnie w relacjach, chce kontrolować. Opowiada o mnie i o moich prywatnych sprawach innym ludziom, mówi o tej sytuacji kiedy tamten mnie uderzył 5 osobom- uważając ich za przyjaciół- to są zwykli znajomi. Ja wg mnie wyglądam na ofiarę. Ci ludzi patrzą na mnie później z politowaniem, nie ma iskry między mną a innymi facetami, ale jest takie 'lubienie' i klepanie po główce, po ramieniu- w przenośni.
Opowiedziała o moim życiu jednemu swojemu znajomemu, z którym się spotykałam. Jednak cały czas kontrolowała naszą relację i tak wpływała, że on wolał jakby ( znając ją o 4 lata dłuzej niż mnie) spędzać z nią czas niż ze mną, pod pretekstem wypytywania o mnie i radzenia- ona się z nim spotykała i spędzała z nim czas.
Po ok 2 latach powiedziałam dość.
Do tego faceta pisałam, on nic nie chciał- jednak zachowywał się później jak pies ogrodnika.
Zerwałam z nią kontakt- usunęłam ze wszystkich social media- usunęłam z życia- potrafię przejść obojętnie- wspólni znajomi nie wiedzą o co chodzi- ja wiem,że ona wie.
Z tym facetem zerwałam kontakt, dla mnie nie istnieje już w ogóle. Ja nie będę się poniżać i prosić kogoś o spotykanie- chodzenie jak w liceum- a już mamm ponad 25 lat... Jesli nie chce to nie.
Zerwałam kontakt definitywny z 3 osobami w moim życu na przełomie ostatnich 5 lat. I czuję się z tym dobrze. Jednak nie wiem do tej pory czy tak 'powinno być' . Czy ludzie tak robią? A może jednak są kwasy i jakieś awantury a ludzie się godzą i jest okej? Co jeśli źle się czuję w towarzystwie, co jeśli coś mi nie odpowiada- chcę coś zmienić mam rozkminę na temat faceta i wszystkich i źle się czuję?
Myślicie że warto wrócić w takie hermetyczne środowisko? Wszyscy się znają, to sa jakby 3 'obozy' 3 środowiska, które się jakby łączą. Wszyscy się znają, imprezują ze sobą- ale robią jakiś mętlik emocjonalny. Wiem kto z kim, kiedy, kto kogo zdradził, kto się kim pobawił. Kto kogo nie chciał, albo kto z kim jest. I zamiast podejść do tego na luzie normalnie- tam w takich hermetycznych grupach jest jakby 'spina' i stres aby nikt Ci nie odebrał faceta, - uwazaj na niego, zobacz ile lasek jest nim zainteresowanych :>
albo wiedza na temat każdego z grupy i wypytywanie, ploty.
Myslicie, że dobrze zrobiłam odsuwając się? Czuję się lepiej/ Nawet nie wiem po co napisałam ten post- chyba dlatego aby podbudować siebie i powiedzieć sobie- tak jest okej.