Jeżeli żona jest z rozbitego domu, to jest DDRR (Dorosłe Dziecko Rozwiedzionych Rodziców) .
Rozwód rodziców odbija się na dorosłym życiu dzieci.
Objawia się to brakiem pewności siebie, brakiem akceptacji siebie, ciągłym oczekiwaniem akceptacji, aprobaty u partnerki /partnera, traktowanie miłości jak transakcji handlowej - coś muszę dać i coś muszę otrzymać, niestabilnosc emocjonalna i wiele innych. Poczytaj w internecie jak wpływa rozwód na dorosłe życie takich osób. Jest dobra książka dostępna w internecie "Dorosłe dzieci formalnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców " J. Connway.
Często takie osoby rozbijaja swoje domy, nie ze względu na brak wzorców, ale problemy ze swym sobą.
To można zmienić w trakcie terapii, ale trzeba,sobie to uświadomić.
Sytuacja podobna jak z DDA, DDD (dorosłe dzieci alkoholików, dzieci z rodzin dysfunkcyjnych).
Ważna jest pomoc i zrozumienie problemu przez partnera.
197 2016-12-06 19:06:13 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-12-06 19:11:09)
Po pierwsze (to do autora) przywiązujesz zbyt dużą wagę do zupełnie nieistotnych dupereli, pomijając milczeniem rzeczy ważne.
Roztkliwiasz się nad pierdołami, co powiedziała, co napisała, kiedy przytuliła, dała buzi czy wspólne zdjęcie i tym podobne bzdety,
a gdzieś tam mimochodem przy okazji wspomnisz czasem, że a to wróciła sobie w nocy pijana, a to jakiś wujek znowu krąży...
Oficjalnie i bez cienia wstydu robi z ciebie wała na oczach dzieciaków i wszystkich dookoła, a ty się rozpisujesz na sześć stron,
bo nie wiesz co masz robić, po czym lecisz warować na posterunku, bo może napisze, może zadzwoni, może się do czegoś przydasz.
Ile stron temu już ci pisałem, że takim postępowaniem gówno osiągniesz, a już na pewno nie przekonasz kobity zabujanej w innym,
żeby go zostawiła i się opamiętała. To wszyscy tutaj ci doradzali, żebyś nie słuchał i właził jej w dupę jeszcze głębiej. No to masz skutki.
Przestań wypisywać do niej te ckliwe banialuki, bo tylko robisz z siebie pośmiewisko, zresztą już nawet ona ci to zdaje się powiedziała.
Ogarnij tylko temat z dzieciakami, żeby podczas ich odbierania jej nie widzieć i daj sobie i jej wreszcie spokój. Już po wszystkim - game over.
Trudno w to uwierzyć, jeszcze trudniej to przełknąć, stary znam to doskonale, ale takie jest życie i całe szczęście nie kończy się na jednej babie.
Za miesiąc, dwa, może trzy, poznasz kogoś nowego i zapomnisz o istnieniu tego forum. Oczywiście w tej chwili kręcisz głową i pukasz się w czoło,
ale gwarantuję, że za miesiąc, dwa, może trzy, będziesz kręcił głową i pukał się w czoło czytając to wszystko co żeś tutaj naskrobał.
I przestań się mazać, chłopaki nie płaczą
P.S.
Miało być jeszcze po drugie...
Po drugie patrząc po moich bliskich czy znajomych, sam fakt wychowywania się w pełnej czy niepełnej rodzinie
ma tyle samo wspólnego z późniejszym postępowaniem wobec partnera czy partnerów w dorosłym życiu,
ile ja mam wspólnego z wyborami miss mokrego podkoszulka.
Flipers, czy ona ma powody, żeby się Ciebie bać?
Widzisz pomimo tego, że ona się wyprowadziła, powiedziała, że nie kocha Ciebie, nie będziecie razem itd. Ty nadal masz ją pod stałą kontrolą, ba już nawet nie tylko ją ale i tego drugiego. Zaangażowałeś w to nawet osoby trzecie, wypytujesz o nią jej przyjaciółkę, czytasz jej wiadomości z komórki. Kto wie, do czego Ty nam się tutaj jeszcze nie przyznałeś.
Jeśli ona się Ciebie w jakiś tam sposób obawia to pewnie chce chronić tego chłopaka przed Tobą, co mogłoby tłumaczyć dlaczego ich spotkania trwają tak krótko i nie przyznaje się, że jest ktoś inny.
Być może gra na zwłokę i czeka aż uspokoisz emocje lub sam padniesz z wycieńczenia i zrozumiesz, że dalsze Twoje działania nie mają sensu.
Ciągle zadajesz pytanie: dlaczego ona godzi się na seks i przytulanie? Cóż, pierwszego żałowała a drugiego nie pamięta, przytulanie? wie, że jesteś wtedy w dobrym nastoju i klimat robi się przyjaźniejszy, więcej na tym ugra, przynajmniej na czas kiedy tego potrzebuje.
Flipers, czy wyobrażasz sobie taką sytuację, że ona oznajmia Ci, że chce zacząć nowe życie z kimś innym i chce z nim zamieszkać? z nim i z dziećmi - wiadomo.
Co się wtedy dzieje z Tobą? Akceptujesz to?
Może ona zna odpowiedź.
flipers, dzisiaj zobaczylam Mikolaja na ulicy, a Ty bawiłeś się w niego już wczoraj.
Nie mogleś byc normalnym Mikołajem ktory przychodzi 6 grudnia ?
flipers teraz kombinuje jak tu się znowu do niej zbliżyć pod byle jakim pretekstem, żeby jej pokazać ile straciła,
a jak to nie przyniesie żadnego skutku (bo nie przyniesie tak samo jak milion poprzednich twoich zagrywek)
to znowu się zdenerwuje, znowu będzie przeżywał, znowu będzie się odcinał i zapominał... na tydzień.
W tak zwanym międzyczasie ona będzie obserwować z rozbawieniem jak chłopak robi z siebie palanta
i wesoło rechotać ze swoim kochasiem szepczącym jej do uszka czułe słówka i trzymającym ją za rączkę.
Człowieku nie ty pierwszy i nie jedyny przez to przechodzisz, bo to jest klasyka w podręcznikowym wydaniu.
Męczysz się, cierpisz, marnujesz tylko czas i energię, a skutek tego jest żaden. I nic się tutaj nie zmieni.
Laska ewidentnie jest zauroczona nowym kolesiem i jej wisi co ty tam odstawiasz za szopki. Uwierz.
201 2016-12-07 09:21:47 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-12-07 09:47:59)
Macie rację, ale nie da się teraz "odsunąć" Zły okres teraz na to... Mamy do pozałatwiania "milion" spraw. Zauważyłem jej przemyślane działania. Wiedziała, że wczoraj będę odwoził dzieciaka więc odrazu ubrała się w to co dostała ode mnie na mikołaja podkreślając, że ma ciepłą bluzę itp. Oczywiście zostałem, oglądnęliśmy film, pogadali... Dziwne zaczepki "dotykowe", pytania czy przymierzyłem już bieliznę urodzinową - ogólnie chyba wyczucie tematów. Dzieciaki dostały klocki lego więc zaproponowała przy nich żebyśmy wspólnie je poskładali w piątek wiedząc, że przecież nie odmówię - synu wiesz co tata nie poskłada z Wami klocków...
Prosiła czy dałbym radę jej "ogarnąć" samochód, kilka usterek - i co też powiem: wiesz co potrafię to zrobić, znam się na tym, ale spierd**laj... ?
Poza tym idą święta, urodziny syna (wspólni znajomi,rodzina ) sprawy bieżące, wspólna firma... - to jest większe główno niż się wydaje, nie da się odciąć tak na "trzy cztery" i tak muszę zabierać i oddawać dzieciaki - a to mnie już rujnuje...
Ósemka, to ja się wyprowadziłem, więc tamten by się musiał wprowadzić. Ostatnio powiedziałem, nie ma problemu baw się i huśtaj na lewo i prawo - w dupie to mam, ale na huśtawce bez dzieci bo widzieć Twoich manewrów narazie nie potrzebują. I tak mam dużo urlopu i biorę miesiąc wolnego więc dzieciaki bedą u mnie a Ty masz drogę wolną - to się oburzyła i znowu wpadła w agresje...
Nie rozumiem Flipers.
Albo robisz rzeczy których nie chcesz robić, albo Twojej zapewnienia tutaj nie są prawdziwe.
Mnie tam to lotto, jak mawiali starożytni Rosjanie.
Ale żeby ogarnąć sytuację musisz być szczery sam ze sobą. A tego najwyraźniej brakuje ...
Który raz już się odcinasz, masz ją gdzieś, wszystko rzucasz i który raz szukasz kolejnych pretekstów, żeby ciągle być blisko?
Klocki lego możesz składać z dzieciakami u siebie, a jej samochód niech jej gach oporządza. Dlaczego Ty masz to robić?
Tak wiem, bo wozi nim Twoje dzieci... i tak na wszystko masz wymówkę "bo dzieci" albo "wspólna firma" albo "coś tam"
aby tylko to przeciągać w nieskończoność, bo nie dociera do ciebie prosta logika, że nie tędy droga.
Nie wzbudzisz ani szacunku, ani tęsknoty, jeśli będziesz bez przerwy się narzucał, zrozum to wreszcie.
