Witajcie! Piszę tutaj, bo sam jestem w tym momencie zagubiony, nie wiem co mam zrobić z tą sytuacją i co robić, żeby było lepiej. Więc tak, zacznę od początku. Jestem (nadal, mimo tego co wam zaraz opowiem) ze wspaniałą dziewczyną od 6 miesięcy. Pierwsze 2 miesiące były cudne, następne 2 było ciut gorzej, bo poznaliśmy się bardziej i odkryliśmy swoje wady, a od ostatnich 2 miesięcy jest pomiędzy nami bardzo źle- prawie ciągle się kłócimy. Na samym początku powiem, że za każdym razem kłótnia była z mojej winy. Zaczęło się tak: zawiodłem ją tym, że nie dotrzymałem obietnicy, czyli złamałem ważną zasadę w związku. Od tego momentu żyjemy w spięciu, w ciągłym stresie, a w kolejnych dniach kłócimy się o jakieś błahostki, co prawda wywołane moimi nieprzemyślanymi zachowaniami. Gdy w miarę było już dobrze spieprzyłem sprawę najgorzej jak tylko mogłem. Byliśmy razem na imprezie, a właściwie to byliśmy jej organizatorami. Uchlałem się na niej tak, że nie mogłem ustać na nogach, a rozum mi całkowicie odjęło. Kiedy chciała, żebym się opanował, nie pił i wytrzeźwiał bo było jej wstyd za mnie, ja zrobiłem się wściekły, zacząłem się na nią wydzierać a po wszystkim poszedłem spać do domu. Obudził mnie po 1,5h kolega gdzie ja jestem. Przyszedłem już wytrzeźwiały i nie zdając sobie sprawy co ja wcześniej zrobiłem... znowu się upiłem. Nie było mnie przy niej prawie całą imprezę, tylko na początku. Powinienem być cały czas, "pilnować" jej, tańczyć, śmiać się i okazywać jak bardzo ją kocham, a ja... szkoda gadać.
Ona jest dziewczyną bardzo emocjonalną, przejmuje się czymś cały czas, słychać i widać, że jest coś nie tak. Jej mama z tego powodu kazała jej zrobić badania, okazało się, że ma zaawansowany stan nerwicy, przez co musi brać leki. Tak, to wszystko moja zasługa... Mama nic nie wie co się pomiędzy nami dzieje, bo moja dziewczyna jej tego nie mówi, zresztą nikomu się nie wyżalamy jak u nas jest źle i jacy to źli nie jesteśmy. Powiedziała jej, że ma ograniczyć ze mną kontakty.... Bardzo mnie to zdziwiło, bo jej mama mnie bardzo polubiła. Teraz nawet nie chce się ze mną spotykać, bo "nie ma o czym ze mną rozmawiać", nawet ostatnio nie przyjęła ode mnie na przeprosiny dużego, ładnego pudełka Raffaello- powiedziała, że nic ode mnie nie chce.
Słuchajcie, teraz na pewno nie będziemy się widzieć aż do 17 grudnia, bo za chwilę wyjeżdżam na obóz. Piszemy do siebie parę smsów dziennie, a właściwie to ja pisze, a ona czasem odpowie krótką treścią, ale na pewno nie zapyta się co u mnie słychać czy co w tej chwili robię. Nie wiem co ja mam teraz robić... O czym mam do niej pisać żeby z dnia na dzień było lepiej i żeby mi przede wszystkim odpowiadała i się trochę mną zaciekawiła? Co mogę więcej zrobić, żeby wróciło to co było na początku? Chcę z nią spędzić święta, to jest czas magiczny i wierzę, że święta by nam razem pomogły. Pomóżcie, proszę... Ona jest dla mnie najważniejszą osobą na tym świecie, nikogo w życiu tak nie kochałem i na nikim innym mi tak nie zależało jak na niej! Wiem, że jeżeli ją stracę to zapadnę się pod ziemię i moje życie straci sens, a czy je odzyskam to naprawdę wątpię... Czuję się bezradny, błagam...
1 2016-12-04 23:52:06 Ostatnio edytowany przez anondanon (2016-12-04 23:54:21)
No raczej nic już nie pozostało do zrobienia i jak na mój gust to ona z Tobą zerwała i nie chce mieć z Tobą nic do czynienia. Na tej imprezie pokazałeś jej, że jesteś agresywnym bucem, który nadużywa alkoholu, tym się faktycznie możesz zająć i zacząć pracę nad sobą.
No raczej nic już nie pozostało do zrobienia i jak na mój gust to ona z Tobą zerwała i nie chce mieć z Tobą nic do czynienia. Na tej imprezie pokazałeś jej, że jesteś agresywnym bucem, który nadużywa alkoholu, tym się faktycznie możesz zająć i zacząć pracę nad sobą.
