Moja samotność mnie kocha ..za bardzo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

1

Temat: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Witam wszystkie Netkobiety smile

Napiszę o tej mojej samotności bardziej obszernie, bo nie ukrywam - ciekawe, czy ktoś tutaj ma podobny problem-nie-problem i może znajdzie się dla mnie jakaś rada, o którą z góry proszę, a może ktoś ma podobne przejścia?
Od dziecka jestem samotnicą, odkąd pamiętam uwielbiałam samotne zabawy, samotne eskapady na rowerze, mimo że dostawałam za to kary, bo "dziecko, jeszcze cie porwą...", lubiłam samotnie budować statki kosmiczne z klocków, szyć ubranka dla lalek, rysować. Nikt mi się nie wtrącał, nie psuł koncepcji, nie zostawiał gdy zabawa była w najlepsze, bo musiał już wracać do mamy...
W szkole czułam się akceptowana, ale miałam zlewke na dalsze otoczenie, wagarowałam oczywiście samotnie, bo rówieśnicy dzielnie walczyli o pozycje w wyścigu szczurów. Na każdym etapie tzw. przyjaciółki zapodawały mi kopa, kiedy dostawałam lepsze oceny i gdy ostatecznie wylądowałam w lepszej szkole średniej i na uczelni. Machnęłam na to rękę i przestałam wierzyć w przyjaźń, chociaż ja w te przyjaźnie wkładałam wtedy całe serce i byłam na każde skinienie, nigdy się nie wywyższałam, nie rywalizowałam, wspierałam, pocieszałam i kochałam jak siostry.
Na studiach koleżanki były dla mnie tylko znajomymi, a one wpadały w sieć utkaną z mojej niezależności i twierdziły, że jestem ich pokrewną duszą. Nie byłam, ale lubiłam mieć je pod ręką i trzymać je na tej krótkiej smyczy uzależnienia od mojego towarzystwa (wiem, to brzmi podle).
Pierwsi poważniej zainteresowani mną faceci, szalone imprezy, jakieś (nie)śmiałe sugestie, czy chciałabym coś poważniejszego, oni snuli marzenia o wspólnej przyszłości .. Kłamałam, że może tak, nie dbałam o to, że składam obietnice bez pokrycia kilku chłopakom jednocześnie.
Nie było z mojej strony żadnego zaangażowania, żadnego poczucia bliskości, traktowałam to ambicjonalnie, bo przecież trzeba kogoś tam mieć. No to miałam, co rusz kogoś nowego, ale miałam.
Kilka lat temu nastąpiło przebudzenie. Poznałam swoją pokrewną duszę, ideał wybuchowej kombinacji zalet i wad który towarzyszył mi dotąd tylko w marzeniach od dzieciństwa jako najlepszy kompan i wierny druh, dzięki któremu odrosły mi skrzydła. Pierwsza miłość. Niestety nie było happy endu. Pokrewieństwo dusz to jedno, ale poczucia bezpieczeństwa nie gwarantuje.
Upadek był bolesny i ostatecznie mnie 'odkształcił'. Jestem teraz funkcją stałą. Pogodzona z losem, nie prowokuję, nie walczę, nie szukam. Sama, ale nie czuję się samotna, czuję wewnętrzny spokój -  od zawsze poszukiwany.
Ja i moja samotność stanowimy teraz tak zgrany duet, jak nigdy wcześniej.
Realizuję się w pracy, remontuję mieszkanie, czasami dostrzegam swoje rówieśnice z wózkami, z mężami, coś tam gdzieś targnie serduchem, ale szybko przychodzi, bo moja wierna 'przyjaciółka' stawia mnie szybko do pionu i serwuje w umyśle krótki przegląd moich pomyłek, moich zawodów, moich małych śmierci.