Jedyne co możesz tym sposobem wzbudzić, to uśmiech politowania i niechęć, o czym już niedługo się przekonasz.
204 2016-12-07 12:05:06 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-12-07 12:31:53)
Nie rozumiem Flipers.
Albo robisz rzeczy których nie chcesz robić, albo Twojej zapewnienia tutaj nie są prawdziwe.
Mnie tam to lotto, jak mawiali starożytni Rosjanie.
Ale żeby ogarnąć sytuację musisz być szczery sam ze sobą. A tego najwyraźniej brakuje ...
Co dokładnie sugerujesz ? Wszystko co tutaj jest opisane jest prawdziwe...
Anderstud - tak mogę, ale ona podkreśliła, że chce też w tym uczestniczyć. Tak samo jak rozmawiałem ze starszym synkiem, że w niedziele pojedziemy na basen - również dołączyła swoje zdanie - że też by pojechała z młodszym...
I co powiedzieć dziecku, że tatuś nie da rady ? A za 2 tygodnie są jego urodziny gdzie już jest zaproszona jej i moja cała rodzina - i co tylko tatusia nie będzie ?
Jak patrze jak to dziecko się cieszy i pyta o mnie to coraz bardziej mam w dupie to czy ona coś w tym widzi czy nie. Jak sobie popatrze w przeszłośc to raz już mi życie skopało dupę i jakoś to było. Teraz pewnie też tak będzie, ale każdy wie, że dzieci ruszą największego skurw**na
Co więcej - przed chwilą dzwoniła czy składamy dzisiaj te klocki bo mały pytał... - więc mojego narzucania z tej strony nie ma
PS: ale zapytam jej, że może "kolega" by jej poogarnywał troche rzeczy, a nie tylko ja albo jechać i wydać niepotrzebnie pieniążki bo do tej pory ogarniałem wszystko ja w tych tematach
IsaBella77 napisał/a:Nie rozumiem Flipers.
Albo robisz rzeczy których nie chcesz robić, albo Twojej zapewnienia tutaj nie są prawdziwe.
Mnie tam to lotto, jak mawiali starożytni Rosjanie.
Ale żeby ogarnąć sytuację musisz być szczery sam ze sobą. A tego najwyraźniej brakuje ...Co dokładnie sugerujesz ? Wszystko co tutaj jest opisane jest prawdziwe...
Anderstud - tak mogę, ale ona podkreśliła, że chce też w tym uczestniczyć. Tak samo jak rozmawiałem ze starszym synkiem, że w niedziele pojedziemy na basen - również dołączyła swoje zdanie - że też by pojechała z młodszym...Co więcej - przed chwilą dzwoniła czy składamy dzisiaj te klocki bo mały pytał... - więc mojego narzucania z tej strony nie ma
To nie o to chodzi flipers, po prostu przestań być na każdy jej sygnał. Pokazałeś już, że Ci zależy teraz sie oddal...zdystansuj. To ona zdecydowała się na rozstanie...niech sobie radzi sama. Ty badz dla dzieci, ale już nie dla niej. Niech zobaczy co traci, a Ty zmieniaj się dalej na lepsze ale nie po to aby ją odzyskać lecz dla siebie samego. Tylko w ten sposob możesz coś zyskać...odzyskasz samego siebie, a przy okazji może i coś wiecej
Postanowienie jest takie, że ogarniam samochód do końca tak żeby jeździli bezpiecznie i do sylwestra próbuję zdystansować maksymalnie ( wypadną mi jeszcze dni - urodziny syna, święta )
Nie sugeruję, tylko piszę wprost.
To co piszesz i jak postępujesz jest zupełnie niespójne i kupy się nie trzyma.
Z jednej strony mamy:
- mam jej dość,
- nie będę z nią rozmawiał o niczym tylko o dzieciach,
- patrzę na nią i czuję jak bardzo jej nienawidzę,
- niech sobie robi co chce, nie obchodzi mnie to,
- będe trzymał od niej dystans i nie wdam się w żadne pogaduszki itp,
A z drugiej strony realia:
- uprawiacie seks,
- przyjmujesz od niej prezenty i wybacz ale majtki dla faceta, to nie jest neutralny upominek ...
- sam zostawiasz jej upominek po poduszką
- zostajesz na oglądanie filmów
- pozwalasz na dziwne zaczepki dotykowe
Osobiście nie rozumiem o co Ci chodzi i do czego dążysz.
I to miałam na myśli pisząc, że powinieneś być szczery sam ze sobą.
Tu nie chodzi o jakieś mydlenie oczu, zachowywanie pozorów czy wypowiadanie się pod publiczkę.
Tu chodzi o uświadomienie sobie, do czego chcesz dążyć i jakie w związku z tym rzeczy jesteś w stanie zaakceptować, o nic więcej.
208 2016-12-07 15:15:26 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-12-07 15:21:03)
Tu chodzi o uświadomienie sobie, do czego chcesz dążyć i jakie w związku z tym rzeczy jesteś w stanie zaakceptować, o nic więcej.
Na dzień dzisiejszy jestem w stanie porozmawiać o przeszłości, postawić grubą kreskę, wypisać oczekiwania od związku i życia i zacząć odbudowywać wszystko konkretnymi działaniami i postępami. Wiadome, że tego muszą chcieć dwie osoby.
Niestety w chwili obecnej są dni takie i dni srakie dlatego panuje taka huśtawka.
Może to wszystko jest takie trudne ponieważ jestem taką osobą, że gdy jest nawet 0,01% na coś to walczę o to do końca. Życie nie raz mnie nauczyło, że warto. A tutaj - znakami które tworzy świadomie lub nie zostawia mi jakiś %.
I może to jest takie trudne dla mnie dlatego, że nie czuję jeszcze tego, że zrobiłem wszystko co mogłem. Gdyby powiedziała - słuchaj zakochałam się w nowym mężcyźnie itp - ok, ale tutaj dalej nic nie jest postawione jasno i co gorsza ona nie chce tego przedstawić jasno ani o tym rozmawiać...
Zabrałem samochód do naprawy, ale podkreśliłem też, że ogarniam jej to tak jak kiedyś rozmawialiśmy, a resztą niech się zajmie jej "kolega" i jej trochę pomoże w organizacji skoro się tak kwapi do dzieci i życia - po czym zrobiła wielkie oczy i na nowo gadka, że nikogo nie ma...
IsaBella77 napisał/a:Tu chodzi o uświadomienie sobie, do czego chcesz dążyć i jakie w związku z tym rzeczy jesteś w stanie zaakceptować, o nic więcej.
Na dzień dzisiejszy jestem w stanie porozmawiać o przeszłości, postawić grubą kreskę, wypisać oczekiwania od związku i życia i zacząć odbudowywać wszystko konkretnymi działaniami i postępami. Wiadome, że tego muszą chcieć dwie osoby.
Niestety w chwili obecnej są dni takie i dni srakie dlatego panuje taka huśtawka.Może to wszystko jest takie trudne ponieważ jestem taką osobą, że gdy jest nawet 0,01% na coś to walczę o to do końca. Życie nie raz mnie nauczyło, że warto. A tutaj - znakami które tworzy świadomie lub nie zostawia mi jakiś %.
I może to jest takie trudne dla mnie dlatego, że nie czuję jeszcze tego, że zrobiłem wszystko co mogłem. Gdyby powiedziała - słuchaj zakochałam się w nowym mężcyźnie itp - ok, ale tutaj dalej nic nie jest postawione jasno i co gorsza ona nie chce tego przedstawić jasno ani o tym rozmawiać...Zabrałem samochód do naprawy, ale podkreśliłem też, że ogarniam jej to tak jak kiedyś rozmawialiśmy, a resztą niech się zajmie jej "kolega" i jej trochę pomoże w organizacji skoro się tak kwapi do dzieci i życia - po czym zrobiła wielkie oczy i na nowo gadka, że nikogo nie ma...
Poruszyłem jeszcze temat świąt żeby ustalić co i jak z dzieciakami. Okazuje się że wigilie spędza pierwszy raz z mamą która ma przyjechać z innego miasta. Wiem, że podłoże jest inne - chodzi o to, że jej rodzina nic nie wie. Boi się trudnych pytań i konfrontacji lub dalej chce udawać, że wszystko jest ok przed wszystkimi. A jak udawać skoro ja się nie zjawię na wigili ?
Flipers, kolego, jeżeli Ci zależy, jeżeli masz silę i determinację żeby próbować naprawiać małżeństwo, to rób to ale z głową.
Po pierwsze - nie licz na to, że ona powie Ci: "tak, jest inny facet, zakochałam się, to ja jestem winna itd." Dopóki może, będzie Ci ściemniać i żadna "szczera rozmowa" nic nie pomoże.
Po drugie - jeżeli chcesz coś osiągnąć to pozwól wreszcie jej coś (kogoś) wybrać i odczuć jakieś konsekwencje tego wyboru.
Odchodzisz, jednocześnie cały czas będąc przy niej, na każde jej zawołanie.
Niby stawiasz warunki, mówisz na co się nie godzisz jednocześnie pokazując, że się o nią troszczysz, robisz prezenty itd.
To do niczego dobrego Was nie doprowadzi. Uwierz mi, sam to przerabiałem i popełniałem podobne błędy.
