Witam. Mój partner postanowił się rozstać półtora miesiąca temu, poznał kobietę w której się zakochał, ale nie są razem. Mamy dwuletnią córeczkę. Chciałam to ratować, próbowałam i nie ukrywam nadal bardzo go kocham. Chodzę na siłownię i tam poznałam faceta, który stał się przyjacielem i bardzo podnosi mnie na duchu. Ex odkąd dowiedział się o nim robi mi jakieś chore sceny zazdrości, jeżeli czuję, że za bardzo się oddalam to robi mi nadzieję, a potem ja odbiera. W sobotę był u dziecka, ja musiałam wyjść się przejść, bo to dla mnie ciężka sytuacja i taki spacer zrobiłam dwa razy tego dnia po czym pod wieczór on zaczął się wypytywać gdzie byłam, że pewnie u tego kolegi, nie wyprowadziłam go z błędu. Kiedy wyszedł z domu dostałam smsa, że miał ochotę mnie przytulić, pytał czy zakochałam się w Kamilu (to ten przyjaciel) , kazał przyrzekać, że go nie kocham itp. I napisał, że coś jeszcze do mnie czuję, że jest w ciężkiej sytuacji, bo nie wie którą z nas wybrać. Wczoraj rozmawialiśmy i mówił, że jak przyjedzie to on pójdzie ze mną na siłownie. Nie wiem, co robić, czy jest jeszcze dla nas szansa i jak ja rozegrać aby nie zmarnować. Czuję, że tak dłużej nie dam rady trwać w zawieszeniu i że coś muszę zrobić, ale mną kierują emocję aktualnie i dlatego proszę Was o radę
2 2016-11-24 10:24:37 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-24 10:26:15)
Sytuacja prawie jak moja z tym, że to ja teraz walczę o nią. Mamy dwójkę małych dzieci. W skrócie Ci napiszę że walczyła o nas długo, a ja dopiero teraz przejrzałem na oczy kiedy ona już zrezygnowała - rozstaliśmy się. ( więcej w moim wątku jeśli byś chciała wiedzieć więcej )
I właśnie teraz jest czas "zawieszenia" widzimy się prawie codziennie, bo są dzieci. Niby się z kimś spotyka, niby nie, sama nie wie co robić, jest dziwnie.
U nas w związku było burzliwie ( brak zaufania itp. ) jak u Was ?
I teraz ja - postanowiłem walczyć, postawiłem wszystko na jedną kartę. Być może odbije się to na mnie z olbrzymimi skutkami. Jeżdżę do dzieci ile się da, widuje się z nią i spędzam z nią czas ile się tylko da, jeżeli bym się poddał wszystko się rozleci na 100%. Teraz jest nadzieja i pewne jest jedno że przypominam o sobie cały czas w tym wymiarze "lepsze ja" Może po pewnym czasie to zauważy...
Sytuacja prawie jak moja z tym, że to ja teraz walczę o nią. Mamy dwójkę małych dzieci. W skrócie Ci napiszę że walczyła o nas długo, a ja dopiero teraz przejrzałem na oczy kiedy ona już zrezygnowała - rozstaliśmy się. ( więcej w moim wątku jeśli byś chciała wiedzieć więcej )
I właśnie teraz jest czas "zawieszenia" widzimy się prawie codziennie, bo są dzieci. Niby się z kimś spotyka, niby nie, sama nie wie co robić, jest dziwnie.
U nas w związku było burzliwie ( brak zaufania itp. ) jak u Was ?
I teraz ja - postanowiłem walczyć, postawiłem wszystko na jedną kartę. Być może odbije się to na mnie z olbrzymimi skutkami. Jeżdżę do dzieci ile się da, widuje się z nią i spędzam z nią czas ile się tylko da, jeżeli bym się poddał wszystko się rozleci na 100%. Teraz jest nadzieja i pewne jest jedno że przypominam o sobie cały czas w tym wymiarze "lepsze ja" Może po pewnym czasie to zauważy...