I właśnie niedawno poznałam pewnego mężczyznę, który wydawać się może cudownym, dobrym człowiekiem. Dojrzały, nieskomplikowany, lekko apatyczny, spokojny, dążący do stabilizacji. 
Jesteśmy ze sobą bardzo szczerzy, pierwszy raz jestem w stanie nie reagować emocjonalnie podczas pojawiających się zgrzytów, nie stosuję wobec niego gierek, nie wbijam szpil, nie chcę się nad nim znęcać psychicznie, jak to kiedyś miałam w zwyczaju.
Podoba mi się też to, że nie czuje się przy nim dziwna czy wyjątkowa.
Powróciły jednak problemy, które podczas budowania relacji z facetem, towarzyszyły mi zawsze. Irytuje mnie gdy dzwoni, gdy muszę odpowiedzieć, bo sprawie mu przykrość, wkurza mnie opowiadanie się z każdej chwili, czasami dobija mnie jego pragnienie uświadomienia mnie, że mu zależy, że czuje się przy mnie swobodnie i moje towarzystwo sprawia mu przyjemność.  Czuje jak swoim zaangażowaniem wybudza we mnie potwora sprzed lat, nature egoisty, sadysty i tchórza - spokój wewnętrzny trafia szlag. Znam wszystkie przyczyny tych reakcji, moge spokojnie przewidzieć skutki moich aspołecznych zachowań.
Nie wiem, jak przetrwać ten okres buntu i wewn. walki, czy w ogóle da się 'wyleczyć' z tego rodzaju myśli, ciągot autodestrukcyjnych, reakcji, gdy im bliższy ktoś się staje, tym głębsze kopię wokół siebie wilcze doły by szybko wskoczyć do swojej 'bezpiecznej' pustelni. Dodam, że nie kieruje mną teraz żadna ambicja. Bardzo lubię tego człowieka, jak na mnie to już bardzo poważne uczucie świadczące o zaangażowaniu, dlatego nie chciałabym tego popsuć swoimi irracjonalnymi narowami.
Myślicie, że z taką biografią i psyche w ogóle mam szansę na normalny, zdrowy, nietoksyczny związek?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Jeszcze Ci widocznie samotność za mało dała w kość,poczekaj jeszcze kilka lat a zobaczysz..........piekło.

3

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Ja mam podobnie, jakbyc pisala o mnie. po 7 latach zwiazku z moja 'pokrewna dusza' stwierdzilam ze irytuje mnie wszytsko, jego ciagle telefony, opowiadanie o kazdej chwili, brak czasu dla siebie, totalny oblęd. Wczesniej bylam z facetem b. towarzyskim, moim przecieiwnstem, gdyz jestem typem saotnika, tak jak i Ty - zwiazek przetrwal poltora roku, a ja czulam sie szczesliwa i wolna, gdy skonczyly sie wieczne eskapady, spotkania towarzyskie, ciagle ludzie wokol. Lubie samotnosc, lubie czas dla siebie i zawsze mialam problem by sie z kims zwiazac. kocham tez wolnosc. Ciezko cos z kims stworzyc .........

4

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Na każdego zawsze ktoś czeka. Ten ktoś podobny do nas, ten ktoś rozumie i wie, ten ktoś niby nic nie wie a wie więcej niż my sami o sobie. Nie męczy, nie nudzi, nie ogranicza. Po prostu jest. Czasem się spotyka a czasem niestety nie.
Życie nie daje wszystkim tego czego pragną. Bo to co pragnie się to wiemy, ale spełnienie zależy od nas. I tyle w tym temacie. smile

5

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Tak jak piszesz Remi - ja np. wiem dokładnie czego czy kogo chce - i to niekoniecznie jest ideał. To ciekawe od czego zależy czy się znajdzie czy nie - od nas czy od losu (łut szczescia - i żeby jeszcze wszystko grało, żebyśmy mogli byc razem).
Zobacz - spotykasz bratnią duszę, - ale ten ktos musi wyjechać np. za pracą na drugi koniec świata i się nie udaje. Spotykasz kogoś, bratnia dusze, ale ten ktos jest np. za stary i tez się nie udaje....

6

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Eolias, a słyszałaś o bpd?