Ona teraz siedzi w barze, popija alkohol w miłym towarzystwie, świetnie się przy tym bawiąc. Ty widzisz i wiesz, że wypiła za dużo, że będzie miała kaca, a może nawet uśnie pod stołem. Powtarzasz jej więc po raz kolejny: "Kochanie, wiesz, że wypiłaś za dużo, będziesz się źle czuła, alkohol jest niezdrowy. W domu masz pyszny i zdrowy sok z buraka. Nie pij alkoholu, on jest be, wybierz sok z buraka. Przecież jesteś mądra i wiesz co powinnaś wybrac"
Masz nadzieję, że Ci uwierzy, że posłucha Ciebie, przejmie się jutrzejszym kacem, gdy dzisiaj alkohol szumi jej w głowie i jest tak przyjemnie?
Pozwól jej wreszcie poczuć tego "kaca" spaść ze stołka i poobijać sobie tyłek o podłogę, porzygać się. Może wtedy sama stwierdzi, że "sok z buraka" też ma swoje zalety, chociaż może nie daje tyle przyjemności.
Powodzenia.
211 2016-12-07 17:34:37 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-12-07 17:38:14)
jak udawać skoro ja się nie zjawię na wigili ?
Zjawisz się zjawisz.
Może pod pretekstem "żeby dzieci miały radochę" a może pod jakimś innym, ale się zjawisz. O co zakład
Później będzie sylwester, na którym też się pojawisz, bo coś tam, później wielkanoc, imieniny, urodziny i tak zleci kolejny rok
No chyba że wcześniej wujek jasno się określi i zapadną decyzje, na które ty akurat nie masz żadnego wpływu,
a wtedy zostaniesz definitywnie odsunięty niezależnie od tego co jeszcze jesteś w stanie wymyślić i zrobić.
Moim zdaniem w tej chwili ona po prostu nie jest pewna tego kolesia, a boi się stracić was obu i zostać sama w razie czego,
dlatego masz być pod ręką, dopóki tam się nie wyklaruje sytuacja na cacy i do widzenia ślepa gienia. Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść.
A jeśli chcesz nadal wierzyć w głodne kawałki, które ci sadzi, że jakiś obcy typ bezinteresownie kupuje prezenty obcym dzieciakom
i zupełnym przypadkiem jest to akurat ten sam typ z którym ona od jakiegoś czasu pokątnie esemesuje i pewnie też się z nim spotyka...
Opowiadanie takich bzdur, to obraza inteligencji każdego normalnego faceta, a ty nadal udajesz że tylko deszcz pada, bo ona zaprzecza.
Każda zaprzecza i w życiu ci się żadna sama do niczego nie przyzna, przynajmniej dopóki nie ma pewności co do zamiarów nowego amanta.
90% facetów na tym forum siedzi tu z tego samego powodu co ty i u nich to wszystko wyglądało dokładnie tak samo lub bardzo podobnie.
One nigdy nie wiedzą czego chcą, są takie biedne, zagubione, wypalone, (niech każdy sobie dopisze co tam jeszcze za pierdoły usłyszał)
a tylko odwrócisz się do niej na chwilę plecami i nagle nie wiadomo skąd jak królik z kapelusza wyskakuje jakiś wujek...
Flipers, kolego, jeżeli Ci zależy, jeżeli masz silę i determinację żeby próbować naprawiać małżeństwo, to rób to ale z głową.
Po pierwsze - nie licz na to, że ona powie Ci: "tak, jest inny facet, zakochałam się, to ja jestem winna itd." Dopóki może, będzie Ci ściemniać i żadna "szczera rozmowa" nic nie pomoże.
Po drugie - jeżeli chcesz coś osiągnąć to pozwól wreszcie jej coś (kogoś) wybrać i odczuć jakieś konsekwencje tego wyboru.
Odchodzisz, jednocześnie cały czas będąc przy niej, na każde jej zawołanie.
Niby stawiasz warunki, mówisz na co się nie godzisz jednocześnie pokazując, że się o nią troszczysz, robisz prezenty itd.
To do niczego dobrego Was nie doprowadzi. Uwierz mi, sam to przerabiałem i popełniałem podobne błędy.Ona teraz siedzi w barze, popija alkohol w miłym towarzystwie, świetnie się przy tym bawiąc. Ty widzisz i wiesz, że wypiła za dużo, że będzie miała kaca, a może nawet uśnie pod stołem. Powtarzasz jej więc po raz kolejny: "Kochanie, wiesz, że wypiłaś za dużo, będziesz się źle czuła, alkohol jest niezdrowy. W domu masz pyszny i zdrowy sok z buraka. Nie pij alkoholu, on jest be, wybierz sok z buraka. Przecież jesteś mądra i wiesz co powinnaś wybrac"
Masz nadzieję, że Ci uwierzy, że posłucha Ciebie, przejmie się jutrzejszym kacem, gdy dzisiaj alkohol szumi jej w głowie i jest tak przyjemnie?
Pozwól jej wreszcie poczuć tego "kaca" spaść ze stołka i poobijać sobie tyłek o podłogę, porzygać się. Może wtedy sama stwierdzi, że "sok z buraka" też ma swoje zalety, chociaż może nie daje tyle przyjemności.Powodzenia.
Oni nie są małżeństwem
Czytam to i zgadzam się z Wami ! Odwiozłem samochód i co ? - miała jeszcze jedną prośbę, ale grzecznie powiedziałem, że chyba za dużo dla niej robię i wiecie co - obraziła się ! - nie to nie, dobra już nic, sama sobie załatwię itp
No raczej, że może sobie to sama załatwić. Jest duża dziewczynką, a takie potrafią sobie i samochód do mechanika odstawić i nos podetrzeć i zdecydować, którego faceta wolą i z którym chcą być i potrafią również oznajmić swojej rodzinie, że rozstały się z partnerem i kazały mu się wyprowadzić.
Taka prawda.
Ale z drugiej strony, ona wie, że jak walnie focha, to to zawsze na Ciebie działa, przybiegniesz w te pędy skruszony i z wyrzutami sumienia.
I tak się ta emocjonalna smycz skraca i skraca
No raczej, że może sobie to sama załatwić. Jest duża dziewczynką, a takie potrafią sobie i samochód do mechanika odstawić i nos podetrzeć i zdecydować, którego faceta wolą i z którym chcą być i potrafią również oznajmić swojej rodzinie, że rozstały się z partnerem i kazały mu się wyprowadzić.
Taka prawda.Ale z drugiej strony, ona wie, że jak walnie focha, to to zawsze na Ciebie działa, przybiegniesz w te pędy skruszony i z wyrzutami sumienia.
I tak się ta emocjonalna smycz skraca i skraca
ale po co ma się przemęczać, skoro Flipers pod ręką i zawsze chętny.
Flipers, smutne to wszystko... dla Ciebie. Ona rzeczywiscie wszystko sobie idealnie ulozyla. Ma Ciebie zawsze gotowego do pomocy. Widzi ze sie starasz i zabiegasz. Z drugiej strony ten niby "kolega", ktory tez sie stara i zabiega o jej zwgledy. Ma kobita dwoch adoratorow bijacych sie o nia!! Zyc nie umierac! I moze w tamtym wzbudza zazdrosc opowiadajac o spotkaniach z Toba? Kto wie. Na Ciebie to dziala.
Co do tego kolegi, to nie wyciagalabym tak szybko wnioskow, ze maja jakis romans. Oczywiscie mozliwe, ze maja. Wiem tylko jedno( i to z wlasnego doswiadczenia) , ze faceci czasem sami sobie cos wkrecaja, nawet gdy kobieta zadnych sygnalow im nie daje. Interpretuja fakty po swojemu. Wystarczy zwyczajnie sie usmiechnac po kolezensku, a facet juz mysli ze kobieta jest chetna. Moze ona nie wyprowadza go z bledu. Jest mila i traktuje jak kolege,a on sobie cos wkreca i uzurpuje prawo do bycia jej facetem... Kto wie. Ona ewidentnie jest zadowolona z zaistnialej sytuacji i dlatego nie wyprowadza go z bledu. Prezent dla dzieci chcial dac? A niech daje. Tylko zalezy co to za prezent.. Mnie interesuje co ona odpowiedziala na jego smsy i pytania. Bo o tym nic nie powiedziales. Jesli facet sobie cos wkrecil i nic ich jie laczy, to moze ja to wkurza, ze jest nachalny. I Ty wkurzasz sugerujac jej, ze cos ja z nim laczy. Dlatego jest agresja. No mozna na wiele roznych sposobow to interpretowac. Wszystko zalezy od tego, czy ona jeszcze widzi Was razem. Nie wazne co mowi. Wazne co robi.
A Ty sprawe rzeczywiscie powinienes postawic jasnk. Skoro ona Cie nie chce, to Cie dla niej nie ma. Jestes dla dzieci i dzieci zabierasz do siebie. Teraz nie ma Cie w domu wiec jej nie wkurzasz. Jestes na kazde jej zawolanie i pomagasz. Robisz za nia wiele rzeczy. Czyli ma faceta i jest wolna jednoczesnie. Uklad idealny, bo moze flirtowac i umawiac sie z kim chce. Para nie jestescie, ale jak cos trzeba, to sie przydasz. No chlopie!!! Zdecydowala ze koniec, to niech to odczuje. Poki co, ma wszystko i zadnych zobowiazan! Posluchaj co Ci ludzie pisza! I nie przygaduj jej z tym kolesiem, bo to tylko pokazuje jak Ci na niej zalezy.