Flipers znam Twoją sytuację, bo śledzę Twój wątek, też chce walczyć, ale nie wiem jak, czy tak jak teraz....być i czekać na rozwój, którą z nas wybierze, czy zakończyć, bo może jak straci to zrozumie. U mnie sytuacja nieco inna, było burzliwie, ale odkąd pojawiło się dziecko, nie miałam ochoty na seks, znaczy pojawiała się ochota raz na tydzień, raz na dwa, ale im bardziej on nalegał to tym bardziej mi się nie chciało. Jakoś w połowie września zablokował telefon, zmienił hasło na fb, przypuszczam, że wtedy pojawiła się ona. Początkiem pażdziernika dostałam wiadomość od niego, że chce się rozstać, że mnie już nie kocha i nasze rozmowy dotyczyły jedynie tematu córki do czasu, aż dowiedział się o tym moim przyjacielu i teraz czuję się jak na karuzeli raz robi nadzieję a raz ją zabiera. Wiem, że on coś do mnie czuję, ale też do tamtej kobiety i nie wiem jak mam nam pomoć
U nas był ten sam problem łóżkowy - ona walczyła, przytulała, całowała, chciała sexu a ja to wszystko odtrącałem aż wreszcie powiedziała dość. Też mam wrażenie, że chce ciągnąć dwie sroki za ogon. Mówi mi prosto w oczy, że tamten to kolega, że nic ich nie łączy, że ja dopisuje sobie bajkę itp.
Mówi, że poprostu zrobiła się znimną suką, że straciła przeze mnie wszystkie uczucia i narazie chce być sama i że nie wie co będzie.
Decyzję musisz podjąć Ty - ja podjąłem walkę ile się da, bo taki poprostu zawsze byłem. Gdzieś z tyłu głowy wiem, że może się to źle dla mnie skończyć, ale narazie nie myślę o konsekwencjach i zamiast się oddalać to się przybliżam.
U nas był ten sam problem łóżkowy - ona walczyła, przytulała, całowała, chciała sexu a ja to wszystko odtrącałem aż wreszcie powiedziała dość. Też mam wrażenie, że chce ciągnąć dwie sroki za ogon. Mówi mi prosto w oczy, że tamten to kolega, że nic ich nie łączy, że ja dopisuje sobie bajkę itp.
Mówi, że poprostu zrobiła się znimną suką, że straciła przeze mnie wszystkie uczucia i narazie chce być sama i że nie wie co będzie.
Decyzję musisz podjąć Ty - ja podjąłem walkę ile się da, bo taki poprostu zawsze byłem. Gdzieś z tyłu głowy wiem, że może się to źle dla mnie skończyć, ale narazie nie myślę o konsekwencjach i zamiast się oddalać to się przybliżam.
Ja chce walczyć ale problem w tym jak, czy trwać w tym co jest teraz i czekać i być, czy odciąć się aby myślał, że stracił...może to coś da
Na początku jak zerwał walczyłam, pisałam prosiłam, to nic nie dało, natomiast poruszyło go wtedy jak się dowiedział o tym, że jest w moim życiu jakiś facet, czyli czuje, że traci i tak jest raz bardziej na tamtą, raz bardziej na mnie a raz po środku
6 2016-11-24 11:14:16 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-24 11:15:21)
Moim zdanie jak bym zaczął czekać to "zrobiłbym miejsce". U mnie też to nic nie dało. Doszliśmy wreszcie do momentu gdzie nie rozmawiamy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Widujemy się prawie codziennie, czasami krócej, czasami dłużej, czasami razem oglądniemy film, pożartujemy, pogadamy, pośmiejemy się, czasami ja biorę dzieci do siebie, czasami przebywam u nich. Wszystko dokładnie jest takie "zawieszone"
A tamten... hmm... nie może być to wielka miłość, bo wtedy by się chcieli widywać codziennie, zamieszkać razem itp. a widują się raptem 2-3 razy w ciągu 2 tygodni więc ja robię swoje.