Nie, nie, jeżeli chciałaby to zakończyć to już dawno by to zrobiła, znam ją, dlatego pisze, że jesteśmy nadal razem. To był mój taki pierwszy raz, nigdy bym nie powiedział, że tak mi odbije po alkoholu i teraz obiecuje sam sobie, że nie będę już pił, a będę się nią opiekował. Zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem i chcę się poprawić, chce jej pokazać, że mi zależy.
Mhm, a to co przepraszam ma być?
Teraz nawet nie chce się ze mną spotykać, bo "nie ma o czym ze mną rozmawiać", nawet ostatnio nie przyjęła ode mnie na przeprosiny dużego, ładnego pudełka Raffaello- powiedziała, że nic ode mnie nie chce.
Chcesz ją przekupić marnym pudełkiem Rafaello? Za to co zrobiłeś to przynajmniej wagon się należy.
Mnie tam się wydaje, że tutaj nawet gwiazdka z nieba już nie pomoże, a jak się dziewczyna mimo wszystko zawaha czy nie dać koledze szansy to ją szybko do pionu postawią świadkowie tej wspaniałej imprezy.
Można powtarzać jak mantrę, że "nie da się namówić człowieka do miłości", a i tak pojawiają się regularnie ludzie z identycznym dylematem i liczą, że ktoś na forum zdradzi im magiczne zaklęcie, co wymaże przeszłość i zmieni przyszłość.
Zachowałeś się jak kretyn. Teraz żałujesz - bardzo słusznie, ale to Ci nie daje żadnej gwarancji ani żadnego prawa oczekiwać, że jak ty się pokajasz, choćby i szczerze, to Ci dziewczyna napewno wybaczy. Może nie wybaczyć. Szczególnie, że tu nie o ten jeden wybryk po pijaku chodzi, ale o to, że z 6 miesięcy związku ledwie 2 były bezproblemowe, a potem już było tylko gorzej.
Przeprosiłeś, ona wie, że żałujesz. Teraz piłka jest po jej stronie. Ja Ci przebaczy albo za Tobą zatęskni, to wie, gdzie Cię szukać. Żadnych innych cudowynych rad w tym temacie nie ma.
Dzięki za odpowiedzi!
ruda102, doskonale rozumiem powagę sytuacji i wiem w jakie bagno wpakowałem nasz związek czynami, które nie powinny mieć w ogóle miejsca. Modlę się do Boga o przebaczenie- i jego, i jej, tylko tyle mi pozostało. Jedno wiem na pewno, jeżeli do tej pory nie zakończyła związku (a zrobiłaby to bez problemu, uwierzcie mi na słowo) to jest gdzieś ten promyczek nadziei, że czas wyleczy rany i już niedługo powoli będzie wracać wszystko do normy. Druga opcja może być taka, że ciągle się zastanawia co ma zrobić
Czy ja dobrze rozumiem, że dziewczyna powiedziała Ci, że nie ma o czym z Tobą rozmawiać i że nic od Ciebie nie chce, a Twoim zdaniem nadal jesteście w związku? Skąd u Ciebie takie przekonanie? Bo raz na parę Twoim smsów coś Ci lakonicznie odpowie? Skoro już tak sobie piszecie, to może wprost ją zapytaj czy widzi jakąś możliwość poprawy sytuacji pomiędzy Wami i będziesz miał jasność. Powiem Ci, że jakby ja usłyszała od mężczyzny informację "nic od Ciebie nie chcę" to zrozumiałabym ją dosłownie. Nic to nic, a nie związek.
Mamidełko, napisała mi to w sms-ie, a że nic ode mnie nie chce chodziło jej o prezent (w tamtym momencie chodziło o przeprosinowe słodycze). I najpierw napisała smsa, a 3 dni później spotkaliśmy się na pół godziny, chciałem się trochę wytłumaczyć, ale dłużej to spotkanie nie miało sensu i tak- nie mieliśmy tematów. Na spotkaniu nie powiedziała mi nic co mógłbym zrozumieć za zakończenie związku, zresztą nie bawiła by się w to na około, tylko prostymi słowami by mi to oznajmiła, dlatego jestem pewien, że nadal jesteśmy razem. Zresztą nie o to w tym całym wątku chodzi!!
Niektórych rzeczy nie trzeba mówić jak krowie na rowie, żeby druga strona zrozumiała. Jeśli to za mało, to nie masz innego wyjścia jak z nią porozmawiać i dowiedzieć się u źródła, a nie z domysłów na czym stoisz. Rozwiązywanie problemów w relacjach nie polega na tym, że jedna strona jest oburzona, a druga skacze dookoła i wymyśla coraz to nowe sposoby na to, żeby pierwszą z oburzenia wyleczyć.