Czytam to i zgadzam się z Wami ! Odwiozłem samochód i co ? - miała jeszcze jedną prośbę, ale grzecznie powiedziałem, że chyba za dużo dla niej robię i wiecie co - obraziła się ! - nie to nie, dobra już nic, sama sobie załatwię itp
Kiedy i jak zamierzasz ostatecznie wyjaśnić kwestię wujka?
Myślę że to Ci rozjaśni co nieco pod kopułą i zakończysz tą żenującą farsę.
Powiem ci tak flipers, jakieś dwa miesiące temu poznałem fajną dziewczynę. Z dwójką dzieci.
Na początku spotykaliśmy się "na spacer" czy "na kawę" albo "do kina",
później zaczęliśmy chodzić "na randki" aż w końcu stwierdziliśmy, że zostaniemy oficjalnie parą.
Kiedy w zeszły weekend zapytałem ją w luźnej rozmowie co dzieciaki chciałyby dostać ode mnie pod choinkę,
kategorycznym tonem zabroniła mi kupować im cokolwiek, tłumacząc to tym, że jest na to zdecydowanie za wcześnie.
Rozmawiałem o tym z koleżanką w pracy, wiek podobny, też dwójka dzieci i tak samo jak my po rozwodzie i wiesz co mi powiedziała?
Że wcale jej się nie dziwi, bo ona na jej miej miejscu postąpiłaby dokładnie tak samo i nie mam czym się przejmować, bo to normalne.
Teraz pytanie do ciebie flipers - nadal kurna wierzysz w opowieści z mchu i paproci, że ten wujek, to tylko taki znajomy i nic jeszcze nie było?
I dziwnym trafem dowiadujesz się o jego istnieniu akurat w momencie, kiedy twoja pani wystawia ci walizki za drzwi mówiąc żegnam ozięble?
To jest punkt od którego powinieneś zacząć próbować cokolwiek naprawiać, a nie jeżdżenie z jej samochodem do warsztatu tylko po to,
żeby usłyszeć "spierdalaj" kiedy ośmieliłeś się zaprotestować na widok listy ważnych spraw do załatwienia i zachcianek do spełnienia.
Stawiając się w roli podnóżka twoja pozycja w negocjacjach jest traktowana jedynie w kategoriach humorystycznych,
bo nie masz żadnych argumentów, żeby negocjować cokolwiek. Sam się zastanów i odpowiedz sobie na pytanie - po co miałaby do ciebie wracać?
sprawe rzeczywiscie powinienes postawic jasnk. Skoro ona Cie nie chce, to Cie dla niej nie ma. Jestes dla dzieci i dzieci zabierasz do siebie. Teraz nie ma Cie w domu wiec jej nie wkurzasz. Jestes na kazde jej zawolanie i pomagasz. Robisz za nia wiele rzeczy. Czyli ma faceta i jest wolna jednoczesnie. Uklad idealny, bo moze flirtowac i umawiac sie z kim chce. Para nie jestescie, ale jak cos trzeba, to sie przydasz. No chlopie!!! Zdecydowala ze koniec, to niech to odczuje. Poki co, ma wszystko i zadnych zobowiazan!
Dokładnie.
Narazie przyjmuję Waszą strategie - całkowite odsuniecie się. Wczoraj zauważyłem, że chyba coś tam nie pykło, bo zaczęła bardzo mocno się narzucać.Czy napije się drinka, czy mam założony prezent urodzinowy (bielizna). Zaczęła nawiązywać do niby niepamiętanego ostatniego sexu. Potem jakieś dziwne smsy związane z sexem... "skąd wiesz czego chce ?" "Ludzie się zmieniają... "
Czas narazie się wycofać....
Skraca smycz Flipers, bo czuje i widzi, że nabierasz dystansu.
W takiej sytuacji dużo trudniej będzie jej Tobą manipulować, a fochy dotychczas za każdym razem działały.
Ucieka się więc nawykowo do sprawdzonego sposobu.
Skraca smycz Flipers, bo czuje i widzi, że nabierasz dystansu.
W takiej sytuacji dużo trudniej będzie jej Tobą manipulować, a fochy dotychczas za każdym razem działały.
Ucieka się więc nawykowo do sprawdzonego sposobu.
Na to wygląda... Rano dostałem smsa, że leci moja ulubiona piosenka w radiu. No cóż - słyszałem, miłego dnia
A ja bym ani nie słyszała, ani tym bardziej NIE odpisała, ani nie życzyła miłego dnia
Narazie dałem sobie czas do stycznia. Zobacze jak to będzie wszystko wyglądało.
Flipers, dla mnie zachowanie typu olewanie, branie na przeczekanie jest zabawa, w którą mogą się bawić nastolatki, ale nie dorośli ludzie którzy mają już dzieci.
Żona ma za uszami, ale Ty też nie jesteś święty.
Nie czas na podchody, ale na rzetelna pracę Was obydwoje.
Nie rozumiecie siebie nawzajem, podejrzewacie.
Chwalisz się że kontrolujesz jej każdy krok, a potem obrazasz się bo jakiś SMS, bo coś tam.
Macie problemy które sięgają domu rodzinnego, to się leczy na terapii.
Ustalcie zasady na jakich chcecie funkcjonować i konsekwentnie ich przestrzegajcie,.
Jeżeli jedna ze stron się wyłamie, jest odpowiedzialna za konsekwencje które sobie okreslicie.
Jak dorośli, odpowiedzialni ludzie.
Nie jak nieopierzone dzieci które bawią się w podchody, kombinowanie jak podejść jedno drugiego dla swojej przyjemności.
Secondo1 z tym, że ona mówi, że nie chce, nie ufa, wypaliła się itp. Sam nic nie zdziałam. I to wygląda tak, że co innego mówi, a co innego robi... Jak czegoś nie chcesz i kogoś nie chcesz to masz go w dupie... nie piszesz smsów, nie wdajesz się w dyskusje, nie jeździsz razem na basen itp. Dlatego to wszystko jest takie niepojęte...
Co jest niepojęte? To wszystko jest proste jak sikanie.
Masz być dostępny na każde jej wezwanie, ale nie wpieprzać się w jej życie osobiste.
I tyle.
Secondo1 z tym, że ona mówi, że nie chce, nie ufa, wypaliła się itp. Sam nic nie zdziałam. I to wygląda tak, że co innego mówi, a co innego robi... Jak czegoś nie chcesz i kogoś nie chcesz to masz go w dupie... nie piszesz smsów, nie wdajesz się w dyskusje, nie jeździsz razem na basen itp. Dlatego to wszystko jest takie niepojęte...
Ale dlaczego ma mieć Cię w doopie, skoro Ty taki użyteczny jesteś ?
A kto by jej załatwiał ten milion spraw i sprawek, kto by jej auto do mechanika odstawiał ?
Pozwalasz, to z Ciebie korzysta.
Dziewczyna tak się ustawiła, ma strefę komfortu jak stąd do Dubaju.
Dzięki temu, że wiele rzeczy robisz za nią, ona ma czas pisać sobie smsy i pewna jestem, że nie tylko do Ciebie.
Ma czas na głupie rozkminy i wymyślanie durnot.
Kobieta, która po tym - jak została sama na własne życzenie - i która musi zająć się własnym życiem i ogarnąć sama wszystkie swoje sprawy, nie ma czasu na takie bzdety, jak pytania o to jakie założyłeś gacie.
Ba, ona nie ma nawet czasu na to, żeby o tym pomyśleć.
Teraz jest tak, że ona ma wszelkie przywileje związku, i jednocześnie ma wszelkie przywileje singielki.
No żyć nie umierać.
Flipers, już nie wiem, który z was nie dorósł do związku. Myślę, że oboje. Zachowujecie się jak dzieci w piaskownicy, które walczą o łopatkę nie wiedząc, że własnymi rękoma można zbudować zamek.
Czemu Ty się dziwisz?
Wiadomo, zbliżają się święta i jak wcześniej wspominałeś przyjeżdża m.in jej rodzina, która nic nie wie o waszym rozstaniu. A z tego co piszesz wnioskuję, że bardzo jej zależy żebyście spędzili je w pełnym składzie, więc skąd u Ciebie to zdziwienie, przecież ona zrobi wszystko, żeby osiągnąć to, co zaplanowała, nawet jeśli na chwilę, stosownym będzie abyś się do niej wprowadził.
Zaprasza Cię na drinka, pyta czy masz na sobie slipy, które Ci kupiła i zabawia się w didżeja o siódmej rano - wiesz dobrze, co to oznacza i nasze wnioski są tu zbędne.
Flipers, to już było. Pamiętasz jej wcześniejsze akcje jak jej na czymś zależało? pamiętasz, co było potem?
Nawet obiecała, że pójdzie do psychologa, żeby Ci w końcu ktoś uświadomił, że nic z tego nie będzie! a Ty nadal miałeś nadzieję, że chce wrócić do Ciebie - była? przypuszczam, że nie.
Wykorzystaj ten czas, usiądźcie jak dorośli ludzie i zapytaj ją o to, o co nas tutaj pytasz. Zadaj jej konkretne pytania, te, które Cię nurtują i formułuj je tak, żeby odpowiedź na nie, była tak lub nie.