Wiem, że ten okres będzie bardzo żmudny i ciężki dla mnie, ale tak jak piszę - muszę schować emocje do kieszeni i robić swoje, to co założyłem. Idą moje urodziny, idą święta, urodziny dziecka - za miesiąc mniej więcej będę miał obraz tego jak to działa i wygląda, czy coś się zmienia.
Nie naprawimy tego w tydzień, ja zakładam, że to może być nawet rok męczarni...
Po rozstaniu kobiety szukają wsparcia i zrozumienia wśród kobiet a mężczyźni wśród mężczyzn. Taka solidarność płci w trudnym i okrutnym czasie. Ja chciałabym podejść do swojego Cierpienia trochę inaczej i zapytać Was Panowie ... dlaczego ... ? Może któryś z Was będzie znaŁ odpowiedź dlaczego dwoje ludzi się poznaje ... zakochuje... obiecuję sobie wszystko ... ze nie popelnia bledow...ze sie juz nie zgubia .... ze wiedza jak to zrobic ...planuja przyszłość. Dlaczego spędzają razem tylko weekendy ... dlaczego on nie chce przedstawić jej swojej rodzinie twierdzi że to za wcześnie. ... dlaczego najpierw wymagal informowania o tym co ona robi i z kim jest a sam tego nie robi .. dlaczego po 8 mc ważniejsza stała się integracja z kolegami z pracy albo studiów niż spotkanie z nią. .. nie widziała co się dzieje ... ale starała akceptować wszystko czego potrzebował. .. ale on ciage sie oddalal i przesuwal granice ...autonomia w związku. .. pojawil sie na kolacji ... robila ja caly dzien... ale już wcześniej zakomunikowal ze chcial isc na... integracje ... mimo to spedzi wieczor z nią .. ze dosc integracji.. wspaniały wieczór. .. tuli mocno jak kiedyś... postanowaila zapytac wprost ... \"czy masz mnie dosyc?\" Trzymajc w ramionach odpowiedzial \" czasami\" ubral sie i wyszedl ... nastepnego dnia zadzwonil i powiedzial ze potrzebuje czasu ... z mu robi jazdy ...
Ze on nie wie czy chce z nia byc ... ze to kolejny krok ... poważny. . Nie tylko spotkanie .... jazdy za integracje... brak czasu... czulosci ...
Za lekcewazemie ... i brak prob rozmowy ... wszystko ma swoje granice... akceptacja autonomii takze. jak to się dzieje że z dnia na dzień facet wyrzuca wszystkie obietnice budowania do kosza? Dlaczego mówi że potrzebuję czasu zamiast po prostu ja zostawić i pozwolić żyć, zostawił ziarno nadziei, które nie pozwala żyć normalnie ?
8 2016-11-24 12:37:23 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-24 12:38:53)
Po rozstaniu kobiety szukają wsparcia i zrozumienia wśród kobiet a mężczyźni wśród mężczyzn. Taka solidarność płci w trudnym i okrutnym czasie. Ja chciałabym podejść do swojego Cierpienia trochę inaczej i zapytać Was Panowie ... dlaczego ... ? Może któryś z Was będzie znaŁ odpowiedź dlaczego dwoje ludzi się poznaje ... zakochuje... obiecuję sobie wszystko ... ze nie popelnia bledow...ze sie juz nie zgubia .... ze wiedza jak to zrobic ...planuja przyszłość. Dlaczego spędzają razem tylko weekendy ... dlaczego on nie chce przedstawić jej swojej rodzinie twierdzi że to za wcześnie. ... dlaczego najpierw wymagal informowania o tym co ona robi i z kim jest a sam tego nie robi .. dlaczego po 8 mc ważniejsza stała się integracja z kolegami z pracy albo studiów niż spotkanie z nią. .. nie widziała co się dzieje ... ale starała akceptować wszystko czego potrzebował. .. ale on ciage sie oddalal i przesuwal granice ...autonomia w związku. .. pojawil sie na kolacji ... robila ja caly dzien... ale już wcześniej zakomunikowal ze chcial isc na... integracje ... mimo to spedzi wieczor z nią .. ze dosc integracji.. wspaniały wieczór. .. tuli mocno jak kiedyś... postanowaila zapytac wprost ... \"czy masz mnie dosyc?\" Trzymajc w ramionach odpowiedzial \" czasami\" ubral sie i wyszedl ... nastepnego dnia zadzwonil i powiedzial ze potrzebuje czasu ... z mu robi jazdy ...
