Witam wszystkich. Chciałabym poznać zdanie tutaj innych osób ponieważ mam pewien "problem". Jestem w związku od czerwca tego roku. Mój partner ma 25 lat i był wcześniej w kilku związkach. Zauważyłam, że nie umie się zachować w niektórych sytuacjach, czasem nie wie co zrobić. Ja również byłam wcześniej w kilku relacjach z facetami i musze przyznać ze z nim żyje mi się chyba najlepiej. Jest osobą opiekuńcza, szczera, spokojna i dość dobrze się dogadujemy. Jeżeli on robi coś źle to ja staram mu się to na spokojnie wytłumaczyć. Są to czasami banały, ale zastanawiam się czy inna kobieta nie dałaby sobie po prostu spokoju?
(...) Jeżeli on robi coś źle to ja staram mu się to na spokojnie wytłumaczyć. (...)
Umówiliście się, że jesteś jego partnerką czy jego wychowawczynią?
anetka.w napisał/a:(...) Jeżeli on robi coś źle to ja staram mu się to na spokojnie wytłumaczyć. (...)
Umówiliście się, że jesteś jego partnerką czy jego wychowawczynią?
Jestem jego partnerką, ale on wszelkie rady, uwagi itp bierze do siebie, nie zraża się i często potrzebuje mojego zdania.
A tak właściwie to o co chodzi? Nie wie w której ręce widelec, a w której nóż?
No bez przesady - zależy co on źle robi.
Jak zachowuje się w stosunku do niej w sposób, który jej nie odpowiada, to oczywiście, że powinna mu na to zwrócić uwagę. Np. jest tu taki wątek o zdrobnieniach - jakby facet kobiecie słodziakował nadmiernie, to kobieta ma siedzieć cicho, bo nie jest jego "wychowawczynią"? Na tym związek polega, że ludzie się docierają i normalne jest komunikowanie, jakie zachowania są ok, a jakie nie, bo jak inaczej się ze sobą dogadać?
Natomiast jeśli chodzi o pouczanie, szczególnie publicznie, na zasadzie "Kochanie, w tej sytuacji to powinieneś zrobić to, a do tamtej osoby zwracać się tak" - no to tu już trzeba uważać. Moim zdaniem, bez wyraźnej proźby o pomoc czy radę, takie "nauczanie" jest nie na miejscu, bo to jest faktycznie wychowywanie dorosłej osoby.
Ahaaaa.... Po zagubionej, paulinie, sabinie, teraz jest aneta.
Dobra. Już nie przeszkadzam. Kontynuuj. Może tym razem się uda uzyskać tę właściwą odpowiedź. Zara padnę
(...) często potrzebuje mojego zdania.
Jasne.
A ja jestem zdania, że jeżeli kobieta czuje, że facetowi z którym jest musi ciągle coś tłumaczyć, na coś zwracać uwagę, to znaczy, że po prostu są niedopasowani. Jasne, że ludzie w związku muszą się dotrzeć, czasem się pokłócą, mają odmienne zdania. Jednak jeżeli kobieta chce nieustannie zmieniać faceta to znaczy, że coś jej nie pasuje. Coś chciałaby inaczej. Jeżeli tego "inaczej" jest za dużo, to niestety, ale z autopsji wiem, że to do niczego nie prowadzi. Im człowiek jest starszy, tym mniej elastyczny, taka prawda. Może się też zdarzyć, że to kobieta "zamęcza", ciągle jest niezadowolona i nic jej nie satysfakcjonuje. Wtedy problem leży po jej stronie.
Pytanie więc, co on robi źle? Jakiego typu są to rzeczy?