Zadawaj nawet te, na które już kiedyś otrzymałeś odpowiedź: nie kocham Cię - nic do Ciebie nie czuję, nie ma szans dla nas - nie zaufam Ci, jak długo zamierzasz udawać i bawić się w rodzinę. Zapytaj.
Czego się obawiasz, że usłyszysz prawdę? uważam, że to jedyny sposób, żeby mieć jasność sytuacji i ruszyć wreszcie z miejsca. Bo jak dotychczas kręcisz się w kółko i nadal nie wiesz na czym stoisz. Ty ją kontrolujesz, ona pewnie Ciebie też, żaden z was nie ma do siebie zaufania. Ty się starasz, ona ma Cię w dupie i na odwrót.
Na takiej karuzeli możecie żyć jeszcze bardzo długo, i pewnie będziecie, bo w tym wszystkim zabrakło mężczyzny, mężczyzny, który będzie stanowczy w swoich postanowieniach, tak Flipers o Tobie mowa.
Jak już kiedyś się nim staniesz, to czytając to wszystko za parę lat, o czym dzisiaj piszesz będzie Ci po prostu wstyd.
Ósemka może nie o tyle co boję się prawdy tylko zawsze jak chcę rozpocząć tą rozmowę to odrazu słyszę "Proszęęę Cię nie rozmawiajmy o tym" jestem tym wszystkim narazie umęczona itp.
hmm, następnym razem jak będzie potrzebowała mechanika do samochodu lub kogoś, kto odśnieży jej posesje powiedz: Proszę nie rozmawiajmy o tym jestem tym wszystkim umęczony..
Następnego razu niebędzie... uświadomiliście mi coś
Czasami sie zastanawiam czy ona wie wogole co sie wokol niej dzieje...
Za tydzien syn ma urodziny i wiecie co wymyslila - wrecz zaprosila...
Zebysmy siedli wszyscy czyli ja + ona, jej rodzice i moi... rece mi opadly...
netporady.pl/artykuly/psychologia/dorosle-dzieci-rozwiedzionych-rodzicow/
W dorosłym życiu zafałszowany obraz siebie staje się poważnym problemem. Uniemożliwia nawiązanie satysfakcjonujących kontaktów z innymi ludźmi. Taki człowiek jest wewnętrznie rozbity, niepewny siebie. Zupełnie nie potrafi się określić. Nie zna swoich możliwości. Może to generować postawę gruboskórnego „macho”, unikającego bliższego kontaktu. Jednak pod tym pancerzem kryje się delikatny i rozedrgany człowiek, obawiający się zdemaskowania swojej słabości.
U większości dzieci rozwiedzionych rodziców, po rozwodzie pojawia się niskie poczucie własnej wartości, które rzutuje na dalsze życie. Wyprowadzenie się matki lub ojca, często wiąże się z zaniedbywaniem swoich obowiązków rodzicielskich względem dziecka.
W późniejszym czasie taki człowiek podświadomie odgrywa tę samą rolę w intymnych związkach. W partnerze doszukuje się rodzica, który przed laty go zaniedbał. Pojawia się testowanie jego uczuć, sprawdzanie wiarygodności oraz poszukiwanie bezwarunkowej akceptacji, co dla związku jest mocno energochłonne, a na dłuższą metę – destrukcyjne.
Secondo1 przeczytałem to i daje dużo do myślenia. To nie był zwykły rozwód rodziców. Dużo złego się tam działo również z kolejnymi partnerami rodziców. W jej przedziale wiekowym 7-13 lat kiedy sie to wszystko dzialo mialo też odbicie gdy miała 15-17 lat.
Wszystko zaczeło sie psuć kiedy duzo pracowalem. Zanikła czułość, uczucia, doszły kłótnie i to może być ten moment kiedy przeszłość powróciła...
Niepotrafie z nia teraz o tym porozmawiac, bo po pierwsze nie chce rozmawiac, a po drugie kiedy porusze ten temat wybuchnie w niej agresja...
234 2016-12-09 08:27:14 Ostatnio edytowany przez _v_ (2016-12-09 08:27:32)
Wszystko zaczeło sie psuć kiedy duzo pracowalem. Zanikła czułość, uczucia, doszły kłótnie i to może być ten moment kiedy przeszłość powróciła...
.
czułość sama zniknęła, uczucia same zniknęły, kłótnie SAME doszly
no przeciez... takie rzeczy zawsze dzieja sie SAME
235 2016-12-09 08:50:44 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-12-09 09:08:51)
hmm, następnym razem jak będzie potrzebowała mechanika do samochodu lub kogoś, kto odśnieży jej posesje powiedz: Proszę nie rozmawiajmy o tym jestem tym wszystkim umęczony..
Ewentualnie możesz ją odesłać z jej problemami do wujka.
Tak wiem, ona nikogo nie ma, bo tak ci powiedziała, a ten wujek to tylko tak przechodził akurat przypadkiem z tragarzami
filpers otrząśnij się chłopie, bo już naprawdę żal na to wszystko patrzeć.
Wydaje ci się że jesteś panem sytuacji, a w rzeczywistości jesteś tylko pacynką w rękach wyrachowanej manipulantki,
która dobrze wie którą strunę trącić, żebyś tańczył jak ci zagra dopóki będzie miała z tego jakiś pożytek,
a podejrzewam że teraz już chodzi tylko o to, żeby cię poniżyć i czerpać z tego osobistą satysfakcję,
to będzie ci machać kijem z marchewką przed nosem, a ty będziesz skakał z radości jak piesek, żeby zaraz dostać kopa.
Smutne to...
flipers napisał/a:Wszystko zaczeło sie psuć kiedy duzo pracowalem. Zanikła czułość, uczucia, doszły kłótnie i to może być ten moment kiedy przeszłość powróciła...
.czułość sama zniknęła, uczucia same zniknęły, kłótnie SAME doszly
no przeciez... takie rzeczy zawsze dzieja sie SAME
Same czy nie same?
Są wynikiem braku "zbiornika miłości " z czasów dzieciństwa.
Pusty zbiornik miłości chce napełnić naiwnym poszukiwaniem bezwarunkowej akceptacji u partnera, a wszelkie sytuację które nie pozwalają jej kontrolować ilości tej akceptacji odbiera jako jej brak.
Kiedy flipers spedzał czas poza domem, pracując odbierala to jako odrzucenie jej.
Wg mnie, żona powinna rozpocząć terapię w której okreslilaby te deficyty z dzieciństwa które stara się na siłę wymóc na partnerze, sytuacje które powodują u niej poczucie zagrożenia w związku.
A przede wszystkim zdalaby sobie sprawę, że ma problem który mogą dziedziczyć jej dzieci.
Secondo1 powiem Ci, że prawdopodobnie miałeś rację... Zrobiłem pewien eksperyment żeby to sprawdzić i wszystko by się zgadzało.
Im więcej daje dobra tym wiecej od niej dostaje do tego stopnia, ze od piatku zamieszkalem spowrotem, a ona jest jak do rany przyloz.
Wiedzialem, ze brakuje jej milosci, ciepla, czulosci i kiedy zaczalem to dawac bezwarunkowo nawet kiedy mnie odrzucala nagle sie zmienila niedopoznania. Powiedziala, ze chcialaby byc taka mala dziewczynka.
I teraz wiem ze gdybym sie odsunal to byloby juz po wszystkim...
flipers, szczerze życzę wam jak najlepiej, bo to naprawdę bardzo piękna historia,
tyle tylko że jak dla mnie mało prawdopodobna, zwłaszcza po tym wszystkim co między wami zaszło.
Moim zdaniem jak już opadnie kurz po świętach i wszystkim co jest zwykle z tym związane,
po raz kolejny usłyszysz znaną ci już melodię o wypaleniu innych pierdach i że masz się jednak wynieść.
P.S.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że z wujkiem coś poszło nie tak i to jedyny powód, dla którego pozwoliła ci wrócić.
Na razie...
P.S.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że z wujkiem coś poszło nie tak i to jedyny powód, dla którego pozwoliła ci wrócić.
Na razie...
Dokładam swoje dolary.. .moj były też co się pokłocił to niby chcial wracać.
Ewentualnie coś kiedyś wspomniałeś, że na święta chciała udawać przed rodziną, że u Was wszystko jest ok...może to też o to chodzi, a po świętach znów pójdziesz w odstawkę
anderstud napisał/a:P.S.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że z wujkiem coś poszło nie tak i to jedyny powód, dla którego pozwoliła ci wrócić.
Na razie...Dokładam swoje dolary.. .moj były też co się pokłocił to niby chcial wracać.
Ewentualnie coś kiedyś wspomniałeś, że na święta chciała udawać przed rodziną, że u Was wszystko jest ok...może to też o to chodzi, a po świętach znów pójdziesz w odstawkę
Świąt nie będziemy spędzali razem ponieważ powiedziałem, że możemy zacząć to naprawiać, ale też nie będziemy udawali, że nagle wszystko jest ok.
Co do tego, że za jakiś czas... pożyjemy zobaczymy - już na tyle się z tym wszystkim oswoiłem, że jeżeli nie będę widział po pewnym czasie efektów poprawy naszego życia to nie ma to sensu. Za pewien okres już po świąteczny będę chciał usiąść i to ustalić, czy chcemy, co zmieniamy, czego oczekujemy od siebie i czy jesteśmy w stanie to spełnić. Napewno ja się zmieniłem bardzo i to na lepsze. Może też to zauważyła, że nie było to udawane na tydzień czy dwa tylko już trwa ponad 2 miesiące.