7

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Borderline? A co ma do samotnosci?

8

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Nie do samotności, tylko do opisu pewnych zachowan i odczuć

9

Odp: Moja samotność mnie kocha ..za bardzo
alexandra-3m napisał/a:

Eolias, a słyszałaś o bpd?

Słyszałam, od dawna podejrzewam, że podpadam pod borderline. Ta wiedza jednak nie motywuje mnie wystarczająco, by wybrać się do lekarza po ostateczną diagnozę hmm Chyba jak większość, po prostu się boję usłyszeć prawdę o sobie z obcych ust...

motylek79 napisał/a:

Ja mam podobnie, jakbyc pisala o mnie. po 7 latach zwiazku z moja 'pokrewna dusza' stwierdzilam ze irytuje mnie wszytsko, jego ciagle telefony, opowiadanie o kazdej chwili, brak czasu dla siebie, totalny oblęd. Wczesniej bylam z facetem b. towarzyskim, moim przecieiwnstem, gdyz jestem typem saotnika, tak jak i Ty - zwiazek przetrwal poltora roku, a ja czulam sie szczesliwa i wolna, gdy skonczyly sie wieczne eskapady, spotkania towarzyskie, ciagle ludzie wokol. Lubie samotnosc, lubie czas dla siebie i zawsze mialam problem by sie z kims zwiazac. kocham tez wolnosc. Ciezko cos z kims stworzyc .........

To prawda, ciężko. Miło, że się odezwałaś i przyznałaś, że masz podobnie. Świadomość, że nie jest się odosobnionym, pomaga zwłaszcza w taki dzień, jaki mam dziś.. Chociaż w moim przypadku irytacja czyimiś staraniami jest na początku znajomości i wiem, że to wynika z lęku przed zaangażowaniem. Jak bym chciała podświadomie powiedzieć "Jestem wstrętna, człowieku, lepiej dla ciebie, jak uciekniesz, wycofaj się, zanim poznasz mnie, bo nie warto".
No i podziwiam 7letni staż, ja nie wytrzymałam tak długo z nikim, a raczej nikt nie wytrzymał tak długo ze mną, zresztą na moje życzenie hmm
Strasznie mi dziś źle, bo z jednej strony chcę temu nowemu facetowi pokazać, że mi zależy na tej znajomości(a zależy mi coraz bardziej, nastąpił można powiedzieć przełom i teraz czekam na byle smsa jak na zbawienie hmm chyba wyczuł, że mnie oswoił i sprawdza, jak bardzo już jestem zaangażowana..), ale z drugiej boję się, że pakuję się w coś, co dla niego może być tylko kolejną przygodą. Gdzieś tam tłucze mi się po głowie, że los spróbuje mi dać nauczkę, karząc mnie kontaktem z kimś, kto budzi we mnie powoli potrzebę należenia do niego, żeby po skonsumowaniu znajomości czy nawet gorącym romansie stwierdzić "fajnie było bejbe" i tyle go zobaczę...A pierwszy raz naprawdę pracuję nad sobą jak nigdy dotąd...Ciekawe, dokąd mnie to zaprowadzi.

Remi napisał/a:

Na każdego zawsze ktoś czeka. Ten ktoś podobny do nas, ten ktoś rozumie i wie, ten ktoś niby nic nie wie a wie więcej niż my sami o sobie. Nie męczy, nie nudzi, nie ogranicza. Po prostu jest. Czasem się spotyka a czasem niestety nie.
Życie nie daje wszystkim tego czego pragną. Bo to co pragnie się to wiemy, ale spełnienie zależy od nas. I tyle w tym temacie. smile

Dziękuję smile Szkoda, że czasami o tym zapominam, że spełnienie zależy od nas. A i z taką wiedzą jest albo bardzo bardzo lekko na duchu, albo bardzo bardzo przykro, zwłaszcza gdy mimo starań człowiekowi nie wychodzi..

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Moja samotność mnie kocha ..za bardzo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024