Nie wiem czy piszę w dobrym dziale, przypuszczam, że nie ale zacznę już tutaj, w przeciwnym razie proszę o przeniesienie wątku do innego działu. A więc mam 26 lat i jestem właściwie całkiem sama- od zawsze- tak jak to było przez całe moje życie. Od dawna próbuję to zmienić ale nie z najlepszym skutkiem. I już nie wiem co mam dalej robić. Bo może niektórym nie jest dane wyjść z tej samotności. Czy człowiek który nie doświadczył w życiu pewnych rzeczy może ich jeszcze w ogóle doświadczyć?
Życie jakie prowadziłam do 18 roku życia było życiem w bardzo dużej izolacji od rówieśńików, wychowywałam się w domu, w którym nie miałam dostępu do internetu, telefonów i telewizji Moi rodzice z tego wszystkiego korzystali tylko mnie chcieli chronić. No i udało im się chyba. Do do tego byłam bardzo małomówna- w gimnazjum miałam jeszcze koleżanki, w liceum już nikogo, bo wtedy już nie wierzyłam, że mogę się z kims zaprzyjaźnić, i co raz bardziej odstawałam od innych-oni mieli normalne życie młodych nastolatków, ja z niejasnych do końca dla mnie przyczyn, żyłam już wtedy w przekonaniu, że nie należę do społęczeństwa. Gdy pojechałam na studia byłam tak całkiem odcięta od rzeczywistości, że wydawało mi się, że niemożliwe jest nawiązanie z kimkoliwiek kontaktu. Pierwsze dwa lata studiów to było dla mnie nadrabianie zaległości- głownie na podstawie internetu- na czym polega życie. Mój całkowity brak doświadczenia, wrodzone trudności w nawiązywaniu kontaktów i niska samoocena którą wyniosłam z domu sprawiły że pojawiła się u mnie fobia społeczna. Tak więc najpiękniejszy w życiu czas spędziłam na unikaniu moich rówieśńików, jednak wtedy miałam już własne pieniądze poszłam na terapię, brałam leki SSRI na depresję. Potem przerwa, potem nowa terapia tym razem grupowa, poszłam do pracy, nauczyłam się żyć, poznałam kilkoro ludzi,ale z nikim nie nawiązałam trwalszej relacji. Teraz znowu jestem na terapii ale wiem że to za mało. Co ja właściwie mogę zrobić ze swoim życiem?
Moje umiejętności w zdobywaniu przyjaźni są dość marne, brak mi pewnej swobody, której być może już nigdy nie uda mi się mieć.
Wiem, że muszę, wyjść do ludzi, tylko, że to nie do końca przynosi efekt, bo ludzie są bardzo różni a mnie resztki mojej fobii pozostały. Ja nawet wychodziłam ale nie do końca skończyło się to tak jak chciałam, brakuje mi konsekwencji, brakuje mi pomysłów.
Jest tyle rzeczy których nie mam. Wiem, że to nie jest łatwe nawet dla zwykłych ludzi znaleźć jakieś grono ludzi dla których byliby ważni i oni ważni dla nas, tak sądzę, jak ktoś mi niedawno powiedział, czasem trzeba poznać nawet kilkadziesiąt ludzi aż trafi się na kogoś podobnego. Ale gdzie ich poznać i jak?
Czy ktoś ma jakiś pomysł? Ktoś miał podobny problem i sobie poradził?