Narazie to funkcjonuje tak jakbym chciał żeby to funkcjonowało. Pomagamy sobie dużo nawzajem, rozmawiamy, spędzamy razem czas, rozumiemy się, nie kłócimy się, a i nawet przez weekend sex uprawialiśmy 6 razy. A weekend też daje do myślenia, bo można było się przekonać jak można sobie wspólnie fajnie życie ułożyć bez jakiś zazdrości, nieufności itp. I jeżeli będzie szansa na naprawę tego to wiem jedno - że napewno będziemy dużo silniejsi !
wybacz,flipers, ze bede tak szczera, ale to jest żałosne...
Uwierz mi wiem, że jest Ci cieżko...moje małżeństwo zakończyło się zdradą, i ze dwa lata bylam marionetką w rekach męża. To mnie niszczylo
Obecnie jestem trzeci miesiąc po rozśtaniu i zdradzie...i też przez chwilę udało mu się grać na moich uczuciach...
I w jednym i drugim wypadku dawali mi nadzieję...kiedy tam im coś nie szlo...
Nie daj się tak wkręcać...owszem rozmowa dobra rzecz ale seks? To, że się zmieniłeś to super...ale rób to przede wszystkim dla siebie...nie dla kogoś, tylko wtedy ma to sens...
Zmieniam się dla siebie tzn. zmieniam hmm... powracam do tego jaki byłem z przed 4 lat, a przy okazji jej to odpowiada
Zmieniam się dla siebie tzn. zmieniam hmm... powracam do tego jaki byłem z przed 4 lat, a przy okazji jej to odpowiada
To dobrze...ja życzę aby udało Ci się uratować rodzine...
Ale wydaje mi się, że to Ona Ciebie powinna teraz gonić , a tu ciągle gonisz ją Ty, bo to że Ty chcesz to naprawić Ona już wie...teraz czas na nią
flipers napisał/a:Zmieniam się dla siebie tzn. zmieniam hmm... powracam do tego jaki byłem z przed 4 lat, a przy okazji jej to odpowiada
To dobrze...ja życzę aby udało Ci się uratować rodzine...
Ale wydaje mi się, że to Ona Ciebie powinna teraz gonić , a tu ciągle gonisz ją Ty, bo to że Ty chcesz to naprawić Ona już wie...teraz czas na nią
Jej czyny pokazują, że chce tylko jeszcze o tym nie mówi. I wiecie co - nie wiem czy tutaj dużego wpływu na to wszystko nie miała jej przyjaciółka która wyjechała... i przestała jej mieszać w głowie...
Flipers, bądź poważny .... Twoja żona jest dorosłą kobietą.
Równie dobrze ona sama może być odpowiedzialna za swoje decyzje, i za swoje postępowanie.
Niekoniecznie odpowiedzialność za decyzje Twojej żony musi spoczywać w rękach jej przyjaciółki czy "kolegi" ....
Błagam cię, jakie czyny?
Wybacz dosłowność przekazu, ale inaczej do ciebie nic nie dociera. To że się bzyknęliście parę razy tak naprawdę nic nie znaczy.
Pokazałeś tylko swoją słabość i utwierdziłeś ją w przekonaniu, że nadal może robić z tobą co tylko zechce kiedy tylko zechce.
Wystarczy że ci zakręci tyłkiem przed oczami i trochę się do ciebie pomizdrzy. Przytulaski, całuski, szmerdy, pierdy...
i dziwnym trafem akurat zaraz potem czegoś właśnie od ciebie chce Tym razem chodzi o co? O to żebyś jednak był na święta?
Czy o to, że ten jej nowy fagas zmienił front i bidulka poczuła, że koło tyłka jej się pali? No chłopie chyba sam w to nie wierzysz,
że po tych wszystkich waszych "ostatnich" rozmowach i "ostatecznych" terminach nagle doznała olśnienia i przeszła cudowną odmianę.
Jeszcze tydzień temu walizki ci pakowała i przed drzwi wystawiała, a ty tu opowiadasz o wielkich czynach i jeszcze większych zmianach...
Otrząśnij się chłopie.
Flipers, bądź poważny .... Twoja żona jest dorosłą kobietą.
Im dłużej czytam ten wątek, tym większe mam wątpliwości, dlatego może zapytam wprost - flipers, po ile macie lat?
Flipers,
Każda historia jest inna, Twoja rola ocenić na ile Twoja historia jest na tyle podobna do innej by wyciągać z niej wnioski.
Nie wiem dlaczego, ale Wasza historia jakoś intuicyjnie nie podpad mi pod prosty schemat zdrady.
Oczywiście, mogę się mylić.
Ale....jak pisałeś dzień bez podejrzeń, podchodow był dniem udanym.
Czy udawanym?
Jeżeli nawet to wnet się to okaże. Ale chyba warto zaryzykować, stracić możesz niewiele a zyskać dużo.
Życzę Wam obojgu szczęścia.
To co mnie zastanawia, że wiedziałeś jak okazywać żonie miłość, wiedziałeś czego ona oczekuje.
Znasz jej język miłości, albo może jest taki sam jak Twój
Języki miłości:
- słowo
- dotyk
- wartościowe spędzanie czasu
- przyslugi
- prezenty
250 2016-12-12 15:24:26 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-12-12 15:28:25)
Anderstud - 27 i 25
Secondo1 - dniem udanym Tak jak piszesz nie mam już dużo do stracenia. Dla mnie od piątku jest idealnie, tak jak chciałbym żyć. Czy udawane czy nie też w przeciągu kilku dni wyjdzie. To że na wigijli nie będę też wie więc zawsze może zmienić swoje zachowanie skoro jest udawane by osiągnąć ten cel. Kilka dni mnie już nie zbawi...
To czego ona oczekuje wiedziałem, ale przez pryzmat dużej ilości pracy, przenoszenia problemów z pracy do domu, potem w wolnych chwilach zajmowania się swoim hobby itp zapomnaiłem o tym i gdzieś to zatraciłem...
Flipers,
Każda historia jest inna, Twoja rola ocenić na ile Twoja historia jest na tyle podobna do innej by wyciągać z niej wnioski.Nie wiem dlaczego, ale Wasza historia jakoś intuicyjnie nie podpad mi pod prosty schemat zdrady.
Oczywiście, mogę się mylić.Ale....jak pisałeś dzień bez podejrzeń, podchodow był dniem udanym.
Czy udawanym?
Jeżeli nawet to wnet się to okaże. Ale chyba warto zaryzykować, stracić możesz niewiele a zyskać dużo.Życzę Wam obojgu szczęścia.
To co mnie zastanawia, że wiedziałeś jak okazywać żonie miłość, wiedziałeś czego ona oczekuje.
Znasz jej język miłości, albo może jest taki sam jak TwójJęzyki miłości:
- słowo
- dotyk
- wartościowe spędzanie czasu
- przyslugi
- prezenty
po pierwszych paru stronach myślałem że bardziej prymitywnej ksiażki nie da sie napisac. Myslenie zmienilo sie w momencie gdy uswiadomilem sobie jak bardzo sie myle. Ubogaca wewnetrznie chocby przez przypomnienie czym jest Milosc i dlaczego zawarlismy zwiazek z ta konkretna osoba...
a co do Ciebie autorze wątku, pomogłeś mi zakładając ten wątek więc i ja chciałbym Ci jakoś pomóc. Prosiłbym żebyś filtrował otrzymane tutaj rady. Miałeś to szczęście że zainteresowałeś swoja historia parę mądrych osób tj. azbestowa2, Amethis, xsell, secondo1.
Słuchaj ich rad, wczytuj sie w nie i dąż to jasno określonego celu jaki masz w swojej głowie.
To nic że póki co jesteś troszke jak chorągiewka na wietrze. Emocje jakich doswiadczasz sa trudne do okiełznania. Sam to przeżywałem i nadal przeżywam z ta roznica ze moze troszke dluzej od Ciebie. Troche Ci zarazem zadroszcze i nie zadzroszcze tego ze lacza was dzieci. Z jeden strony dzieki nim zawsze masz szanse byc blisko niej i "dzialac", a z drugiej gdy okaze sie ze statek odpynal zostanie wielki bol ktory odbije sie echem wlasnie od nich.
Pewnie zanim to wszystko sie stalo bylo miedzy wami prawie idealnie (z wylaczeniem paru niezgodnosci). Teraz idzie zwariowac. Ten stan w jakim znajduje sie twoja kochana nazywam stanem "nie wiem". I Ty nie wiesz, i ja nie wiem ale jakos zyjemy.
Jestesmy w tym samym wieku, i jak widac laczy nas tez to ze tak latwo nie odpuszczamy. Coraz mniej takich ludzi. Mozesz posluchac rad jakie dostajesz i zostawic to wszystko w cholere, ale czy to bedzie zgodne z tym co czujesz? Rob tak zeby w przyszlosci nie miec do siebie wyrzutow sumienia.