Ze on nie wie czy chce z nia byc ... ze to kolejny krok ... poważny. . Nie tylko spotkanie .... jazdy za integracje... brak czasu... czulosci ...
Za lekcewazemie ... i brak prob rozmowy ... wszystko ma swoje granice... akceptacja autonomii takze. jak to się dzieje że z dnia na dzień facet wyrzuca wszystkie obietnice budowania do kosza? Dlaczego mówi że potrzebuję czasu zamiast po prostu ja zostawić i pozwolić żyć, zostawił ziarno nadziei, które nie pozwala żyć normalnie ?
Każdy związek jest inny. Widzisz ja ostatnio usiadłem do rozmowy sam ze sobą i znalazłem odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania. Otóż w moim związku zabrakło poprostu ZAUFANIA. Przez to zaczęły się jakieś dziwne akcje sprawdzania telefonów nawzajem, nieufności, oddalania się aż w końcu u mnie obojętności która doprowadziła do tego, że moja partnerka przeze mnie wypaliła się, straciła uczucie i to nie tylko do mnie ale do wszystkich jak to mi powiedziała. A teraz co ? - teraz się obudziłem, nie potrafie powiedzieć co mną kierowało, co się ze mną działo przez ponad rok... Ona kiedyś o mnie walczyła strasznie, a ja tego nie widziałem i nie doceniałem. Jestem jej to winien - teraz ja walczę o nią i o marzenia... bo tylko raz w życiu możemy stworzyć prawdziwą rodzinę gdzie mama, tata i dzieci są razem ! Chyba dorosłem...
Nadina Twoj partner to pies ogrodnika. Wydaje mi sie ze jedynie co on do Ciebie czuje to jakas chora zazdrosc. Najwyrazniej on chcialby byc z tamta panna i z Toba rownoczesnie albo zebys Ty bron Boze nikogo nie miala ale on zeby mogl miec. To chore.
Włączył mu się pies ogrodnika. Ma dwie gałęzie, ale na razie nie wie na którą wskoczyć, która lepiej rokuje dla niego. Tymczasowo więc potrząsa obydwoma. Lubisz takie wstrząsy? To pozwalaj mu na nie dalej i bujaj się na tej huśtawce emocji, przyglądaj się uważnie każdemu gestowi, a każde słowo analizuj tysiąc razy...
...albo krótko powiedz, że wóz, albo przewóz. Decyzja ma być ostateczna. Albo wracacie do siebie, zamieszkujecie razem, budujecie od nowa związek, albo niech robi to, ale już nie z Tobą, a to co Ty robisz to już nie jego sprawa. Albo, albo, bo wszystko co pomiędzy wprowadzi burdel do Twojego życia.
Z tego co pisałaś powody rozstania były złożone. Trochę winy Twojej, trochę winy jego. Poczucie winy nie jest jednak powodem dla którego teraz miałabyś poświęcać wszystko po to by odkupić jakieś tam winy. On nie wykazuje podobnej gotowości do odkupywania swoich win, czy tak po prostu po ludzku szczerego powiedzenia czego chce. Otrzeźwiej trochę i trzeźwo spójrz na siebie, jego i do czego konkretne decyzje prowadzą, jakie niosą konsekwencje.
Zapoznaj się, proszę, z Regulaminem Forum, jasno z niego wynika, że poświęcanie temu samemu związkowi kilku wątków jest sprzeczne z zasadami. Ten temat zamykam, a Ciebie proszę o kontynuowanie poprzedniego.
Z pozdrowieniami, Olinka