flipers napisał/a:Bardziej chodzi mi o stany emocjonalne. Szarga mną raz w tą a raz w drugą stronę i to chyba najbardziej mnie męczy. Chciałoby sie dobrze, chciałoby sie poskładać wszystko w całość, naprawić, a jednak się nie da, bo jedna osoba do tego nie wystarczy.
od samego początku jak piszesz, zewnętrzne czynniki/impulsy Tobą miotają
uciekając, izolując się, niczego nie zmienisz, tylko to uśpisz, przyłożysz czymś innym
a to nie zniknie samo,
długi czas w życiu, miałem tak, że to co inni mi mówili, mną powodowało, nie byłem w stanie znaleźć własnej odpowiedzi, własnego kierunku,
za własne stany obarczałem innych, sobie coś zarzucić, no jak, przecież ze mną wszystko jest OK 
zrozum zależność jest jedynie na poziomie Ty i Ona, jeśli Ty masz w "dupie", jesteś nie stabilny, to i Ona jest
dorzuć do tego nie stabilnych, sąsiadów którzy Ci mówią wszystko, tą koleżankę która wyraziła swoja opinię, pewnie multum innych czynników, jak urojenia co to Ona nie zrobiła, żeby zniszczyć Ciebie i ten związek, a TY tak bardzo się poświęcasz dla dzieci, a teraz to już masz daleko, bo nie dała się od ręki złapać, nabrać, itd itp long love story 
tego typu akcje Tobą miotają, za tym idą konkretne, odczuwalne "stany emocjonalne"
masz swoje "szarganie w jedną i drugą stronę"
nie naśladuj nikogo, a już na 100 procent, nie pozwalaj sobie wmawiać kim masz być, chyba nei chcesz żyć kogoś życiem, i nikt za Ciebie nie przeżyje Twojego
nie zapominając o tym że związek to jednak jest spełnianie oczekiwań drugiej strony, które zdrowe powinny być, nie urojone, nie nie osiągalne 
do tego jest potrzebna nie zakłócona swoimi lekami/chciejstwami rozmowa, wystarczy że jest szczera 
koleżanka, Ci mówi że się nie da, no i lipa nie da się, nie ma sensu, pozamiatane, koniec świata, ja wysiadam 
to w sumie rację piszesz, tylko i kim ?? 
flipers napisał/a:jednak się nie da, bo jedna osoba do tego nie wystarczy