Zabrzmi to absurdalnie ale prawdopodobnym jest ze twoja kobieta naprawde nie wie co robi. Jak zauwazono DDRR łakną miłosći, uwagi, zapewnień, ogolnie rzecz biorac duzo daja od siebie bo oczekuja tego samego w zamian. Gdy nie dostala tego w pewnym okresie czasu poczula sie nie kochana i wycofala sie z tego co bylo dla niej calym swiatem( po wczesniejszej walce gdzie bombardowala cie zapewnieniami o Milosci i trwalosci tego zwiazku). Teraz pewnie nadal jestes dla niej wazny o czym swiadczy jej zachowanie (nie slowa!) ale boi sie ze dajac ci kolejna szanse znow wrocicie do starych schematow, sama nie zauwazajac ze niszczy tym swoje szczescie i swoja rodzine.
Ja tez zauwazam pewne niepokojace sygnaly: np. kwiaty w pokoju. I mimo ze zapewnia mnie ze kupuje je sama, mam tedencje do pisania wlasnych historii. Staraj sie nie wkladac jej do ust slow ktorych nie wypowiedziala. Tak samo
nikt nie zapewni Cie ani mnie jak zdecyduja nasze "połówki". Licz sie z tym że to może byc definitywny koniec, ukierunkuj swoje emocje znow na jeden tor, i dzialaj w zgodzie z soba a nie wedlug internetowych kozakow. Oni czesto tylko po to sie udzielaja zeby nakarmic swoje ego tym ze mieli racje, lub znalezc bratnia dusze ktora przeciez musi cierpiec jak ja.
W jedym sie z nimi zgodze: schematy istnieja, z ta roznica ze ludzie schematyczni nie sa...
Życze Wam szcześcia i spokojnych Świąt, bo spokoju Ci brak najbardziej.
oraz siły, duzo duzo siły..
P.S: secudno1, masz racje to nie jest prosty schemat zdrady. To problemy na tle przezyc nastoletnich/dzieciecych gdzie uciekaja przed ciepieniem ktorego tak naprawde nie ma. Nadinterpretujac rzeczywistosc.
252 2016-12-13 15:01:28 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-12-13 15:20:10)
Secondo1 napisał/a:Flipers,
Każda historia jest inna, Twoja rola ocenić na ile Twoja historia jest na tyle podobna do innej by wyciągać z niej wnioski.Nie wiem dlaczego, ale Wasza historia jakoś intuicyjnie nie podpad mi pod prosty schemat zdrady.
Oczywiście, mogę się mylić.Ale....jak pisałeś dzień bez podejrzeń, podchodow był dniem udanym.
Czy udawanym?
Jeżeli nawet to wnet się to okaże. Ale chyba warto zaryzykować, stracić możesz niewiele a zyskać dużo.Życzę Wam obojgu szczęścia.
To co mnie zastanawia, że wiedziałeś jak okazywać żonie miłość, wiedziałeś czego ona oczekuje.
Znasz jej język miłości, albo może jest taki sam jak TwójJęzyki miłości:
- słowo
- dotyk
- wartościowe spędzanie czasu
- przyslugi
- prezentypo pierwszych paru stronach myślałem że bardziej prymitywnej ksiażki nie da sie napisac. Myslenie zmienilo sie w momencie gdy uswiadomilem sobie jak bardzo sie myle. Ubogaca wewnetrznie chocby przez przypomnienie czym jest Milosc i dlaczego zawarlismy zwiazek z ta konkretna osoba...
a co do Ciebie autorze wątku, pomogłeś mi zakładając ten wątek więc i ja chciałbym Ci jakoś pomóc. Prosiłbym żebyś filtrował otrzymane tutaj rady. Miałeś to szczęście że zainteresowałeś swoja historia parę mądrych osób tj. azbestowa2, Amethis, xsell, secondo1.
Słuchaj ich rad, wczytuj sie w nie i dąż to jasno określonego celu jaki masz w swojej głowie.
To nic że póki co jesteś troszke jak chorągiewka na wietrze. Emocje jakich doswiadczasz sa trudne do okiełznania. Sam to przeżywałem i nadal przeżywam z ta roznica ze moze troszke dluzej od Ciebie. Troche Ci zarazem zadroszcze i nie zadzroszcze tego ze lacza was dzieci. Z jeden strony dzieki nim zawsze masz szanse byc blisko niej i "dzialac", a z drugiej gdy okaze sie ze statek odpynal zostanie wielki bol ktory odbije sie echem wlasnie od nich.
Pewnie zanim to wszystko sie stalo bylo miedzy wami prawie idealnie (z wylaczeniem paru niezgodnosci). Teraz idzie zwariowac. Ten stan w jakim znajduje sie twoja kochana nazywam stanem "nie wiem". I Ty nie wiesz, i ja nie wiem ale jakos zyjemy.
Jestesmy w tym samym wieku, i jak widac laczy nas tez to ze tak latwo nie odpuszczamy. Coraz mniej takich ludzi. Mozesz posluchac rad jakie dostajesz i zostawic to wszystko w cholere, ale czy to bedzie zgodne z tym co czujesz? Rob tak zeby w przyszlosci nie miec do siebie wyrzutow sumienia.
Zabrzmi to absurdalnie ale prawdopodobnym jest ze twoja kobieta naprawde nie wie co robi. Jak zauwazono DDRR łakną miłosći, uwagi, zapewnień, ogolnie rzecz biorac duzo daja od siebie bo oczekuja tego samego w zamian. Gdy nie dostala tego w pewnym okresie czasu poczula sie nie kochana i wycofala sie z tego co bylo dla niej calym swiatem( po wczesniejszej walce gdzie bombardowala cie zapewnieniami o Milosci i trwalosci tego zwiazku). Teraz pewnie nadal jestes dla niej wazny o czym swiadczy jej zachowanie (nie slowa!) ale boi sie ze dajac ci kolejna szanse znow wrocicie do starych schematow, sama nie zauwazajac ze niszczy tym swoje szczescie i swoja rodzine.
Ja tez zauwazam pewne niepokojace sygnaly: np. kwiaty w pokoju. I mimo ze zapewnia mnie ze kupuje je sama, mam tedencje do pisania wlasnych historii. Staraj sie nie wkladac jej do ust slow ktorych nie wypowiedziala. Tak samo
nikt nie zapewni Cie ani mnie jak zdecyduja nasze "połówki". Licz sie z tym że to może byc definitywny koniec, ukierunkuj swoje emocje znow na jeden tor, i dzialaj w zgodzie z soba a nie wedlug internetowych kozakow. Oni czesto tylko po to sie udzielaja zeby nakarmic swoje ego tym ze mieli racje, lub znalezc bratnia dusze ktora przeciez musi cierpiec jak ja.
W jedym sie z nimi zgodze: schematy istnieja, z ta roznica ze ludzie schematyczni nie sa...Życze Wam szcześcia i spokojnych Świąt, bo spokoju Ci brak najbardziej.
oraz siły, duzo duzo siły..P.S: secudno1, masz racje to nie jest prosty schemat zdrady. To problemy na tle przezyc nastoletnich/dzieciecych gdzie uciekaja przed ciepieniem ktorego tak naprawde nie ma. Nadinterpretujac rzeczywistosc.
Chicago dużo prawdy tu prawisz. Stojąc z boku i patrząc na to wszystko nic nie wzięło się bez przyczyny. Był dłuższy okres kiedy z mojej strony to zamarło - okazywanie miłośći, szacunku, czułośći. I też to nie było tak, że ona z tym nic nie robiła, bo wielokrotnie chciała rozmawiać o tym, próbowała podchodzić z różnych stron z tym, że nie przynosiło to żadnych rezultatów. Teraz kiedy jej to wszystko daję i zauważa, że mimo wszystko nie zrażam się i trwa to już dłuższy czas 2,5 miesiąca chyba zaczyna w to wierzyć i odwzajemniać. Nie chcę narazie jeszcze o tym rozmawiać i wszystkiego "płoszyć" na nowo. Narazie jest dobrze tak jak jest, bo są tego postępy w pozytywną stronę.
Jak u Ciebie wygląda sytuacja ? Walczysz ? Rozumiem, że nie macie ani ślubu ani dzieci ?
A wypowiedzi - są bardzo pomocne i podnoszące na duchu, ale tak jak piszesz nie mogę działać wbrew sobie, dlatego mimo wszystko nie odsunąłem się jak większość osób radziła.
Nie, nie mamy ani ślubu ani dzieci. Wszystko miało być w najbliższej przyszlości(+/- 2 lata). Przynajmniej tak myślałem. Imiona dla potomków były wybrane.
U mnie juz cztery i pół miesiaca. Wyglada to beznadziejnie. Caly czas ja zabiegam o kontakt. Ja prosze o spotkania. Efekty uzyskuje srednie..
Przenosilem jak ty problemy z pracy do zwiazku, do tego samorozwoj i nie zauwazylem ze zaniedbuje ją. Bylem zbyt pewny Nas.
Widze ze w jej mysleniu nie zrozumialym dla niej jest fakt dlaczego teraz dopiero walcze jak ona nie ma juz sily. Nie rozumie dlaczego wtedy gdy mowila kocham po tysiackroc, gdy pisala nigdy cie nie zostawie, dlaczego wtedy nie zrobilem czegos. Czegokolwiek. A ja nie wiem jaka jest roznica miedzy wtedy a teraz? Co moze zmienic sie w czlowieku po uszy zakochanym we mnie w ciagu miesiaca? Czym jest to wypalenie? Co to wogole znaczy... Na pewno to nie to samo co Nie Kocham Cie.
Gdy uda nam sie spotkac to zaczyna mnie dotykac, glaskac, poprawiac wlosy, uszy. Mowi o tym ze fajnie bylo by miec dziecko, ze gdyby znala pewne fakty to nigdy by nie odeszla. Mowie tez o nastepnym spotkaniu. Gdy wyjde znow mijaja dlugie tygodnie by do kolejnego spotkania doprowadzic.
Po 2 miesiacach gdy moja stabilnosc emocjonalna byla rowna zeru, chcialem porozmawiac o nas. Nie wytrzymalem i polecialy mi lzy. W odpowiedzi momentalnie sama cala zaplakana siedziala obok łkajac o tym ze ona przeprasza, bo nie wie, i nie chce robic nadzieji.
Dlugo mi zajelo zanim zrozumialem to co sie z nami stalo. Zaczalem czytac, szukac odpowiedzi.
Od niedawna powiazalem fakty i wiem o DDRR i o przyczynach swoich bledow. Caly czas w glowie krazy mi mysl dlaczego ludzi ktorzy tak bardzo sie kochaja maja zyc osobno jedynie z powodu niezrozumienia swoich "jezykow milosci"? Dla mnie to absurd
I nie wiem juz czy jestem dla niej wazny, nie wiem czy to jest gra(zapewniala ze ona sie w gry nie bawi), nie wiem czy jestem robiony w wała.
Wiem tylko ze zostalem sam z nadzieja ze uda mi sie jej pokazac jak bardzo sie kochalismy i jak ułomne były nasze przekonania odnosnie nas samych. Wciaz mam wiare. Sił dodaje juz chyba tylko Bóg
Anderstud - 27 i 25
Secondo1 - dniem udanym
Tak jak piszesz nie mam już dużo do stracenia. Dla mnie od piątku jest idealnie, tak jak chciałbym żyć. Czy udawane czy nie też w przeciągu kilku dni wyjdzie. To że na wigijli nie będę też wie więc zawsze może zmienić swoje zachowanie skoro jest udawane by osiągnąć ten cel. Kilka dni mnie już nie zbawi...
To czego ona oczekuje wiedziałem, ale przez pryzmat dużej ilości pracy, przenoszenia problemów z pracy do domu, potem w wolnych chwilach zajmowania się swoim hobby itp zapomnaiłem o tym i gdzieś to zatraciłem...
Flipers, czy to tylko magia Świąt, czy rzeczywiście uwierzyła w Ciebie to się pewnie w niedługim czasie okaże, ale bez względu, na to co się jeszcze wydarzy między wami do tego czasu i po nim, to wigilię powinniście spędzić razem z dziećmi - przemyśl to. Dla dzieci to ważne.
Nie, nie mamy ani ślubu ani dzieci. Wszystko miało być w najbliższej przyszlości(+/- 2 lata). Przynajmniej tak myślałem. Imiona dla potomków były wybrane.
U mnie juz cztery i pół miesiaca. Wyglada to beznadziejnie. Caly czas ja zabiegam o kontakt. Ja prosze o spotkania. Efekty uzyskuje srednie..
Przenosilem jak ty problemy z pracy do zwiazku, do tego samorozwoj i nie zauwazylem ze zaniedbuje ją. Bylem zbyt pewny Nas.
Widze ze w jej mysleniu nie zrozumialym dla niej jest fakt dlaczego teraz dopiero walcze jak ona nie ma juz sily. Nie rozumie dlaczego wtedy gdy mowila kocham po tysiackroc, gdy pisala nigdy cie nie zostawie, dlaczego wtedy nie zrobilem czegos. Czegokolwiek. A ja nie wiem jaka jest roznica miedzy wtedy a teraz? Co moze zmienic sie w czlowieku po uszy zakochanym we mnie w ciagu miesiaca? Czym jest to wypalenie? Co to wogole znaczy... Na pewno to nie to samo co Nie Kocham Cie.
Gdy uda nam sie spotkac to zaczyna mnie dotykac, glaskac, poprawiac wlosy, uszy. Mowi o tym ze fajnie bylo by miec dziecko, ze gdyby znala pewne fakty to nigdy by nie odeszla. Mowie tez o nastepnym spotkaniu. Gdy wyjde znow mijaja dlugie tygodnie by do kolejnego spotkania doprowadzic.
Po 2 miesiacach gdy moja stabilnosc emocjonalna byla rowna zeru, chcialem porozmawiac o nas. Nie wytrzymalem i polecialy mi lzy. W odpowiedzi momentalnie sama cala zaplakana siedziala obok łkajac o tym ze ona przeprasza, bo nie wie, i nie chce robic nadzieji.
Dlugo mi zajelo zanim zrozumialem to co sie z nami stalo. Zaczalem czytac, szukac odpowiedzi.
Od niedawna powiazalem fakty i wiem o DDRR i o przyczynach swoich bledow. Caly czas w glowie krazy mi mysl dlaczego ludzi ktorzy tak bardzo sie kochaja maja zyc osobno jedynie z powodu niezrozumienia swoich "jezykow milosci"? Dla mnie to absurd
I nie wiem juz czy jestem dla niej wazny, nie wiem czy to jest gra(zapewniala ze ona sie w gry nie bawi), nie wiem czy jestem robiony w wała.
Wiem tylko ze zostalem sam z nadzieja ze uda mi sie jej pokazac jak bardzo sie kochalismy i jak ułomne były nasze przekonania odnosnie nas samych. Wciaz mam wiare. Sił dodaje juz chyba tylko Bóg
Widzisz, wszystko ma swój czas i miejsce, myślę, że zarówno Ty jak Flipers spaliście za długo.
Musiał być jakiś inny powód, niż Twoja praca. Zapewne nie chciałeś się deklarować, oświadczyć, być może zamieszkać wspólnie z nią, za długo trzymałeś ją w niepewności - nie wiem, co to było ale kobieta w nieskończoność czekać nie chciała.
W ciągu tego okresu, kiedy Ty nie robiłeś nic, ona tymczasem przepracowała już wszystkie uczucia - od miłości, nadziei, po złość i rozgoryczenie. Trwało to na tyle długo, że nastąpiła u niej eskalacja emocji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych, aż w końcu postanowiła o czymś sama zdecydować, skoro mężczyzna tego nie zrobił. I jeśli doszła do tego punktu trudno jest jej zmienić tę decyzję, bo ona po prostu nie wierzy w to, że coś się może zmienić.
Flipers, czy to tylko magia Świąt, czy rzeczywiście uwierzyła w Ciebie to się pewnie w niedługim czasie okaże, ale bez względu, na to co się jeszcze wydarzy między wami do tego czasu i po nim, to wigilię powinniście spędzić razem z dziećmi - przemyśl to. Dla dzieci to ważne.
Ósemka umówiliśmy się tak, że dzieci zabiorę po ich wigilii. Ona nie chce naciskać i to rozumie. Aczkolwiek widzę, że od 2 tygodni z dnia na dzień coraz bardziej ją odzyskuję. Nie rozmawiałem jeszcze z nią o niczym, jak to teraz wygląda, co z nami itp. ale jedno jest zauważalne zarówno ja jak i ona robimy teraz wszystko żeby było jak najlepiej. Np kiedy dawnej napewno już kłócilibyśmy się teraz np. mówi ale dzisiaj jestem zła. Wtedy ja też się nie nakręcam itp i dosyć fajnie to funkcjonuje. Sypiamy teraz razem a nie osobno itp.
I ktoś tutaj dobrze napisał, że niektóre problemy życiowe w młodym wieku poprostu trzeba przejść i przeanalizować i fajnie jest jak jest szansa kiedyś spróbować od nowa z tą samą osobą ale z dużo większym doświadczeniem. Gdy siebie odzyskamy i się to uda napewno będzie to teraz bardzo silny związek...
flipers, jak sytuacja?
258 2017-01-03 09:56:09 Ostatnio edytowany przez flipers (2017-01-03 09:58:51)
flipers, jak sytuacja?
Wszystko na dobrej drodze. Mieszkamy razem. Przed sylwestrem przeprowadziliśmy rozmowę na temat co trzeba by było zmienić, jak to zmienić. Wprowadziliśmy pewne działania i chcemy zobaczyć na przestrzeni miesiąca-dwóch jak to funkcjonuje. Napewno jestem dużo spokojniejszy i jakiś taki "bez parcia" Może przez to, że uświadomiłem sobie, że może być różnie - może się udać a może nie. Mamy teraz bardzo dobry kontakt - taki jakiego nie mieliśmy dawno dawno i z tego się cieszę. Jest też dużo spokojniej i bez nerwów. Napewno co zauważyłem to to, że jest ona przemęczona codziennymi obowiązkami i dziećmi ( spędza z nimi sama całe dnie ) i to też próbujemy jakoś wyeliminować, bo przez to jest taka cały czas jakby "poddenerwowana" ale nie na tyle żeby wszczynać kłótnie lub coś psuć między nami.
Miło się to czyta. Życzę Ci z całego serca, aby sie wam udało. Jeśli Twoja zmiana jest permanentna, to nie widzę potencjalnych przeszkód
Przyszly_maz napisał/a:flipers, jak sytuacja?
że jest ona przemęczona codziennymi obowiązkami i dziećmi ( spędza z nimi sama całe dnie ) i to też próbujemy jakoś wyeliminować
tylko dzieci nie "eliminujcie" , obowiązki pół biedy
pozdr